21.04.2013

22. Piwo kremowe

Poranek dla dwójki prefektów nie należał do najprzyjemniejszych. Kiedy zegar zaczął wybijać godzinę dwunastą po południu oboje zaczęli budzić się ze snu.
- O rzesz k... - zareagował bardzo emocjonalnie chłopak, który próbował się podnieść z podłogi.
- Grzeczniej Malfoy! - prychnęła Hermiona również wyciągając się na kanapie.
- Moje plecy, chyba nie mogę się wyprostować. - mówił chłopak stojąc lekko zgięty.
- Czekaj chwilę. - powiedziała dziewczyna, wzięła swoją różdżkę i spokojnie wypowiedziała zaklęcie, po którym Malfoy gwałtownie się wyprostował.
- Ałaa, oszalałaś?
- Przestań marudzić, nie trzeba było spać na podłodze. - mówiła spokojnie dziewczyna.
- To wszystko przez ciebie. Mieliśmy zadanie, a ty mnie wystawiłaś.
- Proszę cię, przecież mogłeś mnie obudzić. - mówiła Hermiona idąc do swojego dormitorium - A tak poza tym to nigdy nikogo nie wystawiłam.
- W takim razie dzisiaj? - zapytał blondyn.
- Jasne. - powiedziała lekceważąco dziewczyna.

