Gdy uczniowie rozsiedli się wygodnie za stołami swoich domów, wrzawa
jaka panowała w Wielkiej Sali była nie do opisania. Każdy próbował
zamienić chociaż kilka słów ze swoimi znajomymi, których nie widział
całe wakacje. Od wojny upłynęło stosunkowo niewiele czasu. Każdy wiele
przeżył i stracił kogoś bliskiego. Wstrząsające wydarzenia zbliżały
uczniów do siebie. Można było wyczuć jednak widoczną granicę, która
oddzielała uczniów Slytherinu od reszty szkoły. Osoby, które znajdowały
się w Domu Węża dostały szansę na poprawę lecz nie cieszyły się
pochlebną opinią w społeczności czarodziejów.
Cisza zapanowała
dopiero wówczas, gdy na salę wniesiono Tiarę Przydziału. Za
koordynatorem Ceremonii Przydziału, którym został profesor Flitwick
podążała pokaźna grupka młodych czarodziejów czekających na przydział.
Wśród maluchów Hermiona dostrzegła malca, któremu pomógł Malfoy.
Zastanawiała się, do którego domu trafi. Wnikliwa obserwacja zaowocowała
dużym zaskoczeniem.
- Brian Wimple – wyczytał profesor Flitwick. Na
te słowa z szeregu wystąpił znajomy Hermiony. Maluch podszedł do stołka
i założył tiarę, która natychmiast wykrzyknęła: Slytherin!
Zaskoczenie
dziewczyny był ogromne, a jej wzrok natychmiast podążył w stronę
blondyna ze Slytherinu, który również wydawał się zaskoczony i
zamyślony. Jednak gdy ich spojrzenia się spotkały Hermiona powiedziała
bezgłośnie tak, aby Malfoy mógł odczytać z ruchu jej warg:
- Mugol?
Malfoy nie zareagował tylko spuścił wzrok na swój talerz, a Hermina mogłaby przysiąc, że uśmiechnął się sam do siebie.
-
Proszę wszystkich o uwagę! – zabrzmiał głos dyrektorki. – Witam
wszystkich uczniów, szczególnie tych, którzy zdecydowali się dokończyć
swoją edukację w naszej szkole. Po zaistniałych okolicznościach w szkole
zaszły olbrzymie zmiany nie tylko wśród członków kadry nauczycielskiej,
ale również w organizacji pracy naszej szkoły.
- Zauważyłaś kto siedzi przy stole? Tam w rogu. – szepnął do Hermiony Harry.
- Co? Gdzie? – zapytała dziewczyna, która uważnie słuchała przemowy dyrektorki.
- Tam za Hagridem. – wskazał chłopak.
- Czy to nie…? – zaczęła Hermiona.
-
Aberforth Dumbledore - dokończył Harry oraz profesor McGonagall. W tym
momencie wszyscy uczniowie z uwagą słuchali przemowy dyrektorki.
-
….który obejmie stanowisko Obrony przed Czarną Magią… - kontynuowała
dyrektorka. – Standardowo obowiązuje zakaz wchodzenia do Zakazanego Lasu
oraz opuszczania dormitoriów po godzinie 23. Ostatnią ważną informacją
jest zmiana w planach zajęć wszystkich uczniów. Wszyscy, powtarzam,
wszyscy – tu spojrzała na uczniów Slytherinu – mają obowiązek
uczęszczania na zajęcia z mugoloznawstwa. – po tych słowach na Sali
zapanował harmider.
- Cisza! – odezwał się donośny głos dyrektorki
zmodulowany przez zaklęcie. – Moja decyzja nie podlega zmianie. Osoby,
które nie zastosują się do nowych wymogów zostaną usunięte ze szkoły. –
na Sali zapanowała głucha cisza.
- Mam nadzieję, że się rozumiemy.
Proszę prefektów naczelnych o pozostanie po uczcie, a teraz życzę
smacznego. – zakończyła przemowę dyrektorka. Na stole zagościły jak
zwykle rozmaite potrawy, a uczniowie zabrali się za posiłek.
- Babcia mi mówiła, że te dodatkowe lekcje z mugoloznawstwa to wymóg Ministerstwa – zaczął Neville.
- Sądzę, że to dobry pomysł - oświadczyła Hermiona.
-
Przynajmniej dla ciebie i Harry’ego nie będzie sprawiał problemu –
zauważyła Ginny. – Wam taki przedmiot nie jest do niczego potrzebny.
