21.02.2013

16. Schadzka

Hermiona musiała przyznać, że tej nocy nie zaznała wiele snu i niewątpliwie odbije się to na jej dzisiejszym samopoczuciu. Na domiar złego czuła, że jej poduszka jest okropnie twarda.
 - No, na pewno będzie mnie bolała dzisiaj szyja. - powiedziała do siebie leżąc na plecach z zamkniętymi oczami i delektując się ostatnimi minutami spokojnego poranka. - Przeklęta poduszka - mruczała Hermiona i z całej swojej siły uderzyła pięścią tuż przy swojej głowie.
- Oooaahh...! - odezwał się głos tuż przy niej powodując, że otworzyła oczy i podskoczyła na równe nogi.
- Aaaaa... - przeraziła się dziewczyna słysząc okrzyk.
- Granger? - pytał zaskoczony chłopak z grymasem na twarzy trzymając się za brzuch.
- Malfoy? - zapytała jednocześnie zaskoczona Hermiona.
- Co ty tu robisz? - zapytali na raz.
- Chyba to ty jesteś w mojej sypialni. - powiedziała oburzona dziewczyna i stała ze skrzyżowanymi na piersiach ramionami.
- Czy ty jesteś normalna? Tłuczesz na oślep pięściami co rano? - mówił zdenerwowany chłopak.
- Robię co chcę w swojej sypialni, podkreślam Malfoy, swojej. - mówiła powoli i dobitnie Gryfonka - Dowiem się w końcu czemu tu jesteś? - pytała dalej i trzymała się za kark. Twarde podłoże dało jej się we znaki.
- Kurczę zasnęliśmy wczoraj, nie pamiętasz? - mówił chłopak.
- Dlaczego nie poszedłeś do siebie? - krzyczała dziewczyna.
- Byłem zmęczony.
- I tylko tyle?
- Może trochę pijany. - wzruszył ramionami Malfoy.
- I jeszcze to. Ty doprowadziłeś do tego, że spałam na podłodze i są tego skutki. - mówiła zła Hermiona stojąc przygarbiona i masując kark.
- Nie wiem czy tak zupełnie na podłodze. - mówił zadziornie Draco i puścił oczko dziewczynie.
- Aaaaaa. - krzyczała dziewczyna - Nie dotykaj mnie więcej. Upiłeś mnie i kto wie co chciałeś mi zrobić.
- Przestań się drzeć wariatko. -mówił chłopak, choć jemu tez nie było do śmiechu z powodu kaca i obolałego brzucha. - Kijem bym cię nie tkną.
- I dobrze. Nie dla psa kiełbasa. - prychnęła dziewczyna.
- Właśnie! - teraz również krzyczał zdenerwowany chłopak.
- Zabieraj swoje butelki i wypad stąd. - mówiła Hermiona.
- Z przyjemnością. Może jest tu jeszcze ktoś normalny. - chłopak zabrał butelki i udał się w stronę drzwi.
- A ty gdzie? - zapytała dziewczyna i zastąpiła mu drogę.
- Kobieto, ogarnij się. Chyba miałem wyjść.
- Ale nie tędy! Jeszcze ktoś cię zobaczy. Dość mam plotek. - tłumaczyłam Hermiona.
- No chyba nie przez okno. - prychnął chłopak.
- Jak sobie chcesz, ale ja proponuję drogę przez łazienkę. - wskazała na drugie drzwi Granger. Malfoy tylko wzruszył ramionami i zniknął za drzwiami łazienki.

- Jak ty się tam znalazłeś? - naskoczył na Malfoya przyjaciel juz za drzwiami.
- Wszedłem. Drzwiami. - doprecyzował Malfoy.
- Ale skąd? Przed chwilą byłem w łazience i ciebie tam nie było. Skąd te puste butelki? Wyglądasz jak siedem nieszczęść. - zasypywał Malfoya Zabini.
- Miałem ciężką noc. - powiedział Draco i rzucił się na łóżko.
- Tyle to widzę.

