- Podobno? - zdziwiła się Pansy. - Przecież to twój ślub. Nie bierzesz udziału w organizacji?
- Wystarczy, że będę musiał tam być. - przejechał dłonią po twarzy brunet.
- Przepraszam cię, ale jednak nie do końca wszystko rozumiem. - zaczęła nieśmiało Parkinson. - Wiem co zrobiła Weasley. To jasne, że wszyscy jesteśmy na nią wściekli, ale wcześniej byliście razem. Coś musiało was łączyć... - próbowała doszukać się jaśniejszej strony tej sytuacji Pansy.
- Kiedyś, w szkole oddałbym za nią życie, kochałem ją, uwielbiałem i zrobiłbym dla niej wszystko... - przyznał mężczyzna. - I dlatego aktualna sytuacja jest taka tragiczna...
- Harry... - szepnęła Pansy zaskoczona. Kobieta chwyciła ciepłe dłonie Pottera w swoje dodając mu otuchy. - Wymyślimy coś... znasz Hermionę...
- Tak Pansy... ale jeśli najmądrzejsza czarownica jaka chodzi po tej ziemi nic nie poradzi to jestem w beznadziejnej sytuacji.
- Och, Harry... nie wiem co zrobić, żeby ci pomóc... - zmartwiła się jeszcze bardziej Parkinson.
- Hej... po prostu się uśmiechnij... - poprosił Harry unosząc podbródek kobiety delikatnie ku górze, tak aby spojrzeć jej prosto w oczy. - To bardzo pomoże...
Widok jaki zastał blondyn po wejściu do kawiarni bardzo go zaskoczył. Pansy z Potterem siedzieli wpatrzeni w siebie jak para zakochanych nastolatków.
- Ekhm... nie przeszkadzam? - zwrócił na siebie uwagę Draco unosząc brew w charakterystyczny sposób. Widząc zmieszanie i rozbiegane spojrzenia towarzyszy zmienił temat. - Co wy tacy ponurzy? - tym razem w jego kierunku powędrowały dwa przeszywające spojrzenia.
- Draco... - westchnęła zrezygnowana Pansy. - Widzę, że chcesz nam coś powiedzieć... - powiedziała kobieta obserwując swojego nad wyraz zadowolonego przyjaciela rozkładającego się na siedzeniu obok.
- Mam pewne informację, które powinny cię zainteresować, Potter... - zaczął tajemniczo blondyn lecz przerwał i zerwał się na równe nogi. - Gdzie Granger?!
- Poszła do Rona... - poinformował Harry.
- Jakie informacje? - ożywiła się Pansy.
- Gdzie poszła? Mieliście nigdzie nie wychodzić! - wściekł się Malfoy i natychmiast chciał wyjść na zewnątrz. Powstrzymał go jednak silny uścisk na ramieniu.
- Możemy najpierw porozmawiać? Hermionie nic nie grozi. - zaproponował Potter.
- I tutaj nie byłbym tego taki pewny... - wyszarpnął się Draco. Pozostała dwójka nie mając wyboru ruszyła za Malfoy'em. - Długo jej nie ma? - zapytał blondyn zatrzymując się na ulicy.
- Już jakiś czas... - speszyła się Pansy robiąc się cała czerwona na twarzy. Draco na pewno zauważył, że kiedy zostali w restauracji sami z Harry'm przestali zwracać uwagę na nieobecność byłej Gryfonki.
- Gdzie on mieszka? - odezwał się poważnie Draco.
- Dwie przecznice stąd... - wskazał kierunek Potter. Blondyn bez zastanowienie ruszył wskazaną ulicą.
- Co się dzieje? - pytała zasapana Pansy próbując dotrzymać kroku mężczyznom.
- Mam nadzieję, że nic.... - skrzywił się Malfoy.
- To normalne, że Hermiona chciała odwiedzić swojego narzeczonego. Dawno się nie widzieli... pewnie chcą wykorzystać tą chwilę... - tłumaczył brunet. Malfoy jedynie zmroził go spojrzeniem i przyśpieszył kroku. Miał pewne podejrzenia co do udziału Weasley'a w tej całej maskaradzie, a teraz... po słowach Pottera zaczęły nachodzić go wizje rudzielca obłapiającego jego Hermionę... tzn. Granger, jego pacjentkę.
