1.06.2013

27. Malfoy Manor

Po upływie kilku dni sytuacja pomiędzy przyjaciółmi ustabilizowała się. Ginny przestała unikać Hermiony, a Zabini bać się podać ręki Malfoy'owi lub Hermionie. Chłopak przeraził się, że któreś mogłoby podstępem zmusić go do złożenia wieczystej przysięgi.
- Jak ci idzie? - zagadała Blaisa Hermiona siadając obok niego na oparciu fotela i zaglądając w jego karty.
- Nie rozpraszaj mnie - powiedział tylko skupiony Ślizgon.
- Nie masz z nami szans - przytaknęły dziewczyny, które od kilku godzin ogrywały Zabiniego.
- Nie zapominajcie, że szkolne mistrzostwo w eksplodującego durnia należy do Ślizgonki - zauważył Blaise.
- Wszyscy dobrze wiemy, że Nerissa Brody oszukiwała - poinformowała Patil.
- To, że twoja siostra z nią przegrała nie znaczy, że musiała oszukiwać - odgryzł się brunet.
- Wystarczyło, że sędziował Snape - prychnęła Hanna.
- To mówi samo za siebie - zaśmiała się Hermiona i poklepała kolegę po ramieniu. - Ale dziewczyny dajcie mu fory.
- I ty Brutusie? - oburzył się teatralnie Ślizgon.
- Blaise, Blaise, Blaise... - kręciła głową Hermiona i z uśmiechem miała wrócić do swojego dormitorium. Jej plany zostały jednak pokrzyżowane przez niespodziewaną wizytę dyrektorki Hogwartu.
- Przepraszam państwa za nagłe najście. - zwróciła się do wszystkich zgromadzonych. Obecni byli równie zaskoczeni jak sama przybyła z tego względu, że nie codziennie widzi się przedstawicieli wszystkich domów przy jednym stole, oddających się wspólnej rozrywce.
- Co panią do nas sprowadza? - zainteresowała się Hermiona.
- Poszukuję panienki, panno Granger oraz pana Malfoya - poinformowała McGonagall.
- Coś się stało? - podeszła do dyrektorki Hermiona.
- Chciałabym przekazać wam pewną informację, a właściwie instrukcje. Orientuje się pani, gdzie możemy zastać pana Malfoya?
- Jest w dormitorium pani dyrektor - wtrącił się Zabini, który nie byłby sobą, gdyby nie próbował podsłuchać o czym rozmawiają kobiety. Jego spadek zainteresowania grą spowodował eksplozję mazi, która pokryła go całego.
- Dziękuję za informację panie Zabini - powiedziała poważnie kobieta, lecz na jej twarzy pojawiła się nieznaczna zmarszczka zdradzająca rozbawienie. - Panno Granger odwiedzimy pana Malfoya.
Dyrektorka skierowała się do drzwi dormitorium Prefektów Slytherinu i delikatnie zapukała. Hermiona stała tuż za starszą byłą Gryfonką. Po kilku chwilach drzwi otworzyły się i staną w nich Draco Malfoy. Chłopak był zaskoczony do tego stopnia, że zaniemówił.
- Panie Malfoy czy mogłybyśmy wejść? - zapytała McGonagall.
- Tak... yyy.... Jasne - odpowiedział blondyn i przepuścił w drzwiach dyrektorkę. Dopiero, kiedy ta przekroczyła próg jego sypialni zauważył obecność Gryfonki. Ślizgon posłał w jej stronę pytające spojrzenie, jednak Hermiona w odpowiedzi tylko wzruszyła ramionami.
- Chciałam was poinformować, żebyście do jutrzejszego śniadania spakowali kufry.
- Słucham? - zapytała zaskoczona Gryfonka.
- Wyrzuca nas pani ze szkoły? - Ślizgon zadał pytanie, które obojgu chodziło po głowie.
- Ależ nie! - stanowczo zaprzeczyła dyrektorka. - Wyjeżdżają państwo na najbliższy weekend.
- Ale dlaczego? I gdzie? - dopytywała się Hermiona.
- Do posiadłości pana Malfoya.
- Co? - zapytali jednocześnie.
- Jest to polecenie profesora Dumbledore'a. W jego mniemaniu już czas abyście się tam pojawili. Spakujcie kilka najpotrzebniejszych rzeczy i zostawcie kufry przed Wielką Salą, kiedy udacie się na śniadanie. Zostaną dostarczone na miejsce. Wy zaś, po posiłku udacie się na stację w Hogsmead skąd odjedzie pociąg do Londynu. - poinstruowała podopiecznych McGonagall. - Jakieś pytania?
- Profesor nie powiedział co dokładnie mamy tam robić? - zastanawiała się Hermiona.
- Uznał, że na miejscu wszystko się okaże, a wypadki muszą toczyć się swoim torem - powiedziała filozoficznie McGonagall powtarzając słowa byłego dyrektora.
- No jasne. - prychnął Malfoy.
- Jeśli wszystko jest jasne to do zobaczenia na śniadaniu. - pożegnała się McGonagall i opuściła dormitorium.
Pomiędzy dwójką prefektów panowała cisza, którą przerwało wtargnięcie ciekawskiego Zabiniego.
- Co jest?
- Jutro wyjeżdżamy - powiedział Malfoy, bo Hermiona zamyślona opuściła pomieszczenie i udała się do siebie, żeby spakować rzeczy na wyjazd. Chciała jeszcze dzisiaj porozmawiać z Harrym.
- Jak to? Gdzie?
- Do mnie - machnął tylko ręką Malfoy i położył się na łóżku.