Między Ślizgonami nastąpiła chwila ciszy. Malfoy próbował zregenerować się krótką drzemką przed zajęciami, a Zabini próbował dociec jak Malfoy pojawił się w łazience.
- Byłeś u Granger! - krzyknął podekscytowany - To oczywiste, dlaczego wcześniej na to nie wpadłem.
- Daj mi spokój. - mruknął Draco.
- Chyba żartujesz. Ale co? Jaka ona jest w te klocki? - pytał Blaise. Po tych słowach Malfoy, aż wstał.
- Teraz to chyba ty żartujesz. Jeśli musisz wiedzieć to wybieraliśmy zaproszenia.
- Ta jasne, przy tylu butelkach Ognistej Whisky. - nie wierzył Zabini.
- Jak chcesz to sam jej zapytaj. Ja muszę wypić coś przeciwbólowego. - tłumaczył Malfoy chodząc wpół zgięty trzymając się za brzuch i szukając jakiegoś eliksiru.
- Łap. - Zabini rzucił w jego kierunku niewielką buteleczkę.
- Dzięki - upił niewielki łyk i zakorkował resztę Malfoy.
- Do dna, bo za parę godzin ból wróci. - radził Zabini.
- Mam jeszcze coś do załatwienia. - powiedział Malfoy i ruszył w kierunku łazienki, a za nim Zabini.
W tym samym momencie po przeciwnej stronie również otworzyły się drzwi i stanęła w nich Hermiona.
- Kto korzysta pierwszy? - zapytał Zabini przerywając milczenie.
- Nie, ja właściwie tylko na chwilę do ciebie Malfoy. - powiedziała Hermiona.
- Ja, też miałem zapukać do ciebie. - przyznał Malfoy. Zadowolony Zabini przyglądał się całej sytuacji zajmując wygodne miejsce na wannie.
- Proszę. - powiedzieli oboje i wyciągnęli w swoją stronę flakoniki z eliksirem przeciwbólowym.
Zabini chichotał jak opętany.
- Ja myślałam, że będziesz potrzebował eliksiru... - mówiła dziewczyna.
- Zostawiłem trochę swojego... - tłumaczył Malfoy.
- W sumie to przeze mnie... ten brzuch... - mówiła Hermiona.
- Gdyby nie moja twarda poduszka.... ten kark.... - mówił Malfoy.
Zabini siedział coraz bardziej zaniepokojony i zaciekawiony.
- Możecie mówić pełnymi zdaniami? Nic nie rozumiem. Kto, co, komu zrobił? Co się działo?
Pozostała dwójka na te słowa zaczęła się śmiać.
- Ej, nie bądźcie tacy. - błagał Zabini.
- Nie dla psa kiełbasa - odpowiedzieli w tym samym momencie Malfoy i Granger. Spojrzeli na siebie i wymienili się porozumiewawczymi uśmiechami.
- Miłego dnia. - powiedziała dziewczyna zostawiając biednego Malfoya w wirze pytań ze strony Zabiniego.

Hermiona czekała na tą chwilę już od dłuższego czasu. Od długo wyczekiwanego momentu spotkania z przyjacielem dzieliła ją jeszcze krótka wizyta u dyrektorki. Gryfonka miała podać McGonagall wzory zaproszeń do zamówienia i udać się pod Pokój Życzeń. W okrągłym gabinecie wszystko szło sprawnie do momentu, gdy wędrując na siódme piętro usłyszała jakieś hałasy. Jako Prefekt Naczelna nie mogła tego zbagatelizować. Skręciła więc w korytarz, z którego dochodziły odgłosy pojedynku. Jakie było jej zaskoczenie gdy ujrzała McLaggena i Malfoya.
- Co to ma znaczyć? Pojedynek? I to prefekt?  - pytała oficjalnym tonem.
- Granger, spełniam obietnicę. - powiedział Malfoy i schował różdżkę.
- Patrzę, że Slytherin schodzi na psy. Zadajecie się z motłochem. - prychnął McLaggen.
- Minus 10 punktów dla Gryffindoru. - krzyknął Malfoy. - Za obrażanie prefekta.
- Minus 10 punktów za pojedynek na szkolnym korytarzu. - mówiła Hermiona i dodała - OBAJ!
Dziewczyna ruszyła we wcześniej obranym kierunku, bo i tak była już spóźniona na spotkanie z Harry'm. Ku jej rozżaleniu podążył za nią Malfoy.
- Obaj?! Naprawdę? - pytał zaskoczony Malfoy.
- Tak, dobrze słyszałeś. - nie nawiązywała rozmowy Hermiona chcąc pozbyć się niepotrzebnego świadka.
- Ale wiesz dlaczego to zrobiłem. Należało mu się. - mówił oburzony chłopak. - Jak można podnieść rękę na kobietę. - mówił do siebie gęsto gestykulując i ku obawom Hermiony ciągle szedł za nią.
- Nie masz nic do roboty? - zapytała w końcu Hermiona.
- Co? - zapytał chłopak wyrwany ze swojego monologu - A, nie nie mam.
- Ja mam. Żegnam.- powiedziała dziewczyna i czmychnęła na umówione spotkanie. Wydawało jej się, że zgubiła Malfoya. Ten jednak obserwował ją z ukrycia i widział jak wchodziła do Pokoju Życzeń. Zastanawiał się co ona może kombinować i z kim, że jest to, aż taką tajemnicą. Postanowił zaczekać do momentu opuszczenia przez nią kryjówki.