- To tutaj... - przemyślenia blondyna przerwał głos Pottera.
- Chodźmy! - zdecydował Draco. Kiedy wszyscy znaleźli się przed odpowiednimi drzwiami Malfoy próbował bez zbędnych ceregieli wtargnąć do mieszkania. Drzwi były jednak zablokowane.
- Ron! Hermiono! To my! - krzyknął Harry. Po dłuższej ciszy podczas, której zniecierpliwiony blondyn zdążył poważnie uszkodzić powierzchnię ściany na klatce schodowej, ktoś wewnątrz odblokował zamki i zdjął zaklęcia. Nie czekając cała trójka weszła do środka.
- Gdzie Granger?! - zawarczał Draco podchodząc do Weasley'a, który wydawał się być zdezorientowany.
- Przeszkodziliśmy?- zapytała nieśmiało Pansy widząc rudzielca w samych spodniach. Dookoła były porozrzucane inne części garderoby - męskiej, jak i damskiej.
- Gdzie ona jest!!! - w tej chwili Malfoy był wyprowadzony z równowagi i prawie podniósł Weasley'a, który wydawał się być bez życia.
- Zrobiłem coś złego... - odezwał się w końcu ledwie dosłyszalnie Ron.
- Złego? Hermionie? - tym razem przy mężczyznach znalazła się Pansy.
- Uciekła... - dodał Weasley słabym głosem.
- Co tu się stało? - pytał Potter, który wyswobodził przyjaciela z uścisku Malfoy'a i chciał z nim spokojnie porozmawiać. Ron spoglądał jedynie w oczy Harry'ego i nic nie odpowiedział. Jednak w spojrzeniu tym dostrzegł ból, żal oraz wypierającą je obojętność.
- Weasley, ej, Weasley! - krzyczał Malfoy. - Nie odpływaj....
- Jest pod działaniem zaklęcia... - zauważyła Pansy zakrywając usta dłonią z przerażeniem.
- Ron! Ron! Walcz z tym! - próbował uratować przyjaciela Harry. - Dla Hermiony! - łapał się ostatniej deski ratunku brunet. Tym razem oczy Weasley'a zaczęła robić się znacznie wyrazistsze. Delikatna mleczna mgła znikła zupełnie, a wyczerpany mężczyzna opadł na kanapę.
- Skąd wiedziałeś, że mogło się coś stać? - zapytał Malfoy'a Potter ciągle zeskając w stronę wyczerpanego przyjaciela.
- Byłem w Mungu i okazało się, że ten tutaj... - skinieniem głowy wskazał z pogardą Weasley'a. - sfałszował wyniki badań. Nie jesteś ojcem... a przynajmniej nie dziecka Weasley.
- Draco, to pewne? - pytała nie dowierzając Pansy. Potter w tym czasie złapał się za głowę i przemierzał wzdłuż i wszerz powierzchnię salonu, w którym się znajdowali. Nie mógł zrozumieć postępowania ludzi, których dotąd uważał za swoich przyjaciół.
- Ty śmieciu! - Harry doskoczył do Weasley'a. - Zniszczyłeś mi życie!
- Harry... - próbowała uspokoić mężczyznę Pansy. Malfoy w tym czasie jedynie przyglądał się z satysfakcją zaistniałej sytuacji. - On nie robił tego świadomie...
- Skoro już tak sobie miło gawędzimy to może powiesz nam, gdzie do cholery jest Granger! - kolejne słowa wypowiadane przez blondyna były przepełnione coraz większą dawką wściekłości.
- Nie mam pojęcia. - przyznał Ron spuszczając głowę ze skruchą. - Uciekła moim autem...
- Dlaczego uciekła... przecież obiecała. - Pansy ukryła twarz w dłoniach, aby nikt nie był w stanie dostrzec jej łez.
- Przyłapała mnie z Luną... w łóżku... - przyznał rudzielec. Nie minęła chwila, a Ron leżał na dywanie w swoim salonie zalewając się krwią sączącą się z nosa i rozciętej wargi.
- Harry! - zdążyła krzyknąć Pansy, jednak reakcja mężczyzny była natychmiastowa.