-
Kiedyś chodziłam na te lekcje i muszę przyznać, że są naprawdę
przydatne, nawet dla nas, dzieci mugoli. – mówiła Hermiona. – Jest to
zupełnie inny punkt widzenia.
- Szczerze mówiąc to jestem ciekaw jak poradzą sobie ślizgoni, np. taki Malfoy – zaśmiał się Hary, a wraz z nim cała reszta.
Kiedy uczta dobiegała już końca przy stołach zostali już tylko prefekci. Profesor McGonagall zabrała więc głos:
-
Kochani, chciałabym abyście poszli za mną. Wskażę wam wasze nowe
kwatery, w których będziecie mieszkać. – mówiła i ruszyła do wyjścia. –
Chodźcie za mną i słuchajcie. – wszyscy zaczęli wspinać się po
schodach. – Macie wiele przywilejów lecz również posiadacie konkretne
obowiązki. Codziennie od godziny 23 do 6 rano odbywać musicie dyżury w
parach mieszanych z różnych domów rozpiskę otrzymacie wraz z planem. –
widząc niemy sprzeciw zgromadzonych dodała – oczywiście w tygodniu, w
którym odbywać będziecie dyżur nocny zajęcia zaczynacie dopiero po
południu. Do dodatkowych zajęć należeć będzie również organizacja
zbliżającego się bankietu z okazji Nocy Duchów połączonej z uroczystym
otwarciem szkoły po odbudowie. No dotarliśmy. – zakończyła swój monolog
dyrektorka, kiedy dotarli na miejsce.
- Ładny obraz. – zauważyła Luna.
-
Przedstawia zwierzęta symbolizujące wszystkie domy - zauważyła Hermiona
i chciała dotknąć znajdującego się najbliżej niej węża.
- Aaa… - krzyknęła i odskoczyła jednak, bo wąż zaczął na nią syczeć i chciał ją ukąsić.
-
Ostrożnie panno Granger.- powiedziała dyrektorka. – aby dostać się do
waszego pokoju wspólnego a następnie do sypialni każde z was będzie
musiało pogłaskać zwierzę ze swojego domu. Inne, jak mogła przekonać się
panna Granger nie tylko was nie przepuści, a nawet może was ukąsić.
Zgromadzeni pokiwali głowami na znak, że zrozumieli.
-
Dobrze. Wejdźmy zatem. – zdecydowała McGonagall i pogłaskała lwa, który
był dla niej potulny jak mały kociaczek. Po chwili obraz ustąpił i
odkrył wielkie przejście.
- Zapraszam wszystkich do środka –
powiedziała dyrektorka i wszyscy weszli najpierw w ciemny korytarz, a
następnie do wielkiego, okrągłego aczkolwiek przytulnego pomieszczenia.
- Ślicznie – zapiszczała Padma.
- Mam nadzieję, że wszyscy podzielają entuzjazm panny Patil? – zapytała dyrektorka.
- Oczywiście pani profesor. Jest naprawdę przytulnie i funkcjonalnie – powiedziała przytomnie Hermiona.
- Dziękuję, że przynajmniej panna Granger jest zainteresowana. – spojrzała spode łba dyrektorka na ziewających chłopaków.
- Pani dyrektor czy możemy już się udać do sypialni? – zapytał ziewając Zabini.
-
Właściwie to tak, na drzwiach macie zwierzęta waszych domów. Po nich
rozpoznacie odpowiednie sypialnie ale również będą one strzec wejścia do
waszych dormitoriów. Osoby o nieczystych zamiarach nie będą mogły
przekroczyć progu sypialni.
- Bardzo dobrze – ucieszyła Susan Bones z Hufflepuffu i znacząco spojrzała na ślizgonów.
-
Panno Bones, mam nadzieję, że jako prefekci naczelni będziecie dawać
dobry przykład uczniom i wykazywać się współpracą między domami. –
powiedziała groźnym głosem McGonagall.
- Ależ naturalnie pani dyrektor – powiedziała przestraszona Bones.
-
W takim razie możecie się rozejść – powiedziała dyrektorka i dodała –
Panno Granger, panie Potter mogę jeszcze z państwem zamienić dwa słowa?
- Oczywiście – odpowiedzieli razem.
- Nastała taka sytuacja, ze tylko w waszym domu prefekci stanowią parę mieszaną. – na te słowa Hermiona lekko się zarumieniła.