- No nareszcie. Jakieś problemy? - zapytał Harry wstając z piknikowego koca.
- Przepraszam za opóźnienie. Nie mogłam spławić Malfoya. - tłumaczyła się Hermiona.
- Malfoya? - zapytał zaskoczony Harry.
- Przerwałam jego pojedynek z McLaggenem i się przyczepił, że odjęłam mu punkty. - tłumaczyła Hermiona i rozsiadła się wygodnie na przygotowanym przez Harry'ego kocu i przeglądała zawartość piknikowego koszyka.
- To chyba jakiś spisek Ślizgonów. Za kilka dni mecz, a oni tłuką naszego obrońcę. - mówił oburzony Harry.
- Niestety to nie to Harry. To przeze mnie. - mówiła dziewczyna i zajadała się kolorowymi kanapkami, podając kolejne Harry'emu.
- Dlaczego? Co się dzieje Hermiono? - pytał zaniepokojony Gryfon.
- Widzisz, dawno cię nie było i wiele rzeczy się działo. Soku?
- Pewnie. Przepraszam, ale dopiero dzisiaj Ginny ma zajęcia przez cały dzień także jestem wolny do późnego wieczora.
- Ach. - westchnęła dziewczyna i opowiedziała Harry'emu o całym zajściu z McLagenem. Ledwie też go utrzymała, żeby nie wybiegł i nie rzucił się w poszukiwaniu Cormaca w celu fizycznej konfrontacji.
- Przepraszam Hermiono, że cię zaniedbałem. To ja powinienem być tam na miejscu Malfoya.
- Harry, ratujesz swój związek, więc nie ma o czym mówić.
- Hermiono, ty ratowałaś nam życie nie raz. Mnie i Ronowi. On nie zachował się jak przyjaciel, ja tak nie postąpię. - deklarował Harry leżąc przy wylegującej się na słońcu Hermionie.
- Nie oczekuję tego od ciebie. - zapewniła dziewczyna.
- Nie musisz. W każdym razie, zaraz po balu z okazji Nocy Duchów Ginny wyjeżdża z pierwszą grupą na zaliczenie praktyczne tych zajęć z mugoloznawstwa.
Reszta spotkania minęła przyjaciołom bardzo szybko i w wesołej atmosferze, czego nie można powiedzieć o osobie, która prawie spała za gobelinem Barnabasza Bzika. Malfoy czuwał dzielnie zanim nie zmógł go sen. Jednak w najważniejszym momencie nie omieszkał się obudzić. Kiedy w ścianie pojawiły się drzwi przetarł oczy ze zdumienia widząc opuszczających Pokój Życzeń.

