31.03.2013

20. Święta

Pierwsze tygodnie zimy mijały bardzo spokojnie i szybko. Hermiona postanowiła przyłożyć się jeszcze bardziej do nauki, a przyczyną tego były zbliżające się OWTM'y. Nie umknął jej również Harry, który miał więcej wolnego czasu z powodu przerwy w sezonie Quidditcha. Chłopak nie miał możliwości się wymigać i często uczył się w bibliotece z przyjaciółką. W takich chwilach żałował, że nie ma z nimi Rona. W przeszłości Hermiona pozwalała im grać w szachy czarodziejów, kiedy sama się uczyła. Wieczory jednak spędzali oddzielnie, bowiem Hermiona miała dyżury z Zabinim, a Potter z Malfoy'em.
Dziewczyna z jednej strony cieszyła się z takiego przydziału ze względu na mętlik jaki miała w głowie po ostatnich spotkaniach  z Malfoy'em. Z drugiej jednak musiała przyznać, że mężczyzna posiadał w sobie coś co ją  przyciągało. Nie potrafiła myśleć o nim jak o wrogu, zaczynała mu ufać o co wiele razy sprzeczała się z Harry'm.
Młoda kobieta rozmyślając zmierzała właśnie na zaplanowany dyżur. Pod drzwiami Wielkiej Sali czekał już na nią Zabini. Hermiona bardzo lubiła tego chłopaka. Potrafił ją rozśmieszyć do łez i każdy dyżur był dla niej coraz większym zaskoczeniem.
- Witaj Panią Prefekt - powitał ją z daleka.
- Blaise, ciszej! - mówiła dziewczyna podchodząc bliżej. - Mamy pilnować spokoju, a nie sami robić harmider na korytarzach.
- Spokojnie, nikt nam nic nie zrobi. - zaśmiał się chłopak. - Chodźmy, przejdźmy się.

- Nudno dzisiaj, nikt się nie włóczy, zero szlabanów - wzdychał zrezygnowany Ślizgon.
- Blaise, powinieneś się cieszyć.
- Możemy wracać do siebie?
- Jeszcze pół godziny. Wytrzymaj. Tak bardzo uprzykrzam ci czas? - zapytała Hermiona.
- Co ty mówisz? Może jesteś przemądrzała... - mówił chłopak za co Hermiona szturchnęła go łokciem w żebra - ale można ci zaufać, przynajmniej z tego co mówił Draco.
- Malfoy? On coś o mnie mówił? - dopytywała się dziewczyna.
- Sam się zdziwiłem, ale ostatnio nawet często. I to nie tak jak dawniej.
- Dawniej, czyli?
- No wiesz, nie pałaliście do siebie miłością....
- Nie musisz przypominać.
- Ale teraz chyba się przyjaźnicie?
- To chyba za wiele powiedziane.
- Draco się zmienił i się stara, ale ciągną się za nim konsekwencje tej wojny.
- Wiem, mam nadzieje, że z Narcyzą wszystko będzie dobrze...
- Wiesz o chorobie jego matki? - powiedział zaskoczony Zabini.
- Wynikły pewne okoliczności i się dowiedziałam - poinformowała dziewczyna nie chcąc wtajemniczać chłopaka w zbyt wiele szczegółów.
Reszta dyżuru upłynęła dość szybko i prefekci wrócili na noc do swoich dormitoriów.