-
Mam nadzieję, że nie stanowi to problemu, ale proszę mi wybaczyć
przeoczenie. Dopóki nie wymyślimy innego rozwiązania będziecie państwo
zmuszeni dzielić dormitorium. – dodała zawstydzona faktem, iż dopuściła
się takiego przeoczenia.
- Pani dyrektor, nic się nie stało. Jesteśmy z Harrym przyjaciółmi. Wszystko będzie dobrze. – pocieszała kobietę Hermiona.
- Cieszę się, że jesteście wyrozumiali. – uśmiechnęła się serdecznie kobieta. – Dobranoc Hermiono. Dobranoc Harry.
- Dobranoc pani profesor. – odpowiedzieli chórem.
Kobieta wyszła i zostawiła przyjaciół samych.
- Hej. Spójrz jaki pokój. – zagadał Zabini.
- Ciszej.- machnął na niego ręką Malfoy i podsłuchiwał pod drzwiami.
- Co ty robisz? – zapytał Zabini i odszedł do przyjaciela.
- Nie zastanawia cie dlaczego McGonagall chce rozmawiać z Potterem i Granger? – zapytał.
- Pewnie . - uśmiechnął się łobuzersko Zabini.
- To słuchaj. – mówił Malfoy i obaj przycisnęli głowy do drzwi.
- Kurczę, nie słychać dobrze. – zauważył Malfoy.
- Czekaj, chyba cos słyszę. – mówił Zabini.
- Co?
- McGonagall przeprasza ich za coś. – zgadywał Blaise.
- Za co? – dziwił się Malfoy.
- Hahahahaaaa…. – zaczął się śmiać Zabini.
- Co jest? – zapytał Draco.
-
McGonagall zakwaterowała Granger i Pottera razem, bo hahahah….
zapomniała…. hahahaha…….., że Granger to dziewczyna… hahahaaaa. –
zaśmiewał się do rozpuku Zabini.
- Dziwisz się jej? Ja też niedawno zauważyłem. – stwierdził Malfoy.
- Zauważyłeś? – zapytał podejrzliwie Zabini.
- Diable, przecież wiesz, że nie o to chodzi. To G r a n g e r – powiedział dobitnie Draco.
- Nie mów, że nie myślałeś o niej w ten sposób. – prychnął Blaise. – Ja tam bym się może i zastanowił.
- Człowieku idź spać, bo głupstwa opowiadasz. – skończył temat Malfoy.
Hermiona
i Harry w końcu poszli do swojej sypialni. Pomieszczenie było dość duże
i jasne. Dominowały barwy złota i brązu jak przystało na dormitorium
Gryfonów. Przy łóżkach stały już ich bagaże. Na jednym z łóżek spał
smacznie Krzywołap.
- Widzę, że Krzywołap już wybrał wam posłanie. – zauważył Harry.
- Na to wygląda. Nie masz nic przeciwko? – zapytała Hermiona.
- Coś ty, mi odpowiada współlokatorko. – zaśmiał się Harry i rzucił się na swoje łóżko. – Jestem wykończony.
- Ja potrzebuje kąpieli. – powiedziała Hermiona i wstała ze swojego posłania. – Idę do łazienki.
- Rozpakuję się w tym czasie i zajmuję łazienkę po tobie. – powiedział Harry i już zaczął wyjmować swoje rzeczy.
-
Harry, czekaj. – powiedziała dziewczyna. – Od czego mamy to. – wskazała
na różdżkę i machnęła nią dwa razy. Oba kufry były rozpakowane, a
rzeczy równo leżały w szafie i na półkach.
- No teraz idę. – powiedziała z uśmiechem dziewczyna i zniknęła za drzwiami.
Łazienka
była urządzona bardzo gustownie. Dominował ciemny brąz i zieleń. Lustra
i wieszaki za to były srebrne oraz złote. Hermiona chwilę przystanęła.
Zauważyła, że łazienka prócz standardowych elementów łazienkowych
posiada cztery umywalki. Cztery! Coś tu nie grało. Łatwo było zauważyć
też drugie drzwi. Dokładnie naprzeciwko tych przez, które sama weszła.
-
Dobrze. Więc dzielimy łazienkę z drugim pokojem. – powiedziała do
siebie i zajęła się kąpielą. Bardzo zrelaksowana wróciła do pokoju.