Po leniwym dniu Hermiona czekała tak jak ostatniego wieczora na kanapie przed kominkiem na swojego towarzysza nocnej eskapady. Musiała przyznać, że cieszyła się na to wyjście. Wiedziała, że nie będzie tak ciekawie jak z Harrym i Ronem, ale może Malfoy ją zaskoczy, w końcu nie znała jeszcze dokładnego celu wycieczki. Miała tylko nadzieję, że nie jest to nic złego.
- No, już myślałem, że znów śpisz. - usłyszała Gryfonka, kiedy do salonu przyszedł Malfoy.
- Nie, tylko się położyłam. Lubię sobie popatrzeć w ogień. - mówiła z uśmiechem na co Ślizgon tylko wywrócił oczami.
- Takie babskie gadanie. Granger, myślałem, że akurat ty twardo stąpasz po ziemi.
- Idziemy? - zmieniła temat Hermiona.
- Chodźmy, bo nigdy się nie wybierzemy.
- A po co właściwie tam idziemy? - zapytała dziewczyna, kiedy maszerowali w stronę lochów. Odpowiedziało jej milczenie chłopaka. - W końcu i tak się dowiem, więc może mi powiesz czego szukasz. Może będę mogła pomóc.
- Granger, nie chce mi się gadać. - powiedział w końcu chłopak. - Wystarczy, że wprowadzisz mnie do żeńskich sypialni.
Hermiona od ich spotkania zauważyła, że chłopak był nieobecny, a jego spojrzenie było bardzo smutne, jakby pozbawione nadziei. Jej wrodzona ciekawość kusiła ją do drążenia tematu, lecz w ostatniej chwili ugryzła się w język i postanowiła się powstrzymać.
Para prefektów dotarła do kamiennej ściany ukrywającej tajemne przejście do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Hermiona szła od jakiegoś czasu kilka kroków przed Ślizgonem, bowiem chłopak był bardzo zamyślony i nie chciała mu przerywać. Pani Prefekt zatrzymała się w pewnym momencie i czekała, aż chłopak dotrze do niej.
- Malfoy jesteśmy. - powiedziała cicho dziewczyna.
- A tak. - wyrwał się z zamyślenia chłopak. Już miał powiedzieć hasło, kiedy coś mu przyszło do głowy -  Granger, skąd wiesz, w którym miejscu jest wejście do "naszego" pokoju wspólnego?
- Hihi...  - zaśmiała się Hermiona - śmieszna historia.
- Opowiadaj, może poprawisz mi humor. - nalegał chłopak.
- Dobrze, ale może najpierw wejdziemy. - zaproponowała dziewczyna.
- Czysta krew. - powiedział hasło chłopak. Na te słowa Hermiona zaczęła chichotać jeszcze bardziej. - Kolejna śmieszna historia?
- Co za kreatywność. Czy wy nigdy nie zmieniacie hasła?
- Właściwie to rzadko, ale skąd....? - dopytywał się Ślizgon.
- W drugiej klasie mieliście to samo hasło. - mówiła rozbawiona dziewczyna, kiedy wchodzili do Pokoju Wspólnego Ślizgonów.
- Hej, zaczekaj. - powiedział chłopak zatrzymując dziewczynę chwytając ją za ramię. Niefortunnie chwycił za to, na którym Hermiona miała gojącą się powoli ranę.
- Ssss... - zasyczała delikatnie Hermiona.
- O, przepraszam. Zapomniałem.
- W porządku. Goi się. - powiedziała z uśmiechem Hermiona.
- Skąd wiesz, jakie mieliśmy hasło? Skąd wiesz, gdzie znajduje się wejście do salonu? - dopytywał się chłopak. Oboje zmierzali już schodami w stronę dormitoriów dziewcząt. Jako, że Hermiona wprowadzała tam chłopaka, nie mieli żadnych komplikacji.
- W drugiej klasie z Harrym i Ronem próbowaliśmy się dostać do waszego Pokoju Wspólnego.
- Co? - pytał zaskoczony chłopak przerywając na chwilkę przeszukiwanie biurka w pierwszym dormitorium, do którego trafili.
- Mieliśmy pewne podejrzenia, kiedy Komnata Tajemnic została otwarta. Harry i Ron dostali się tutaj... - mówiła, ale przerwał jej chłopak.
- Potter i Weasley, a ty?
- Miałam mały wypadek z eliksirem wielosokowym. - wyznała Hermiona. - W każdym bądź razie, chłopakom udało się wejść i wyciągnąć od ciebie potrzebne informacje.
- Ode mnie? Co ty gadasz? Nigdy z nimi tu nie rozmawiałem. - mówił Malfoy, ale w pewnej chwili przerwał - No jasne, mówiłaś eliksir wielosokowy?
- Dokładnie. Wyszedł doskonale. - mówiła dumna z siebie Gryfonka.
- Pod kogo się podszyli? - zapytał uśmiechając się do siebie chłopak i przerzucając rzeczy w kufach dziewcząt.
- Crabble i Goyle. - Malfoy tylko pokiwał głową.
- A co za podejrzenia chcieliście sprawdzić? Co się uroiło w tych waszych małych gryfońskich łebkach?
- Podejrzewaliśmy, że to ty otworzyłeś Komnatę Tajemnic.
- Co? - śmiał się na cały głos chłopak - Myśleliście, że jestem dziedzicem Slytherina?
- Wiem, głupie. - przyznała dziewczyna i również się śmiała. - Znalazłeś coś? - zmieniła temat, kiedy zobaczyła, ze chłopak przechodzi do kolejnego już dormitorium.
-  Nic. Idziemy dalej.
- Blee, to dormitorium Greengrass i Bulstrode. - skrzywiła się dziewczyna wskazując na ramkę ze zdjęciem przy jednym z łóżek. - Ale bałagan.
- I tu się z tobą zgodzę. - mówił chłopak podnosząc z oparcia krzesła mikroskopijny element damskiej bielizny. - Niezłe. - skomentował i rzucił kawałkiem materiału w Hermionę.
- No chyba żartujesz.  - uniosła z niedowierzaniem brew dziewczyna. - To jest wulgarne.
- Ale pobudza wyobraźnię.
- Przecież tu wszystko widać, po co ci wyobraźnia. - prychnęła dziewczyna i odrzuciła od siebie ten element damskiej garderoby wzdrygając się.
- Chyba coś mam. - odezwał się nagle chłopak pochylając się nad otwartą szufladą.
- Co takiego? - dopytywała się Hermiona i już za chwilę czytała treść wiadomości, którą trzymał w dłoni Ślizgon.
- To list do Greengrass.
- Od Rity Skeeter. - zauważyła dziewczyna.
- Nie wierzę.
- W co? - uśmiech nie schodził z twarzy dziewczyny.
- Skeeter odrzuciła propozycję Greengrass. Nie chciała opublikować zdjęcia twojego i Pottera.
- Akurat mnie to nie dziwi. - mówiła spokojnie Granger.
- Znów jakaś zabawna historia?
- Jak dla kogo? Na pewno nie dla Skeeter.
- Możesz jaśniej?
- Chyba nie mogę ci tego opowiedzieć.- przyznała dziewczyna.
- Szukamy winnego w sprawie twojego zdjęcia. Chyba możesz mi w ten sposób podziękować. - zauważył chłopak.
- Nie wiem dlaczego to robisz, ale dziękuję.
- Możemy za to wylecieć ze szkoły. Może coś więcej niż dziękuję?
- Malfoy, po prostu wiem coś o Ricie. Coś czego nie chciałaby ujawnić wszystkim. - uśmiechnęła się chytrze Gryfonka.
- Granger, jesteś perfidna. Co na nią masz?
Hermiona przez chwilę zastanawiała się jeszcze czy wyjawić sekret Malfoy'owi. W końcu zdecydowała, że akurat ona nie ma nic do stracenia.
- To zostaje między nami! - podkreśliła dziewczyna.
- Jasne.
- Jest niezarejestrowanym animagiem. Podsłuchuje wszystkie rozmowy, bo zamienia się w małego żuczka. - tłumaczyła Hermiona.
- Serio? - Malfoy był naprawdę zaskoczony.
- Tak. Dlatego nie dziwię się, że odmówiła Greengrass. Szkoda tylko, że znalazła jakiegoś innego drugorzędnego dziennikarzynę.
- Uważaj na nią. - powiedział nagle Malfoy.
- Słucham? Nie boję się jej. Tak samo było z Parkinson. I jak skończyła?
- Parkinson była słaba. Z Dafne jest inaczej. Jest przebiegła.
- Malfoy, przestań, bo jeszcze pomyślę, że się o mnie martwisz. - mówiła dziewczyna spoglądając w stalowe oczy chłopaka.
- Granger, nie schlebiaj sobie. - rzucił chłopak i już po chwili prefekci wracali do Pokoju Wspólnego należącego do nich.

