17.03.2013

18. Bal

Piątkowe popołudnie było dla wszystkich uczniów bardzo emocjonujące. Prawie cała szkoła opustoszała z racji wyjścia do Hogsmead. Każdy korzystał z możliwości zrobienia ostatnich zakupów przed balem w Noc Duchów, który miał odbyć się kolejnego dnia. Ogólne zamieszanie nie dotyczyło jednak Hermiony Granger, która siedziała spokojnie przed kominkiem w Pokoju Wspólnym Prefektów i próbowała ułożyć przemówienie dla swojego przyjaciela. Dziewczyna była bardzo skupiona na pracy i nie zauważyła, że jeszcze nie wszyscy prefekci opuścili przeznaczone do ich użytku kwatery.
- Heej! Hermiono! - wykrzyknął chłopak i wskoczył na kanapę obok Hermiony. Dziewczyna pogrążona w swoich myślach podskoczyła na te słowa. Obróciła się w stronę intruza, który jej przeszkodził z zamiarem reprymendy, ale kiedy zauważyła roześmianą twarz Zabiniego, zmieniła zdanie i rozchmurzyła się.
- Witaj Blaise. Co ty tu jeszcze robisz? - zapytała spokojnie.
- Mógłbym ciebie zapytać o to samo. - zauważył chłopak i rozciągnął się zakładając nogi na stolik.
- Nie potrzebuję niczego z Hogsmead. Harry przyniesie mi kilka drobiazgów, więc mam trochę czasu dla siebie.
- Chyba, m a m y. - poprawił Gryfonkę chłopak. - Myślałem, że się będę nudził, ale cudownie się składa, że ty też zostajesz.
- Dlaczego nie towarzyszysz Malfoy'owi? - zapytała Hermiona.
- Daj spokój Hermiono. Odkąd zaprosił na bal Grengrass ciągle za nim łazi. Mam tego dość. - skrzywił się Ślizgon.
- Zastępstwo za Parkinson? - zaśmiała się dziewczyna.
- Sam nie wiem, która gorsza. - skwitował chłopak.
- Nie oceniaj ich tak surowo.
- Szkoda mi tylko Draco. Ja potrafię sobie poradzić z takimi jak one. - uśmiechnął się do siebie Ślizgon.
- Nie wątpię. - odpowiedziała lekceważąco Hermiona.
- Mówię poważnie. Nawet nie wiesz jak łatwo manipulować dziewczynami - tłumaczył z miną znawcy - szczególnie z moim urokiem osobistym.
- Blaise, proszę cię. Nie popadaj w samouwielbienie. - śmiała się dziewczyna.
- Gdybyś chciała to po kilku moich wskazówkach żaden facet by ci się nie oparł. - mówił chłopak obracając w palcach kosmyk włosów dziewczyny.
- Dziękuję, ale nie uważam, żeby było mi to potrzebne.
- Jak dla mnie to jest dobrze, ale zawsze może być lepiej. A materiał do pracy niczego sobie. - chichotał Zabini.
- Blaise, nie traktuj mnie jak przedmiot. - klepnęła Ślizgona w ramię.
- Jakże bym śmiał. - naśmiewał się chłopak. - Z kim idziesz na bal? - zmienił temat.
- Nie idę. - odpowiedziała dziewczyna i szybko zapytała - A ty?
- Zaprosiłem Mariettę Edgecombe z Ravenclawu - poinformował chłopak, a Hermiona skrzywiła się na te słowa. - Coś nie tak?
- Nie przepadamy za sobą. - powiedziała zdawkowo Gryfonka.
- Wypadało z kimś się pokazać. Nie mam zamiaru się ograniczać na miejscu, co to to nie. - zapewniał chłopak.
Rozmowa toczyłam się jeszcze długo. Hermiona zmęczona od ciągłego śmiechu zasnęła tej nocy bardzo szybko. Jednak równie szybko obudziła się z krzykiem. Chcąc ochłonąć wzięła gorącą kąpiel. Martwiła ją jednak coraz bardziej krwawiąca rana. Już nie tylko krwawiąca, ale również emanująca bólem na całe jej ciało.

