12.12.2012

10. Mugoloznawstwo

Pierwsze dni nowego roku szkolnego były bardzo słoneczne. Większość uczniów spędzała więc czas na błoniach. Była jednak jedna osoba, która znajdowała się w ciemnej bibliotece. Nikogo jednak nie dziwił widok brązowowłosej Gryfonki wędrującej pomiędzy regałami w tak piękny dzień. Bibliotekarka, pani Pince, która była oschła w stosunku do większości uczniów jednej osobie pozwalała na więcej w jej ukochanym miejscu.
Dziewczyna spędziła w bibliotece większość dnia, zdecydowała się jednak pójść do Pokoju Wspólnego Prefektów i wygodnie rozsiąść się w fotelu. Szczerze mówiąc nieco zdrętwiała od siedzenia w jednej pozycji na twardym krześle.
Kiedy rozłożyła swoje rzeczy przy kominku i zabrała się za pisanie eseju na temat powstań goblinów w XVI i XVII wieku dla profesora Binnsa do pomieszczenia wszedł zadowolony chłopak. Harry Potter. Legenda świata czarodziejów. Dziewczyna uśmiechnęła się do przyjaciela, który widząc ją skierował się własnie w jej stronę. Dziewczyna cieszyła się bardzo, że ma oparcie w takim wspaniałym meżczyźnie. Trzeba przyznać, ze też bardzo przystojnym. Traktowała go jednak jak jedynego i ukochanego brata, którego w rzeczywistości nie miała. Gdy straciła swoich rodziców jeszcze bardziej zbliżyli się do siebie. Tylko chłopak z blizną na czole wiedział jak czuje się jego przyjaciółka. Przez pewien czas chłopak siedział w ciszy na przeciwko przyjaciółki i przyglądał jej się lśniącymi oczami. On równiez wiedział, że jego ukochana przyjaciółka, która wiele razy uratowała mu życie, bez niej niewiele by osiągnął, bardzo dużo przeżyła. Ochroniłby ją własnym ciałem przed śmiertelnym zaklęciem. Był tego pewien i wiedział, że relacja ta działa w obie strony.
 - Harry, gdzie byłeś? Nie widziałam cię całe popołudnie. - zapytała Hermiona nie odrywając się od pisania.
 - U Hagrida. Postanowiłem go odwiedzić. Dawno nie mieliśmy okazji porozmawiać. - odpowiedział spokojnie chłopak.
 - Szkoda, że nie wiedziałam. Też chętnie bym wpadła do niego.  - mówiła dziewczyna wertując książkę. - Chociaż, nie. Dziś i tak nie mogłabym sobie na to pozwolić. - dodała wskazując na stertę pergaminów.
 Harry tylko się uśmiechnął i powiedział:
 - Spokojnie, umówiłem się z nim na sobotę. Możemy pójść razem.
 - Jasne. Sobota będzie dobra.
 - Też tak myślę. Od następnego tygodnia zaczynamy treningi Quidditha, no i muszę ogłosić nabór do drużyny. Potrzebny mi ktoś kto zastąpi Rona. - Hermiona na te słowa delikatnie drgnęła i uśmiech spełz z jej twarzy.
 - Na pewno skompletujesz niezwyciężoną drużynę - odpowiedziała wymijajaco Hermiona.
 Chłopak przez chwilę milczał. Przyglądał się zamyślonej przyjaciółce, która wróciła do pisania eseju. Miała poważną minę, wyglądała na spiętą. Wiedział, ze to przez wspomnienie o Ronie. Harry zdawał sobie sprawę z uczucia jakim darzy rudzielca Hermiona. Miał okazję zauważyć jak jego przyjaciółka ciężko znosi kłótnie i rozłąki ze swoim chłopakiem. W takich momentach miał ochotę strzelić jakimś zaklęciem z przyjaciela. Nie mógł zrozumieć jak mógł ją zostawić i to w momencie kiedy została sama.
 - Harry, a ty napisałeś już esej do Binnsa? - zapytała nagle dziewczyna.
 - Tak, tzn. prawie...  - odpowiadał niezdecydowany chłopak. - Wiesz, chyba pójdę do wieży Gryffindoru. Powieszę ogłoszenie o naborze do drużyny.  - zmienił temat chłopak i szybko ulotnił się z pokoju.
Hermiona tylko zachichotała i pokręciła głową. Cały Harry - pomyślała.