- Do zobaczenia Hermiono. - mówił Harry i przytulił przyjaciółkę.
- Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości. - szepnęła Hermiona zasmucona rozstaniem.
- Hermiono - chłopak ujął twarz dziewczyny w dłonie - nie smuć się. Obiecuję, że wszystko wróci do normy już wkrótce.
- Smutno mi samej. - wyznała dziewczyna.
- Mnie też jest ciężko bez ciebie. - mówił szczerze chłopak, przytulił ją do piersi i gładził z uczuciem po włosach.
- Gdybym tylko wiedziała, kto stoi za tym zdjęciem i artykułem. - mówiła Hermiona.
- Dowiem się tego. Obiecuję. I wszystko naprawię. - powiedział Harry.
Sielankę Gryfonów przerwał jednak jakiś podejrzany szelest. Oboje rozejrzeli się po korytarzu i postanowili się pożegnać, nie narażając się dłużej na spotkanie któregoś z mieszkańców zamku. Harry chwilę odczekał, aż Hermiona zniknie za zakrętem i udał się w swoją stronę. Kiedy był już prawie pod portretem Grubej Damy nieoczekiwanie zaczepił go Malfoy.
- Potter czyżby się wracało ze schadzki?
- Malfoy? Co ty tu robisz?
- Przechadzając się korytarzami można zauważyć wiele ciekawych rzeczy. - mówił niewinnie Malfoy.
- Czekaj. Nie tutaj. - powiedział Harry widząc zbliżającą się grupkę dziewcząt z piątego roku. - Chodź na błonia.
Malfoy spokojnie opuścił zamek, czego nie można było powiedzieć o Potterze. Wyglądał na.. przestraszonego?
- Dobra Malfoy. Czego chcesz? - zapytał Harry, kiedy uznał, że byli bezpieczni.
- Potter, co ty możesz mi dać. Nic. I niczego od ciebie nie chce. - śmiał się Draco.
- Więc, ja cię proszę, żebyś swoją wiedzę zachował tylko dla siebie.
- Nie wiem, czy mi się to uda. Ten szlachetny Potter spotyka się z dwoma kobietami? Prorok słono by zapłacił za taki news. - zstanawiał się na głos Malfoy.
- Ty śmieciu. - rzucił się na Malfoya Harry - To ty sprzedałeś do prasy tamto zdjęcie!
- Daj sobie na wstrzymanie Potter. - powiedział Malfoy odpychając Harry'ego i otrzepując swoją szatę. - Mylisz się, to nie ja.
- I mam ci niby wierzyć?
- Jak sobie chcesz. Możesz za to podzielić się pikantnymi szczegółami. Która lepsza? Granger czy Ruda? - machał porozumiewawczo brwiami Ślizgon.
- Ginny.... zresztą, co ty wygadujesz? O co ty mnie pytasz? - mówił zdezorientowany Gryfon.
- Jednak Ruda... temperamencik? - dopytywał się blondyn.
- Przestań gadać bzdury.
- No, ale Granger nie może być taka zła, z jej charakterkiem... - rozmarzył się Draco.
- Malfoy! - oburzył się Harry - Łapy precz od Hermiony!
- Spokojnie, po zastanawiać się nie można? Jakbyś powiedział to nie musiałbym się domyślać.
- Hermiona jest moją przyjaciółką, kocham ją jak siostrę. Po wyobrażaj sobie jak to jest z siostrą.
- Weź, jesteś obleśny.
- No własnie. Ty też. - potwierdził Harry.
- Dobra. Wierzę ci, ale i tak jesteś marnym przyjacielem.
- Daruj sobie takie rady. - powiedział zrezygnowany Harry.
- Pokonałeś największego czarnoksiężnika wszech czasów, a boisz się przeciwstawić małej Weasley? - zapytał z niedowierzaniem Malfoy.
- To nie jest takie proste, chociaż gdyby udało mi się dowiedzieć kto stoi za tym całym spiskiem może dałoby się przemówić Ginny do rozumu. - zastanawiał się na głos Harry.
- To drobiazg. Czuję, że to ktoś ze Ślizgonów.
- Muszę ci powiedzieć, że też tak czuję. Ale jak się dowiedzieć kto to? Przecież nie wejdę do pokoju wspólnego i nie zapytam.
- Ty nie, ale ja owszem....


  • oto oddaję w wasze ręce kolejny rozdział, mam nadzieję, że przypadnie do gustu moim czytelnikom; może niektórzy już zauważyli, że na blogu prowadzone są niewielkie prace remontowe, mam nadzieję, że wkrótce zapełni się zakładka zachęcająca nowych czytelników do zapoznania się z historią, może uchylę tam delikatnie rąbka tajemnicy.... za ten pomysł dziękuję czytelniczce - Ana miałaś rację, choć tak trudno napisać coś dobrego nie wiedząc w jakim kierunku pójdzie ta historia i nie zdradzając zbyt wiele; pozdrawiam

         Katarzyna

13.02.2013

15. Urodziny

Kiedy Hermiona otworzyła oczy i odkryła, że jest w sypialni sama zerwała się natychmiast z posłania i pakowała w pośpiechu potrzebne jej dziś rzeczy.
 - Gdzie to pióro? - pytała sama siebie robiąc wokół siebie wielki rozgardiasz. - Dlaczego Harry mnie nie obudził? Musi być strasznie późno...
W końcu gdy ostatnia rzecz wylądowała w torbie Gryfonki ruszyła w kierunku Wielkiej Sali. Jak się okazało po drodze, niepotrzebnie panikowała. Wiele osób jeszcze spokojnie wędrowało po korytarzu w różne strony. Hermiona uspokoiła oddech i wślizgnęła się do Wielkiej Sali, gdzie panował ogromny harmider. Zajęła swoje miejsce i spokojnie jadła śniadanie. Niestety, od jakiegoś czasu robiła to w samotności, ponieważ Harry jadał posiłki z Ginny, która ciągle była obrażona na Hermionę. Z tego co zdążyła się zorientować, sam Harry też nie miał łatwo. Panna Weasley robiła mu awanturę, o każde spojrzenie w stronę panny Granger - tak ją bowiem nazywała, co kiedyś przypadkiem usłyszała Hermiona.
Cała nieprzyjemna sytuacja szybko ucichła co niewątpliwie było zasługą Harry'ego. Prorok nie ośmielił się napisać ani słowa więcej o rzekomym romansie. Po skończonym posiłku Hermiona udała się pod klasę  numerologii, gdzie miała odbyć pierwsze z wielu zajęć dzisiejszego dnia. Dnia, dla niej szczególnego. Hermiona w samotności świętowała swoje 18 urodziny.

