- Witaj Harry. - powitała go z uśmiechem. - Gdzie Ginny?
- Hermiono, nie wiem gdzie ona jest, może z Zabinim. - powiedział wyraźnie zły chłopak.
- Dlaczego z Blaisem? Pokłóciliście się? - pytała zaskoczona Gryfonka.
- Wczoraj byliśmy na kolacji. - tłumaczył brunet.
- No tak. Coś nie wypaliło?
- Zepsuła naszą randkę. - powiedział wściekły chłopak rozlewając przy tym sok z dyni.
- Powiesz co się stało?
- Ciągle dostawała sowę i koniecznie musiała odpisać. Aż w końcu wyszła i nie było jej chyba z pół godziny, a wróciła z Zabinim. - wyrzucił z siebie Harry.
- Może spotkali się przypadkiem? - próbowała załagodzić sytuację Hermiona.
- Za często widuję ich razem przypadkiem. - wymruczał Harry. Dobrze mu robiła rozmowa z przyjaciółką, ale kiedy zobaczył, że do stołu zbliża się jego dziewczyna postanowił pójść wcześniej na zajęcia. Z racji tego, że gryfoni rozumieli się bez słów Hermiona powiedziała tylko:
- Po zajęciach w bibliotece? - na co Harry przytaknął i wyminął dziewczynę, która chciała go zatrzymać.
- Cześć Ginny. - powitała przyjaciółkę Hermiona.
- Hej Hermiono. - przywitała się radośnie Ginny. Hermiona była zaskoczona, że panna Weasley w przeciwieństwie do Pottera tryska energią. - Jak udała się randka? Kto jest tym tajemniczym nieznajomym?
- Aj, Ginny. Miałaś rację. - powiedziała tajemniczo Hermiona.
- Ja zawsze mam rację, a w czym tym razem byłam tak nieomylna?
- Spotkanie było bardzo udane, cieszę się, że mnie namówiłaś. - mówiła dziewczyna.
- Tak? - zapytała zaskoczona Ginny, ale szybko się poprawiła - Tzn. tak! Cieszę się. Ale kto to był?
- Nie znasz go, chociaż może? - mówiła zawile Hermiona.
- Nie znam? - zastanawiała się Ginny.
- Raczej nie. Ja też wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi. Jest bardzo nieśmiały, ale uroczy i taki dowcipny i szarmancki. - opowiadała starsza Gryfonka jednocześnie obserwując reakcję młodszej, której oczy robiły się okrągłe jak spodki.
- Jak się nazywa? Z jakiego jest domu? - dopytywała się Ginny.
- Nie wiem czy powinnam ci cokolwiek mówić. To takie niezobowiązujące spotkanie... - mówiła spokojnie Granger.
- Hermiona, mów! - wykrzyczała Ginny, jednak widząc ciekawskie spojrzenia ściszyła głos - Proszę.
- O nie. To zostanie naszą tajemnicą. Nie chcę, żebyś go wyśledziła i wystraszyła.
- To Ślizgon? - wypaliła nagle Ginny.
- Co? Skąd ci to przyszło do głowy? Przecież żaden by się ze mną nie umówił.
- Skoro nie chcesz powiedzieć to pewnie go znam i jest Ślizgonem. - tłumaczyła się Ginny.
- Nie prawda. Jest z Ravenclaw'u. I jest bardzo inteligentny, bo jak widzę miał rację, żeby nie mówić o niczym wścibskim osobom. - skwitowała Hermiona i odeszła. Po chwili, kiedy Hermiona była już przy drzwiach Wielkiej Sali dostrzegła, że Ginny walczy z sową, która siedziała na miejscu pani Prefekt. Hermiona tylko uśmiechnęła się sama do siebie i ruszyła na zajęcia.
- Głupi ptak! Oddawaj list! - szarpała się ruda. - Przestań dziobać. Przecież oddam go Hermionie. Trochę się spóźniłaś. - prychała na płomykówkę Weasley, aż w końcu dopięła swego i trzymała w swoich dłoniach list zaadresowany do jej przyjaciółki. Kiedy jednak ptak odleciał Ginny zaczęła mieć wątpliwości czy otworzyć nie swoją korespondencję.