- No nareszcie. Trochę to trwało. – powiedział Harry.
- Przepraszam, ale chciałam trochę się zrelaksować. – usprawiedliwiała się dziewczyna.
-
Spokojnie. Ja wezmę szybki prysznic, a ty się ubieraj, bo wpadła tu
Luna i zapraszała nas na małe rozpoczęcie roku w naszym pokoju wspólnym.
Załatwiły trochę smakołyków i Kremowe Piwo.
- Okej, a ty już nie jesteś zmęczony? – zapytała podejrzliwie Hermiona.
- A czy byłem? – zapytał i ze śmiechem poszedł do łazienki.
Hermiona
w tym czasie założyła wygodne jeansy i swój ulubiony żółty t-shirt.
Gotowa czekała na Harryego. Po chwili chłopak pojawił się niezbyt
wesoły.
- Hej Harry. Co się stało? – zapytała zatroskana Hermiona.
- Nie widziałaś tego? – zapytał wskazując na drzwi łazienki, przez które dopiero wyszedł.
- No widziałam. Ładnie. Nie podoba ci się? –zapytała niczego nie świadoma.
- Dzielimy ją ze Slytherinem. – prychnął Harry.
- No dzielimy ale skąd… - zaczęła Hermiona i uderzyła się w czoło.
- No właśnie. Przecież to widać.
- Nie zastanawiałam się nad tym, ale jak ma to się odbywać? – zapytała Hermiona.
-
Zobaczymy później. A teraz już chyba powinniśmy iść. – uśmiechnął się
Harry i wraz z Hermioną ramie w ramię udali się do pokoju wspólnego
prefektów.
W saloniku już czekały na nich dziewczyny i wesoło
rozmawiały. Przyjemna atmosfera udzielała się wszystkim. Gdy Gryfoni
dołączyli do towarzystwa zabawa zaczęła się na całego. Wszyscy śmiali
się na cały głos, podgrzewali pianki w kominku, objadali się słodyczami
z Miodowego Królestwa, które przyniosła Padma. Towarzystwo zaczęło
skakać po pokoju przy akompaniamencie muzyki, która wydobywała się z
zaczarowanego przez Hermionę w radio fotela. Harry nie miał ani chwili
wytchnienia, bo jako jedyny mężczyzna musiał prosić dziewczyny do tańca,
choć same też sobie doskonale radziły.
- Hermiono, może powinniśmy
zaprosić Malfoya i Zabiniego? – zapytała Luna kiedy siedziały razem z
Padmą na kanapie. Harry w tym czasie tańczył razem z Susan i Hanna.
- Wiesz, nie uśmiecha mi się ich towarzystwo ale kultura tego wymaga. Mamy się w końcu integrować. – zauważyła Hermiona.
- Ja tam z takimi przystojniakami mogę się integrować – zaśmiała się lekko wstawiona już Padma.
Hermiona i Luna spojrzały na nią pobłażliwie.
- Dobrze więc pójdę. – zdecydowała Hermiona i już wstała.
- Gdzie idziesz? – zapytał Harry, który dopiero wrócił do stoika, żeby czegoś się napić.
- Zdecydowałyśmy, żeby zaprosić ślizgonów. – na te słowa Hermiony Susan się skrzywiła.
- Musimy? – zapytała Susan.
- Wypadałoby. – powiedziała Luna.
- Niech będzie. – reszta również się zgodziła.
- Dobrze więc, Hermiono, zaproś ich. – powiedziała Padma.
- Zawsze dostaje najgorszą robotę. – mruknęła dziewczyna i skierowała się pod drzwi ślizgonów.
Kiedy
Hermiona stała pod drzwiami dormitorium Slytherinu odwróciła się
jeszcze z nadzieją w oczach w kierunku towarzyszy. Jednak zamiast
ratunku zauważyła jedynie bawiące się beztrosko dziewczyny i Harry’ego,
który wskazywał kciukiem w górę próbując dodać przyjaciółce otuchy.
Wreszcie Hermiona zebrała się w sobie i zapukała. Drzwi otworzył jej Zabini.
- Czego? – zapytał niezbyt grzecznie.
- Emm…. Cześć, przepraszam, że przeszkadzam ale mam pytanie, tzn. my mamy – wskazała na bawiące się towarzystwo.
- Impreza? – zapytał z błyskiem w oku Diabeł.