Po obiedzie Hermiona w końcu miała wolne i mogła pozwolić sobie na krótki odpoczynek w swoim dormitorium. Kiedy weszła do pomieszczenia była jednak bardzo zaskoczona:
- Harry, co ty robisz? -zapytała zaskoczona dziewczyna widząc jak jej przyjaciel kończy pakowanie swoich rzeczy do kufra.
- Wracam do wieży Gryffindoru Hermiono. - odpowiedział smutny i podszedł do dziewczyny, która stała ciągle w drzwiach sypialni.
- Wiedziałam, że w końcu Ginny będzie tego od ciebie wymagała. - powiedziała zrezygnowana, wyminęła chłopaka i zniknęła na chwilkę w łazience.
Chłopak czekał, aż dziewczyna się pojawi. Po krótkim oczekiwaniu znów wrócili do rozmowy.
- Mam nadzieję, że będziemy się widywali. I tak mi przykro, że jadasz sama. - spojrzał czule na przyjaciółkę Harry.
- Chciałabym tego bardzo Harry. Chciałabym też, żebyśmy nie musieli robić tego po kryjomu. - wzruszyła ramionami Hermiona i usiadła na łóżku Harry'ego, które w tej chwili było bardzo równo zasłane.
- Hermiono, mam coś dla ciebie. - powiedział chłopak i przysunął w kierunku dziewczyny coś, co było ukryte pod szarym płótnem.
- Co to takiego? - zapytała ciekawa i oboje zdjęli materiał.
- To myślodsiewnia Hermiono - poinformował chłopak. - Wszystkiego najlepszego. - dodał i uściskał z całych sił przyjaciółkę. Hermionie zrobiło się bardzo miło i jednocześnie niezmiernie przykro, że jej przyjaciel odchodzi. Na jej policzkach pojawiły się pierwsze łzy.
- Hermiono, proszę cię nie płacz. - wyszeptał Harry i chwycił twarz Hermiony w obie dłonie wycierając mokre smugi.
- Przepraszam Harry. - wychlipała dziewczyna - Prezent jest cudowny, zawsze o czymś takim marzyłam. - uśmiechnęła się delikatnie.
- Wiem doskonale. Przepraszam, że nie mogę się odwdzięczyć choć w połowie tak cudowną imprezą jaką ty mnie obdarowałaś. Chciałem się dzisiaj urwać - tłumaczył chłopak - wymyślić jakiś szlaban czy coś  takiego, ale Ginny wie, że dziś masz urodziny i na pewno zwietrzy kłamstwo. Wybaczysz mi?
- Harry jesteś cudowny. Nie mam czego ci wybaczać, pójdę po prostu wcześniej spać.
- Wyjdź na błonia, jest taka piękna pogoda, podobno to ostatnie ciepłe dni przed zimą. - poradził Harry i zabrał kufer. Wychodząc uśmiechnął się pocieszająco i przepraszająco do Hermiony.