- Zabini jak randka? - dopytywał się Draco.
- Całkiem ładna ta Sara, ale mózgu to ona nie miała ani grama. - podsumował wieczór brunet. - A u ciebie?
- Muszę przyznać, że w tym roku się postarałeś. Seksowna i całkiem do rzeczy. - mówił blondyn.
- Tak? - pytał zaskoczony Zabini.
- No nie udawaj takiego skromnego. Dzięki stary.- poklepał po plecach przyjaciela.
- Ymmm.... no polecam się.
- Wybacz, ale dzisiaj zapraszam ją do siebie także wiesz... - powiedział z chytrym uśmiechem blondyn.
- No jasne. Się wie. - powiedział z niepewnym uśmiechem Zabini.
Malfoy kątem oka zauważył, że przy stole Gryffindoru ruda Weasley walczy z sową i postanowił udać się do lochów ponieważ miał jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia zajęć.
- Stary, ja spadam. Do zobaczenia na zajęciach. - pożegnał się Mafoy.
- Już idziesz? - mówił Zabini - Czeka.... - zaczął, lecz widząc samotną Weasley przy stole Gryfonów zmienił zdanie - A zresztą idź, zjem spokojnie i do ciebie dołączę.
- Okej, jak chcesz. - rzucił blondyn i ruszył do wyjścia z Wielkiej Sali ironicznie się uśmiechając.
- Co masz? - usłyszała głos Zabiniego tuż przy swoim uchu i podskoczyła.
- Nie strasz mnie. - powiedziała z wyrzutem Ginny.
- Sory, ale widziałem walkę z sową. Czyj list podprowadziłaś? - dopytywał się Ślizgon zabierając z rąk Hermiony kopertę. - Do Hermiony?
- Tak. To chyba od jej cichego wielbiciela. - powiedziała rudowłosa.
- Jakiego wielbiciela?
- No właśnie. Mówiła, że na randce było świetnie. - tłumaczyła Ginny.
- Jak świetnie?
- Kurczę Zabini, nie wiem. Nie chciała mi nic powiedzieć i to ty miałeś jej pilnować.
- Miałem randkę. Czemu ty nie zostawiłaś Pottera i nie poszłaś na zwiady?
- Poszłam, ale już jej tam nie było. - zaperzyła się dziewczyna.
- Nie powiedziała ci kto to? Jakiś koleś wykorzystał okazję.
- Nie chciała powiedzieć. A Malfoy? Co mówił?
- Też mu się podobało.
- Może spotkali się tylko nie chcą nam powiedzieć? - spekulowała Ginny.
- Niee, Draco chce na dzisiejszą noc wolne dormitorium.
- To kto to jest?.
- Sprawdźmy. - powiedział bez zastanowienia Ślizgon i rozerwał kopertę.
- Ej, co ty robisz?
- Przestań, przecież sama chciałaś to zrobić. - na te słowa Ginny tylko wzruszyła ramionami. - Czytaj.
- Spotkać ciebie to moje marzenie odkąd się rozstaliśmy. Jutro o 22. Wiesz gdzie. - przeczytała cicho Weasley.
- No to strasznie dużo się dowiedzieliśmy. - prychnął Zabini.
- Jeszcze nic straconego. Oddam list Hermionie i jutro pójdę za nią.
- Dobra. A ja będę próbował dowiedzieć się czegoś więcej o lasce, która przygruchała sobie Malfoya.
Po południu Hermiona zmierzała do szkolnej biblioteki, w której umówiła się z Harrym. Pomieszczenie było opustoszałe, a pomiędzy regałami kręciły się pojedyncze osoby. Powodem takiego zachowania była prawdziwie wiosenna pogoda, która zwabiła uczniów na błonia i w okolice jeziora. Nikomu nie przeszkadzała nawet wylegująca się na brzegu kałamarnica. Gryfonka zajęła miejsce przy stoliku i umilała sobie oczekiwanie na przyjaciela czytając opasły tom.
- Ginny kazała ci to przekazać. - powiedział chłopak kładąc list na stole, opadając na krzesło głośno wypuścił powietrze.