-Niewielka. Tak jakby integracyjna… - zaczęła Hermiona.
-
Czy myslisz, że mamy ochotę na integrowanie się z kimś takim jak ty? –
zapytał nagle Malfoy wychylający się zza pleców Zabiniego.
- Żeby było jasne, to nie był mój pomysł. – powiedziała Hermiona. – Chcieliśmy być mili. –i już miała odchodzić.
- Czekaj Granger. – zawołał Malfoy. –To, że nie chce się z Toba integrować nie znaczy, ze nie wypije sobie w towarzystwie.
-
Nareszcie gadasz do rzeczy. – poklepał po plecach Malfoya Zabini. –
Zaczekajcie zaraz wracam. – powiedział Zabini i zniknął na chwilę we
wnętrzu pokoju.
Na chwilę zapanowała niezręczna cisza pomiędzy Hermioną i Draco. Patrzyli na siebie ze złością.
-
No już jestem. – wykrzyknął Zabini. – Wnoszę w tą imprezę wkład własny.
– i podniósł do góry kilka butelek Ognistej Whisky. – Hej, ludzie
zabawmy się. – wykrzyknął i pobiegł do ludzi zgromadzonych w pokoju.
- Idziemy? – zapytała więc Hermiona.
- Jasne. – powiedział Malfoy i pokazał Hermionie, że puszcza ją przodem.
- Dziękuję – odpowiedziała zaskoczona dziewczyna.
- Co taka zaskoczona jesteś? Maniery mam nienaganne. – prychnął Malfoy.
Wszyscy
bawili się doskonale. Minęła już zapewne 2 w nocy, a zabawa jeszcze się
nie kończyła. Ludzie już troche wypili i się rozluźnili.
- Hermiono zatańczmy! – powiedział Zabini.
- Nie jestem pewna czy zdajesz sobie sprawę komu proponujesz taniec? – zapytała Hermiona.
-
Wiem, wiem. Musisz się spieszyć, bo jak widzisz mamy niedobór mężczyzn.
Ja i Harry wszystkim wam nie poradzimy. – zaśmiał się i czknął.
-Ty i Harry? – zdziwiła się dziewczyna.
-
A tak. Widzisz Hermiono…- zarzucił dziewczynie rękę na szyję – mogę tak
do ciebie mówić? – zapytał grzecznie, na co Hermiona przytaknęła. – My
się integrujemy. – czknął.
- Zabini nie podrywaj mojej Hermiony – krzyknął ze śmiechem Harry.
- Potter, zaopiekuje się nią jak swoją Hermioną. – zaśmiał się łobuzersko.
-
Hej. Nie jestem niczyja.- zauważyła Hermiona ale widząc miny chłopaków
tez zaczęła się śmiać i zatańczyła z Zabinim ora Harry’m naraz.
Dziewczyna
musiała przyznać, że świetnie się bawiła w tym towarzystwie.
Szczególnie z Harrym i Blaisem. Jedyną osoba, która była niezadowolona
był Malfoy. Siedział na fotelu przy kominku ze szklanką Ognistej Whisky i
piekł pianki w ogniu.
- Mogę się przysiąść? – zapytała Hermiona siadając naprzeciwko Malfoya na fotelu, żeby odsapnąć po szalonym tańcu z Potterem.
- Siadaj. – powiedział bezbarwnie.
-
Hermiono!!!! Twoje zdrowie. – dobiegły ich okrzyki z parkietu, gdzie
Harry i Blaise razem raczyli się Ognistą. Dziewczyna z uśmiechem im
pomachała.
- Uf.. wariaci – powiedziała opadając na oparcie fotela i wyciągając nogi przed siebie aby odpocząć.
- Zmęczona? – zapytał znienacka Malfoy.
- Odrobinę. – odpowiedziała Hermiona. – Ale padam z nóg. Chyba już pójdę. – powiedziała dziewczyna przeciągle ziewając.
Po
tych słowach wstała z fotela i lekko się zachwiała. Nie miała w
zwyczaju pić alkoholu, a dziś za namową Blaisa i Harryego złamała się.
- Hej Granger. – w ostatniej chwili chwycił ją pod ramię.
- O dzięki.- podziękowała Hermiona.
-
Chodź. – powiedział, w końcu Malfoy. – Zaprowadzę cię. – chłopak
podtrzymywał dziewczynę, ale tylko asekuracyjnie, bo to zachwianie
okazało się tylko jednorazowe.