Dziewczyna nie chcąc siedzieć w pokoju sama poszła za radą przyjaciela i wyszła na błonia. Spacerowała powoli wzdłuż jeziora, omijając uważnie macki wielkiej ośmiornicy, która wyległa na brzeg i leżała w pełnym słońcu. Kiedy kręciła się w pobliżu boiska od Quidditha spotkała swojego dawnego adoratora, Cormaca McLaggena. Chciała się szybko ulotnić lecz została już dostrzeżona.
- Kogo moje oczy widzą? - zawołał McLaggen i podszedł do Hermiony.
- Cześć Cormac. Przepraszam, ale się spieszę. - powiedziała Hermiona i chciała odejść.
- Nie kłam, jeszcze przed chwilą nie wyglądałaś jakby ci się gdzieś spieszyło. - powiedział poważnie, a na jego twarzy pojawił się grymas.
- Może po prostu nie chcę z tobą rozmawiać. - odważyła się powiedzieć to co od dawna myślała.
- Wyszczekana jesteś Granger. - prychnał Cormac i pociągnął ją za ramię. - Ale do mnie odnosić masz się grzeczniej.
- Będę robiła i mówiła to na co mam ochotę - warknęła w jego kierunku Hermiona i wyrwała swoje ramię z uścisku.
- No, ależ oczywiście. Przecież ty zawsze dostajesz co i kogo chcesz, bez względu na przeszkody.
- Co ty insynuujesz? - zdenerwowała się dziewczyna.
- Mówię tylko to o czym wszyscy doskonale wiedzą. - zaśmiał się jej prosto w twarz.
Hermiona nie wytrzymała i napluła mu prosto w twarz. Ten poirytowany chwycił ją z całej siły za ramiona i uderzył w twarz:
- Jesteś małą brudną... - nie dokończył, bo został powalony na plecy przez jakiegoś osobnika.
- Radzę ci nie kończyć! - krzyknął oburzony Zabini.
- Bronisz czegoś takiego? - zaperzył się McLaggen chwiejnie stając na nogach.
- Jest kobietą, a kobiety się szanuje. Nikt ci o tym nie powiedział? - wykrzyczał Zabini popychając Cormaca.
- Od kiedy to uważasz ją za kobietę? - zaśmiał się złośliwie Gryfon - może ci to udowodniła?
- Zamknij się psie - po tych słowach Zabiniego zaczęli się taczać po trawie i okładać pięściami.
- Przestańcie! Słyszycie? - krzyczała Hermiona - Blaise przestań, ktoś tu idzie.
Do miejsca gdzie trwała bójka zmierzała wysoka postać. Już z daleka było można dostrzec, że jest to jakiś nauczyciel.
- Co tu się dzieje? - dobiegł wszystkich głos prof. Sprout - Panowie co to ma znaczyć?
- Pani profesor, to moja wina - wtrąciła się Hermiona.
- Panno Granger, co się pani stało? - nauczycielka podeszła zszokowana do dziewczyny. Hermiona dotknęła swojej twarzy i dopiero po chwili poczuła w ustach smak krwii.
- Pani profesor, on zaatakował Hermionę. - wtrącił się Zabini.
Nauczycielka spojrzała podejrzliwie na obu mężczyzn. Na Ślizgona i Gryfona.
- Panno Granger, który z obecnych tu młodzieńców wyrządził pani krzywdę? - zapytała nauczycielka.
- Blaise Zabini mówi prawdę. - potwierdziła wersję Ślizgona.
- Rozumiem, w takim razie zapraszam obu panów ze mną do cieplarni. - zawyrokowała Sprout.
- Przepraszam, ale jak to obu? - zapytał niepewnie Zabini.
- Faktem jest, że dopuścił się pan również przemocy fizycznej wobec kolegi.
- On nie jest moim kolegą. - zamruczał Blaise.
- Nie wnikam w relacje panujące między wami, karę poniesiecie adekwatną do waszych win. A panią, panno Granger proszę o udanie się do zamku. Proszę opatrzyć ranę. - po tych słowach nauczycielka wraz z chłopakami udała się do niedalekich cieplarni. Hermiona szybko ruszyła w swoim kierunku i zniknęła w dormitorium.