Hermiona po spakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy udała się do przyjaciela. Jak zwykle o tej  porze zastała go w Pokoju Wspólnym Gryffindoru.
- Cześć Harry - przywitała się z przyjacielem.
- O, Hermiono co cię tutaj sprowadza? - zapytał Gryfon wypuszczając przyjaciółkę z objęć.
- Harry, chciałam porozmawiać. - powiedział ciszej dziewczyna dając znać, że jest to sprawa raczej poufna.
- Rozumiem, chodźmy do mojego dormitorium, powinno być puste - zaproponował brunet.
Oboje ruszyli krętymi schodami do męskich dormitoriów. Kiedy drzwi zamknęły się za nimi Hermiona zaczęła:
- Jutro wyjeżdżam z Malfoyem do jego rezydencji. - powiedziała na wydechu Gryfonka.
- Co? Dlaczego? - nie ukrywał zaskoczenia Harry.
- Tak zdecydował Dumbledore. Nie wiem tylko po co nas tam wysyła.
- Na pewno wie co robi.
- Tak Harry, wiem, że ufasz Dumbledorowi, ale tym razem nie ma żadnych wskazówek, a czasu mamy też niewiele.
- Hermiono jestem pewien, że sobie poradzisz. Ale jakbyś była w jakimkolwiek niebezpieczeństwie to daj mi znać - powiedział Harry siadając obok dziewczyny.
- Dziękuję ci. I do zobaczenia na śniadaniu - powiedziała Hermiona wychodząc.

Rano Gryfonka zostawiła swój niewielki kufer przy drugim, który już znajdował się przy wrotach zamku. Była dość zestresowana, niewiele spała tej nocy zastanawiając się co ją czeka w posiadłości Malfoya. Obecność chłopaka też nie ułatwiała wszystkiego. Zamyślona przysiadła się do przyjaciół zajmując swoje stałe miejsce.
- Hermiono? - zagadała Ginny.
- Coś mówiłaś? - zapytała Hermiona wyrwana z zamyślenia.
- Mówiłam, że Malfoy ci się przygląda.
- A tak, pewnie czeka, aż skończę jeść - powiedziała spokojnie pani Prefekt. Widząc zaskoczone spojrzenie rudowłosej z odpowiedzią pospieszył Harry:
- Hermiona wyjeżdża z Malfoyem. Zadanie od Dumbledore'a. - Ginny przytaknęła na znak, że rozumie, a o szczegóły dopyta w odpowiedniejszym do tego miejscu niż zaludniona po brzegi Wielka Sala.
Po upływie kilkunastu minut do stołu Gryfonów podeszła profesor McGonagall.
- Panno Granger, musicie już ruszać jeśli nie chcecie się spóźnić na pociąg.
- Oczywiście. - przytaknęła dziewczyna, pożegnała się z przyjaciółmi i wyszła za dyrektorką. Kątem oka zauważyła, że od stołu Ślizgonów również wstaje pewien przystojny blondyn i kieruje się w tym samym kierunku co kobiety.
- Powóz czeka. Oczekuję was z powrotem w niedzielę wieczorem. Pociąg z Londynu odjeżdża o godzinie 16. Radzę się nie spóźnić.
- Oczywiście pani dyrektor - przyjęła do wiadomości Hermiona. Malfoy jako pierwszy wsiadł do powozu, tuż za nim zaczynała się wspinać Gryfonka, lecz została jeszcze przez chwilę zatrzymana przez McGonagall.
- Hermiono, uważaj na siebie.
- Będę. Profesor Dumbledore wie co robi.
- Wie, ale czasem jest bardzo lekkomyślny. - zauważyła Minerwa.