W pokoju Hermiona usiadła na swoim łóżku.
- To dobranoc. – powiedział Malfoy i chciał wyjść.
- Zaczekaj. – powiedziała Hermiona. – Możemy porozmawiać?
- O czym? – zapytal zaskoczony Malfoy, ale podszedł do Hermiony i usiadł obok niej.
- Zmieniłeś się. – stwierdziła Hermiona.
- Tak. Wszyscy dziś są inni. Ty też. Nie wiedziałem, że Święta Trójka potrafi tyle wypić. – zakpił Malfoy.
- Nie o to mi chodzi. – powiedziała zrezygnowana dziewczyna. – I ja i Harry nigdy nie pijemy dużo. Dzisiaj to wina Zabiniego.
- Ty i Potter to dwójka. Weasleya nie było stać na powrót do Hogwartu? – zakpił Malfoy.
- To nie istotne. – powiedziała Hermiona i spuściła wzrok na swoje ręce.
- Miałaś mi opowiedzieć dlaczego ukrywałaś się przez Weasleyem. – zauważył Malfoy.
Hermiona
chwilę posiedziała w ciszy i zastanawiała się dlaczego siedzi tu z
Malfoyem i pomimo krępujących pytań z jego strony jeszcze go nie
wyrzuciła. W pewnym momencie wstała i odeszła do szafki nocnej, na
której stało zdjęcie całej ich trójki zrobione w dniu gdy zakończyła się
bitwa w Hogwarcie. Wzięła ramkę do ręki i wróciła z nią do Malfoya.
-
To zdjęcie zrobione było po bitwie – powiedziała Hermiona. –
Straciliśmy wtedy tak wiele osób, ale mimo wszystko byliśmy szczęśliwi,
że jesteśmy razem. – Hermionie skapnęła jedna łza po policzku.
- Nie
płacz. – powiedział Malfoy. Chłopak wiedział, że dziewczyna cierpi ale
nie wiedział jak ma jej pomóc. Nie nauczył się jeszcze wszystkiego.
- Malfoy – powiedziała już całkiem przytomnie Hermiona.
- Granger – odpowiedział Draco.
- Doceniam to, że chcesz się zmienić, albo musisz, tego nie wiem – mówiła dziewczyna. – Ale co ja mam z tym wspólnego?
- Nie rozumiem skąd to pytanie? Po co mam ci to opowiadać? Co ciebie to może obchodzić? Życie szlamy? – rozkręcała się.
- Przestań. – krzyknął na dziewczynę i wziął jej twarz w dłonie. – Przestań gadać. – powiedział już ciszej.
- Co ty wyprawiasz? – zapytała odsuwając się.
-
Opanuj się dziewczyno. To, że nie wyszło ci z Weasleyem to jeszcze nie
koniec świata. Ja się nie chcę wtrącać. Nawet nie umiem ci pomóc. Czy ja
jestem człowiekiem, który kiedykolwiek komuś pomógł? – rozgadał się
Malfoy.
- Szczerze mówiąc to pomogłeś nam. Nie wydałeś Harryego chodź dobrze wiedziałeś, ze to on, wtedy, gdy więziła nas Bellatrix.
- Wtedy, ja naprawdę nie byłem pewien – bronił się Malfoy.
- Wiem swoje. – zaprzeczyła Hermiona.
- Tak, ty zawsze wiesz swoje. – krzyknął Malfoy. – Skoro tak wszystko wiesz to powiedz mi jak mam zmienić opinie o Malfoyach.
- O Malfoyach to nie wiem, ale o Draco Malfoyu jak najbardziej. – powiedziała Hermiona.
- Co ty opowiadasz?
- Przecież sam pytałeś. – powiedziała. – Zabini mógł się przystosować to ty też możesz.
Po tych słowach Hermiona przeciągle ziewnęła.
-
Wiesz, przepraszam cie ale chyba już się położę. Jutro chociaż jeden z
prefektów powinien być w stanie odebrać plany zajęć od Mcgonagall i
rozdać je przed zajęciami.
- Masz racje. – Draco potwierdził i odszedł do drzwi. – Dobranoc Granger.
- Dob
ranoc Malfoy.
- dotychczasowe rozdziały zostały przeniesione z mojego bloga na onecie, nie mogę doczekać się, aż ten blog ożyje... Pozdrawiam, Katarzyna