Tymczasem w bibliotece:
- Tutaj nic nie można znaleść - zaczął sie irytować Ślizgon. Zrezygnowany już od dobrej godziny szukał pomiędzy regałami potrzebnego podręcznika do referatu, który zadał im Slughorn. Odkąd tego przedmiotu nauczał ten własnie nauczyciel Draco musiał poświęcić mu więcej uwagi niż za czasów Severusa Snape'a. Zły zdecydował się zapytać o wolumin bibliotekarkę, za którą nie przepadał i to z wzajemnością. Zanim dotarł do biurka przy, którym urzędowała kobieta potrącił kilku pierwszoroczniaków i kopnął kilkanaście krzeseł, słowem wszystko co stało mu na drodze.
 - W czym mogę pomóc? - usłyszał pytanie, gdy zatrzymał sie przed sekretarzykiem pani Pince.
 - Poszukuję "Najsilniejszych eliksirów". - poinformował Malfoy.
 - Przykro mi panie Malfoy. Jedyny egzemplarz został wypożyczony. - poinformowała bibliotekarka spokojnie.
 - Świetnie. - prychnął Ślizgon. - A kto to zrobił?

 Drzwi Pokoju Wspólnego Prefektów otworzyły się nagle. Dziewczyna siedząca przy kominku podskoczyła zaskoczona. Kiedy zauważyła, ze to tylko nie wart zainteresowania Malfoy wróciła to przerwanego zajęcia.
 - Granger, chcę "Najsilniejsze eliksiry".
 - Miło mi, że informujesz mnie o swoich marzeniach, - mówiła dziewczyna i podniosła głową spod gęsto zapisanego pergaminu. - ale nic mnie to nie obchodzi Malfoy.
 - Jakie marzenia? Co ty..? - zaczął chłopak. - Zresztą nie ważne. Zmarnowałem już wystarczająco dużo czasu, więc z łaski swojej daj mi egzemplarz, który posiadasz.
Dziewczyna siedziała spokojnie i patrzyła rozbawiona na Malfoya.
 - Z czego się cieszysz? Nie dotarło?
 - Dotarło, ale nie dam ci jej dopóki nie poprosisz. - oznajmiła Hermiona z wyższością.
 - I kto tu opowiada o swoich marzeniach. - prychnał chłopak.
 - Czyli żegnam. -powiedziała Hermiona i chciała wrócić do zakończenia nieszczesnego eseju z Historii Magii, które wyjątkowo jej nie wychodziło.
 - Czekaj. - powiedział zrezygnowany chłopak.
Dziewczyna spojrzała na niego i dała znak ręką, zeby kontynuował.
 - Granger, pożycz mi książkę... - mówił, a widząc, ze Hermiona daje mu znak ręką zeby kontynuował zdenerwował się. - Nie denerwuj mnie. Przestań machać tymi rękoma, bo rozchlapiesz szlam dookoła, a z tego pomieszczenia chca korzystać jeszcze osoby na poziomie. - wypowiedział bardzo szybko chłopak.
Zaskoczona dziewczyna spuściła wzrok na stolik by ukryć napływajace łzy. Zebrała się w sobie jednak i podniosła wzrok. Chlopak nie był głupi. Widział szklane spojrzenie Granger i czuł....wyrzuty sumienia? Tak. Malfoy wiedział, ze się zagalopował.
 - Granger ja.... - zaczął.
 - Wynoś się. - powiedziała spokojnie głosem nie znoszącym sprzeciwu.
 - Nie masz prawa mi rozkazywać... - żachnął się chłopak.
 - A ty mnie obrażać! - krzyknęła dziewczyna. Podczas rozmowy zdążyła wstać i rozmawiali, a raczej kłócili się teraz na równym poziomie.