Podróż powozem minęła im w ciszy. Bardzo szybko dostali się na stację w Hogsmead. Hermiona pamiętała to miejsce jako wiecznie zatłoczone. Tym razem jednak byli jednymi z nielicznych osób zajmujących miejsca w opustoszałym pociągu. Hermiona zajęła jeden z pierwszych przedziałów, w których zawsze podróżowali Gryfoni. Zauważyła też, że towarzyszący jej Ślizgon udał się na sam koniec pociągu, gdzie znajdowały się przedziały Slytherinu. Nie był to odgórny nakaz i przydział, ale większość uczniów trzymała się tej niepisanej zasady. Gryfonka westchnęła widząc oddalającego się chłopaka i skorzystała z okazji, iż podróżuje sama wyciągnęła książkę. Nie przeczytała jednak wielu stron, kiedy zmorzył ją sen.

Pewien blond włosy Ślizgon delektował się samotnością, której miał już serdecznie dosyć. Sam nie wiedział, dlaczego nie wszedł do przedziału razem z Granger. Musiał przyznać, że nawet on długo zastanawiał się co właściwie mają robić w Malfoy Manor. Dumbledore jak zwykle rzucił kilkoma frazesami i oczekiwał, że wszystkiego się domyślą. Chętnie przedyskutowałby tą kwestię z Granger, ona pewnie ma jakiś plan. Zaniechał jednak odwiedzin w przedziale Gryfonki. Mieli spędzić razem i tak wystarczająco wiele czasu. Jeszcze zdążą się sobą znudzić lub skakać sobie do gardeł co było bardziej prawdopodobne.