- Nie śpisz jeszcze? - zapytał zaskoczony Blaise.
- Czekałem na ciebie..
- Jakaś sprawa?
- Wracasz na święta do domu?
- Wyjeżdżam z Hogwartu, ale jedziemy z matką do Tybetu. - poinformował przyjaciela i rzucił sie na łóżko.
- Czemu do Tybetu?
- Ostatnio matka ma fazę na medytacje i tego typu głupoty i obiecałem, że pojadę z nią.
- Nie mogłeś się wymigać?
- Szczerze mówiąc to trochę mi na rękę, że jej przypilnuję. Przynajmniej nie przywiezie mi kolejnego ojczyma.  - prychnął Zabini. - A czemu pytasz?
- Matkę zabrali do Munga, a nie chciałem zostawać w szkole na święta.
- Sory stary, ale tak wyszło. Na pewno ktoś jeszcze zostaje, pomęczysz małych Gryfonów, zobaczysz będzie fajnie. - naśmiewał się Zabini.- Nie będzie prefektów, którzy będą stać na skraju sprawiedliwości.
- Swoją drogą, ciekawe gdzie wybiera się Granger? - myślał na głos Malfoy.
- Stary, nie chce nic mówić, ale nie za często o niej wspominasz?
- Po prostu ciekawi mnie to, bo raczej nie pojedzie do Weasley'ów.
- Ciągnie cię do niej... - wypalił nagle brunet i poruszał sugestywnie brwiami.
- Nie sądzę... - powiedział blondyn, ale w jego głosie dało się wyczuć wahanie.
- Mówiła dziś o tobie. - zagadał Zabini.
- Poważnie? - zaciekawiony chłopak, aż usiadł. - A co mówiła?
- Myślałem, że cię to nie interesuje? - droczył się z nim przyjaciel.
- Bo nie interesuje. Czysta ciekawość. - mówił spokojnie i dodał - Zresztą nie ważne. Idę spać.
Malfoy położył się do łóżka i udawał, że śpi, żeby uniknąć niewygodnych pytań przyjaciela. Długo jeszcze nie mógł zasnąć zastanawiając się nad słowami współlokatora. Sam zauważył, że stanowczo zbyt często myślał o Gryfonce. Ostatni wieczór, który spędzili razem mógł się skończyć zupełnie inaczej, gdyby w porę sie nie wycofał. Tylko dlaczego to zrobił? Mógł postąpić z nią, jak z każdą inną dziewczyną, ale mimo wszystko zrezygnował. Był pewien, że nie chciał wykorzystać Gryfonki. Wiedział, że dzieje się między nimi coś czego nigdy jeszcze nie doświadczył i bał się tego. Tak! Draco Malfoy bał się kobiety.

- Hermiono, jesteś pewna, że zostajesz? - ciągle pytał Potter.
- Harry, podjęłam decyzję, która swoją drogą nie była trudna. - tłumaczyła dziewczyna - Nie będę mile widziana, ale oczywiście uściskaj ode mnie państwa Weasley'ów. I życz wszystkim wesołych świąt.
- Oczywiście przekażę. Trzymaj się Hermiono i uważaj na siebie. - przyjaciele pożegnali się i Hermiona odprowadziła wzrokiem przyjaciela, aż do wrót zamku.

Hermiona po powrocie do zamku wstąpiła na chwilę do biblioteki, aby wypożyczyć kilka pozycji przed świąteczną przerwą, podczas której księgozbiór jest niedostępny uczniom. Wprawdzie Hermiona miała świadomość, że w razie pilnej potrzeby może skorzystać z peleryny niewidki Harry'ego, ale nie chciała z tak błahego powodu łamać regulaminu szkolnego. Zadowolona, z uśmiechem na twarzy spowodowanym wspomnieniami z wcześniejszych lat nauki, obładowana grubymi księgami podążała spokojnie korytarzami ukochanego zamku w kierunku swojego dormitorium, gdy natknęła się na profesor McGonagall.
- Witam panno Granger, - powiedziała dyrektorka z uśmiechem - cieszę się, że cię widzę.
- Dzień dobry pani profesor. Szukała mnie pani? - pytała dziewczyna wyglądając zza stosu książek.
- Właściwie to tak. Mam wiadomość od profesora Dumbledora. - powiedziała starsza kobieta.
- Tak mi się wydawało, że ostatni esej na temat testrali i ich magicznych właściwości był zbyt chaotyczny. A może to przez mój wywód na temat błędnej klasyfikacji tych stworzeń przez Ministerstwo. - mówiła Hermiona zastanawiając się o co może chodzić.
- Panno Granger, - przerwała dyrektorka - jestem pewna, że pani praca jest na najwyższym poziomie. Chodziło mi raczej o Albusa, a nie Aberfortha.
- Och, tak? Przepraszam pani profesor. - powiedziała zawstydzona dziewczyna.
- Nic się nie stało. Niech będzie pani łaskawa wstąpić do gabinetu, kiedy upora się pani z lekturą świąteczną.
- Oczywiście, postaram się być jak najszybciej.
- W takim razie zapraszam.
Zaciekawiona dziewczyna ruszyła biegiem do swojej kwatery tak szybko na ile pozwalał jej ciężar książek. Od dawna czekała na wiadomość od dyrektora i chciała jak najszybciej dowiedzieć się co ma do powiedzenia w jej sprawie. Kiedy tylko wpadła do Pokoju Wspólnego Prefektów porzuciła trzymane tomiska i zniknęła w przejściu, z którego się przed momentem wyłoniła. Do salonu wyszedł sprowokowany hałasem Ślizgon, ale nikogo nie zauważył. Dostrzegł jedynie stos książek na stoliku przy kominku. Z braku ciekawszego zajęcia ruszył w ich kierunku.