 - Hej, hej... - zawołał Zabini, którego przybycia nie zauważyła kłócąca się para. - Spokojnie, rozejm.
 - Cześć stary. - chłopak podszedł do przyjaciela i poklepał go po ramieniu. - Dobrze, że jesteś. Ta....- zająknął się.
 -... kobieta - podpowiedział Zabini.
 - Niech będzie. - skrzywił się blondyn -  Wyprowadza mnie z równowagi.
 - Phi. Ciekawe kto kogo. - zaperzyła się Gryfonka.
 - Widzisz? - załamał ręce Malfoy. - Wiesz co? Chodźmy sie napić, bo nie wytrzymam.
 - Chyba śnisz Malfoy. - roześmiała się Hermiona. - Nie masz ze mną szans.
 Wyraźnie rozbawiony Zabini popchnął swojego przyjaciela w kierunku ich dormitorium. Malfoy posłusznie skierował się do sypialni, jednak widząc, że jego przyjaciel nie ruszył sie jeszcze z miejsca zapytał zaskoczony:
 - A ty co? Będziesz sobie pogawedki urządzał? Nie masz z kim?
 - Draco, zaraz będę. Rozlewaj Ognistą.
 - Rób co chcesz, tylko pamiętaj, że Ognista nie będzie czekała wiecznie. - powiedział i zniknął za drzwiami.
Hermiona tylko westchnęła i zwróciła sie do Ślizgona:
 - Czego?
 - Hej, ja jestem niewinny, może grzeczniej. - podniósł ręce w geście poddania Zabini.
 Hermiona nie odpowiedziała tylko stanęła przed nim ze skrzyżowanymi rekoma na piersi i czekała.
 - Dobra, wiem, że jesteś zła, ale....  zaczął Zabini i wyciągnął rękę w kierunku dziewczyny.
 - O co chodzi? - zapytała zaskoczona Hermiona.
 - Może zaczniemy od początku? - zapytał niepewnie chłopak, ale widząc nadal niepewną miną dziewczyny dodał - Blaise Zabini.
Hermiona widząc chłopaka z wyciągniętą w jej kierunku ręką i uśmiechem na twarzy mimowolnie również sie usmiechnęła. Podeszła i uścisnęła dłoń Ślizgona.
 - Hermiona Granger.
 - Może poznamy się lepiej? - puścił oczko do dziewczyny.
 - Zabini! - dziewczyna plepnęła przekornie chłopaka w ramię.
 - No co?  - zapytał udając aniołka.
 - Nic. Lepiej już idź, bo twoja miłość usycha bez ciebie. - zachichotała Hermiona.
 - Co? Jaka miłość? Przeciez Malfoy... - zaczął gadać zaskoczony Blaise.
 - Whisky. - zaśmiała się Hermiona i również puściła oczko do chłopaka.
 - Aaaa, tak. Faktycznie. Przykro mi, ale musze cie opuścić. - skłonił sie przed nią teatralnie i poszedł do sojej sypialni. - Aha, byłbym zapomniał. Masz może tę książkę na eliksiry? Przeszukałem bibliotekę i nie ma juz żadnego egzemplarza.
 - A wiesz, ze mam? - dziewczyna podeszła do stolika i ze stosu ksiązek wyjeła potrzebny egzemplarz i podała chłopakowi. - Tylko będę jeszcze jej dziś potrzebowała. - zaznaczyła.
 - Jasne. Wiem, że wieczorami lubisz sobie uważyć jakąś małą trucizną, żeby miec w czym wybierać jak już przyjdzie ten piękny dzień, gdy będziesz miała okazję potorturować i otruć Malfoya. - zaśmiał sie Zabini i zniknął w sypialni.
Po tych słowach dziewczyna była w widocznie doskonałym humorze. Nawet zaproponowała Harry'emu, ze sprawdzi jego wypociny z Historii Magii, co wiązało się z pisaniem eseju na nowo.