- O dziękuję. - powiedziała Hermiona posyłając w stronę bruneta pocieszający uśmiech. -Patrzę, że samopoczucie ci się nie poprawiło?
- Nie, raczej się pogorszyło. - wyznał Harry kładąc twarz na ławce. - Znów ich razem widziałem.
- Harry, nie przejmuj się tym tak.
- Hermiono, łatwo ci mówić. To nie tobie jakiś Ślizgon odbija dziewczynę. - żalił się Potter.
- Zaufaj mi Harry. To tylko tak wygląda. Wkrótce wszystko wróci do normy. - powiedziała pewnie dziewczyna.
- Skąd wiesz? Ginny coś ci mówiła? - pytał chłopak szybko podnosząc się z ławki.
- Po prostu mi zaufaj. - poklepała przyjaciela po ramieniu.
- Wiesz, że powierzyłbym ci nawet swoje życie. - mówił szczerze Gryfon. Hermiona posłała w jego kierunku swój najpiękniejszy uśmiech.
- Jak udała się twoja randka? - zmienił temat chłopak.
- Sympatycznie spędziłam ten wieczór. - powiedziała zgodnie z prawdą Hermiona. Nie chciała okłamywać przyjaciela. Wiedziała też, że gdyby spróbowała to znał ją na tyle dobrze, że od razu by ją rozszyfrował.
- Cieszę się bardzo. - uśmiechnął się wreszcie do przyjaciółki chłopak. - A jak rozmowa z Ronem?
- Pogodziliśmy się, ale i tak mnie zdenerwował.
- Wiesz jaki jest Ron. Najpierw mówi lub robi, a potem myśli. - próbował tłumaczyć przyjaciela Potter.
- Wiem Harry, ale czas chyba wydorośleć. - zauważyła Hermiona.
- Sądzisz, że wy razem... no wiesz... się zejdziecie? - próbował delikatnie zapytać brunet.
- Nie Harry. Chyba mi przeszło. Kiedy go widziałam czułam, że może zostać jedynie przyjacielem.
- Nie mów o tym Ronowi, ale to chyba lepiej. - przytulił przyjaciółkę Harry i oboje wyszli z biblioteki.
- I gdzie ja niby twoim zdaniem mam nocować? - burzył się Zabini zbierając swoje rzeczy do torby.
- Nie wiem. Wymyśl coś. - mówił blondyn wyrzucając przyjaciela za drzwi dormitorium - I nie waż mi się tutaj kręcić.
- Będziesz miał u mnie wielki dług. - krzyczał już do zamkniętych drzwi brunet. Zrezygnowany zarzucił szkolną torbę na ramię i poszedł do Pokoju Wspólnego Ślizgonów.
- Może tam znajdę jakiś wolny materac. - mruczał do siebie Blaise.
Malfoy przez chwilę rozglądał się po pokoju. Doprowadził go do porządku, przygotował czerwone wino, kieliszki i przekąski. Jednym słowem zachowywał się tak jak zawsze czym nie wzbudził żadnych podejrzeń u przyjaciela. Jego rozmyślania przerwało pukanie.
- Poszedł. - powiedział Malfoy do otwierających się drzwi, zza których wyłoniła się powoli postać Hermiony Granger.
- Słyszałam krzyki. - poinformowała blondyna Gryfonka.
- Z tej sypialni często dobiegają krzyki, jeśli wiesz o co mi chodzi. - powiedział Malfoy charakterystycznie ruszając brwiami.
- Akurat krzyczał Zabini. Nie wiedziałam, że jesteście w takich zażyłych relacjach. - powiedziała Hermiona chytrze się uśmiechając.
- Granger nie bądź taka dowcipna.
- Staram się.
- Wszystko idzie zgodnie z planem. - powiedział nagle chłopak. - A u ciebie?
- W jak najlepszym. I zyskaliśmy pewność. - zauważyła Hermiona.
- Tylko czy Weasley na pewno pójdzie jutro za tobą? - zastanawiał się na głos blondyn.
- Akurat tego jestem pewna. - uśmiechnęła się nieznacznie Hermiona. Wiedziała, że Ginny nie dała się tak łatwo zbyć. A skoro nie chodziła dzisiaj cały dzień za nią wypytując o tajemniczego chłopaka, to na pewno zaplanowała śledzenie Hermiony podczas wieczornego spotkania.