Pukanie do masywnych drzwi oderwało starszą czarownicę od pracy. Zaskoczona zaprosiła osobę składającą wizytę do środka.
- Panna Granger? Tak szybko? - zapytała zaskoczona.
- Podejrzewam, że to ważna sprawa. - wysapała dziewczyna dając znać, że biegła.
- Proszę usiąść. Może szklankę wody?
- Dziękuję, bardzo chętnie. - odpowiedziała Gryfonka i siadając na fotelu wskazanym przez dyrektorkę przyjęła proponowany napój.
- Dyrektorze Fronsac, czy mógłby pan znaleźć i sprowadzić Albusa? - zapytała grzecznie obecna dyrektorka.
- Oczywiście Minervo. - odpowiedział staruszek i zniknął.Widząc zaskoczone spojrzenie Hermiony wyjaśniła - Dyrektor Bazyl Fronsac ma chyba największą ilość portretów w Hogwarcie. Najszybciej znajdzie profesora Dumbledora.
Chwilę oczekiwania przerwał znajomy głos:
- Witam panno Granger.
- Severusie, ty tutaj? - zapytała zaskoczona McGonagall, bowiem największą tajemnicą w szkole był fakt, że ostatni dyrektor Hogwartu przebywał w swoich ramach niezmiernie rzadko. O sprawach niezwykle tajnych oczywiście wiedzieli wszyscy uczniowie.
- Byłem umówiony z Dumbledorem i jak mniemam również z panną Granger. - powiedział zwracając uwagę na uczennicę.
- Wybaczcie kochani za spóźnienie. - w gabinecie rozbrzmiał wesoły głos staruszka.
- Zostawię was samych. - poinformowała McGonagall i wyszła spojrzeniem dodając otuchy Hermionie.
- Wszyscy wiemy dlaczego tu się spotykamy. Mam nadzieję, że panna Granger nie będzie miała mi za złe, że wtajemniczyłem w nasz mały sekret Severusa.
- Chyba nie, dyrektorze. - powiedziała dziewczyna.
- Hermiono, jak słusznie przypuszczałem twoje sny i rana są ściśle związane z naprawdę paskudną czarnomagiczną klątwą.
- Chciałbym zadać ci w tej sprawie kilka pytań Granger. - powiedział Snape.
- Słucham, panie profesorze.
- Kto wypalił ci to znamię?
- Bellatriks. - powiedziała z wyrzutem Hermiona.
- Bellatriks Lestrange z domu Black? - upewnił się mistrz eliksirów.
- Tak, dokładnie tak.
- Czy ktoś wie o śnie? Zna szczegóły?
- Harry wie o wszystkim.
- Oczywiście, czemu mnie to nie dziwi. - prychnął Snape.
- Severusie! - upomniał go Dumbledore, który bacznie się wszystkiemu przysłuchiwał.
- Przepraszam Albusie. Czy ktoś jeszcze?
- Ymmm... w zasadzie to tak. - powiedziała po krótkiej przerwie dziewczyna.
- Kto?
- Malfoy. Draco Malfoy. - odpowiedziała dziewczyna. Zauważyła, że jej słuchacze nie byli tym faktem zaskoczeni.
- Nie możemy udzielić ci w tej chwili wyczerpujących informacji, ale powinnaś odwiedzić dwór Malfoyów. Tam można zakończyć coś co miało swój początek. - powiedział jak zwykle zawile Dumbledore.
- Nie masz też zbyt wiele czasu. - dodał Snape.
Hermiona tylko przytaknęła i już kierowała się w stronę wyjścia, ale postanowiła zapytać o coś jeszcze.
- Jak uda mi się przekonać Malfoya, żeby wpuścił mnie do rezydencji?
- Tym zajmie się Severus. Proszę się nie martwić panno Granger. - powiedział dobrodusznie Albus - Myślę, że stanie się to w najbliższej przyszłości. Pan Malfoy panią poinformuje.
- Dziękuję. Do widzenia.
- Wesołych Świąt Hermiono. - pożegnał się staruszek.


Hermiona zamyślona wracała do siedziby prefektów. Powtarzała sobie słowa obu dyrektorów. Próbowała zebrać myśli, podsumować fakty, złożyć wskazówki w jedną całość. Nie było tego jednak zbyt wiele. Spodziewała się jaśniejszej sytuacji. Wiedziała, że musi znaleźć się w Malfoy Manor. Na samo wspomnienie tego miejsca przechodziły ją dreszcze. Kiedy wzdrygała się ze swoich niemiłych wspomnień nie zauważyła, że znajduje się już w Pokoju Wspólnym Prefektów. I nie jest sama.
- Mój widok, aż tak cię odrzuca. - usłyszała męski głos. I dopiero wtedy zauważyła Malfoya siedzącego na kanapie przed kominkiem i czytającego książkę. Jej książkę.
- Poniekąd. - przyznała dziewczyna i usiadła naprzeciwko chłopaka.
Na słowa dziewczyny Ślizgon uniósł zaciekawiony jedną brew.
- Kontynuuj.
- Nie ma o czym mówić. - ucięła temat Gryfonka - Nudzisz się?
- Jak widać. - wskazał na stos książek na stoliku.
- Pomożesz mi to zanieść? - zapytała Hermiona.
- Eee, jasne. - powiedział zaskoczony blondyn i chwycił cały świąteczny zapas Granger. Hermiona widząc gest Ślizgona ruszyła przed nim otwierając drzwi i wskazując drogę.
- Masz zamiar to wszystko przeczytać? - zagadał Malfoy.
- Oczywiście. - powiedziała zadowolona Granger - Ale nie dzisiaj. Na wieczór mam inne plany. - mówiła i wyszła z dormitorium, a za nią podążał Ślizgon.
- Czyżby złamanie jakiegoś punktu regulaminu?- zapytał zadziornie Malfoy.
- Nie tym razem. W sumie możesz się przyłączyć.
- Do czego?
- Zaraz zobaczysz. Ubieraj się. - powiedziała i poszła po swój płaszcz.
- Idziemy na zewnątrz? O tej porze? - pytał chłopak, ale posłusznie zakładał płaszcz i szalik w barwach Slytherinu.
- Owszem. - mówiła wesoło Hermiona zbiegając do sali wejściowej.
- Dowiem się , gdzie idziemy? - mówił zdezorientowany chłopak, kiedy przedzierali się przez zaśnieżone błonia.
- Jaki ty jesteś niecierpliwy.
- Hermiono! - machał do nich Hagrid. - Przyprowadziłaś.... Malfoya? - dodał zaskoczony.
- Tania siła robocza. - szepnęła do ucha Hagridowi.
- Ekhm... - zwracał na siebie uwagę Ślizgon.
- Masz dla mnie drzewko Hagridzie? - pytała rozentuzjazmowana Gryfonka.
- Oczywiście. Najpiękniejsze. Chodźcie za mną. - powiedział gajowy i kazał iść prefektom za sobą.
- Jakie drzewko? - dopytywał się szeptem chłopak.
- Świąteczne. Nie słyszałeś o choince? - zapytała drwiąc Hermiona.
- Pewnie, że słyszałem, ale to chyba nie należy do naszych obowiązków.
- To żaden obowiązek. Sama przyjemność. - mówiła Hermiona - Zresztą sam zobaczysz. - powiedziała i zamilkła widząc śliczny, średniej wysokości świerk przygotowany przez Hagrida.
Chłopak obserwował jak dziewczyna opuszkami palców dotyka ostrych igiełek drzewa, jak wdycha zapach lasu, który zachował się wśród gałązek. Widząc jak Granger delektuje się chwilą, sam zapragnął poczuć to co ona. W porę jednak się otrząsną. Święta są dla mięczaków. Nigdy nie celebrował tak głupich rzeczy jak choinka i nie ma zamiaru tego robić teraz. To tylko krzak, dekoracja salonu.
- Granger! Idziemy! - zdecydował.
Dziewczyna oprzytomniała, podziękowała Hagridowi i udała się w drogę powrotną do zamku. Oboje kroczyli ramię w ramię ciągnąc za sobą drzewko. W holu Hermiona na chwilkę się odłaczyła, ale kiedy wróciła miała ze sobą tajemnicze pudełko. W salonie okazało się, że zawiera ono magiczne ozdoby choinkowe. Kiedy drzewko stało już stabilnie chłopak chciał się ulotnić:
- Miłej zabawy życzę.
- Idziesz? Nie chcesz mi pomóc? - zapytała zaskoczona dziewczyna.
- A czy wyglądam na skrzata?
- Nie rozumiem. - przyznała dziewczyna.
- Ubieranie choinki to zadanie skrzata. - powiedział, ale usiadł na kanapie przed kominkiem.
- Jak chcesz. - wzruszyła ramionami Hermiona i zabrała się za ubieranie drzewka. Widziała jednak, że chłopak bacznie obserwuje każdy jej ruch.
- Tą czerwoną z prawej strony, nad głową. - nagle mu się wyrwało.
- Tutaj? - zapytała dziewczyna nie odwracając się do Ślizgona.
- Jeszcze w prawo.
- Teraz dobrze?
- Wyżej. - powiedział, wstał i kierując ręką Granger zawiesił bombkę na pobliskiej gałęzi.
Oboje cofnęli się o krok i przyglądali się swojemu dziełu.
- Miałeś rację. - uśmiechnęła się do niego Hermiona.
- Myślę, że wróżki dobrze będą wyglądały na górze. - dodał jeszcze i znów chciał zająć miejsce na kanapie.
- Mógłbyś? - zapytała dziewczyna podając mu wspomniane wróżki - Nie sięgnę tak wysoko.
- Tylko dlatego, że nie sięgniesz. - powiedział biorąc ozdoby z rąk Gryfonki. Hermiona tylko uśmiechnęła się do siebie i zajęła się rozwieszaniem zaczarowanych sopelków lodu, które naprawdę były bardzo zimne.
Malfoy nie poprzestał na dotychczasowym swoim wkładzie w wygląd choinki. Pod pretekstem braku gustu Gryfonki zaangażował się w zadanie całym sobą. Hermiona nie miała mu za złe uwag. Wiedziała, że jest to tylko pretekstem do brania udziału w świetnej zabawie, do której bezpośrednio nigdy by się nie przyznał.
Po kilku godzinach pudełko było puste, a wszystkie ozdoby znajdowały się na drzewku.
- Malfoy, jeszcze gwiazda. - poinformowała Hermiona.
- Nie sięgnę. Trzeba ją lewitować. - powiedział chłopak wyciągając różdżkę i zupełnie zapominając o stawianiu jakiegokolwiek oporu.
- Zaczekaj. Chciałabym... - mówiła Gryfonka -chciałabym sama ją zawiesić.
- Jasna. Znasz zaklęcie.
- Nie. Tzn. znam, ale chciałabym to zrobić tradycyjnie. - delikatnie się uśmiechnęła - Podsadzisz mnie? - zapytała nieśmiało.
- Granger, nie za wiele wymagasz?
- No trudno. Może za rok. - powiedziała dziewczyna i z lekkim zawodem na twarzy już wyciągała swoją różdżkę. Kiedy nagle poczuła, że coś ją chwyta za nogi. Poczuła silny uścisk na wysokości kolan i oderwała się od ziemi.
- Co się dzieje? - mówiła zdezorientowana patrząc w dół.
- Podsadzam cię. Ale pospiesz się, lekka nie jesteś. - mówił Malfoy chociaż w rzeczywistości prawie w ogóle nie czuł ciężaru pani prefekt. Kiedy dziewczyna przymocowała na czubku gwiazdę została odstawiona na ziemię.
- Dziękuję. - powiedziała i uśmiechała się patrząc na przyozdobione drzewko. - Piękne.
- Czegoś mi tu brakuje. - powiedział chłopak i podszedł do drzewka. Zaciekawiona Gryfonka próbowała zajrzeć mu przez ramię, ale zręcznie jej to uniemożliwiał.
- Co robisz? - pytała dziewczyna skacząc za plecami chłopaka.
- Zaraz zobaczysz. - powiedział i pokazał Gryfonce swoje dzieło.
Hermiona dostrzegła niedużą podobiznę Ślizgona. Blond włosy chłopak latający na miotle w pobliżu choinki.
- Naprawdę? - zapytała dziewczyna.
- No co? Coś osobistego musi być. - powiedział pewnie chłopak.
- Skoro tak mówisz. - wzruszyła ramionami i wyczarowała niewielką własną podobiznę siebie. Tym razem figurka przedstawiała brązowowłosą dziewczynę czytającą książkę. Hermiona zastanawiała się w jaki sposób umieścić podobiznę na choince.
Malfoy widząc, że Granger się waha, przejął inicjatywę. Wziął figurkę z jej ręki, wyczarował na gałązce małą huśtawkę i posadził na niej figurkę. Figurki zaczynały żyć swoim życiem. Dziewczynka machała do Ślizgona, a chłopak - figurka zaczął kręcić się wokół huśtawki i przeszkadzać dziewczynce - figurce w czytaniu książki, która tylko marszczyła ze zdenerwowania nosek.
Dwójka prefektów przyglądała się scenie i naśmiewała się do rozpuku. Pokładając się ze śmiechu, oboje wyczerpani rozłożyli się na kanapie przed kominkiem.
- Wiesz co Malfoy? - zagadała Hermiona. Widząc, że Malfoy jej słucha kontynuowała - Jak nie zachowujesz się jak dupek to jesteś całkiem w porządku.
- Granger, z twoich ust to brzmi jak komplement.
- Chyba faktycznie. - śmiała się Hermiona - Jestem senna. Idę spać. - powiedziała dziewczyna po chwili i ruszyła do dormitorium.
- Granger! Czekaj! - chłopak zerwał się z kanapy i podszedł do dziewczyny.
- Słucham?
- Chciałem ci podziękować za jednak miły wieczór.
- W twoim ustach brzmi to jak komplement. - zaśmiała się Gryfonka.
- Tak miało zabrzmieć. - powiedział poważnie Draco.
- Musisz się zrewanżować. - mówiła wesoło Hermiona.
- Obiecuję. - zadeklarował się Ślizgon.
- W takim razie ustalone. - powiedziała dziewczyna i wyciągnęła dłoń w kierunku blondyna. On w odpowiedzi uścisnął ją. Jednak gdy ich palce się zetknęły oboje poczuli delikatne mrowienie.
- Masz gorącą dłoń.
- Masz lodowatą dłoń. - powiedzieli jednocześnie, jednak nie puszczając się.
- Eee.. wesołych świąt Malfoy. - powiedziała Hermiona spoglądając na chłopaka i czekając na jego dalszą reakcję. Magia świątecznej chwili sprawiła, że dziewczyna inaczej spojrzała na chłopaka. Podczas wspólnej pracy dostrzegła jego poczucie humoru i zapał, który dokładnie ukrywał. Przyjemność sprawiał jej również dotyk jego dłoni, delikatny jednak stanowczy. Dziewczyna dyskretnie spojrzała na ich splecione dłonie - większą, w której ukryta była jej niewielka dłoń. Instynktownie przygryzła dolną wargę.
- Wesołych Świąt Granger i... do zobaczenia jutro. - powiedział. Niezręczną chwilę przerwał on cofając się o krok. W tej samej chwili oboje ruszyli do swoich drzwi.

- Malfoy! - chłopak usłyszał w swojej głowie głos Zabiniego.
- Kurczę Zabini? - pomyślał.
- Kretynie, spójrz na nią. - głos nakazał mu się odwrócić. Stała w tym samym miejscu, w którym sie rozstali. A wydawało mu się, że wycofała się w tym samym momencie co on.
- Stoi tam.
- Stoi pod jemiołą Malfoy. - krzyczał głos w jego głowie.
- Idzie do siebie.
- Moja rada! Nie myśl! - krzyczał głos.
- Nie myśl! - powtórzył na głos Draco.
- Coś mówiłeś Malfoy? - zapytała Hermiona.
Malfoy w mgnieniu oka znalazł się przy dziewczynie. Chwycił twarz zaskoczonej Gryfonki w obie dłonie i wyszeptał:
- Nie myśl.... - i złożył na ustach dziewczyny namiętny pocałunek.
Zaskoczona dziewczyna opierała się o klatkę piersiową Ślizgona całymi dłońmi próbując go odsunąć. Jednak w jej głowie coraz wyraźniej rozbrzmiewały jego słowa: Nie myśl!
Hermiona poddawała się chwili. Jej pozycja obronna zamieniła się. Zmniejszyła dystans pomiędzy obojgiem przytrzymując teraz ściśniętymi w pięści rękoma materiał koszuli Draco. Zachłannie oddając pocałunki chłopaka poczuła jego jedną silną dłoń na swoich plecach. Chłopak chwycił ją przysuwając jeszcze bliżej siebie, likwidując tym samym dystans miedzy nimi do zera.
Gdy Ślizgonowi i Gryfonce zabrakło tchu oderwali się od siebie. Przez chwilę stykając się czołami stali w milczeniu z przymkniętymi oczami. Pierwszy odezwał się Malfoy:
- Nie myśl Granger!
Dziewczyna otworzyła oczy i dostrzegła roześmianą twarz Draco. Sama w odpowiedzi tylko podziękowała równie pięknym uśmiechem.


  • niespodzianka! ha! nie spodziewaliście się mnie tak wcześnie! rozdział z okazji świąt dodaję przed terminem i z okazji tego, że to jubileuszowy 20! rozdział, i dlatego, że miałam od dłuższego czasu na niego pomysł; tak dużo tych okazji, że pozostaje mi jedynie oddać w ręce czytelników rozdział i modlić się, żeby nie był niewypałem; wiele osób zapewne czekało na "ten moment" i w końcu spełniłam marzenia, bo ileż można się wstrzymywać, bohaterowie też są ludźmi i mają swoje potrzeby :D 

         Katarzyna

22 komentarze:

  1. Wspaniały roździał.Swiętamświęta,święta.
    Choinka,wolne,magia świąt.
    Super roździał,jestem ciekawa co ma się wydarzyć w Malfoy Manor.xd
    I jest w końcu KISS!!!jej*-*
    Super,czekam na nową notkę i weny ^^

    N.xd

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :D ciekawe co będzie z tym jej snem :) czekam na kolejny i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Pocałowali się pod jemiołą. Och jakie to romantyczne. To dobrze, że nie myśleli :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie. Pocałunek pod jemiołą. Jak z bajki. Super rozdział. Pozdrawiam i weny życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudnie, cudnie, cudnie x 100 ! :D
    Draco. Nie myśl. Hermiona. Pod jemiołą. Pocałunek. Zlikwidowany dystans. Zabrakło tchu. Uśmiech. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam do mnie : http://ciemneijasnekoloryswiata.blogspot.com/
      ;)

      Usuń
  6. Świetny rozdział! Aż brak mi słów ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. jedno słowo: piękny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty rozdział! Jeden z moich ulubionych! xD
    Najlepszy był fragment od: "Kurczę Zabini?". Hhahahhahahha.
    Słodki pocałunek. Mam nadzieję, że Draco i Hermiona nie stwierdzą, że nic nie znaczył, czy lepiej o nim zapomnieć, bo ich chyba trzasnę!!!
    Jestem bardzo ciekawa o co chodzi z tą raną Miony, snami, chorobą Narcyzy, Malfoy Manor... Zaintrygowałaś mnie już wcześniej, ale teraz to już chyba najbardziej.
    Nie wiem, czy zapomniałaś, czy to specjalnie, ale dowiemy się w końcu kto stoi za tymi plotkami o romansie Harrego i Hermiony?
    Teraz naszła mnie taka myśl... że w realnym świecie są święta Wielkanoce, a tu Bożonarodzeniowe. Ale dużej różnicy nie ma. W końcu śnieg tu i tu. :P
    Czekam na nowy rozdział. Życzę weny. :D ~Ana

    OdpowiedzUsuń
  9. Wchodzę sobie na przypadkowego bloga przez stronę Stowarzyszenia i widzę swojego bloga w zakładce 'moja lista blogów'? Jak miło. :)
    Cóż, skoro już masz mojego bloga na głównej stronie (przynajmniej dopóki ktoś inny nie napiszę nowego rozdziału i mój przeminie w kolejce), to pewnie wiesz, że pojawił się nowy rozdział, więc zapraszam do czytania i komentowania.
    Taka tam mała reklama.



    WSZYSCY, KTÓRZY TO CZYTAJĄ, WCHODZIĆ NA BLOGA www.nobody-is-immortal.blogspot.com !!!



    PS: wiem, że to było chamskie. Przepraszam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mam nic przeciwko reklamom, ale może tak parę słów odnośnie powyższego rozdziału skoro komentarz pojawia się pod nim ? :)

      Usuń
  10. Wspólne ubieranie choinki było naprawdę genialnym pomysłem dla tej dwójki:)
    Oczywiście pomijając początkową niechęć Malfoya do tej czynności, to końcowy efekt był zniewalający.
    Może nawet dzięki Hermionie ślizgon doceni magię świąt:) Pozatym nareszcie doszło do pocałunku!
    Rzeczywiście ich problemem jest to,iż nadmiernie i niepotrzebnie wszystko analizują.
    Starają się zwalczyć wzajemną fascynacje,ale nie są w stanie tego powstrzymać, co mnie bardzo cieszy. Wystarczyło,że poszli na żywioł i skończyło się to ich pocałunkiem.
    Interesuje mnie teraz, jak będą się zachowywać po tym incydencie.
    Pozdrawiam i dużo weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  11. Dodałam Ciebie do linków u mnie, znajdziesz siebie na love-is-clement.blogspot.com w zakładce ODWIEDZAM pod numerem 17.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć, Katarzyno. Wiem, że pewnie robię ci tu spam i w ogóle, ale nie znalazłam nigdzie miejsca, gdzie mogłabym to zostawić:
    Ekhem. Chciałabym zaprezentować fantastycznego bloga o Dramione. Autorką tegoż bloga jest Venetiia Noks, może ktoś już o niej słyszał. Świetnie pisze. Ma wspaniałe pomysły, barwne postacie, ciekawe opisy, zajebisty humor. Czas w tym opowiadaniu nie leci jak tworzenie się stalaktytu (jak to mówi mój pan od geografii... on i jego suchary), nie jest też strasznie szybki, że w 1 rozdziale już się godzą i zaprzyjaźniają, a w 3 się całują. Wszystko jest dobrze wyważone. Blog znajduje się tu: dramione-dwa-swiaty.blogspot.com Mam nadzieję, że ci się spodoba. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam, że ani słowa nie napisałam o rozdziale, ale robiłam to już wcześniej. Pozdrawiam. I byle do wiosny! xDD

      Usuń
  13. O której możemy spodziewać się dziś nowego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy pojawi się nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  15. no i gdzie ten nowy rozdział ? :(

    OdpowiedzUsuń