Po relaksującej, gorącej kąpieli Hermiona przebrała się w piżamę i nie mając zamiaru schodzić na kolację położyła się w łóżku. Żeby umilić sobie ten urodzinowy wieczór sięgnęła po swój album, który przedstawiał jej życie od najmłodszych lat. Zdjęcie, które widniało na pierwszej stronie przedstawiało jej rodziców, którzy odprowadzali ją na stację King's Cross przed jej pierwszym wyjazdem do Hogwartu.
Nagle ze wspomnień wyrwało ją pukanie do drzwi. Hermiona szybko wyskoczyła z łóżka, założyła kapcie i w półmroku, który panował w jej pokoju dotarła do drzwi. Miała nadzieję, że to Harry, któremu udało się jednak wyrwać. Jakie było jej zaskoczenie, gdy za drzwiami spostrzegła Draco Malfoya.
- Cześć - powitał ją.
- Emm, cześć? - odpowiedziała zaskoczona dziewczyna.
- McGonagall wysłała mnie, abyśmy jak najszybciej wybrali zaproszenia - wskazał na pakunek, który trzymał w rękach.
- A, jasne... - dziewczyna przez chwilę się zastanowiła - to może wejdź?
- Dobra. - powiedział i wszedł do pokoju Gryfonki.
Draco z zaciekawieniem rozglądał się po pomieszczeniu, wyglądało zupełnie tak jak ślizgońskie z wyjątkiem barw i dużo większego porządku. Trafnie też zauważył, że w dormitorium znajdował się tylko jeden kufer.
- Potter tu nie mieszka? - zapytał zaskoczony.
- Już nie, przeniósł się do wieży Gryffindoru. - odpowiedziała zgodnie z prawdą dziewczyna.
- Ta ruda Weasley go terroryzuje?- zaśmiał się Malfoy sadowiąc się wygodnie na łóżku Hermiony.
Hermiona puściła tę uwagę mimo uszu.
- Coś do picia? - zapytała.
- Nie odmówię szklaneczki whisky.
- Miałam raczej na myśli sok lub wodę. - odpowiedziała dziewczyna.
- Gdybym wiedział to przyszedłbym z własną. No, ale trudno. Możesz tu trochę rozjaśnić? - zapytał chłopak - Nic tu nie widać - mówił wypakowując sterty zaproszeń.
Dziewczyna machnęła różdżką i wszystkie pochodnie znajdujące się w dormitorium zapłonęły.
- Teraz lepiej. - powiedział chłopak podnosząc wzrok na Hermioną, która usiadła naprzeciwko. - Granger, co z twoją twarzą? - zapytał zaskoczony.
- A, to. - powiedziała dotykając delikatnie swego policzka -Zabini ci nie powiedział?
- Zabini? A co on ma z tym wspólnego? - pytał nadal zaskoczony Ślizgon. - Właściwie to nie widziałem go całe popołudnie.
- Wiem, że ma szlaban z McLaggenem. - poinformowała Hermiona.
- Z tym gburem? Czemu?
- Stanął w mojej obronie.
- Kto?
- A o kim rozmawiamy?
- O Zabinim.
- No właśnie. Ślad, który noszę to dzieło McLaggena. - powiedziała Hermiona i spuściła twarz.
- Daj spojrzeć. - powiedział Malfoy i uniósł podbródek Hermiony.
- Do czego ci ta obserwacja? - zapytała Hermiona i odsunęła się delikatnie.
- Muszę dokładnie odwzorować siniaka na buźce McLaggena. - powiedział poważnie Malfoy.
Hermiona chwilę przyglądała mu się z niedowierzaniem, aż w końcu wybuchnęła śmiechem.
- Nie zgrywaj się.
- Mówię poważnie.
- Mam wierzyć, że staniesz w obronie szlamy?
- W obronie kobiety. - odpowiedział patrząc jej prosto w oczy.
Niezręczne milczenie, które zapanowało między dwojgiem młodych ludzi przerwał Draco.
- Masz własną myślodsiewnię?
- Ach, tak. Dostałam ją dziś od Harry'ego. - uśmiechnęła się na wspomnienie o przyjacielu.
- Świetny prezent i nie tani. -  zauważył trafnie Malfoy - Z jakiejś okazji?
- Urodzin. - odpowiedziała Hermiona.
- I w taki dzień siedziałaś tu sama? Bez przyjaciół? I alkoholu? - zapytał zszokowany Malfoy.
- Chciałam odpocząć. I jeszcze mam na to szansę jeśli szybko się uporamy z zaproszeniami.
- Zapomnij! - powiedział Malfoy i wybiegł z dormitorium.
Zdezorientowana dziewczyna usiadła na swoi pluszowym dywanie i zaczęła przeglądać propozycje zaproszeń. Po około pół godzinie do jej sypialni wpadł znów ten sam Ślizgon.
- Już jestem! - wykrzyknął.
- Puka się. - upomniała go Hermiona.
- Już pukałem wcześniej - zauważył chłopak.
- Gdzie byłeś tyle czasu? Myślisz, że odwalę za ciebie całą pracę? - zapytała z wyrzutem dziewczyna.
- Daj spokój. - machnął tylko ręką. - Mam coś dla nas. - zakomunikował chłopak i wyciągnął przed siebie butelkę Ognistej Whisky.
- Ty nigdy nie rezygnujesz? - zapytała zrezygnowana dziewczyna.
- Raczej nie. - odparł i usiadł wygodnie na dywanie obok Hermiony. Czyniąc honory rozlał trunek do szklanek i podał jedną dziewczynie.
- Nie sądziłem, że kiedykolwiek dożyję takiej chwili. Że będę pił Ognistą z tobą Granger, na pluszowym dywanie, swoją drogą mięciutki, to na czym skończyłem? - zapytał Malfoy.
- Ognista z Granger... - podpowiedziała Hermiona.
- A tak. No właśnie, to znów zaskoczę sam siebie, twoje zdrowie Granger. - wzniósł toast chłopak.
- Nie tylko siebie. Dziękuję Malfoy - dziewczyna również uniosła szklankę. Po sypialni rozniósł się dźwięk uderzenia szklanek, których zawartość szybko zniknęła.
- Dobrze, to może zabierzmy się do pracy? - zaproponowała Hermiona.
- Jasne, to poleję nam - mówił chłopak, ale widząc karcące spojrzenie Gryfonki dodał - zobaczysz, że dużo lepiej będzie nam się pracowało.
Mijały godziny, a para prefektów ciągle przeglądała zaproszenia. Przy akompaniamencie Ognistej Whisky oboje tarzali się po dywanie i śmiali się do rozpuku.
- Patrz, to jest piękne. - zauważyła dziewczyna.
- Granger, co za brak gustu. - odrzucił kolejną propozycję dziewczyny Malfoy.
- Jak jesteś taki mądry to sam coś zaproponuj. - oburzyła się dziewczyna.
- Nie ma tu nic godnego mojej uwagi.
- Arystokrata od siedmiu boleści. - skwitowała dziewczyna i chwiejnie wstała.
- Jak mnie nazwałaś?
- Arystokrata od...  - chciała powtórzyć dziewczyna, ale nie dokończyła, bo Malfoy pociągnął ją za nogą  skończyło się to tak, że wylądowała spowrotem na dywanie. Nie pozostała mu dłużna i zaatakowała go poduszką. Zszokowany chłopak nie zdążył zareagować, a Hermiona już uciekała naśmiewając się z niego. Draco poderwał się na równe nogi i rzucił się w pogoń za Granger.
- Jeszcze cię dopadnę - krzyczał naśmiewając się.
- I co mi zrobisz? - drażniła go dziewczyna chichocząc i  próbując przeskoczyć przez łóżko.
- Zginiesz w męczarniach - straszył chłopak.
- O nie? Będę skazana tylko na ciebie? - żartowała dziewczyna.
- Strzeż się - krzyknął i z całej siły rzucił się w jej kierunku. Hermiona z piskiem została powalona na ziemię. - Mam cię.
Hermiona nadal się śmiała. Musiała przyznać, że takich urodzin nie spodziewała się nigdy.