- Są przewidywalni jak dzieci. Zero zabawy. - westchnął Malfoy.
- Zabawa dopiero się zacznie jutro. - zauważyła szatynka. Draco uśmiechnął się szelmowsko i oddał się swoim myślom. - Miłego wieczoru Malfoy.- dodała Hermiona i chciała opuścić sypialnię Ślizgonów.
- Granger, dokąd się wybierasz?
- Do siebie. Idę spać.
- Zaraz, zaraz. Przez to wszystko mam nudzić się cały wieczór?
- Możesz poczytać, dobrze ci to zrobi.
- Przestań się mądrzyć. Wyjątkowo pozwalam ci dotrzymać mi towarzystwa. - powiedział blondyn wypinając dumnie pierś.
- Jakiś ty łaskawy. - prychnęła dziewczyna. - Nie skorzystam.
- Drugiej propozycji nie będzie. - krzyknął za nią blondyn. Musiał przyznać sam przed sobą, że zależało mu na towarzystwie dziewczyny. Nie wiedział jednak jak ma ją zatrzymać, żeby nie okazać swoich intencji.
- Zaproś jakąś twoją wielbicielkę. - odkrzyknęła Hermiona leżąc już na swoim łóżku.
- Nie satysfakcjonuje mnie łatwa zdobycz. - wykrzykiwał ze swojej sypialni Malfoy obserwując Gryfonkę przez otwarte drzwi z obu stron łazienki.
- Czyżby apetyt się wyostrzył? Nie odpowiada ofiara sama pchająca się w paszcze lwa?
- Z tego się wyrasta.
- Nie wierzę.
- Granger, lepiej zacznij. - krzyczał Malfoy nalewając wina do kieliszków. - I chodź tutaj do cholery, bo nie mam zamiaru krzyczeć cały wieczór.
- Ja ci nie karzę.
- Przestań udawać, że czytasz i wypij ze mną to wstrętne wino. - wskazał na napełnione lampki czerwonego wina. Zrezygnowana dziewczyna podniosła się z posłania i powolnym krokiem ruszyła poprzez niewielką łazienkę do sąsiedniego dormitorium. Bez słowa przyjęła kieliszek i upiła łyk płynu.
- Faktycznie wstrętne. - powiedziała krzywiąc się. -Po co je kupiłeś?
- Żeby Zabini nie nabrał podejrzeń. Wszystko miało być tak jak zwykle.
- Zawsze próbujesz upić dziewczynę tym paskudztwem zanim zaciągniesz ją do łóżka?
- O dziwo, im to smakuje. - powiedział chłopak odstawiając swój kieliszek na szafkę koło łóżka.
- One nie mają poczucia smaku? - krzywiła się Hermiona - Nie dam rady.
- Oddaj to Granger, bo to jakaś trucizna. - powiedział Draco zabierając z rąk dziewczyny wino.
- Nie chcesz, żebym się otruła? Tobie chyba już zaszkodziło to wino. - parsknęła śmiechem Hermiona.
- Jakby cię znaleźli martwą w mojej sypialni to nie miałbym ciekawej przyszłości.
- Och, nie ucieszą cię odwiedziny u ojczulka?
- Jakoś nie tryskałbym radością.
- A co z twoją matką?
- Kiepsko. A z twoją ręką?
- Coraz lepiej. - delikatnie się uśmiechnęła dziewczyna.
- Masz szczęście.
- A pamiętasz o... - zaczęła Hermiona.
- Tak pamiętam. Wydaje mi się, że za jakiś czas.
- Malfoy, myślę, że powinniśmy się pospieszyć, bo skoro z twoją matką jest coraz gorzej...
- Nie martw się, zdążysz zanim umrze. - wypalił Malfoy.
- Ja...nie... - jąkała się zaskoczona dziewczyna.
- Oboje wiemy, że to nastąpi.
- Wszystko może się ułoży.
- Granger, przestań próbować mnie pocieszać. - oburzył się chłopak.
- Chciałam być miła. - broniła się Hermiona.
- Czasem nie warto.