Na peronie 9 i 3/4 pojawili się w tym samym czasie zeskakując ze stopni pociągu. Hermiona była lekko zdyszana, bo dopiero się obudziła i gdyby nie głośny i intensywny gwizd lokomotywy nie wybudziłaby się i ruszyła w drogę powrotną. W odpowiednim jednak czasie wróciła do rzeczywistości, łapiąc swoją podręczną torbę i różdżkę stała już na peronie. W jej kierunku maszerował poważny i opanowany blondyn.
- Zaspałaś?
- Nie dlaczego?
- Pociąg już prawie ruszał, a ty z niego wyskoczyłaś - zauważył z ironicznym uśmiechem.
- Zaczytałam się - skłamała dziewczyna. - Idziemy?
- Gdzie?
- Na King's Cross.
- Po co?
- A jak dostaniemy się do twojej posiadłości?
- Teleportujemy się.
- Nie wiem czy wiesz, ale na peronie nie można się teleportować. Regulacja te wprowadzona została, żeby ograniczyć napływ czarodziejii i nie powodować nieprzyjemnych wypadków i katastrof.... - tłumaczyła Granger.
- Granger! - krzyknął Malfoy, żeby dojść do słowa.
- Co? - mówiła zaskoczona brunetka.
- Czy widzisz tu nadmiar ludzi? - postawił pytanie retoryczne blondyn. - No właśnie. Zakaz obowiązuje tylko 1. września, w czerwcu i ewentualnie podczas ferii, kiedy wozi uczniów - wymieniał Ślizgon. Widząc zdenerwowanie na twarzy Granger uśmiechnął się złośliwie. Uwielbiał mieć rację i wskazywać na braki w wiedzy wszystkowiedzącej Gryfonki.
- Złap mnie za ramię. - rozkazał chłopak. Hermiona niechętnie wykonała polecenie i już za chwilę po nieprzyjemnym wirowaniu stali przed wielką bramą wyznaczającą granice posiadłości Malfoy'ów.
- Nic się nie zmieniło. - wyszeptała dziewczyna widząc mroczny dwór.
- Witaj w Malfoy Manor Granger. - powiedział dumnie Ślizgon i oboje ruszyli przez podjazd do frontowych drzwi rezydencji.
Hermiona po przekroczeniu bramy poczuła wszechogarniający ją chłód i strach. Po plecach przebiegały jej dreszcze, a przed oczami pojawiały się obrazy z przeszłości związane z tym miejscem. W oczach pojawiły się łzy na wspomnienie dzielnego skrzata, który uratował im życie poświęcając swoje własne. Tyle się tu wydarzyło, a ona pamiętała akurat o tym. Widziała jak Bellatriks celuje w postać drobnego skrzata zatrutym sztyletem. Widziała jak Zgredek odchodzi na rękach Harry'ego. Wezbrała w niej niepohamowana złość i nienawiść do Lestrange.
- Granger? - przerwał jej rozmyślania Malfoy. Chłopak patrzył na nią zaniepokojony. Od dłuższego czasu pogrążona była w swoim świecie, z jej oczu ciekły łzy, ale dostrzegł w nich coś jeszcze. Przeraził się.
- Co jest Malfoy? - zapytałam chamsko. Kiedy usłyszała swój dziwnie brzmiący głos przeraziła się i zakryła usta rękoma.
- Zaczęło się? - zapytał Malfoy, na co Hermiona tylko pokiwała twierdząco głową. - Co widziałaś?
- Bellatriks. - mówiła cicho. - Jak zabija Zgredka.
Malfoy podszedł do Hermiony i chwycił ją za oba ramiona.
- Granger, nienawidzisz jej? Chciałabyś się zemścić?
- Ja... - przerwała zawstydzona dziewczyna, bo dotarło do niej co takiego się dzieje.
- Nie chcesz tego. - powiedział głośno blondyn.
- Nie chce tego. - powtórzyła po nim Hermiona.
- Ty nie nienawidzisz. Granger, jesteś dobra, wybaczasz. - mówił blondyn patrząc Gryfonce w oczy i patrząc jak dociera do niej sens jego słów i wrogie, czerwone ogniki w oczach znikają.
- Tak! - powiedziała pewnie dziewczyna i otarła łzy.
- Idziemy dalej? - Hermiona przytaknęła. - Może być dużo gorzej. - zauważył chłopak.
- Idziemy. - zdecydowała Hermiona i pewnym krokiem pokonała odległość jaka dzieliła ją z wrotami dworu.
Malfoy zapukał do drzwi, po chwili otworzyły się, a do środka zaprosił ich domowy skrzat.
- Panicz Malfoy. - powitał pana skrzat nisko się kłaniając.
- Zapowiedz nas u matki. Rozgościmy się i złożymy jej wizytę. - powiedział Draco odsyłając skrzata. - Idziemy? - zwrócił się do Hermiony.
- Oczywiście. - powiedziała opanowana dziewczyna. Musiała być skupiona, aby żadne nieczyste siły, którymi ten dom był przepełniony nie mogły powtórnie nad nią zapanować.
Hermiona kroczyła u boku Ślizgona przez długi hol prowadzący do ogromnego salonu. Wyglądał dokładnie tak jak go zapamiętała. Ponury, ciemny, pusty. Jedynie naprawiony żyrandol był oznaką, że ktoś posprzątał pobojowisko pozostawione po ostatniej konfrontacji.
- To tutaj... - mówiła cicho Hermiona wychodząc na środek sali. Malfoy trzymał się na uboczy by w odpowiednim monecie móc interweniować, widział, że coś złego dzieje się z Granger.
- To tutaj torturowała mnie Bellatriks. - szeptała Hermiona odganiając od siebie meczące wizje, kiedy to sama leży na posadzce i przyjmuje dzielnie ciosy zadawane przez Śmierciożerczynię. Tym razem Gryfonka była przygotowana na tego typu sytuację. Obrazy ją nawiedzające stawały się jednak coraz bardziej natarczywe. Roztrzęsiona Hermiona trzymała się za głowę i próbowała przywołać wspomnienia cudownych chwil z przyjaciółmi. Nie mogła pozwolić, aby jej umysłem zawładnęła nienawiść i chęć zemsty. W pewnej chwili wszystkie wizje ustały... w jednej chwili. Zaskoczona dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na towarzyszącego jej blondyna.

Obserwował Granger, która pogrążona w swoich wspomnieniach walczyła z ciemnymi mocami. Wiedział, że w takim wypadku żadna interwencja z zewnątrz nie pomoże. Ta walka toczyła się o sumienie i duszę Hermiony. W pewnym momencie zauważył wzrok brunetki utkwiony w jego osobie. Pozorny spokój na twarzy towarzyszki został jednak zastąpiony przez grymas bólu i rozdzierający krzyk dobywający się z gardła Gryfonki opadającej na kolana. Pomimo odległości jaka ich dzieliła dostrzegł, że rękaw koszuli, którą miała na sobie jest krwistoczerwony. Rana otworzyła się na nowo i sprawiała, że dziewczyna robiła się coraz bardziej słaba. Wyczerpana w końcu opadła na posadzkę nieprzytomna. Chłopak zaczął zbliżać się w jej kierunku, dziewczyna potrzebowała w tej chwili odpoczynku i opatrzenia ran, których otwarcie spowodowało sklejenie się materiału koszuli z krwią i żywym mięsem.
Malfoy delikatnie wziął Gryfonkę na ręce i wspiął się po schodach. Hermiona szybko odzyskała przytomność, ale była bardzo słaba. Wyszeptała tylko:
- Wygrałam... Malfoy... - i uroniła kilka szklanych łez.
- To dlaczego płaczesz głupia?
- Ze szczęścia. - próbowała się uśmiechnąć, ale na jej twarzy pojawił się grymas bólu.
Po kilku minutach Draco wszedł do sypialni, w której już spoczywał kufer Granger i położył ją delikatnie na łóżku. Przywołany skrzat przyniósł mu specyfiki, które pomogą złagodzić ból. Rana wyglądała paskudnie, a dodatkowym problemem stało się usunięcie przyklejonego materiału, który zdążył zeschnąć się z raną.
- Musisz zerwać. - powiedziała Hermiona. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony. Nie zauważył, że znów odzyskała przytomność.
- Całkowicie to zdjąć... - zdecydował chłopak. Hermiona powoli, bo jedną ręką zaczęła odpinać guziki koszuli. Szło jej to bardzo opornie co zaobserwował blondyn.
- Mogę? - zaproponował wskazując na poczynania Gryfonki. Hermiona lekko się zarumieniła, ale przytaknęła. Wiedziała, że była to konieczność. Malfoy rozpinał kolorowe guziki koszuli poczynając od pierwszego z góry, nad którym męczyła się dziewczyna. Z każdym kolejnym guzikiem Hermiona coraz bardziej się rumieniła. Wiedziała, że za chwilę, kiedy chłopak dotrze do wysokości jej piersi zobaczy coś czego widzieć w tej chwili nie powinien.