- To sprawę mamy wyjaśnioną. - powiedział Malfoy, kiedy byli już w salonie.
- Dokładnie. Ale dlaczego właściwie prowadziłeś to śledztwo?
- Zapytaj Pottera.
- Dlaczego Harry'ego?
- To on podsunął mi tę propozycję.
- Kiedy o tym rozmawialiście? Kiedy w ogóle wy rozmawialiście? - pytała zaskoczona dziewczyna.
- Zdarzyło się raz, czy dwa. - machnął ręką chłopak.
- Nie ważne, mimo wszystko, dziękuje. - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Skoro, jest tak super i słodko, że aż mnie mdli, to co powiesz na rewanż za świąteczny wieczór? Zapraszam jutro na piwo kremowe.
- Wolisz się kłócić?
- Sto razy. Kłótnie mnie odprężają.
- Mnie wręcz przeciwnie. - odpowiedziała wstrząśnięta dziewczyna.
- Jutro o dwudziestej w Hogsmead? - zapytał jeszcze raz Malfoy.
- Niech będzie. Pojutrze już wszyscy wracają do zamku, można skorzystać.
- Dobra, to spotkamy się na miejscu, ja muszę jeszcze coś załatwić.
- W porządku.

W dormitorium Prefekt Naczelnej Gryffindoru od kilku godzin trwało wielkie zamieszanie.
- Co ja mam na siebie włożyć? - zastanawiała się na głos. - Oddałabym wszystko, żeby była tu Ginny.
Hermiona krzątała się do swojej sypialni wyciągając po kolei wszystkie swoje rzeczy z szafy.
- Ja chyba oszalałam, szykuję się na spotkanie z Malfoyem. - mówiła do siebie brunetka. - Przecież to nie jest żadna randka. A może jest? O mój boże, lepiej nie. Co ja zrobię z włosami?
W końcu Hermiona postanowiła wziąć odprężającą kąpiel i nie dać się zwariować. Z jednej strony cieszyła się, że Malfoy ją gdzieś zapraszał. Ciągle chodził jej po głowie ich pocałunek. Nie chciała jednak robić sobie nadziei. Niechętnie przyznała się przed sobą, że w tym roku nie była w stanie przejść obok niego obojętnie. Przez tyle lat zachowywała dystans. Było to o tyle łatwe, że i Malfoy zachowywał się w stosunku do niej jak skończony idiota. W tym roku nie był tak złośliwy, co niestety dodało mu uroku. Pomijając fakt, że był najprzystojniejszym chłopakiem w Hogwarcie, Hermiona musiała przyznać, że momenty, które ostatnio razem spędzali odkryły jego ludzkie oblicze. Hermiona była doskonałym obserwatorem i wiedziała, że Malfoy jest zamknięty w sobie i dość samotny. Chwilami agresywny, ale wiązało się to z jego problemami emocjonalnymi.
Po upływie prawie godziny Hermiona wyszła z łazienki. Nie zostało jej już wiele czasu do wyjścia, więc złożyła czarne getry oraz dłuższy luźny sweter, czyli tak jak lubiła najbardziej. Może nie był to zestaw, w którym wyglądała wyjątkowo atrakcyjnie, ale ustaliła sama ze sobą, że nie jest to randka, a na zewnątrz było jednak dość zimno.