Kiedy Hermiona uporała się z prawie wszystkimi zadaniami postanowiła odebrać swoją własność od Zabiniego. Normalnie zostawiłaby sobie pracę domową z eliksirów na jutro, ale, że miała jeszcze sporo czasu do wieczornego dyżuru z Padmą postanowiła go dobrze wykorzystać. Zapukała więc delikatnie do drzwi ślizgońskiego dormitorium. Po usłyszeniu zaproszenia pchnęła delikatnie drzwi.
 - Przepraszam, Blaise przyszłam po książkę. -  powiedziała do Zabiniego nie zwracając uwagi na rozłożonego na swoim łóżku Malfoya. On też nawet nie spojrzał w jej stronę.
 - Oczywiście Hermiono. Proszę. - podał jej książkę ze swojego biurka. - Może chcesz zostać? Napijesz się?
 - Nie dziękuję. - odmówiła dziewczyna - Mam jeszcze sporo pracy przed dyżurem. - powiedziała wskazując na podręcznik.
 - Dziś twoje nieszczęście? - westchnął Blaise.  - Z kim ta nieprzyjemność?
 - Z Padmą Patil.
 - O jasne. Opowiesz jak było. W niedzielę też mam z nią dyżur.  - cały czas uśmiechał się chłopak, a Hermiona pomyślała, że jest całkiem sympatyczny.
 - Nie ma sprawy. Dobranoc.
 - Dobranoc.

Po wyjściu gościa, w dormitorium ślizgonów:
- Chyba zaraz się porzygam? - wypalił Draco.
- Ognista ci zaszkodziła?
- Nie udawaj, ze nie wiesz o co chodzi. - warknął Malfoy. - Och, przepraszam, dziękuję, oczywiście Hermiono.... - zaczął przedrzeźniać przyjaciela blondyn.
- Daj spokój. To tylko zwroty grzecznościowe. Słuchaj to się może czegoś nauczysz.
- Za dobrze cię znam, żebym wierzył, że masz czyste intencje.
- A ciebie co to może obchodzić? - zaśmiał się brunet.
- W sumie nic, ale jak coś zrobisz Granger to oboje będziemy mieli przechlapane.
- Nic nie robię.! Człowieku. Masz jakąś manię. - wyrzucił przyjacielowi - Żartuję sobie. Od kiedy to jesteś taki sztywny. Chyba już możesz wyluzować. Ojciec w Azkabanie....


Pokój Wspólny Prefektów:
Hermiona wyszła z dormitorium i napotkała zaskoczone spojrzenie Ginny Weasley, która znajdowała sie akurat w pokoju Wspólnym.
-Hermiono, co tam robiłaś? - zapytała zaskoczona.
- Blaise pożyczył ode mnie książkę, więc po nią poszłam. - wyjaśniła spokojnie brunetka i usiadła na swoim miejscu przy kominku.
- Blaise? Od kiedy to wy jesteście po imieniu?
- Od dzisiaj.
- Stało się coś o czym nie wiem? - zapytała podejrzliwie ruda dziewczyna.
- Nie. - odpowiedziała krótko Hermiona.