Kiedy rozpinał kolejne guziki koszuli, którą miała na sobie Gryfonka starał się powstrzymać drżenie rąk. Miał okazję bez skrępowania oglądać jej smukłą szyję, gładki dekolt i .... ku swojemu zaskoczeniu.... delikatny, śnieżnobiały biustonosz. Dyskretnie uniósł wzrok na twarz dziewczyny, która odwróciła głowę i udawała, że zaabsorbowała ją ręka. Skąd wiedział, że udawała? Na jej policzkach znajdowały się ogromne rumieńce zdradzające zawstydzenie i zażenowanie. Chłopak pokonał kolejne guziki z prędkością światła i pomógł Hermionie wyswobodzić zdrową rękę z rękawa.
- Mógłbyś tak na mnie nie patrzeć? - zapytała  Hermiona cała różowa na twarzy.
- Patrzę, kolorki wróciły? - zaśmiał się chłopak, a widząc, że dziewczyna zdrową ręką zakrywa kawałek bielizny, którym go raczyła dodał:
- Granger, nie takie rzeczy widziałem. - chociaż nie było to do końca prawdą. Dziewczyny, które miał okazję własnoręcznie rozbierać nigdy nie okazywały jakiegokolwiek zawstydzenia. Żadna z jego partnerek nie miała  w sobie ani grama niewinności, która wręcz emanowała z Hermiony spotęgowana bielą jej bielizny. Chłopak zdecydowanie był przyzwyczajony do odważnych czerwieni, czerni lub drapieżnych wzorów.
- Aaaa! - po pokoju rozniósł się krzyk Hermiony. - Cholera Malfoy co to było?
- Uznałem, że z zaskoczenia będzie szybciej. - powiedział na swoją obronę trzymając w ręku koszulę dziewczyny. - Wypij to.
- Co to jest?
- Eliksir przeciwbólowy. - odpowiedział chłopak i zabrał się z za wyczyszczenie przedramienia. - Zrobię opatrunek.
-  Paniczu Malfoy, z panią jest bardzo źle. - oboje usłyszeli skrzeczący głos dobiegający zza pleców Draco.
- Jak bardzo źle? - zapytał chłopak wstając na równe nogi.
- Pani... pani... ona chyba umiera. - załkał skrzat. Po tych słowach Malfoy wybiegł z sypialni Hermiony nie zaszczycając jej choćby jednym spojrzeniem.
Gryfonka za pomocą różdżki oczyściła ranę i założyła prowizoryczny opatrunek. Postanowiła odszukać Narcyzę i młodego Malfoya. Nie mogła  jednak wyjść półnaga. Sprawnymi ruchami różdżką odcięła zakrwawione rękawy koszuli. Założyła ją delikatnie na siebie i koślawo stworzyła niewielki węzeł z przodu.
Rezydencja była ogromna. Hermionie całą wieczność zajęłoby szukanie gospodarzy, gdyby nie oświetlona droga do jednej z sypialni. Brunetka delikatnie zapukała do drzwi, ale nie uzyskała odpowiedzi. Nacisnęła powoli klamkę i wślizgnęła się do środka. W pomieszczeniu panował półmrok. Właściwie prócz niewielkiej lampki przy łóżku nie można było zarejestrować innego źródła światła. Hermiona bezszelestnie podeszła do wielkiego łoża, na którym leżała piękna kobieta - Narcyza Malfoy. Tuż przy jej boku siedział młody mężczyzna i trzymał ją za dłoń.
- Hermiono... - odezwała się słabym głosem Narcyza dostrzegając ją w mroku. Na te słowa Draco zerwał się z łóżka i skierował swoje kroki do dziewczyny.
- Co ty tu robisz? Wyjdź! - krzyczał wściekły.
- Nie Draco. - stanowczo sprzeciwiła się słowom syna chora kobieta.
- Matko, lepiej będzie... - tłumaczył spokojnie Draco. Hermiona pierwszy raz dostrzegła w oczach chłopaka oznaki pozytywnego uczucia. Tego najsilniejszego - miłości.
- Hermiono podejdź. - zdecydowała Narcyza. Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie i w tej chwili siedziała przy umierającej kobiecie w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się jej jedyny syn.
Zdezorientowany Ślizgon przyglądał się całej scenie z irytacją, ale również zaciekawieniem.
- Hermiono, chciałabym poprosić cię o wybaczenie.
- Słucham? - zapytała zaskoczona dziewczyna.
- Wiem, że jest to dla ciebie nie do przyjęcia. Rozumiem cię. Sama bym pewnie nie zdobyła się na tak wiele, ale liczę na twoje dobre serce. Wierzę, że to co dziś przeżyłaś i to czego doświadczyłaś ze strony krwi płynącej w żyłach mego rodu nie zniszczyło tego jakim jesteś człowiekiem. - mówiła cicho Narcyza.
- Pani Malfoy, ja....nie wiem co powiedzieć? Nie wiem...co tu się w ogóle działo i dzieje, ale... - jąkała się Hermiona. - wiem, że pani też jest dobrym człowiekiem. Uratowała pani Harry'ego, przez to nas wszystkich....
- Jesteś jedyną osobą, która tak myśli. - uśmiechnęła się Narcyza.
- Nie, Harry też tak uważa. I wiele innych osób po naszej, wspólnej stronie. - tłumaczyła Hermiona chwytając blondynkę za rękę. - Wszyscy pani wybaczyli. Ja też wybaczam. - powiedziała pewnie Hermiona.
Narcyza Malfoy z uśmiechem na ustach straciła przytomność. Jej zimna i biała dłoń wysunęła się z ciepłego, pełnego życia uścisku Hermiony. Przerażony chłopak podbiegł do łoża odpychając przy tym dziewczynę i krzycząc w stronę matki, żeby się obudziła. Ta jednak nie dawała oznak życia. Hermiona ze łzami w oczach wycofała się pospiesznie z pokoju słysząc z korytarza głośne nawoływania, płacz i histerię Draco Malfoya.