- Ty cholerny dupku! - Potter był wściekły. Za to Malfoy spiął się, a na jego twarzy jedynie na moment pojawił się przebłysk uśmiechu.
- Wiem Harry. Jestem kretynem! Starałem się przerwać zaklęcie, ale było zbyt silne. Dopiero widok Hermiony zaczął doprowadzać mnie do stanu normalności. Zacząłem sobie przypominać.... - rozpłakał się Weasley.
- Policzymy się jeszcze, a tym czasem musimy znaleźć Hermionę. - zdecydował Potter odwracając się od przyjaciela.
- Może być wszędzie... - pokręciła z zrezygnowaniem głową Pansy. Kobieta czuła się winna zaistniałej sytuacji. Gdyby tylko była bardziej stanowcza i nie pozwoliła jej wyjść... Gdyby nie była tak zaabsorbowana obecnością Pottera....
- Pansy, to nie twoja wina... - zapewnił blondyn.
- Wynocha z moich myśli! - wrzasnęła Pansy, co spowodowało, że trzech obecnych mężczyzn zatkało uszy dłońmi.
- Nic nie zrobiłem.... dobrze cię znam.... - sprostował Draco.
- Przepraszam.... - zwiesiła głowę Parkinson znów robiąc minę winnego.
- Najważniejsze to odnaleźć Hermionę. - przerwał rozmowę przyjaciół Potter. - Powinniśmy przeszukać Londyn.
- Potter, zdajesz sobie jak to brzmi? Przeszukać Londyn? - uniósł brwi w geście drwiny Malfoy.
- A masz lepszy pomysł? - Potterowi odpowiedziało milczenie. - Tak myślałem.
- Ruszamy na Pokątną. - powiedziała Pansy i ruszyła do drzwi.
- To Hermiona.... może być w mugolskiej części miasta. - odezwał się niepewnie Ron.
- Ten parszywy szczur ma rację. - skrzywił się Draco. - Musimy się rozdzielić.
- Przeniosę się na Pokątną. - zaproponowała Pansy. - Znam też kilka innych zakamarków. - blondyn przytaknął.
- Potter, mugolska część? - zapytał Draco.
- Chyba znam ją najlepiej z nas wszystkich. - przyznał Harry.
- Ja mam jeszcze jeden pomysł, gdzie mogłaby być. - dodał Draco.
- Idę z wami! - wtrącił się rudzielec, kiedy mieli opuszczać jego mieszkanie.
- Już wystarczająco zrobiłeś. - powiedział nieprzyjaźnie Potter.
- Ale poszukiwania mogą zająć wam wiele dni... - próbował przekonać pozostałych Ron.
- Po prostu zostań tutaj i nie rób nam więcej problemów. - rzucił w kierunku Rona Malfoy wychodząc i nawet nie zaszczycając Weasley'a spojrzeniem.
- jestem z małym poślizgiem; wczoraj zaczęłam pisać rozdział, ale wypadło mi niezapowiedziane spotkanie... w rozdziale w sumie niewiele się dzieje, ale musiałam troszkę wprowadzić was - czytelników w dalszą akcję; dziś krótko, bo muszę się ogarnąć i lecę do opery :D jeszcze nie wiem, kiedy następny rozdział, ale dam znać... gdyby ktoś miał jakieś pytania to od jakiegoś czasu na blogu znajduje się zakładka 'wasze pytania' - o historie, o mnie, o co tam sobie tylko chcecie...
tymczasem moje odpowiedzi do Liebster Award:
nominacja od Sectum sempra
1.CO CIĘ ZAINSPIROWAŁO DO PISANIA?
Harry Potter był moją
ulubioną książką, z którą nigdy nie byłam w stanie się pożegnać, bo oznaczałoby
to definitywne rozstanie się z dzieciństwem i światem fantazji. Nie jestem
jeszcze na to gotowa i nie chcę zamienić się w przeciętnego dorosłego człowieka,
który goni za pieniędzmi. Blog daje mi ratunek, jest miejscem, w którym mogę
się zatrzymać. Dodatkowo zanim zdecydowałam się napisać swoje opowiadanie,
przeczytałam bardzo wiele różnych blogów. Każdy był inny, wiele z nich mnie
zaskoczyło i pozostało w mojej pamięci do teraz. Sama również zapragnęłam
pokazać światu jak ja ‘to’ widzę, ‘to’ czyli znajomość Draco i Hermiony. W
jednym zdaniu - najważniejszą inspiracją
była twórczość innych.
2.OD KIEDY PISZESZ?
Jeśli chodzi o samą
czynność pisania i proces powstawania tekstu spod mojej klawiatury nie
uwzględniając tematu to zdecydowanie trwa to kilka lat. Swojego pierwszego
bloga pisałam będąc w gimnazjum (2003-2006). Nie dotyczył on w żaden sposób
Harry’ego Pottera. Za historie Dramione zabrałam się dopiero w 2012 roku i trwa
to nieprzerwanie do chwili obecnej. Jak długo jeszcze? To czas pokaże…
3.GDYBYŚ MÓGŁ/MOGŁA BYĆ BOHATEREM KSIĄŻKI KIM BYŚ BYŁ/BYŁA?
Jeśli chodzi o serię o
Harry’m Potterze to zdecydowanie chciałabym być Hermioną Granger. Gdyby mój
wybór mógł być szerszy to byłabym Bellą z „Pięknej i Bestii”.
4.ULUBIONY AKTOR I AKTORKA.
Aktorka: Emma Watson…
Aktor: Tom Felton, Alex Pettyfer, Johnny Deep…
5.CO UWAŻASZ PRZEZ SUKCES AUTORSKI?
Wydaje mi się, że
sukces autorski ma dwa wymiary – wewnętrzny, kiedy to sam autor czuje się
doceniony i spełniony oraz zewnętrzny, kiedy praca autora zostaje zauważona i
zdobywa zasłużoną sławę i popularność zjednując sobie odbiorców.
6.MASZ PRZYJACIELA BLOGERA?
Mam kilku wiernych
czytelników, ale ‘przyjaciela blogera’ nie.
7.KTÓRY KOLOR CIĘ OKREŚLA?
Jeśli mowa o kolorach
to zawsze jest to zabawna historia, bo ja ich po prostu nie odróżniam. Mam
zupełnie inne postrzeganie barw ;) Podstawowe kolory mieszają mi się i przez to
jestem ewenementem na skalę światową – jedynie 2% daltonistów to kobiety. Mogę, więc odpowiedzieć na to pytanie z mojej perspektywy. Nie chciałabym
być kolorem zielonym, bo zieleń mnie przygnębia. Czerwień – toleruję jedynie na
ustach kobiety. Osobiście uważam, że jestem farbką żółciutką :D z domieszką
szarości, bo czasem mam ochotę być zwyczajna i niewyróżniająca się. Na biel
jestem zbyt niemoralna, a na czerń zbyt dobra.
8.RADOŚĆ CZY SMUTEK?
Radość. Nigdy z
własnej woli nie wybrałabym smutku. Niestety nie mnie o tym decydować…
9.DO JAKIEGO DOMU W HOGWARCIE CHCIAŁBYŚ/CHCIAŁABYŚ NALEŻEĆ?
UZASADNIJ ODPOWIEDŹ.
Gdybym mogła tylko
przenieść się do Hogwartu to zadowoliłabym się nawet stanowiskiem Filch’a ;) A
tak na serio to dobrze byłoby być w Gryfindorze, chociaż ze względu na moje
dyktatorskie zapędy Tiara mogłaby mnie umieścić w Slytherinie lub w Ravenlaw – trochę
kujon ze mnie.
10. CO POMAGA CI PRZEZWYCIĘŻYĆ STRACH?
Nic. Nie jestem w
stanie przezwyciężyć strachu. Jeśli czegoś się boję to tak jest i koniec.
Kropka. Trzeba stawić mu jedynie czoła, a czasem się okazuje, że nie było czego
się bać.
11.GDZIE IDZIESZ GDY CHCESZ BYĆ SAM/SAMA?
Najczęściej zamykam
się w swojej sypialni, zakładam słuchawki, włączam muzykę i nie istnieję dla
świata. Jeśli mam możliwość to w takich momentach idę na cmentarz, rozmowa z
tatą mi pomaga, ale czy wtedy rzeczywiście jestem sama? Mam nadzieję, że nie…