- Powinnam już iść. - powiedziała Hermiona i wyszła z pokoju tym razem nie zatrzymywana przez chłopaka. - Jutro przed 22 w umówionej sali. - powiedziała tylko odwracając się przez ramię i zamykając za sobą drzwi.
Kolejny dzień minął Hermionie bardzo szybko. Przed godziną dwudziestą drugą lekko zestresowana ruszyła w umówione miejsce. Miała pewne wątpliwości ponieważ od wielu godzin nie widziała nigdzie Ginny. Miała nadzieję, że jej przyjaciółka nie zapomniała o spotkaniu i nie poddała się. Hermiona pierwsza pojawiła się w opuszczonej sali i czekała na Malfoya.
Blondyn maszerował spokojnie korytarzami Hogwartu. Od dawna słyszał, że za nim próbuje przemykać niezauważenie pewien ciekawski Ślizgon. Nie zwracał jednak na niego uwagi i zmierzał z podniesioną głową na spotkanie. Kiedy dotarł do odpowiednich drzwi wszedł do środka i natknął się na zdenerwowaną Granger.
- Za chwilę tu będzie. Obezwładnisz go. - powiedział spokojnie i odsunął się od drzwi. Hermiona i Draco czekali tylko kilka sekund, aż w końcu drzwi otworzyły się z hukiem i wpadł przez nie Zabini. Zdążył jedynie krzyknąć:
- Mam was! - i w następnej chwili leżał nieprzytomny na podłodze.
- Dobra. Zwiąż go. - powiedział blondyn. - Idę poszukać Weasley, chyba gdzieś zabłądziła.
Hermiona przez kilka minut walczyła z ciężarem nieprzytomnego Ślizgona.
- Zabini, jaki z ciebie klocek. - mówiła do siebie sadzając go na krześle. - Przeszedłbyś na dietę.
- Już jestem, tęskniłaś? -odezwał się za plecami Hermiony głos Malfoya.
- Nie zdążyłam. - prychnęła dziewczyna odwracając się w stronę przybyłych. Malfoy lewitował przed sobą nieprzytomną Ginny. - Posadź ją obok Zabiniego.
- Dobrze go związałaś?
- Wydaje mi się, że tak. - Hermiona przez chwilę czekała, aż Malfoy unieruchomi Gryfonkę na krześle.
- Zaczynamy zabawę? - zwrócił się do szatynki Malfoy. Gryfonka przytaknęła. Na ten znak z obu różdżek trysnął strumień zimnej wody oblewając nieprzytomnych uczniów i powodując odzyskanie przez nich przytomności.
- Co się dzieje? - krzyczał Zabini próbując zasłonić się przed strumieniem, lecz uniemożliwiało mu to unieruchomienie rąk za oparciem krzesła.
- Aaaaaaa. - wrzeszczała Ginny machając głową w obie strony i unikając wody. - Pomocy.
Kiedy woda przestała lecieć oboje uwięzionych uczniów otworzyło oczy i ujrzało przed sobą dwójkę Prefektów Naczelnych z różdżkami w rękach i z mściwymi minami na twarzy.
- Hermiona? Draco? - pytał zaskoczony Zabini. - Co to za żarty?
- Hermiono rozwiąż mnie? Co tu się dzieje? - pytała zaskoczona Ginny.
- Wybacz Ginny, ale nie zrobię tego. - powiedziała poważnie Hermiona.
- Co wy robicie? - krzyczał Zabini szarpiąc się z więzami.
- Chcielibyśmy zapytać was o to samo. - tłumaczyła Hermiona.
- Nie rozumiem. - mówiła Ginny.
- Wiemy, że to wy wysłaliście nas na randki w ciemno. - wypalił prosto z mostu Malfoy. Oskarżeni szybko wymienili się przerażonymi spojrzeniami.
- I poniesiecie za to karę. - dodała Hermiona.
- Ja nie wiem o czym mówisz. - wzbraniała się Ginny.
- Stary, to tylko żarty. - tłumaczył się Blaise za co został skarcony wzrokiem przez Gryfonkę.
- Może gdybyście wszystko lepiej przemyśleli i byli ostrożniejsi to.... - mówił Malfoy.
- ... zemsta by was ominęła. - dokończyła Hermiona brzmiąc złowrogo.
- Hermiona, kochanie, jaka zemsta. - uśmiechał się do niej uwodzicielsko Zabini.
- Nie próbuj na niej swoich sztuczek. - powiedział blondyn.
- I tak nie działają.- zauważyła Hermiona.
- No dobrze, daliście nam nauczkę. Nie będziemy więcej się wtrącać. - przyznała panna Weasley.
- To jeszcze nie była żadna nauczka. - prychnął Ślizgon obracając różdżkę w dłoniach.
- Draco, przestań, bo naprawdę zaczynasz mnie przerażać. - próbował się zaśmiać brunet.
- Boisz się? Słyszysz Granger? Teraz się boją? - śmiał się ironicznie Malfoy.
- Ja nie powiedziałam, że się boję. Gryfoni niczego się nie boją! - powiedziała twardo Ginny.
- Taaaak? Hmmm... - mówił przeciągając sylaby Ślizgon. - To w takim razie przysięgnijcie tu nam, że nigdy więcej nie będziecie się wtrącać w nasze sprawy.
- Pewnie, ja przysięgam. - pospiesznie powiedział Blaise.
- Chwileczkę, nie tak szybko. - powiedziała Hermiona wyłaniając się zza pleców Ślizgona. - Chodziło mi o inną przysięgę. - wszyscy spojrzeli z przerażeniem na panią Prefekt.
- Chodzi ci o magiczną przysięgę? - zająkał się Zabini.
- Mugolską zapewne byście pogardzili, a więc tak chodzi mi o....
- Granger?! - próbował przerwać dziewczynie Malfoy.
- ...wieczystą przysięgę.- dokończyła dziewczyna groźnie.
Przez chwilę w pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza. Pierwsza odezwała się Ginny:
- Hermiono, powiedz, że żartujesz.
- Czy wyglądam jakbym żartowała?
- Draco? - zapytał przestraszony Zabini. Blondyn nic nie odpowiedział, tylko wpatrywał się w Granger, która jednym ruchem różdżki rozwiązała zakładników i postawiła ich na równe nogi.
- Podajcie sobie prawe dłonie. - rozkazała poważnie Hermiona.
- Hermiono, wiesz czym to grozi? - mówiła prawie przez łzy Weasley.
- Hermiono myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi? - próbował wpłynąć na decyzję Gryfonki Zabini.
- Też tak myślałam. Ale wy nie zachowaliście się jak przyjaciele.
- Proszę wybacz nam. - mówiła zapłakana rudowłosa. Zabini padł na kolana przed szatynką.
- Wyjdźcie stąd! - powiedziała wreszcie po chwili namysłu Hermiona.
- Dziękuję, jesteś cudowna. - krzyczała Ginny.
- Idźcie już. - po tych słowach Blaise i Ginewra opuścili pomieszczenie.
- Byłaś.... fantastyczna! - powiedział z zachwytem Malfoy patrząc na Hermionę, która delikatnie się zarumieniła.
- Nie wierzę, że to mówisz.
- Ja też, ale to był genialny pomysł. Byłem pewny, że każesz im złożyć wieczystą przysięgę.
- Nie miałam takiego zamiaru. Przecież to byłoby okropne i mogło się skończyć tragicznie.
- Ich miny, to był niezapomniany widok. - rozmarzył się Ślizgon.
- Przestań, bo uwierzę, że ci się podobało. - machnęła ręką Hermiona i oboje ruszyli do Pokoju Wspólnego Prefektów.
- Jak będę planował jakąś zemstę to na pewno zgłoszę się do ciebie. - zapewnił Granger chłopak.
- Polecam się. - delikatnie się zaśmiała Hermiona. - Wejdziesz? - zapytała Hermiona otwierając drzwi do swojego dormitorium.
- Zapraszasz mnie do siebie, o tej porze? - zdziwił się Ślizgon.
- Tylko ze względu na Blaisa. - wytłumaczyła Hermiona. - Myślę, że potrzebuje trochę spokoju, był dość roztrzęsiony.
- I tu masz rację. - przyznał blondyn i wszedł za Gryfonką do sypialni.
- Przepraszam za bałagan. - powiedziała Hermiona szybko zbierając porozrzucane książki.
- Normalnie w dormitorium dziewcząt wszędzie poniewierają się ubrania, a u ciebie, jak zwykle...
- A co chciałeś sobie pooglądać damską bieliznę? -zapytała Hermiona - Idź z tym do Greengrass.
- Ona już mnie niczym nie zaskoczy.
- Och, no jasne. - prychnęła Hermiona.
- Za to ty nie przestajesz mnie zaskakiwać. - powiedział podchodząc do dziewczyny.
- Do tej pory zawsze mi tylko dogryzałeś, jak miałeś zauważyć cokolwiek innego.
- Nie użalaj się. - prychnął chłopak i próbował dostać się do swojej sypialni przez łazienkę, jednak drzwi były zamknięte.
- Co się dzieje? - zapytała Hermiona odchodząc do chłopaka.
- Zabini chyba naprawdę się wystraszył, bo zaryglował się w dormitorium. - zaśmiał się chłopak.
- Nie chcę cię martwić, ale to znaczy, że będziesz spał na kanapie w salonie.
- Granger, chyba mnie nie wyrzucisz?
- Właśnie to robię. - powiedziała Hermiona i otworzyła drzwi prowadzące do salonu.
- Nie wydaje mi się. - powiedział chłopak i rozłożył się wygodnie na jednym z łóżek w sypialni Gryfonki.
- Co ty wyprawiasz?
- Układam się do snu. - powiedział chłopak poprawiając sobie poduszkę.
- Nie będziesz tutaj spał. - oburzyła się dziewczyna.
- Będę.
- Nie.
- No to patrz.
- Wstawaj. - dziewczyna się denerwowała co coraz bardziej bawiło Ślizgona.
- Uspokój się i też się kładź. - powiedział spokojnie i odwrócił się do niej tyłem.
- Nie ignoruj mnie. - krzyczała Hermiona próbując zepchnąć blondyna z łóżka. Nie przyniosło to jednak zamierzonych rezultatów. Mężczyzna nie przesunął się nawet o milimetr.
- Jak chcesz, żebym zrobił ci miejsce obok siebie to po prostu powiedz. - żartował chłopak odwracając się gwałtownie w stronę Gryfonki.
- Co? O? Pufff... - zaniemówiła Hermiona.
- Nie zapowietrzaj się, daj buziaka na dobranoc i się uspokój.
- Chyba pomyliłeś dormitoria! - krzyknęła Hermiona i zła ruszyła do łazienki. Kiedy wzięła zimny prysznic trochę się uspokoiła i postanowiła wrócić do swojej sypialni ignorując Malfoya.
Gdy tylko dziewczyna wróciła do dormitorium była obserwowana przez pewnego blondyna. W pokoju panował półmrok, a drogę do łóżka oświetlała jedynie delikatna lampka świecąca się przy łóżku Gryfonki. Dziewczyna wsunęła się pod kołdrę i postanowiła dla rozluźnienia przeczytać sobie jeszcze kilka stron podręcznika do transmutacji.
Draco leżał w pościeli, kiedy do pokoju weszła Gryfonka. Część pomieszczenia, w której znajdowało się posłanie Ślizgona obejmował mrok. W ten sposób chłopak mógł niezauważalnie obserwować Granger, która przed snem czytała jakąś książkę. Musiał przyznać, że dzisiejszego dnia odkrył jej kolejne zdolności i nie wprawiało go to w zachwyt. Powodowało to coraz więcej kłębiących się myśli w głowie mężczyzny dotyczących Gryfonki. Nie mógł się od nich uwolnić. Z obrazem Gryfonki przed oczami, tym razem tym prawdziwym a nie wymyślonym, usnął.
- nie sądziłam, że aż tak się namęczę z tym rozdziałem, ale w końcu udało mi się dotrzeć do końca; mam nadzieję, że się spodoba szczególnie, że nie jestem pewna kiedy pojawi się coś nowego, mam tak strasznie wiele rzeczy do zrobienie i nie przewiduję rychłego posiedzenia przed komputerem w celu napisania czegoś dłuższego; wasze komentarze bardzo mnie motywują, może i tym razem spróbujecie?