Przygotowana Hermiona otuliła się szczelnie płaszczem, założyła czapkę, rękawiczki oraz szalik w barwach Gryffindoru i pomaszerowała do Trzech Mioteł. Kiedy przekroczyła próg pubu rozglądała się wokół, aby dostrzec blondwłosego chłopaka. Zauważyła go przy stoliku w pobliżu kominka i udała się w tamtym kierunku.
- Witaj Malfoy. - przywitała się.
- Cześć Granger. - powiedział siląc się na uśmiech, co nie uszło uwadze dziewczyny.
-Wszystko w porządku? Jesteś jakiś blady?
- Wydaje ci się. - wzruszył ramionami Ślizgon - Zamówiłem kremowe piwo. Siadaj.
- Dziękuję. - powiedziała dziewczyna, bo w tym samym momencie do ich stolika dotarło zamówienie.
Przez chwilę pomiędzy Gryfonką a Ślizgonem zapadła niezręczna cisza. Hermiona upiła łyk ciepłego napoju, który przyjemnie grzał ją po wędrówce w mroźny wieczór.
- Gdzie wcześniej byłeś? - zapytała dziewczyna nie oczekując, że uzyska jakąkolwiek odpowiedź.
- Odwiedziłem matkę. Jest w Mungu.
- Dlatego zostałeś na święta w szkole?
- Tak, dlatego. - przyznał blondyn upijając łyk swojego napoju.
- Jak ona się ma?
- Pogarsza się jej. Ale poinformowała mnie, że chce wrócić do domu.
- To trochę nieodpowiedzialne. - zauważyła dziewczyna.
- Też tak uważam, ale się uparła. - wzruszył ramionami chłopak. Hermiona widziała, że jest mu ciężko, że stracił nadzieję.
- Malfoy, rozmawiałeś może ze Snape'm? - zapytała nagle Hermiona.
- Wiem o co ci chodzi. - powiedział spokojnie - Jak matka wróci do Malfoy Manor to umożliwię ci odwiedzenie rezydencji. Chodź nie zostałem wtajemniczony i nie rozumiem w czym miałoby ci to pomóc. Przecież nie masz nic wspólnego z moją rodziną.
- To prawda, ale ta rana... - mówiła Hermiona, przełykając głośno ślinę - powstała w Malfoy Manor.
Na te słowa Malfoy przytaknął.
- Dumbledore powiedział, że można to zakończyć tam, gdzie wszystko się zaczęło.
- To ma sens. - przytaknął chłopak. Podczas rozmowy zamówił im również kolejny kufel kremowego piwa.
- A jak u twoich rodziców? - zapytał z kolei Malfoy.
- Nie wiem. - powiedziała szczerze dziewczyna.
- Żyją? - zapytał niepewnie chłopak, próbując sobie przypomnieć, czy wśród mugoli mordowanych przez śmierciożerców nie było przypadkiem państwa Granger.
- Żyją, ale musiałam zapłacić za to wysoką cenę. - wyznała Hermiona.
- To znaczy?
- Żeby ukryć ich przed sługami Voldemorta wymazałam siebie z ich pamięci. - powiedziała cicho dziewczyna, a w jej oczach pojawiły się łzy. Powstrzymywała się jednak, aby nie rozpłakać się przy Ślizgonie. Widząc jej reakcję chłopak przysunął się bliżej niej, objął ją ramieniem i podał jej śnieżnobiałą chusteczkę.
- To była dobra i szlachetna decyzja. - przyznał.
- Wiem. Ale teraz, kiedy to wszystko się skończyło, nie pozostał mi nikt bliski. - mówiła wycierając oczy i nos w zaoferowaną chusteczkę.
- Może się przejdziemy?- zaproponował chłopak, po czym wyszli na ośnieżoną ulicę Hogsmead.

Prefekci powoli przemierzali ulice miasteczka czarodziejów. Hermiona musiała przyznać, że wieczór spędzony w towarzystwie Ślizgona był bardzo miły. W głowie szumiało jej jeszcze kremowe piwo, którego w sumie pochłonęła chyba z cztery wielkie kufle.
- Granger, upijasz się jak skrzat domowy. - zaśmiał się Malfoy widząc zaróżowioną twarz dziewczyny.
- Ron zawsze to powtarzał. - zaśmiała się dziewczyna.
- Nie porównuj mnie z Weasley'em. - skrzywił się Mafoy. - I tak zawsze wychodzę na tym lepiej.
- To fakt. - przyznała dziewczyna co wywołało zaskoczenie na twarzy Draco. - Całujesz też lepiej. - dodała dziewczyna i czknęła. Tym wyznaniem prawie powaliła Malfoya na kolana.
- Naprawdę się spiłaś. - pokręcił głową chłopak.
- Dlaczego właściwie to zrobiłeś?
- Spiłem cię?
- Niee, dlaczego mnie pocałowałeś?
- To przez Zabiniego. - wypalił chłopak.
- Przecież go tam nie było.
- Tylko ci się tak wydawało.
- Słucham?
- Nie ważne. Podpuścił mnie. Chyba nie sądzisz, że zrobiłbym coś takiego z własnej woli.
- Ooooczywiście, że nie. - potwierdziła dziewczyna.
- Ty jesteś sz... - zaczął chłopak - Gryfonką - poprawił się - a ja czarodziejem czystej krwi. Zresztą o czym my tu rozmawiamy, przecież oczywistym jest, że pomimo ostatniego ocieplenia naszych, że tak powiem stosunków nadal nie darzymy się zbyt wielką sympatią.
- Pewnie, że tak. Zaskoczyłeś mnie po prostu. Może inne dziewczyny lecą na ciebie, ale ja nie jestem taka naiwna. - mówiła dziewczyna próbując ukryć swój łamiący się głos. Do tego wieczora, żyła jeszcze z maleńką iskierką nadziei, która w tym momencie została zalana wiadrem zimnej wody.
- Właśnie, nie jesteś w moim typie. - dodał chłopak, jakby próbował przekonać sam siebie.
- A ty w moim. - rzuciła dziewczyna, karcąc się w duchu za perfidne kłamstwo.

Chwilę milczenia pomiędzy młodymi czarodziejami przerwał wybuch fajerwerków tuż nad ich głowami. Chłopak napotkał zdziwione spojrzenie dziewczyny.
- Granger, wszystkiego dobrego w Nowym Roku. - uśmiechnął się do niej delikatnie.
- Zupełnie zapomniałam. Tobie też Malfoy. - Hermiona próbowała wykrzesać z siebie choćby nikły uśmiech.
Malfoy i Granger przez chwilę obserwowali kolorowe wybuchy rozświetlające ciemne niebo. Mogłoby się wydawać, że sceneria w jakiej się znajdywali była bardzo romantyczna. Gdyby nie fałszywe i bolesne słowa jakimi się obdarzyli.

Malfoy stał i wpatrywał się w zaszklone oczy Gryfonki, w których odbijały się kształty wyczarowane przez magiczne fajerwerki.
 - Coś ty kretynie powiedział! - odezwał się w jego głowie głos Zabiniego.
- Zabini, daj mi spokój.
- Nie odczepię się dopóki nie powiesz jej prawdy!
- Mówiłem, prawdę.
- Pocałuj ją jeszcze raz!
- Mówiłem ci, że nigdy więcej.
- Przecież jej się podobało, czego się boisz.
Malfoy odgonił od siebie natrętny głos przyjaciela i wyczarował butelkę szampana z dwoma kieliszkami.
- Granger, może toast?
- Jest okazja? - zapytała dziewczyna i przyjęła lampkę z szampanem.
- A nasze dzisiejsze spotkanie to nie mały wyczyn? Nie kłóciliśmy się, nie wyzywaliśmy. Trzeba to uczcić.
- Rozsądne. - odpowiedziała Hermiona i ulicę wypełnił delikatny brzęk stykającego się szkła.
Oboje skończyli swoje porcje trunku i wrócili do zamku.

- Dzięki za zaproszenie Malfoy. - powiedziała Hermiona, kiedy dotarli do salonu prefektów.
- Nie myśl sobie, że to się kiedyś powtórzy.
- Wraca stary Malfoy?!
- Równowaga musi zostać zachowana w przyrodzie. - zaśmiał się chłopak.
- Mimo wszystko dziękuję za rozmowę. - powiedziała szczerze dziewczyna i przytuliła chłopaka. Malfoy stał przez chwilę zdezorientowany, ale w sekundę później również zamkną w ramionach drobną postać Gryfonki.

Hermiona wtuliła się w postać blondyna z wdzięcznością. Wiedziała również, że jest to ostatni raz kiedy będzie miała okazję zbliżyć się do niego. Chciała zapamiętać jak najdokładniej jego cudowny zapach.

Draco w pierwszej chwili zaskoczony odwzajemnił uścisk. Dla niego to również było pożegnanie. Pragnął ust dziewczyny, która ufnie wtulała się w niego. Wiedział, że już nie dane mu będzie skosztowanie słodkich warg Granger. Chciał chociaż zachować w pamięci jej cudowny uśmiech, dotyk jej drobnego ciała, zapach i miękkość jej puszystych włosów, w które ostatni raz wtulił swoją twarz.


  • rozdział jak zwykle ostatnio z drobnym opóźnieniem, ale w sumie i tak się cieszę, że udało mi się coś dodać zważywszy, że cierpię na chroniczny brak czasu na cokolwiek; czasem życie się komplikuje i trudno poradzić sobie z natłokiem obowiązków, za dużo zmartwień też w całokształcie nie pomaga... mam nadzieję, że rozdział przypadnie do gustu i wyrazicie to w komentarzach; przepraszam za roboczy wygląd bloga, ciągle coś mi nie odpowiada w szablonie i w całej reszcie, pracuję nad tym w wolnych chwilach... mam ochotę na diametralne zmiany
Katarzyna

11.04.2013

21. Pytania i/bez odpowiedzi

Kiedy Hermiona otworzyła oczy w świąteczny poranek wszystkie wspomnienia w ubiegłego wieczoru powróciły. Biorąc prysznic i szykując się do wyjścia z sypialni zastanawiała się,co to wszystko miało znaczyć. Próbowała dokładnie przypomnieć sobie co takiego się stało. Przecież nic nie zapowiadało takiego finału, przynajmniej tak jej się wydawało. Ciągle błądziły jej po głowie słowa Ślizgona - Nie myśl Granger!
- No on chyba sobie żartuje. - myślała intensywnie dziewczyna. - Co to w ogóle miało znaczyć? Dlaczego on to zrobił? A przede wszystkim dlaczego ja to zrobiłam? Dlaczego nie poszłam od razu do dormitorium? Dlaczego pozwoliłam mu się pocałować? Dlaczego ja go całowałam? Boże, dlaczego mi się to podobało?
Z wieloma pytaniami bez odpowiedzi Hermiona wyszła do salonu, aby otworzyć bożonarodzeniowe podarunki. Jak zwykle książka o "milusich" zwierzątkach od Hagrida. Harry sprezentował jej eleganckie pióro. Zaskoczyły ją natomiast podarunki od pani Weasley - jak zwykle pamiętała o niej i w jej ręce trafił czerwony sweter z gryfem na piersi, oraz paczuszka słodyczy z życzeniami od Georga. Hermiona choć odrobinę oderwała się od myśli o przystojnym Ślizgonie i błądziła duchem, gdzieś daleko w okolicach Nory. Zastanawiała się co takiego robią jej znajomi. Ucieszyła się, że nie wszyscy są na nią źli. W tym momencie także bardzo brakowało jej Ginny. Z tym mętlikiem w głowie potrzebowała rady doświadczonej przyjaciółki i musiała przyznać, że bardzo jej brakowało takich zwyczajnych babskich wieczorów. Jednak z Harry'm to nie było to samo. Poza tym brunet oszalałby, gdyby dowiedział się co zaszło pomiędzy nią a Mafoyem.
- Tylko co takiego zaszło? Czy zrobił to, bo mu się podobam? Czy mogę podobać się komuś takiemu? Przecież my się nawet nie lubimy. Ale Zabini mówił, że Malfoy wspominał o mnie. - w drodze do kuchni Hermiona toczyła ze sobą zaciętą dyskusję, aż dotarła do Wielkiej Sali na śniadanie.
Pomieszczenie było prawie puste. Przy stole nauczycielskim siedziało kilka osób, a przy zastawionym stole Gryffindoru siedziało łącznie kilkoro uczniów ze wszystkich domów. Dopiero teraz Hermiona, oglądając się pospiesznie, zastanawiała się co zrobi, gdy spotka się twarzą w twarz ze Ślizgonem.
- Co mam mu powiedzieć? Jak on skomentuje wczorajszy pocałunek? Może ją wyśmieje? Może to był żart? - myślała siadając do stołu. - I gdzie on właściwie jest cały ranek.


W mniej więcej tym samym czasie zupełnie w innej części zamku Ślizgon, który zaprzątał myśli ślicznej Gryfonki realizował swoje plany. Od wczesnego ranka, kiedy to jako pierwszy zjadł śniadanie w jeszcze pustej Wielkiej Sali, przebywał w kwaterach Ślizgonów w lochach. Oddawał się rozrywce przeszukiwania dormitoriów mieszkańców swojego domu. Cieszył się, że ma pretekst do opuszczenia salonu prefektów, ponieważ nie wiedział co w niego wczoraj wstąpiło. Nie miał pojęcia co podkusiło go do pocałowania Granger.
- Pocałowałem Granger - mówił do siebie - Przecież to nawet brzmi niewiarygodnie. A może mi się to tylko przyśniło? Niee. To się stało naprawdę! - mówił pewnie - Co ona sobie teraz myśli? Czego oczekuje? Znając jej charakter to będzie żądała wyjaśnień. Tutaj nawet nie pomoże mój urok osobisty. Kto jak kto, ale Granger jest poza moimi możliwościami. Ale wczoraj odwzajemniła pocałunek. - rozmarzył się chłopak i pomimo tego, że jego poszukiwania się nie powiodły wracał do swojej sypialni z szerokim uśmiechem na twarzy.

Zamyślona dziewczyna była już pod portretem będącym wejściem do Pokoju Wspólnego Prefektów, kiedy tuż obok pojawił się również wysoki, przystojny i z jakiegoś powodu niezmiernie szczęśliwy młody mężczyzna. Dopiero, gdy oboje chcieli dotknąć swojego zwierzęcia hasającego po tle zamkniętym w ramy zauważyli się nawzajem. W jednej chwili oprzytomnieli i stali wpatrzeni w siebie nawzajem.
- Cześć Granger. - powiedział spokojnie Ślizgon. W mgnieniu oka podjął decyzję, że będzie udawał, że nic się nie stało.
- Yyyy.... cześć Malfoy. - podchwyciła Hermiona.
- Wchodzisz? - wskazał na przejście pod obrazem.
- Jasne. Dzięki. - powiedziała i weszła pierwsza, a tuż za nią chłopak.
Dziewczyna usiadła przy kominku stawiając na stole stos kolorowych pierniczków i dzbanek z sokiem z dyni. Bez zwracania uwagi na chłopaka zaczęła chrupać smakołyki i czytać jedną z wypożyczonych książek. Jej myśli jednak ciągle krążyły wokół blondyna. Nie odważyła się zapytać go o wczorajszy wieczór, a on sam zachowywał się jakby do niczego nie doszło. Dopiero teraz Hermiona pomyślała, że przecież Malfoy miał tak wiele dziewczyn, że jeden pocałunek nie robi mu pewnie różnicy.

W tym samym czasie Ślizgon usiadł na fotelu w pobliżu choinki i wpatrywał się w zaczytaną dziewczynę. Była czymś tak zaabsorbowana, że nawet nie zauważyła, że został w tym samym pomieszczeniu co ona. Korzystał z okazji i mógł się przyjrzeć pani Prefekt. Dopiero teraz zauważył, że jest całkiem ładna.
- Jedna z ładniejszych w szkole. - odezwał się głos w głowie blondyna.
- Zabini, wynocha. - powiedział do nieproszonego gościa Malfoy.
- Pocałuj ją.
- Nigdy więcej. - obruszył się chłopak.
- Założymy się? - śmiał się szyderczo głos.
Malfoy tylko pomachał przy uchu dłonią jakby odganiał natrętną muchę. Kiedy robił gwałtowniejszy ruch, spowodował mały hałas, co zwróciło w końcu uwagę Hermiony. Dziewczyna szybko odwróciła się w stronę chłopaka.
- Długo tu jesteś? - zapytała zaskoczona. Bała się, że Ślizgon mógł zauważyć jak uśmiechała się, bądź rumieniła na wspomnienie ich pocałunku.
- Odkąd przekroczyliśmy próg salonu. - powiedział spokojnie.
- Nie zauważyłam cię. - powiedziała cicho - Zaczytałam się - dodała pewnie.
- Nie miałem zamiaru ci przeszkadzać.
- Co robiłeś cały dzień? - zapytała dziewczyna odkładając książkę.
- Nic takiego, ale.... - zatrzymał się na chwilę.
- Co ale?
- Mam do ciebie pytanie.
- Słucham - powiedziała dziewczyna i czekała na słowa chłopaka z przyspieszonym biciem serca. Malfoy podszedł bliżej, usiadł na kanapie koło Gryfonki, poczęstował się pierniczkiem i kontynuował:
- Jest jakiś sposób, żeby obejść zaklęcie strzegące wejścia do dormitorium dziewcząt?
- Słucham? - zapytała zaskoczona dziewczyna. - Chyba nie sądzisz, że powiem ci jak się dostać tam, gdzie jeszcze żaden chłopak nie postawił swojej stopy?
- Nie przesadzaj, nie chodziło mi o twoje dormitorium. - zaśmiał się ironicznie chłopak.
- Nie ma mowy. - powiedziała stanowczo dziewczyna.
- Nie bądź taka drażliwa. Nie chodzi mi o niemoralne zachowania, o które mnie podejrzewasz. - Hermiona uniosła brwi z niedowierzaniem - W tej kwestii nie musiałbym nikogo prosić o pomoc, same mnie wpuszczają....... - nagle zawiesił głos. Malfoy klepnął się w czoło co spotkało się z chichotem Granger.
- Dotarło do ciebie co za głupotę powiedziałeś?
- Normalnie bym ci coś odpowiedział, ale będziesz mi potrzebna. - poinformował chłopak.
- Niby w czym?
- Wprowadzisz mnie do dormitorium dziewcząt. - powiedział dumny z pomysłu.
- Nie. - odpowiedziała krótko dziewczyna.
- Jak to nie?
- Normalnie. Nie wiem co knujesz i nie chce brać w tym udziału. Poza tym jesteś prefektem, a to nazywa się włamanie. Jeśli dowie się o tym McGonagall to wylecisz ze szkoły.
- Nie dramatyzuj. Sama powiedziałaś "jeśli się dowie". Niby kto miałby jej powiedzieć?
- Myślisz, że jej nie powiem?
- Jestem pewien. - Hermiona tylko uniosła brew w geście niedowierzania.
- Pomogę ci jak powiesz mi po co tam pójdziemy. - powiedziała wreszcie dziewczyna.
- Muszę dostać się do dormitorium dziewcząt ze Slytherinu.
- Tyle wiem. - przerwała mu Gryfonka.
- Szukam czegoś.
- Czego? - dopytywała dziewczyna.
- Dowodu.
- Na co?
- Kurczę, Granger to jakieś przesłuchanie? - zdenerwował się w końcu Malfoy.
- Muszę znać szczegóły skoro za to możemy wylecieć ze szkoły.
- Już my?
- Teraz jestem współwinna. - przyznała dziewczyna.
Draco chwilkę się zastanawiał i zdecydował się wtajemniczyć Hermionę:
- Przed północą spotkajmy się tutaj. Po drodze wszystko ci wyjaśnię. - powiedział tylko i poszedł do swojego dormitorium.
Hermiona jeszcze chwilkę siedziała przy kominku. Zastanawiała się dlaczego się zgodziła. Może trochę brakowało jej nocnych eskapad w towarzystwie przyjaciół. Dawno nie mieli do zrobienia nic ciekawego i ważnego. Brakowało jej odrobiny adrenaliny, jednak cieszyła się, że przynajmniej są bezpieczni.