Hermiona w spokoju dotrwała do godziny 23, kiedy to miał rozpocząć się jej dyżur. Dziewczyny wyszły punktualnie ze swojego Pokoju Wspólnego. Zamek spokojnie spał tej nocy i Hermiona bardzo zazdrościła wszystkim postaciom śpiącym w ramach obrazów. Na jej nieszczęście Padma okazała się być nadpobudliwa, Hermiona nie wiedziała skąd dziewczyna bierze tyle energii. Około godziny 3 nad ranem Gryfonka przeżywała złamanie nerwowe.
- Hermiono, no ale powiedz, czy Harry i Ginny to tak na poważnie?
- Tak, tak, powaznie. - odpowiadała zrezygnowana Hermiona na setne już pytanie.
- Ale Harry jest taki przystojny, nie uważasz? Jak ja ci zazdroszczę. Mieszkać z kimś takim... - rozmarzyła się Patil.
Hermiona wyłaczyła się i starała się nie słuchać monologu koleżanki. Modliła się w duchu tylko aby jak najszybciej nastał ranek.
- Hermiono, może już będziemy wracały? - zapytała niepewnie Padma zerkając na zegarek.
- Chyba masz rację. W końcu trzeba odpocząć.
- Z kim masz następny dyżur, bo ja z Harrym. Cudownie nie? A potem z Zabinim, ale mi się poszczęściło, co nie? - ciągle pytała Patil.
- Z Malfoyem. - odpowiedziała Hermiona i szybko zniknęła w swoim dormitorium. Jeszcze za drzwiami usłyszała westchnienie koleżanki. Cieszyła się, że to już koniec patrolu, bo nie byłaby chyba w stanie wysłuchiwać wzdychania dziewczyny do kolejnego przystojniaka. Co? Czekaj Hermiono, czas spać, bo majaczysz...

Kolejny dzień rozpoczął się dla Hermiony dopiero od pory obiadowej. Wypoczęta zeszła na obiad gdzie spotkała przyjaciół. W przyjemnej atmosferze skonsumowała swój pierwszy posiłek i słuchała z uwagą opowieści Ginny o zajęciach z Obrony przed Czarną Magią, które prowadził ich nowy nauczyciel -Aberforth Dumbledore. Ginny chwaliła nowego nauczyciela i zapewniała, że takich zajęć jeszcze nigdy nie mieli. Niestety, Hermiona i Harry musieli jeszcze zaczekać na tajemnicze zajęcia z bratem byłego dyrektora, na nich czekało poobiednie mugoloznawstwo.