O poranku odwiedził dziewczynę Harry.
- Hermiono, śpisz? - zapytał niepewnie otwierając drzwi.
- Nie Harry. Choć bardzo bym chciała. - mówiła szeroko ziewając.
- Znów ten sen? - dopytywał chłopak.
- Niestety. Ale dzięki temu napisałam przemówienie. - podałam przyjacielowi pergamin.
- Dziękuję, jesteś cudowna. Szkoda, że sama nie chcesz go wygłosić.
- Poradzisz sobie. - uśmiechnęła się pocieszająco.
- Będę musiał. A ty koniecznie odpocznij. Marnie dziś wyglądasz.
- Postaram się Harry. Bawcie się dobrze. - Hermiona uścisnęła przyjaciela i odprowadziła go do drzwi.

W zamku panowała cisza, która była zapowiedzią zbliżającego się wydarzenia. na korytarzach nie można było spotkać, ani żywej duszy. Wszyscy szykowali się do wyjścia w zaciszu swoich dormitoriów. W jednej z sypialni należącej do Prefektów Naczelnych pewna brunetka walczyła ze sobą, żeby nie usnąć. Od wielu godzin nie zmrużyła oka, była tak bardzo zmęczona, ale nie chciała przeżywać znów tego samego bólu psychicznego i fizycznego. Mimo wysiłków powieki stawały się coraz cięższe...

I znów znajdowała się na cmentarzu. Nie mogła powiedzieć, że było to miejsce dla niej obce, gdyż ostatnimi czasy była tam częstym gościem. Pogoda co noc ta sama. Ostre krople deszczu uderzały w jej obolałe i słabe ciało. Silny wiatr rozwiewał jej włosy we wszystkie strony. Nie chciała postępować naprzód lecz jej ciało odmawiało posłuszeństwa. Robiła krok za krokiem. Wiedziała, że stanie się nieuniknione, była gotowa na falę przeszywającego bólu. Padła na kolana, gdzie jej krew mieszała się z błotem i kroplami deszczu. Z mocno zaciśniętymi powiekami czekała, aż koszmar się zakończy i obudzi się w swoim łóżku. Jednak tym razem przebudzenie nie przychodziło. Zaskoczona dziewczyna odważyła się, mimo wszechogarniającego bólu otworzyć oczy. Ustał wiatr i deszcz nie padał już z taką zaciętością. Hermiona podniosła wzrok i ujrzała to czego bała się zobaczyć. Napis na płycie nagrobnej, która powodowała u niej niewyobrażalne męki.

Kiedy Hermiona otworzyła oczy zorientowała się, że znajduje się w swoim dormitorium. Nie wiedziała co mam ze sobą począć. Kierowana impulsem postanowiła wyjść na zewnątrz. Chciała zobaczyć jak radzi sobie Harry i zająć myśli czymś optymistycznym. Przemknęła się pustymi korytarzami na dół, gdzie rozbrzmiewała muzyka. Nie chciała zostać zauważona, więc ruszyła w stronę kuchni, aby tamtędy dostać się do sali przylegającej do Wielkiej Sali i z ukrycia obserwować zgromadzonych.

Hermiona zaabsorbowana tym co dzieje się w Wielkiej Sali nie zauważyła, że nie jest w pomieszczeniu sama. Przy kominku ze szklanką Ognistej Whisky stał mężczyzna ubrany z elegancki smoking, teraz już z odwiązaną muszką i rozpiętą swobodnie koszulą. Przyglądał się on w ciszy drobnej kobiecie, która zaskoczyła go swoim przybyciem, kiedy ten chciał pobyć sam. Nie spodziewał się w dniu balu spotkać kogoś kto będzie paradował po zamku w getrach i rozciągniętym swetrze. Pomimo luźnego koczka i braku  makijażu dziewczyna i tak w jego oczach wyglądała dużo korzystniej niż niektóre kobiety zajmujące obecnie parkiet. Chcąc zwrócić na siebie uwagę lekko chrząknął. Wystarczyło to by dziewczyna odwróciła się gwałtownie przestraszona.
- Nieładnie tak podglądać. - powiedział.
Dziewczyna patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, ale nic nie odpowiedziała.
- Mowę ci odebrało Granger? - nie dawał za wygraną chłopak.
Hermiona bez słowa ruszyła w stronę drzwi. nie chciała przebywać w jednym pomieszczeniu z Malfoy'em. Nie po tym co widziała w swoim śnie.
Chłopak widząc jak Gryfonka go ignoruje i próbuje się wymknąć nie dawał za wygraną.
- Dokąd to? - krzyknął. Kiedy i to nie poskutkowało, a Hermiona chwytała już za klamkę, aby opuścić salę zrobił szybki ruch i ku zaskoczeniu obojga szklanka, którą trzymał w ręku roztrzaskała się o skrzydło drzwi, tuż przy ręce dziewczyny, co spowodowało, że odłamki szkła dosięgły jej dłoni i spowodowały liczne rozcięcia. Dziewczyna instynktownie chwyciła się za uszkodzoną dłoń i spojrzała z przerażeniem na oprawcę. Sam Malfoy stał jak wryty.

- Dlaczego to zrobiłeś? - usłyszał jak przez mgłę cienki głos dziewczyny.
- Co ja zrobiłem! - pomyślał rozstrojony.
- Teraz to ty się nie odzywasz. - zarzuciła mu Granger.
- Mam przeprosić? - pytał sam siebie.
- Rozumiem. Tobie można wszystko. A w szczególności wyładować się na zwykłej szlamie. - mówiła dziewczyna, a łzy spływały jej po policzkach.
- O czym ona mówi? To nie tak. - myślał gorączkowo. Cały czas miał przed oczami swoją reakcję i przerażone spojrzenie Granger. - Nie. - w końcu przemówił i podszedł do dziewczyny. Hermiona cofnęła się natychmiast. On nie zważając na jej reakcję zbliżył się jeszcze bardziej i chwycił jej dłoń. Cięte rany nie były głębokie, ale szpeciły dłoń dziewczyny. Ujął jej rękę i jednym sprawnym ruchem różdżki osunął ślady po zaistniałym incydencie. Dopiero w tej chwili odważył się spojrzeć Hermionie prosto w oczy. Bał się, że zobaczy w nich nienawiść. Zaskoczyła go jednak, jej spojrzenie wyrażało współczucie i.... zrozumienie? Tym razem to on niczego nie rozumiał.

- Wybaczam ci. - powiedziała spokojnie Hermiona i posłała w stronę Ślizgona przyjazny uśmiech.
- Nie powinnaś. - odpowiedział jej chłopak i usiadł na kanapie przy kominku ukrywając twarz w dłoniach.
Hermiona niepewnie, ale podeszła do niego, usiadła obok i położyła rękę na jego ramieniu.
- Jak się czuje twoja matka? - zapytała nagle. Draco wyprostował się i spojrzał szeroko otwartymi oczami na dziewczynę.
- Granger, skąd ty...? - pytał zaskoczony.
- Coś dziwnego się ostatnio z tobą dzieje. Niestety ze mną też. I nikt nie potrafi tego wytłumaczyć - poinformowała szczerze.
Zdezorientowany chłopak zaczął mówić:
- Moja matka od jakiegoś czasu bardzo ciężko choruje.
- Dlatego znikałeś ze szkoły. - wtrąciła Hermiona na co Draco przytaknął i kontunuował.
- Snape zdradził mi, że to zaklęcie Voldemorta ją tak niszczy. Nie wiem jak to cofnąć.
- To kara za zdradę? - zapytała niepewnie Hermiona.
- Tak. Matka nigdy nie należała do grona Śmierciożerców, w jakiś jednak sposób musiał on zmusić ją do posłuszeństwa.
- Pomagając Harry'emu wiedziała co ją czeka?
- Tak. Nie była tym wszystkim zaskoczona. - mówił załamanym głosem Malfoy. Po chwili milczenia odezwał się znów - Ale skąd ty wiedziałaś o co zapytać?
- Pójdź ze mną to ci pokażę. - powiedziała wstając i wyciągając w jego kierunku rękę. Chwycił ją, ale jeszcze przez chwilę nie wstawał. Ścisnął mocniej jej dłoń i powiedział:
- Przepraszam, wybacz mi...
- Już ci wybaczyłam. - odwzajemniła uścisk.
- Nie powinnaś.

W milczeniu przemierzali  korytarze, aż dotarli do Pokoju Wspólnego Prefektów. Hermiona zaprosiła gestem ręki Ślizgona do swojej sypialni. Kiedy byli już na miejscu Draco zauważył nienaganny porządek i czuł się bardzo skrępowany przebywając w tym pomieszczeniu.
- Pokazuję ci to, bo mam wrażenie, że w naszym wspólnym interesie leży rozwiązanie tej zagadki. - powiedziała Hermiona wyciągając z szafy myślodsiewnie.
- Jesteś pewna, że chcesz wpuścić mnie do swoich wspomnień?
- Jeśli to pomoże choćby jednej osobie... - powiedziała Hermiona i przyłożyła do swojej skroni różdżkę. Delikatne srebrne włókno powędrowało do naczynia.
Para młodych ludzi stanęła nad taflą, Malfoy posłał w kierunku Hermiony jeszcze jedno pytające spojrzenie na co ona skinęła potakująco głową. Oboje przechylili się w stronę wirujących wspomnień...

Lądowanie nie należało do najprzyjemniejszych. Hermiona zauważyła zaskoczone spojrzenie Malfoy'a.
- Granger, byłaś tu kiedykolwiek?
- Znasz to miejsce?
- To stary czarodziejski cmentarz. Znajduje się tu również grobowiec mojej rodziny. - wyjaśnił chłopak.
- Nigdy tu nie byłam. To mój sen. - wyjaśniła brunetka.
- Koszmarny.
- To dopiero początek. Prowadź. - zdecydowała.
- To chyba twój sen, ty powinnaś...
- Prowadź do grobowca Malfoy'ów. - przerwała mu dziewczyna
Zaskoczony chłopak wykonał polecenie towarzyszki. Na ścieżce jednak zauważył postać bladej, chudej, sponiewieranej przez deszcz i wiatr Granger. Natychmiast spojrzał na stojącą u jego boku Gryfonkę.
- Tak to wygląda co noc. Dzisiaj zobaczyłam coś jeszcze. - poprowadziła ich dalej za postacią, która stanowiła imitację prawdziwej Hermiony.
Draco z przerażeniem patrzył jak dziewczyna pada w błoto, jak dookoła rozlewa się jej krew. Spojrzał na towarzyszkę i z zaskoczeniem musiał zauważyć, że lekko się uśmiecha. Dziewczyna widząc jego pytające spojrzenie powiedziała:
- Dobrze choć raz nie czuć tego przeszywającego bólu.
Dopiero wtedy do uszu chłopaka dotarł rozdzierający serce krzyk cierpiącej dziewczyny. Oboje podeszli bliżej i zobaczyli to samo na co patrzyła Hermiona ubiegłej nocy.
Grobowiec rodu Malfoy'ów i imię wypisane srebrnymi literami na czarnej płycie:

Narcyza Malfoy zd. Black

Ten obraz był ostatnim jaki widzieli zanim ich stopy nie dotknęły miękkiego dywanu w dormitorium prefekta Gryffindoru. Zszokowany chłopak usiadł na łóżku cały blady. Spodziewał się co może ujrzeć, kiedy wylądowali w najmroczniejszym miejscu jakie w życiu widział. Poczuł, że tuż obok niego ugina się materac. Odwrócił głowę w tę stronę. 
- Chciałabym zobaczyć się z twoją matką. - powiedziała nagle Hermiona.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Sama nie wiem dlaczego, ale czuję w głębi serca, że to będzie jakis przełom. - tłumaczyła się dziewczya.
- Matka jest słaba, ale obiecuję, że to przemyślę. - powiedział poważnie Draco.
- Rozumiem cię. I dziękuję. Przepraszam cię na chwilę. - powiedziała nagle dziewczyna i weszła do łazienki. Po chwili w drzwiach pojawił się Malfoy.
- Pomogę ci. - powiedział chłopak i rozwinął bandaż dziewczyny.
- To nie będzie miły widok. - powiedziała Hermiona lekko się krzywiąc. 
- Wiele już widziałem. - powiedział chłopak, ale mimo to na jego twarzy pojawił się grymas, gdy czerwony opatrunek wylądował w koszu.
- Tak się dzieje za każdym razem, gdy wracam stamtąd. Rana się otwiera, gdy śpię. - odpowiedziała dziewczyna uprzedzając pytanie.
- Aż z daleka czuć czarną magią. - mówił chłopak mocując świeży opatrunek.
Po kilku minutach wrócili do sypialni. 
- Jestem przekonana, że twoja partnerka nie jest zadowolona, że zniknąłeś.
- Miałem jej dość już przed balem. - mówił wyczarowując dwie filiżanki aromatycznej herbaty. - Masz ochotę?
- Bardzo chętnie.
- Granger, dlaczego nie poszłaś na bal? - zapytał Ślizgon robiąc wcześniej łyk gorącej herbaty.
- Nie chciałam zobaczyć Rona. - przyznała cicho Hermiona.
- I tylko dlatego?
- Tak, chyba tak.
- Tam jest tyle ludzi, że nawet pewnie byś nie miała sposobności.
- Wolałam nie ryzykować. Przepraszam, że ciebie wyciągnęłam z balu.
- Granger, zaskoczę ciebie i siebie, ale lepiej się teraz bawię niż na początku tego wieczoru. - Hermiona zarumieniła się lekko upijając kolejny łyk aromatycznego napoju. - Ale jednego ci nie wybaczę.
- Czego takiego?- zapytała zaskoczona Gryfonka odstawiając filiżankę.
- Nie miałem okazji dziś zatańczyć. Nie chwaląc się jestem w tym niezły.
- Impreza trwa, na co czekasz, parkiet jest twój. - zauważyła dziewczyna lekko się uśmiechając.
- Wiesz co, masz rację. - powiedział chłopak i energicznie wstał. - Granger, zatańczysz? - zapytał wyciągając w jej kierunku dłoń.
- Co? - zapytała zaskoczona. - Ale jak ja wyglądam? Nigdzie nie idę.
- Nie musisz. Zatańczmy tutaj. - powiedział Malfoy wychodząc na środek pokoju.
- Bez muzyki? - szukała wymówki Gryfonka. Na co Draco tylko przewrócił oczami i jednym machnięciem różdżki spowodował, że z niewiadomego źródła zaczęła wydobywać się melodia.
- A więc zatańczysz...?  - ponowił pytanie - Hermiono? - zwrócił się do niej po imieniu.
Zaskoczona dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało i podeszła do Malfoya. Ten szarmancko się ukłonił i delikatnie chwycił jej dłoń. Ona niepewnie położyła wolną rękę na jego ramieniu. Kiedy poczuła silny męski uścisk na swoim biodrze zarumieniła się lekko.
- Naprawdę dobrze tańczysz. - powiedziała po chwili.
- Przecież mówiłem. - odpowiedział pewny siebie chłopak.
- Mimo to jest to tylko nieudana podróbka tańca.
- Dlaczego podróbka? I nieudana? Chyba nam wychodzi. - zauważył chłopak. Wyraźnie odżył przy Gryfonce.
- Wiele pięknych i wystrojonych kobiet na dole tylko czekało na taniec z tobą.
- Skąd takie przypuszczenia?
- Masz uszy  umiem słuchać. O niczym innym się nie rozmawiało od kilku dni. Dziewczyny szalały.
- Haha - zaśmiał się głośno i szczerze Draco - A ty nie?
- Za tobą? Nie koniecznie. - zaśmiała się dziewczyna.
- Dlaczego? Czegoś mi brakuje twoim zdaniem? - wypiął dumnie pierś chłopak.
- Nie. Jesteś jednym z najprzystojniejszych facetów w Hogwarcie... - mówiła dziewczyna.
- Jednym z najprzystojniejszych? Chyba NAJprzystojniejszym. - obruszył się chłopak.
- Nie schlebiaj sobie Draco. - śmiała się dziewczyna.
- Powiedziałas moje imię. - zauważył.
- Owszem.
- Powtórz.
- Co?
- Moje imię.
- Draco?
- Hermiono.
- Co?
Zapadła chwila milczenia. Tańczący nie zauważyli, że od dłuższego czasu poruszają się w zupełnej ciszy. Muzyka przestała grać. Zatrzymali się na chwilkę. 
- Ładnie dziś wyglądasz. - skomplementował chłopak.
- Dziękuję. - powiedziała Hermiona i spuściła wzrok na swój rozciągnięty sweter.
- Wyglądasz w nim świetnie. - powiedział Draco i podniósł podbródek Hermiony w górę, tak by spotkać jej spojrzenie.
- Masz piękne oczy. - wyszeptała Gryfonka.
- Co?
- Nic takiego. Chyba bal się zakończył. Czas spać. - powiedziała słysząc hałas dobiegający z salonu.
- Masz rację. Dobranoc Granger.
- Dobranoc Malfoy. - powiedziała dziewczyna, a chłopak zniknął za drzwiami łazienki.

Hermiona czuła, że pieką ją policzki. Było jej tak bardzo gorąco. Dlaczego jej organizm tak reagował na słowa i dotyk Ślizgona? Nie wiedziała. Nie chciała wiedzieć. Jeszcze przed zaśnięciem do jej pokoju wleciała mała brązowa sówka. Jedna ze szkolnych, które mieli do dyspozycji uczniowie. Zdziwiła się bardzo, ale odwiązała list i kładąc się do łóżka odczytała:

Twoje też są piękne, Granger.



  • nie zdążyłam z rozdziałem przed północą, więc teoretycznie spóźniłam się z rozdziałem, ale i tak jestem zadowolona; mam nadzieję, że rozdział przypadnie czytelnikom do gustu, bo powinnam już dawno spać, a mimo to pisałam, ciągle pisałam; sama nie wiem czy mi się podoba, najgorszy chyba nie jest, ale miałam tak wiele scenariuszy balowego wieczoru, ze chyba nigdy nie będę pewna, czy wybrałam właściwy
         Pozdrawiam, Katarzyna
 

15 komentarzy:

  1. ah ten ich taniec ciekawe co będzie z tym snem Hermiony ale niedługo sie chyba dowiemy :D no to czekam na kolejny świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu tak uważasz? Jest cudowny. Ten taniec był naprawdę ciekawy. Martwi mnie ta rana Miony. Zastawiam się co ma z tym Narcyza wspólnego tym snem. Ojeju, pisz szybciutko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Och! Kocham ten rozdział! Przepraszam, że nie komentowałam ostatniego, ale coś nie przypadł mi do gustu. Sama nie wiedziałam dlaczego.
    Natomiast ten jest świetny. <3
    Uwielbiam humor Zabiniego. On poprawia humor ludziom samą obecnością. :D
    "Dziewczyna instynktownie chwyciła się za uszkodzoną dłoń i spojrzała z przerażeniem na oprawcę. Sam Malfoy stał jak wryty." Szczerze mówiąc, nie rozumiem jego zachowania. Ale jak widać on również. :P
    Okropnie mnie ciekawi co to wszystko ma ze sobą w związku. Ten sen i rana Hermiony, jakiś problem Draco... Intryguje mnie to i najgorsze jest chyba to, że nie mam żadnych podejrzeń. Ehh.. może jeszcze coś mnie najdzie. ^^
    Ale to było słooodkie! Może to taka głupota, ale takie zwrócenie się po imieniu przy ich relacjach. Jejku. I on podnosi jej podbródek i mówi, że pięknie wygląda w wyciągniętym swetrze. Ooo. I ona, że on ma piękne oczy. A potem on, że ona również.
    Wiem, teraz jak to ktoś czyta to pewnie się nade mną załamuje, ale ja jestem niepoprawną romantyczką. Dlatego, czego innego można by się po mnie spodziewać? :P
    Czekam na nowy rozdział. Już się nie mogę doczekać. Życzę weny. :D ~Ana

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow...nawet nie wiem jak mam skomentować ren rozdział jednocześnie nie umniejszając jego piękna.
    Jestem absolutnie oczarowana. Atmosfera którą stworzyli podczas tańca była naprawdę magiczna.
    Dodatkowo wyjaśniła się sprawa z tajemniczymi zniknięciami ślizgona i jego dziwnym zachowaniem.
    Mam nadzieję,że Narcyza wyzdrowieje, i być może sama Hermiona się do tego przyczyni.
    Czekam na nowość.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobry, nawet bardzo dobry ! *_*
    Zadziwiające zachowanie bohaterów .. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! I ten liścik od Dracona na końcu... ;) Pisz szybko następny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wpadłam i przepadłam! Świetnie piszesz, to jedno z najlepszym opowiadań, jakie ostatnio czytałam. :)
    Pozdrawiam i czekam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne opowiadanie. Zastanawiam się jak będą rozwijać się relacje między Draconem a Hermioną.
    Aha, czy wyjaśnie się kto wysłał tamte zdjęcia do proroka?

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział naprawdę zaskakujący. Nareszcie wyjaśniło się jego dziwne zachowanie.
    Wizyta w koszmarze Hermiony napewno wstrząsneła Malfoyem. Mma nadzieję,że gryfonce uda się znaleźć pomysł na wyleczenie Narcyzy.

    Pozdrawiam
    Stefania

    OdpowiedzUsuń
  10. Omójbożeomójbożeomójbożeomójbożeomójbożeomójbożeomójbożeomójbożeomójbożeomójbożeomójbożeomójbożeomójbożeomójbożeomójbożeomójbożeomójbożeeeeeeeeeeeeeee !

    Ten rozdział jest piękny, taki tajemniczy, magiczny taki, taki... CUDOWNY !

    Mam nadzieję, że to zdarzenie wpłynie na dwójkę bohaterów pozytywnie ! I ten liścik od Draco na końcu, bajeczny !
    Zachowanie bohaterów jest totalnie wyrwane z kapci ale właśnie ono czyni ten rozdział najlepszym, jaki do tej pory napisałaś na tym blogu.

    Mam nadzieję, że relacje wszystkich prefektów w końcu się polepszą na dobre i może wyniknie między nimi jakaś prywatna impreza? :D

    + tak bardzo szkoda mi przyjaźni Harry/Hermiona.. przeklęta Ginny -.-

    przecież to była tylko 1 pomoc ! ;c


    dodaje Twojego bloga do ulubionych na moim, więc z pewnością jeszcze nie raz tu zaglądnę. tymczasem czekam na nową notkę i zapraszam do siebie, na; www.krete-sciezki-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Pamiętasz opowiadanie Chocolate z bloga draco-hermiona-forever? Wróciłam pod nowym nickiem i mam zamiar je reaktywować (draco-hermiona-forever). Jeśli nie wiesz, kim jestem, to zapraszam Cię do zapoznania się z moją twórczością.

    Pozdrawiam
    heart-pain.blogspot.com -> nowy adres

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz co, kocham kocham kocham!!!!!!!!!!!!!!!!!!! WIĘCEJ!!! <333

    OdpowiedzUsuń
  13. Uśmiecham sie do monitora jak głupia :D rozdział niesamowity *.*

    OdpowiedzUsuń