  • udało się, powstał nowy rozdział, mam nadzieję, że się spodoba; w kolejnym wiele rzeczy się wyjaśni i jeszcze więcej zmieni... sama nie mogę doczekać się, aż zacznę go pisać, chodź będzie to dla mnie wyzwanie - same zobaczycie dlaczego; pomimo najszczerszych chęci publikowania nowych rozdziałów wiem, że w czerwcu będzie o to bardzo trudno ponieważ okres przed sesją i sama sesja rządzi się własnymi prawami - ciężko wygospodarować trochę wolnego czasu, ale będę się starała publikować mimo wszystko, dobrze czasem oderwać się od rzeczywistości i codzienności, a pisząc jestem od niej bardzo daleko :D
          Wszystkiego dobrego z okazji Dnia Dziecka :*
         Katarzyna 

10 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział! Ciekawa jestem co też wymyślił Dumbeldore i jak będą teraz wyglądały relacje Hermiona-Draco. Proszę nie każ długo czekać na NN, bo wypada się z wątku i nie wiadomo co się dzieje :/ Jesteś naprawdę świetna i mam nadzieję niedługo zobaczyć kolejną notkę. Pozdrawiam i życzę weny, wierna czytelniczka,
    dramione-something-real.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju co to będzie czekam do 12 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejku, biedna narcyza;(
    Czekam na następny rozdział ;p
    http://harryiginnypovoldemorcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział ♥
    Szkoda mi Dracona i Narcyzy aż samej zrobiło mi się tak jakoś smutno....
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Gnialnie piszesz .
    Właśnie skończyłam wszystkie rozdziały i poraziłas mnie totalnie, niespodziewałam sie,że znajade jeszcze kiedyz takie cudeńko. Jestem twoja wielka fanką i teraz będę z niecierpliwościa wyczekiwać każdego nowego rozdziału. 12 dni to dużo,ale sesja ,sama rozumiem. Dobrze wiem,że wtedy jest sie wyjętym z życia;)
    Pozdrawiam i powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm jest to chyba mój pierwszy komentarz do twojego opowiadania, wiec chciałam ci napisać że jest, hmm cóż, jak bo to ująć...świetne :D kocham je :) piszesz tak wyraźnie, czyta się płynnie. co do samego rozdziału to szkoda mi Draco, stracił matkę, będzie pewnie mu ciężko, czekam na kolejny rozdział :) pozdrawiam DraMion

    PS. zapraszam do mnie http://dramion-zycietowielkaniewiadoma.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, w końcu opisałaś wizytę w Malfoy Manor ;). Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten rozdział był naprawdę piękny, ale zarazem smutny. Doskonale odzwierciedliłaś uczucia Hermiony dotyczące dworu, a rozmowa z Narcyzą bardzo mi się spodobała. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę udanej sesji.

    OdpowiedzUsuń
  9. no i gdzie nowy rozdział ? :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny i smutny rozdział. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń