1.08.2014

XXV. Ja ci wierzę

Harry Potter przemierzał kolejne alejki na osiedlu, gdzie znajdował się mugolski dom Hermiony. Młody mężczyzna nie był przekonany, że spotka tu swoją przyjaciółkę jednak potrzebował konkretnego punktu zaczepienia. Zrezygnowany stanął przed furtką niewielkiego domu porośniętego dziką roślinnością. Powoli zbliżał się do frontowych drzwi pokrytych wyblakłą już farbą. W jego uszu ciągle docierało ostre skrzypienie zerdzewiałej bramki. Od wielu lat nikt tu nie mieszkał. Sama Hermiona nie miała ochoty oglądać opuszczonego budynku i pozwoliła mu popadać w ruinę. Nigdy nie odważyła się spróbować zdjąć zaklęcia ze swoich rodziców. Takie magiczne manipulacje mogły skończyć się dla nich pomieszaniem zmysłów lub śmiercią. Kobieta z ciężkim sercem pozwoliła im żyć swoim życiem. Wiedziała, że są szczęśliwi żyjąc tak jakby nigdy jej nie było. Sama również wykreśliła ich ze swojego życiorysu.
Zrezygnowany i zdenerwowany Potter wszedł do domu, który zaczynał wyglądać wewnątrz jak Wrzeszcząca Chata. Od progu rzucił czar, który miał zlokalizować osoby znajdujące się w budynku. Nic się jednak nie stało. Mogło to oznaczać tylko jedno:
- Nie ma jej! - westchnął brunet opadając na zakurzoną kanapę. Wokoło jego osoby unosiły się gęste kłęby kurzu, które spowodowały napad kaszlu.
Harry doskonale wiedział, że nie powinien marnować czasu i ruszyć w dalszą drogę. Jednak coś mówiło mu, że Hermiona jest bezpieczna. On natomiast miał nie lada wyzwanie. Fakt, że nie jest ojcem dziecka Ginny spowodował, że zaczął poważnie zastanawiać się nad możliwością złamania Wieczystej Przysięgi. Harry doskonale wiedział jakie byłyby tego skutki lecz w zaistniałych okolicznościach.... Zrobił tak wiele dla świata czarodziejów, poświęcał się wiele razy, już dawno był gotowy na śmierć... Tym razem poświęcił się dla Hermiony i chyba o to chodziło! Dopiero teraz poczuł się jak prawdziwy bohater - poświęcenie w imię miłości.

Pansy Parkinson nie marnowała czasu i w przeciągu kilku minut znalazła się na Pokątnej. Nie chcąc niczego przeoczyć wchodziła do każdego napotkanego lokalu, zaglądała w każdy najmniejszy kąt. Nie chciała tracić nadziei, chociaż zawiodła się na Hermionie....
- Obiecała, że nie odejdzie! - mówiła do siebie Parkinson przepychając się przez tłum.
- Ktoś tu ma problemy z główką... - do uszu Pansy dotarło wrogie prychnięcie. - Wszyscy, waszego pokroju rozmawiają ze sobą? A może z wymyślonym przyjacielem? - rechotała Weasley wyłaniając się z tłumu i stając naprzeciwko zdyszanej Pansy.
- Weasley.... - skrzywiła się brunetka jakby poczuła coś wyjątkowo cuchnącego.
- We własnej osobie. Ale wybacz, nie mam ochoty wdawać się w dyskusje z kimś.... - zawiesiła głos. - ... takim... - Weasley machnęła dłonią jakby odganiała natrętnego owada.
- Uwierz, że twoja obecność również nie sprawia mi przyjemności. - syknęła Pansy marszcząc oczy.
- Świetnie. Zatem.... z przyjemnością dla nas obu udam się na przymiarkę mojej sukni ślubnej. - przechwalała się Ginevra.
- Chwileczkę, nie tak szybko! - Pansy zatrzymała rudowłosą chwytając ją za łokieć.
- Jak śmiesz mnie dotykać! - oburzyła się Weasley wyszarpując się z uścisku Parkinson.
- Harry wie, że to nie jego dziecko. - poinformowała bez ogródek była Ślizgonka.
- Wie też, że obowiązuje go Wieczysta Przysięga. - zaśmiała się Ginny. Zachowanie byłej Gryfonki było na tyle przerażające, że Pansy odsunęła się od niej na bezpieczną odległość.
- To ty jesteś chora... Zgnijesz w Azkabanie... - zagroziła Pansy.
- Nie sądzę by mój naiwny braciszek złożył na mnie doniesienie. - Weasley była bardzo pewna siebie.
- Jeśli nie on to my to zrobimy. - zapewniła Parkinson.
- Oskarżenie byłych Śmierciożerców i chorej umysłowo Granger mnie nie przestraszą.
- Harry też ma coś do powiedzenia w tej sprawie... - oburzyła się brunetka.
- Nie wątpię, ale byłby to jednocześnie jego wyrok śmierci, nie sądzisz? - zapytała beztrosko rudowłosa zupełnie jakby rozmawiały o kolorze szminki, a nie o życiu człowieka.
- Myślisz, że wygrałaś, ale.... - mówiła Pansy.
- Ja nie myślę, ja wygrałam... - podkreśliła ostatnie słowo Ginny jednocześnie zbliżając się do byłej Ślizgonki. - Radziłabym ci nie wścibiać nosa w nieswoje sprawy i trzymać ręce z daleka od Harry'ego. Dementorów zapewne zainteresuje fakt, iż nie przebywasz już w klinice. Czekają z niecierpliwością, żeby uściskać cię po długiej rozłące i ucałować...
- Nie ośmielisz się... - Parkinson zbladła.
- Możesz sprawdzić... - wyszeptała jej do ucha Weasley i odeszła uśmiechając się sztucznie do znajomych przechodniów.

Draco Malfoy jechał z prędkością jaką tylko był rozwinąć przy panujących warunkach atmosferycznych. Był zły! Chociaż zły to mało powiedziane - był wręcz wściekły! Nie wiedział tylko na co lub na kogo jest ukierunkowana jego agresja. Czy na Pottera i Pansy, na Weasley'a czy na uciekającą Hermionę? Może na samego siebie? Nie zastanawiał się, gdzie mogła uciec kobieta. Był pewien, że tak właściwie to nie uciekła, a jedynie wróciła do kliniki. Wierzył jej i miał nadzieję, że zachowa się jak stara, przewidywalna i rozsądna Gryfonka. Hermiona, którą znał nie skłamałaby bez względu na okoliczności.
- Błagam Granger! Bądź tam! - westchnął blondyn ostro skręcając na podjazd.
Po przeszukaniu budynku i terenów należących do kliniki zaszył się w swoim gabinecie. Był już środek nocy, a on ciągle nie otrzymał wiadomości od Pottera lub Pansy. Oznaczało to, że nikt nie natknął się na Hermionę.
Noc wydawała się nie mieć końca, a cierpliwość Malfoy'a nie była jego mocną stroną zwłaszcza, kiedy chodziło o Hermionę. W pewnej chwili blondyn zaczął się obawiać o jej zdrowie. Był środek zimy, a ona była gdzieś sama. Załamana i zdesperowana. Draco wpatrywał się w ciepłe płomienie skaczące w kominku. Czuł, że kobieta jest w pobliżu.
- Jest niedaleko! - powiedział pewnie Draco przekonując sam siebie do swoich racji. Energicznie podniósł się z fotela i ruszył w dalszą drogę. Miał zamiar sprawdzić pobliskie miejscowości i główne drogi. Podróż samochodem nie mogła trwać wiecznie, szczególnie, że Hermiona nie miała przy sobie pieniędzy.

Pansy zakończyła poszukiwania około dziewiątej wieczorem, kiedy to wszystkie witryny sklepowe zostały pozamykane, a wiecznie tłoczna ulica wyludniła się zupełnie. W tej chwili siedziała w Dziurawym Kotle i czekała na powrót Harry'ego z mugolskiej części Londynu. Kiedy kobieta siedziała zamyślona ukryta w najciemniejszym kącie baru do pomieszczenia wszedł wreszcie przemoczony brunet. Jednym ruchem strząchnął zbędne płatki śniegu ze swoich rozwichrzonych włosów. Przetarł zaparowane okulary i rozejrzał się po stolikach. Lokal był dość zatłoczony. O tej porze gośćmi były dość podejrzane osoby robiące interesy, o których nie wypadało mówić. Harry z trudem dostrzegł skuloną sylwetkę drobnej kobiety w kącie.
- Już jestem... - powiedział szeptem.
- Ooo... przepraszam zamyśliłam się. - powiedziała Pansy zwracając teraz całą swą uwagę na mężczyznę.
- Nic nie szkodzi. Jak poszukiwania? - zapytał Potter siadając na mało stabilnym krześle.
- Nikt nic nie widział... - westchnęła Parkinson.
- U mnie tak samo. - dodał Potter.
- Mam nadzieję, że Draco się poszczęściło.
- Gdyby tak było to już byśmy byli w drodze do kliniki. - zauważył Potter.
Pansy jedynie pokiwała głową na znak zgody. Była zmęczona, przemoczona, głodna i zdołowana rozmową z Weasley.
- Pansy, czy stało się coś jeszcze? - zapytał niepewnie Harry. - Wyglądasz na czymś dodatkowo zaniepokojoną.
- Przepraszam Harry, ale chcę się jedynie położyć. - zbyła pytanie bruneta była Ślizgonka i wstała od stołu.
- Chyba nie chcesz tu nocować? - zapytał Potter zatrzymując kobietę.
- Nie mam po co wracać do kliniki. Jutro z samego rana muszę sprawdzić kilka kolejnych miejsc. Tym razem nie będą tak sympatyczne. - skrzywiła się Pansy mając na myśli Śmiertelny Nokturn.
- Będę ci jutro towarzyszył jeśli chcesz, a tymczasem zapomnij o noclegu w tym miejscu. To zbyt niebezpieczne. - powiedział pewnie Harry rozglądając się wokoło. Od jego przybycia gości zdecydowanie ubyło. Był osobą rozpoznawalną i niemile widzianą przez podejrzanych handlarzy i wiedźmy.
- Dokąd idziemy? - zapytała tylko Pansy widząc, że na nic zdadzą się jej protesty.
- Do mojego mieszkania. Mam tam sporo miejsca. - uśmiechnął się Potter. - Będzie ci wygodnie i będziesz miała spokojną noc.
- Ale Weasley.... - przestraszyła się brunetka.
- Mój apartament jest specjalnie zabezpieczony. Jedyne osoby, które kiedykolwiek mogły z niego korzystać swobodnie to ja, Hermiona i niestety Ron. - wyjaśnił mężczyzna.
- Dlaczego niestety? Przecież to nadal twój przyjaciel. Był pod działaniem Imperiusa... - broniła rudzielca Pansy.
- Wiem, ale mimo to... to wszystko co zrobił Hermionie, mnie.... muszę to przemyśleć... - oznajmił Harry.
- Dobrze. Wierzę, że podejmiesz słuszną decyzję. - poparła bruneta Parkinson. Chwilę potem teleportowali się pod drzwi mieszkania Pottera.

- Czuj się jak u siebie w domu. - poinstruował gościa Harry przepuszczając Pansy pierwszą przez próg.
- Masz bardzo ładne mieszkanie. - powiedziała grzecznie kobieta zdejmując przemoczony płaszcz.
- Dziękuję. Gdyby to zależało ode mnie to pewnie wyglądałby zdecydowanie inaczej. - przyznał Harry.
- Weasley? - zapytała tylko brunetka wchodząc w głąb mieszkania i rozglądając się z ciekawością.
- Jak zwykle... - skwitował mężczyzna. - Napijesz się czegoś?
- Szczerze to umieram z głodu. - przyznała nieśmiało Pansy.
- Ja też! - ożywił się Potter.
- Sam gotujesz? - Pansy podążyła za młodym czarodziejem do kuchni.
- Bardzo rzadko. Nie jest to zjadliwe... - przyznał Harry czochrając swoje ciemne włosy. - Ale skrzat mi pomaga. Przygotowuje posiłki na cały tydzień i sprząta w weekendy.
- Hermiona o tym wie? - dopytywała się kobieta stając obok Harry'ego i przeglądając apetycznie wyglądającą zawartość lodówki.
- Wie... ale ile mi się za to dostało... w końcu przekonała ją kolacja mojego autorstwa. - zaśmiał się Potter decydując się na złocistego indyka i warzywa. - W końcu nie chciała, żeby żywił się samą pizzą.
- Czym? - zainteresowała się kobieta.
- Och.... musisz kiedyś spróbować. To mugolski specjał. Również niezdrowy co obłędny w smaku. - wyjaśnił mężczyzna rozmarzony.
- Może następnym razem zjemy to gdzieś? - zaproponowała Pansy.
- Jasne. Mam nadzieję, że z Hermioną.
- I Draco... - dodała niepewnie Pansy.
- Niech będzie. - machnął ręką Harry zajęty przygotowaniem posiłku.
Kolacja minęła im spokojnie i w ciszy. Oboje byli głodni i mieli swoje zmartwienia. W końcu kiedy się nasycili, odetchnęli na kanapie w salonie.
- Myślisz o Hermionie? - Potter skierował pytanie do kobiety, która oparła głowę o jego ramię. Oboje wpatrywali się w ogień w kominku.
- Właściwie to o Ginny... - westchnęła Pansy.
- Dlaczego o niej? - Harry spojrzał uważnie na towarzyszkę. - Coś się jednak stało?
- Spotkałam ją dziś na Pokątnej. - przyznała się młoda czarownica. Po tych słowach Harry wypuścił ze świstem powietrze. - Rozmawiałyśmy.
- Zdradzisz mi o czym?
- Harry... powinieneś coś wiedzieć. - powiedziała poważnie Pansy odsuwając się od mężczyzny.
- Brzmi groźnie.
- Harry, ja nie zostałam uniewinniona przed Wizengamotem. Draco pomógł mi. Zamienił wyrok w Azkabanie na leczenie w klinice. - kobieta z poważną miną wstała i ruszyła do wyjścia.
- Pansy! Hej, Pans zaczekaj! - zawołał za nią Potter. - Ale to wszystko co mi mówiłaś?
- To wszystko jest prawdą.... ale nikt mi nie wierzył... -spuściła wzrok na swoje stopy brunetka. Harry delikatnie uniósł jej podbródek zmuszając ją do spojrzenia mu w oczy.
- Ja ci wierzę! - zapewnił.
- Dziękuję. - powiedziała Pansy składając delikatny pocałunek na ustach Pottera. - Ale jeśli ktoś się dowie, że tak naprawdę... - pokręciła głową Parkinson. - Draco będzie miał kłopoty.
- Dlaczego nagle ktoś miałby się dowiedzieć? - pytał Harry wprost w usta Pansy. Nie oddalili się od siebie nawet na milimetr. Po chwili milczenia chłopak domyślił się kogo ma na myśli Pansy. - Ginny!?
- Dała mi dziś do zrozumienia, że nie zawaha się przed niczym... - rozmowa obojga przerodziła się w zmysłowy szept.
- Nikt cię nie skrzywdzi... - obiecał Harry.
- Ależ tak! Już niedługo... - zaprzeczyła Pansy. Widząc jednak niezrozumienie w spojrzeniu mężczyzny wyjaśniła. - Kiedy poślubisz tę kobietę.... - pokręciła z bezsilności głową.
- Ciii..... - uciszył ją Harry opierając swoje czoło o jej i ujmując drobną twarz Pansy w dłonie. - Nie myśl o tym. Nie dziś!
- Och, Harry! - westchnęła kobieta i poddała się namiętnym pocałunkom Pottera. Tej nocy nie mieli już rozmawiać o Ginny Weasley, ani o Hermionie... ta noc miała być dla nich. Być może jedyna... dlatego tak wyjątkowa.
- Obiecaj, że przyjdziesz na mój ślub. - powiedział poważnie Harry, kiedy zmierzali do jego sypialni. - To bardzo dla mnie ważne.
- Harry... zrozum to będzie okropne... - próbowała wyjaśnić Pansy przyjmując zachłanne pocałunki na skórze szyi.
- Błagam... - przez chwilę Harry przeszywał twarz Pansy wzrokiem przepełnionym miłością i pożądaniem.
- Dobrze... zrobię to dla ciebie.



  • jestem z rozdziałem! nie było mnie tak strasznie długo, że jestem przerażona; nie ukrywam, że przez to było mi ciężko wrócić do pisania, od kilku dni nosiłam się z tym, żeby w końcu przysiąść do pisania; wreszcie się udało! nie mogę w tym momencie obiecać regularności w dodawaniu rozdziałów, ale takich przerw jak ta - miesięczna nie będzie! wakacje to taki czas, kiedy wszelkie grafiki i plany zmieniają się jak w kalejdoskopie, a  nawet szybciej; moje życie, w tym momencie, to pasmo spontanicznych akcji; jutro znów wyjeżdżam - tym razem na mazury, mam nadzieję, że pogoda dopisze i opalę się ładnie (chociaż przy mojej karnacji i tak zawsze chodzę opalona) :D jak wrócę to postaram się dodać nowy rozdział - prawdopodobnie w okolicach końca następnego tygodnia... ogólnie to skończyłam remont, studia i jestem niezwiązana i niezobowiązana niczym... :D mam nadzieję, że wena dopisze :D a jak tam wasze plany wakacyjne? mam nadzieję, że nie zraziłam was moją nieobecnością :( dziękuję, że daliście mi do zrozumienia ile czasu mnie nie ma - naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że ten czas tak szybko leci...
          Katarzyna

21 komentarzy:

  1. Cieszę sie, że już jesteś :) Mnie też sporo nie było, ale jak wróciłam i zauważyłam, że Ciebie nie ma równie długo jak mnie, a nawet i dłużej, to się zdziwiłam :3 No, ale już jesteś i wszystko jest w porządku :D Rozdział jak zawsze bardzo ciekawy. Jak zwykle wkurzyła mnie Gin, nie wierzyłam, że ona może być taka podła, ale ten i poprzednie rozdziały mnie przekonały. Istna wiedźma! Cieszę się też, że wszyscy poszukują Miony, mam nadzieję, że będzie cała i zdrowa. Jedyna rzecz, do której mam wątpliwości to ta sytuacja z pizzą, nie pamiętam dokładnie jak to szło: ,,jest również niezdrowa jak pyszna'' czy jakoś tak, w każdym razie chyba powinno być ,,równie''. Pewnie coś znowu namieszałam, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz xD
    Czekam na kolejny rozdział,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słuszna uwaga :) literówka się wkradła.... chciałabym teraz zachować jakiś sensowny odstęp pomiędzy rozdziałami, żeby nie musieć sobie przypominać o czym to ja pisałam tak w ogóle :)

      Usuń
  2. Świetny rozdział, cieszę się, że już go dodałaś.
    Ginny jest chora umysłowo! Jest ogarnięta chęcią władzy nad wszystkim i wszystkimi. Jestem strasznie ciekawa gdzie jest Hermiona...
    Ech, mam nadzieję, że Pansy i Harry jakoś znajdą sposób, by być razem.
    Masz rację, ten czas leci jak szalony, połowa wakacji już za nami... Nie mogę uwierzyć.
    Zapraszam także na rozdział 4, który pojawił się na moim blogu: niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogromnie się cieszę, że już wróciłaś! Wspaniały rozdział <3 Czekam na kolejny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo fajny ;)
    Ginn jak zwykle bije rekordy wredoty, uhhh jak ja jej niecierpię...
    Z Pansy i Harrego byłaby taka ładna para, mam nadzieję, że do tego nieszczęsnego ślubu nie dojdzie...
    Hmm i ciekawe gdzież to się podziewa Hermiona?
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdzialu ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. :*
    Jak zwykle :-)
    Pozdrawiam
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com -zapraszam na nowy rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przyjemnością ogromną chcę poinformować autorkę tego bloga, że została nominowana przeze mnie w The Versatile Blogger Award na blogu dramione-teatr-uczuc.blogspot.com !

      Więcej szczegółów na podanym adresie :)

      Pozdrawiam

      Layls

      Usuń
  6. Cieszę się, że już wróciłaś z nowym rozdziałem. Bardzo ciekawy, czekam na kolejny.
    Serdecznie pozdrawiam,
    Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej.:)
    Przede wszystkim cieszę się, że wróciłaś.:) Oraz życzę udanego strzaskania się na brąz na Mazurach.:)
    Rozdział... Niesamowity. Ginny zołza. Niech się tak nie cieszy, bo wiadomo, że karma kiedyś do niej wróci.
    Pansy i Harry mnie rozczulają są tacy słodcy.:)
    No i Draco martwiący sie o Hermionę.*.*
    Cudo.
    Właśnie, właśnie. A gdzież to udała się nasza Gragerówna?
    Z niecierpliwością czekam na kolejny.:)
    Pozdrawiam serdecznie,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejny raz mnie nie zawiodłaś, dziękuję za wprowadzanie mnie w ten idealny klimat <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Boję się o Hemrionę. Mam nadzieję, że Draco ją znajdzie. :) Coś czuję, że wielkimi korkami zbliżamy się do końca, czyż nie? Ślub już za niedługo... ale mam nadzieję, że nie pozwolisz, aby Potter zginął, ani żeby Pasny. No ogólnie to niech nikt nie ginie... chociaż Ginny, no ona może :P
    Nie mogę doczekać się kolejnego. Miłych wakacji, odpocznij za mnie bo ja już, niestety, wykorzystałam swój wypoczynek na początku na obozie. :P
    Zapraszam do mnie na pierwszą część 9 rozdziału oraz
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/2014/08/versatile-blogger-award.html
    Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award. :) więcej informacji u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział.
    Cieszę się, ze go dodałaś.
    Ginny jest okropna. Na pewno nie wygrała.
    Harry i reszta na pewno coś wymyślą.
    Ciekawe gdzie jest Hermiona.
    Mam nadzieję, że nic się jej nie stało.
    Wiedziałam, że Harry i Pansy mają się ku sobie.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieję, że nie dojdzie do tego ślubu...Ale dziwnie jest mi przywyknąć do "złej" Ginny;)
    I gdzie zgubiła się Hermiona? Czyżby zaszyła się u smoczycy?
    Mam nadzieję, że szybko ją odnajdą;)
    Pozdrawiam serdecznie,
    V.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy mogę juz zacząć piszczeć z radości? Aaaaaaa! Tak sie ciesze ze dodałaś nowy rozdzial jest cudny. Harry i Pansy mrrrr.... ;) Zycze weny Mała Mi

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak! Harry i Pansy :D Normalnie uwielbiam tę dwójkę. Zżera mnie ciekawość jak potoczą się ich losy. Mam nadzieję, że w swoim czasie ta ruda małpa zostanie unicestwiona. Teraz pozostaję jeszcze sprawa miejsca pobytu Hermiony. Już się nie mogę doczekać kolejnej notki :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Wreszcie! Och, długo czekałam na rozwinięcie relacji Harry'ego i Pansy, ale było warto.
    Sama nie wiem czemu, ale nie martwię się jakoś bardzo o Hermionę.. przecież wszystko ma zakończyć się szczęśliwie- hucznym weselem i gromadką szarookich dzieciaczków. :)
    Serdecznie pozdrawiam i życzę jak najwięcej weny.
    ~Annabelle

    OdpowiedzUsuń
  15. Długo trzeba było czekać na ten rozdział, ale było warto! Jest świetny i mam ogromną nadzieję, że Harry znajdzie lukę w przysiędze i nie będzie musiał żenić się z Ginny ( jak ja jej w tym opowiadaniu nienawidzę! ;) ) ;) I trzymam kciuki za Harrego i Pansy ;) No i mam nadzieję, że szybko znajdą Hermionę i że nic jej się na stało ;)
    Do następnego rozdziału! Weny!

    Jeśli znajdziesz trochę wolnego czasu to zapraszam na mojego nowego bloga, gdzie jest już prolog :) http://dramione-never-forget-you.blogspot.com/

    Maggie Z.

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdzial bardzo ciekawy. Czekalam na niego bardzo dlugo. Rzeczywiscie troche Cie nie bylo, ale dobrze, ze juz wrocilas;) Hermiona splatala im figla uciekajac. Ginny wyrasta troche na taka mala Belle;p Wredna jest i to bardzo. Harry i Pansy sa bardzo ciekawa para- swietny pomysl. O dziwo, pasuja do siebie. Czyzby Harry chcial wywinac jakis numer, ze tak mu zalezy na obecnosci Pansy?

    OdpowiedzUsuń
  17. Natrafiłam na Twojego bloga przypadkiem, ale muszę przyznać, iż fabuła zaczyna być ciekawa ;)

    Poza tym, chciałam Cię poinformować o tym, iż dostałaś nominację http://thetwilightsaga-forever.blogspot.com/2014/08/nominacja.html


    Pozdrawiam Jane ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie przejmuj się ,że Ciebie długo nie było bo mnie aż 1,5 miesiąca.
    Świetne 3 ostatnie rozdziały,których nie czytałam i nie komentowałam.
    Na szczęście juz to nadrobiłam :)
    Jestem ciekawa gdzie podziewa się ta nasza Hermionka ?
    Wątek z Pansy i Harry'm jest mega :)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń