27.03.2014

X. Czas na radykalne środki

Był już środek nocy, a w całym budynku panował mrok co sugerowało, że wszyscy mieszkańcy śpią w najlepsze. Z daleka jednak można było dostrzec jedno z okien, w którym majaczyło lekkie żółtawe światło. Gabinet Draco Malfoy'a oświetlała elegancka lampka znajdująca się na biurku. Sam blondyn siedział ze szklaneczką whisky na skórzanym fotelu przy rozpalonym kominku. Cisza panująca wokoło pomagała mężczyźnie skupić się na swoich myślach. Jego postać, jakby zastygła w ruchu, była rozluźniona. Były Ślizgon zimnym wzrokiem obserwował trzaskające płomienie. Na twarzy zauważyć można było wyraz zaskoczenia, który spowodowany był aktualnymi przemyśleniami. Dzisiejszy dzień nie potoczył się tak jak przypuszczał. Prowadząc Granger do smoczycy liczył, że będzie ona przerażona, a wiecznie waleczne stworzenie zrealizuje jego niecny plan. Ku zaskoczeniu blondyna, tym razem zwierzę go zawiodło.
- Co to miało znaczyć, że Elwira nie pokazała swojej dominacji przy kolejnej osobie? - zastanawiał się Malfoy, gdyż jego smocza przyjaciółka zawsze agresywnie reagowała na nowych przybyszów, a w szczególności na kobiety. Draco starał się prowokować Elwirę swoim zachowaniem i dotykiem Granger. Wiedział, że zazwyczaj zazdrosna smoczyca podgrzewała atmosferę swym ognistym oddechem. - Ale teraz przynajmniej myśli Granger skupione są na konkretnym celu, a nie na pragnieniu zakończenia swojego marnego żywota.
Draco zdawał sobie sprawę, że do tej pory jego postępowanie było dość kontrowersyjne, ale dokładnie to oznaczało, że efekty jego pracy będą zaskakujące i szybkie.
- Dobra, tymczasem, Granger czas, żebyś się podszkoliła, bo jeśli Elwira cię przypali to będę miał zszarganą opinię... - pomyślał Malfoy i odkładając szklankę wyszedł z gabinetu...

Poranek był słoneczny i Hermiona obudziła się bardzo wcześnie, jak tylko natrętne promienie słońca zaczęły razić ją w twarz. Szatynka musiała przyznać, że tej nocy spało jej się całkiem dobrze. Pierwszy raz od kiedy przebywała w tym miejscu bez ociągania wstała z łóżka i poszła wziąć prysznic. Kiedy wróciła do sypialni była tam już Pansy.
- Co tutaj robisz? - zapytała Hermiona.
- Przyszłam zabrać cię na śniadanie. - odpowiedziała z uśmiechem brunetka.
- Skąd pomysł, że chcę iść? - zapytała lekko sarkastycznie szatynka.
- Wczoraj wyszłaś na cały dzień, więc pomyślałam.... - zaczęła się tłumaczyć Parkinson.
- ...że dzisiaj rzucę się w wir życia towarzyskiego? - przerwała niemiłym tonem Hermiona.
- Nie, nie myślałam tak, ale... - jąkała się Pansy, którą Hermiona od początku raniła, a ona sama opadała już z sił z walce o jej sympatię.
- Co ale?
- Co będziesz dzisiaj robiła? - zmieniła temat była Ślizgonka. - Poczytasz?
- Nie mam czego... - odburknęła Granger chociaż nie ukrywała, że od bardzo dawna nie miała okazji mieś w rękach choćby najcieńszego egzemplarza książki.
- A to? Nie twoje? - zapytała Pansy podnosząc ze stolika nocnego małą książeczkę dotyczącą życia i hodowli smoków.
- Nie, nie moje.... - powiedziała powoli Hermiona zastanawiając się skąd wzięła się u niej ta książeczka. Hermiona podeszła do brunetki siedzącej na jej łóżku i wzięła z jej rąk wolumin, o którym była mowa. Po ujrzeniu okładki Granger uśmiechnęła się do siebie.  - Później ją przeczytam, a teraz możemy pójść na to śniadanie.
Reakcja na słowa szatynki była natychmiastowa. Zaskoczona Pansy podskoczyła na równe nogi z radości, a jej uśmiech był tak szeroki, że gdyby nie uszy to sięgałby jej dookoła głowy.
- Ej, spokojnie to tylko śniadanie. - zaznaczyła twardo Hermiona. - I tylko dzisiaj!
- Oczywiście... Hermiono... - entuzjazm Parkinson nie ustawał.

- Malfoy jada z pacjentami? - zapytała Hermiona pochylając się w stronę Pansy, kiedy obie z pełnymi tacami szły do stolika w rogu sali.
- Tak, chociaż on dostaje niezłe smakołyki... - westchnęła Parkinson.
Hermiona w ciszy spożywała swój pierwszy posiłek w stołówce co wywołało duże zaciekawienie wśród pozostałych pacjentów. Całe szczęście nikt pierwszego dnia nie miał odwagi podejść do ich stolika. Być może spowodowane to było nietęgą miną szatynki. Hermiona słuchała szczebiotania Pansy, która opowiadała kto jest kim i co takiego się stało, że znajduje się  w tym miejscu. Była Gryfonka miała podzielną uwagę, z jednej strony słuchała Pansy i potakiwała jej, że rozumie, a z drugiej obserwowała blondyna pochylonego nad grubą teczką.

Malfoy zdawał sobie sprawę, że jego postać jest pod stałą obserwacją pewnego czekoladowego wzroku. Musiał przyznać, że aż takiej zmiany w postawie byłej Gryfonki się nie spodziewał. Jeden dzień, miły podarunek i wraca do świata żywych. Draco zanotował swoje obserwacje na marginesie kartoteki Hermiony Granger, którą był pochłonięty od samego ranka, kiedy to jego informator dostarczył mu efekty wywiadu środowiskowego. Może nie było to do końca legalne, ale dzięki temu oszczędził wiele czasu i nerwów. Gdyby chciał wyciągnąć z Granger wszelkie informacje standardową drogą to zapewne jego nerwy byłyby w opłakanym stanie, a sama zainteresowana jeszcze prędzej targnęłaby się na swoje życie. Jedno było pewne, Hermiona z całego serca pragnęła żyć, tylko jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy, a jej otoczenie wcale jej tego nie ułatwiało. Według obserwacji detektywa kobieta tkwiła w hermetycznym środowisku, które zupełnie do niej nie pasowało, a ona z jej silnym charakterem nie mogła tak po prostu dopasować się do panujących konwenansów i etykiety.
- Czas na radykalne środki... - uśmiechnął się wrednie Malfoy, który musiał przyznać, że ten etap terapii podobał mu się najbardziej.

  • na dzisiaj tyle, akcji może niewiele, ale troszkę nakreśliłam sytuację; rozdział dzisiejszy zupełnie nie w moim stylu, jak może ktoś zauważył raczej preferuję wartką akcję i dużo dialogów, a tym razem jakoś tak same spod klawiatury wyszły opisy, no nic, czasem też są potrzebne, żeby historia była pełna; szczerze mówiąc to jakoś napadła mnie niemoc twórcza, a mam tyle rzeczy do napisania - projekty, prace - przeraża mnie to! nie ma tego złego... przynajmniej cały dom będzie wysprzątany (zabieram się za wszystko tylko nie za to co trzeba); czekam na komentarze, które może podniosą mnie na duchu i zmobilizują, bo jestem w czarnej dziurze ;) 
          Katarzyna

23 komentarze:

  1. ;) Witaj :) Czytam od początku i szczerze mówiąc naprawdę twój pomysł na opowiadanie mnie zaciekawił. czekam na dalszy ciąg.:):) powodzenia:):) czytam dalej :):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eh, Ty nawet jak piszesz takie krótkie rozdziały, to one są cudowne :)
    Radykalne środki? :D Co ten Malfoy wymyślił?
    Czekam na kolejny rozdział.

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech z doświadczenia wiem, że wena przychodzi w tym najbardziej nieoczekiwanym momencie :P Rozdział mi się podobał. Postać Malfoya coraz bardziej intryguje, a Pansy... Ach Pansy... co ona robi w tym psychiatryku?!
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny :*
    dark-family-dtb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej ;) Rozdział bardzo fajny.
    Pomimo, że faktycznie może i akcji jest w nim mało ale takie rozdziały też są potrzebne ;)
    Już nie mogę się doczekać co jeszcze Draco wymyśli żeby przywrócić dawną Granger....

    Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały! Ile planujesz części? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie planuje więcej niż 1-2 rozdziały do przodu także o końcu w tym momencie nie myślę, chociaż pewne jest to, że nie będzie to tak długie opowiadanie jak pierwsze; ale nie mam zamiaru robić sobie przerwy, bo mam już kolejny pomysł na nową historię :D

      Usuń
  6. No ładnie, ładnie.:)
    Może nic się nie dzieje, ale w zachowaniu Hermiony nastąpił przełom.:D
    Czekam na więcej.:D
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  7. Super :) Ciekawa jestem co to za radykalne środki :D mam nadzieję, że będzie się działo :D
    życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisze krótko.
    Na górze, na dole fiołki czekam na nexta i inne radykalne środki !
    Layls

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny :) Nie mogę się doczekać, co Malfoy wymyśli, mam nadzieję na coś ciekawego :D Życzę weny
    Pozdrawiam,
    Lumos

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział ;). Jestem ciekawa tych radykalnych środków, więc dodaj szybko kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajny rozdział :)Radykalne środki w wykonaniu Dracona mogą być naprawdę ciekawe :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie spodziewałam się tego, że Elwira zwykle przypala wszystkich swoich gości ;P I w sumie nie bardzo rozumiem, jaki miałoby to mieć cel w terapii pacjentów. Może chodziło o to, że jeśli ich przypali i zobaczą, że w każdej chwili mogą stracić życie, to zaczynają je na nowo doceniać ;P Ja przynajmniej tak to odczułam :) Natomiast to, że Elwira i Hermiona najwyraźniej się polubiły, na pewno miało jakiś cel, smok wyczuł człowieka ;D
    Rozdział jest fajny, nakreśla standardy życia w psychiatryku i pokazuje, że Hermiona zaczyna otwierać się na to, co dzieje się wokół i zaczyna dostrzegać świat i to. Pansy nadal mnie zadziwia, jest jak cień, jakieś widmo człowieka. Intrygujące! ;P
    Super, nie knuj intryg i nie gadaj o czarnych dziurach, tylko pisz następny rozdział! Czekam i przytupuję nóżką ;P
    Pozdrawiam
    Court. ;)
    www.hgwk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak widać można zakochać się w takim opowiadaniu, który nie jest oryginalną wersją HP :) Mam nadzieję, że rozdziałów będzie z 40 (podobnie do tamtego opowiadania). Odnoszę jednak wrażenie, że dzieje się to za szybko. Na początku dałaś nam do zrozumienia, że Hermiona nie chce żyć i naprawdę chce skończyć z życiem, a Ty teraz piszesz, że jednak tak nie jest. Trochę pokręciłaś :D Co do Elwiry - wydaję mi się, że Hermiona już wcześniej miała kontakt z tym smokiem. Może w 7 części gdy uciekali na smoku z banku Gringotta? No cóż, tak czy inaczej, rozdział super, pomimo, że trochę namieszałaś :)
    Rozdział podsumowując super.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział jest bardzo dobry, mimo tego ,że są opisy, też za nimi nie przepadam, ale żeby była spójność historii muszą one być. Ciekawa jestem bardzo radykalnych środków Malfoya i mam nadzieję że Elwira się niedługo pojawi :) Bardzo polubiłam tego smoka :) Ogólnie to życzę weny, by ci dopisała, skoro masz tyle na głowie :)
    Serdecznie pozdrawiam,
    Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Co tak szybko? Rzeczywiście w tym rozdziale nie było tych wariackich dialogów, które pojawiały się w poprzednich notkach. Podoba mi się, że najprawdopodobniej Draco zakradł się w nocy, lub z raza - co jest trochę smutniejsze, do pokoju Hermiony i zostawił jej swoją książkę.
    Pisz dalej i się nie poddawaj. Życzę Ci dużżżżżżżżo weny i pomysłów.
    Pozdrawiam. ;3
    Avis.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniały rozdział.
    Cieszę sie, że Hermiona poszła na śniadanie z Pansy.
    Ja nadal mam nadzieje, że one się zaprzyjaźnią.
    Mionka zaczyna powoli intrygować Draco, a on ją.
    Jestem ciekawa co wymyśli Malfoy, żeby wyleczyć Hermionę.
    Życzę weny i pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział wspaniały :D
    Końcówka, albo dokładniej wypowiedź Malfoya lekko przerażająca xd
    Fajnie, że przystopowałaś trochę z akcją, można było trochę wniknąć w przemyślenia Mr. Malfoya :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Super! :)
    Bardzo fajnie że Herm "wróciła do żywych" ;)
    To dobrze że Pansy się nie poddaje, myślę że Miona wkrótce odwzajemni jej sympatie :)
    Bardzo intrygujący koniec ^^
    Ciekawa jestem co też ten Malfoy wymyślił ;D
    Do następnego,
    Pozdrawiam,
    Sama-Wiesz-Kto ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Heh, ciekawe co nasz blondas wymyśli. No niestety, na dzisiaj już muszę kończyć. Chciałabym jeszcze dopisać trochę rozdziału :D Ale dzięki za miły wieczór wśród Hermiony, Pansy i Draco, oraz miłe komentarze. :)

    OdpowiedzUsuń