Kiedy zegar zaczął wybijać godzinę dwunastą w nocy Ślizgon wyszedł do Pokoju Wspólnego Prefektów. W pierwszej chwili nie zauważył Gryfonki śpiącej na kanapie przy kominku. Jednak kiedy był już przy drzwiach jej dormitorium kątem oka zobaczył, że poszukiwana przez niego dziewczyna znajduje się na kanapie. Podszedł po cichu do Gryfonki. Ukucnął przy dziewczynie i przyglądał się jej w ciszy. Płomienie ognia oświetlały uśpioną twarz Granger. W nikłym świetle dostrzegł delikatne refleksy mieniące się w jej długich włosach. Odruchowo odgarnął kosmyki za ucho Hermiony. Brunetka delikatnie się poruszyła, ale nie obudziła się, a jedynie nieznacznie się uśmiechnęła. Draco wpatrywał się w dziewczynę i wiedział dlaczego ją pocałował.
- Jesteś śliczna. - szepnął i przykrył ją delikatnie. Postanowił nie budzić pani prefekt i odłożyć ich nocną askapadę na kolejny wieczór.
Chłopak usiadł tyłem do Gryfonki oparty o kanapę. Wpatrywał nie przed dłuższą chwilkę w ogień. Musiał przyznać, że dzięki towarzystwu Granger tegoroczne święta były naprawdę udane. Nie żałował ich pocałunku, ale wiedział, że nie może dać po sobie tego poznać. Postanowił, że nie wspomni o tym wydarzeniu, choć nie ukrywał, że od momentu, kiedy zakończył się ich pocałunek on pragną kolejnego. Wiedział jednak, że Granger jest dobra, a on nigdy nie zmienił się na tyle by zrozumieć uczucia pomiędzy nimi panujące. W tym momencie poddał się. Dla własnej wygody i spokoju.

Tuż za plecami chłopaka pewna Gryfonka obudziła się ze spokojnego snu. Nie dała jednak znać, że już nie śpi. Otworzyła oczy i zza ramienia blondyna przyglądała się płomieniom. Chłopak nieświadomy tego, że jest obserwowany posunął się niżej i oparł wygodnie głowę o kanapę. Tym sposobem jego głowa leżała tuż przy twarzy Hermiony. Dziewczyna poczuła jego zniewalający zapach, który kojarzył się z najsłodszym pocałunkiem w jej życiu. Na to wspomnienie dziewczyna tylko zagryzła wargi. Zamknęła oczy i powróciła wspomnieniami do tego wydarzenia. Pomimo tego, że zawsze uważała Malfoya za dupka i tchórzofretkę musiała przyznać, że jest nieziemsko przystojny i nawet pod nią uginały się kolana w skutek jego spojrzenia. Oczywiście nikomu nigdy do tego się nie przyznała. Uchodziła za jedyną, która nie poddała się urokowi Ślizgona. Jednak od kilkunastu godzin po jej głowie chodziła myśl, że Malfoy dostał to co chciał - pocałował ją. Mogło mu się to nie spodobać i nie chciał pamiętać o tym incydencie. Czy była, aż tak zła? Dziewczyna westchnęła głośno.
Chłopak tylko delikatnie się poruszył, ale również przysnął na podłodze przed kominkiem.


  • dodaję nowy rozdział; co prawda miał być dłuższy, ale jakoś nie miałam sił pisać

        Katarzyna