Kiedy para przyjaciół dotarła pod klasę, w której miały odbywać się ich pierwsze zajęcia z mugoloznawstwa korytarz był pełen ludzi. Wszyscy bowiem musieli uczestniczyć w kursie nauk o życiu mugoli - takie było nowe rozporządzenie Ministerstwa Magii.
Oczekiwania uczniów przerwało otwarcie drzwi pracowni. Do środka zaprosiła zgromadzonych dojrzała, elegancka kobieta sprawiajaca wrazenie sympatycznej osoby.
Uczniowie weszli do pomieszczenia i nastało niewielkie zamieszanie. Hermiona nie wiedziała o co chodzi, bo stała w jednym z ostatnich rzędów.
- Proszę o ciszę! - zagrzmiał głos profesorki. - Przepraszam was na samym początku, ale proszę ustawić się w dwóch rzędach naprzeciw siebie. Pierwszy rząd - machnęła ręką wskazując swoją lewą stronę - to osoby pochodzenia mugolskiego lub żyjace wśród mugoli, zaś drugi rząd  - wskazała prawą stronę - to osoby, które wywodzą się z rodzin magicznych i nie miały kontaktu z mugolami.
Przez chwilę zapanowała cicha, uczniowie byli co najmniej zaskoczeni.
- Szybciej! Nie traćmy całych zajęć! - pouczała nauczycielka.
Kiedy młodzież się przegrupowała, nauczycielka zaczęła mowić:
- Witam was kochani na ostatnim roku nauki w Hogwarcie. Tak jak mówiłam, bardzo przepraszam za tego typu podział, ale chciałam ułatwić sobie pracę i zorientować się z jaką grupą przyjdzie mi pracować w tym roku.  Na życzenie Ministerstwa wszyscy uczniowie muszą ukończyć kurs mugoloznawstwa. Mam nadzieję, że praca będzie układała nam się pomyślnie, szczególnie, że czeka was niestandardowy sprawdzian z tego przedmiotu. Otóż, ocenie podlegać będą nie tylko wasze poczynania na prowadzonych przeze mnie zajęciach, ale głównie to jak poradzicie sobie wśród mugoli. - tłumaczyła nauczycielka, a wszyscy uwaznie słuchali.
- Przepraszam, - dała się słyszeć z tłumu - na czym ma polegać wspomniany przez panią sprawdzian?
- Słuszne pytanie. - uśmiechnęła się kobieta - Moje zajęcia będą czysto praktyczne dlatego też egzamin jaki was czeka również nie będzie od tego założenia odbiegał. Zostaniecie wysłani na trzy tygodnie do mugolskiej szkoły w centrum Londynu. - zakończyła zadowolona nauczycielka.
Po tych słowach po sali rozniosła się fala szeptów jak również całkiem głośnych okrzyków sprzeciwu.
- Pani profesor, ale czy nie jest to niebezpieczne? Osoby, które nigdy nie przebywały wśród mugoli mogą sprowadzic na nas niepotrzebną uwagę osób niemagicznych - zauważyła Hermiona.
- Panno? - zapytała nauczycielka.
- Granger.
- Ach, oczywiście. - uśmiechnęła sie kobieta. - Panno Granger, dlatego zostaniecie wysłani tam w grupach mieszanych, kilka osób stąd i stąd - wskazała na oba rzędy. - osoby bardziej obyte w towarzystwie osób niemagicznych będą miały pod opieką osoby - tu machnęła lekceważąco dłonią w stronę rzędu składającego się głównie ze ślizgonów - czystokrwiste, że tak powiem.
- Czy są jeszcze jakieś pytania?
- Pani profesor, a kiedy mielibyśmy odbyć ten egzamin? - zapytał jakiś przestraszony ślizgon.
- Myślę, że pierwsza grupa odbędzie go w listopadzie, kolejne od stycznia w kolejnych miesiącach jak sądzę. - nauczycielka odpowiedziała. - Czy zaspokoiłam waszą ciekawość? W takim razie myslę, że na dziś to koniec. Przetrawcie nowe informacje i do zobaczenia wkrótce.
Klasa opustoszała powoli. Rozmowom nie było końca.
- Granger, zadowolona? Wreszcie wrócisz do swoich. - odezwała się za jej plecami jakach dziewczyna.
- Nie mogę sie doczekać. - odpowiedziała Gryfonka odwracając się. Ku jej zaskoczeniu dostrzegła Dafne Greengrass.
- Każdy powinien wiedzieć gdzie jego miejsce - prychnęła i wyminęła Hermionę potrącając ją ramieniem.
Hermiona spojrzała ze złością za nią, na swej drodze napotkała tylko stalowe spojrzenie. Bez złości, nienawiści, takie przeszywające. Szybko odeszła. Stanowczo za dużo ślizgonów - pomyślała.


  • ogarnęłam się i powstał kolejny rozdział, mam nadzieję, że sprosta on waszym wymaganiom, pozdrawiam Katarzyna


5 komentarzy:

  1. Jest niesamowity. Świetny pomysł z tym kursem. Jestem strasznie ciekawa jak sobie poradzi Malfoy w takiej szkole. Blaise jakoś dziwnie się zachowuje. Jestem ciekawa czy coś kombinuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie się zapowiada ;) czekam na dalsze rozwinięcia akcji :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wysłałam Ci mejla jako członkini waniliowych. prosze o prędką odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie już nie mam uwag! ;)
    czekam na dalsze części ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się zachowanie Zabiniego. Jest bardzo miły w stosunku do Hermiony. Szkoda, że jednak w Twoim opowiadaniu nic z tego nie będzie. Ogólnie jest tak ciekawie jak na początku. Z każdą chwilą dzieje się coś nowego. A zachowanie Zabiniego wygląda tak, jakby chciał poderwać Gryfonkę.

    OdpowiedzUsuń