Draco wreszcie dopadł Hermionę. Oboje leżeli w tej chwili na ziemi. Chłopak delikatnie przygniatał dziewczynę do ziemi. Przyglądał się roześmianej dziewczynie i musiał przyznać sam przed sobą, że już dawno nie spędził czasu tak beztrosko. Przy tej Gryfonce zachowywał się zupełnie inaczej, czuł, że dopiero wtedy zachowywał się jak prawdziwy Draco. W pewnej chwili przestał się śmiać i przyglądał się uważnie Granger. Widząc to dziewczyna również opanowała swój śmiech. Patrzyli tak na siebie przez chwilę. Ich oddechy zamiast się uspokoić po przerwanym biegu, znów przybrały na prędkości. Draco nie wiedząc co nim kieruje, dotknął dłonią policzka Hermiony. Gładził wierzchem dłoni jej zaróżowiony policzek. Wpatrywał się w jej błyszczące oczy, które były wpatrzone w niego. Pomyślał, że chciałby mieć ten wzrok, to spojrzenie na codzień. Chciałby, aby towarzyszyło mu w każdym momencie życia.

Dziewczyna nie wiedziała jak zareagować na przedziwną sytuację jaka miała miejsce w jej dormitorium. Draco Malfoy dzisiejszej nocy nie zachowywał się jak skończony dupek. Był zabawny, opiekuńczy, przyjacielsko nastawiony. Sto myśli przemierzało w tej chwili zwoje umysłu Hermiony. Dobrze się czuła w towarzystwie chłopaka. Jego spojrzenie było w tej chwili tak zachęcająco ciepłe. Nigdy jeszcze nie widziała go w takim stanie. Czy było to spowodowane nadmierną ilością alkoholu? Rozważania dziewczyny przerwał Draco:
- Wszystkiego najlepszego!
- Dziękuję, dziękuję Draco. - zaakcentowała ostatnie słowo dziewczyna.
Chłopak delikatnie położył się koło Hermiony i wrócił do przeglądania zaproszeń. Dziewczyna widząc poczynania Malfoya zrobiła to samo. W ciszy przeglądali tysięczne z kolei zaproszenie i tak do samego rana, kiedy oboje usnęli.


  • dodałam kolejny rozdział, mam nadzieję, że odwdzięczyłam się za tak długą nieobecność i ciągłe zmiany terminu publikacji postu, pozdrawiam 
           Katarzyna