8.01.2013

12. Pomocna dłoń Ślizgona

Gdy Hermiona opuściła swoje ciepłe posłanie było stosunkowo wcześnie, szczególnie biorąc pod uwagę jej całonocny patrol. Nie chcąc zmarnować całego dnia dziewczyna postanowiła udać się na śniadanie. Z racji wolnego dnia  Wielka Sala świeciła pustkami. Hermiona rozejrzała się po pomieszczeniu i dostrzegła wstających już od stołu przyjaciół. Przyśpieszyła więc, aby się z nimi przywitać.
 - O tej porze już na nogach? - zapytał zaskoczony Harry.
 - Też się dziwię, ale będę miała więcej czasu na prace domowe - powiedziała zadowolona Hermiona.
 - Już myślałam, że powiesz, że więcej czasu dla swoich przyjaciół - zażartowała Ginny.
 - Jasne, to też - przytaknęła szatynka.
 - To może masz ochotę wpaść na trening? - zapytał Harry wskazując na miotłę przy swoim boku.
 - Myślę, że zajrzę, ale najpierw coś zjem na śniadanie.
 - Spokojnie, trochę to potrwa. Dziś sprawdziany do drużyny i jeszcze nigdy nie zgłosiło się tyle osób. - powiedział przejęty Harry.
 - Chyba tyle dziewcząt! - podkreśliła ostatnie słowo Ginny.
 - Wiem do czego zmierzasz... - machnął tylko ręką Harry i ruszył do wyjścia.
 - Hermiono, błagam cię! co ja mam zrobić? - pytała prawie płacząc Ginny.
 - Ale z czym? - zapytała zaskoczona Hermiona.
 - Proszę cię, no chyba mi nie powiesz, że tylko ja widzę te wszystkie laski, które kręcą się koło Harry'ego?
 - Najważniejsze, że Harry ich nie widzi - podsumowała starsza Gryfonka.
 - Mam taką nadzieję - powiedziała groźnie ruda - pójdę już, a ty pospiesz się i przybywaj z pomocą - po tych słowach dziewczyny ruszyły w swoich kierunkach.
Hermiona spokojnie zjadła śniadanie zakłócone jedynie poranną pocztą. Otrzymała informację o wieczornym spotkaniu prefektów.
Gdy Hermiona zasiadła w dogodnym miejscu na trybunach otaczających boisko dopiero mogła poznać ogrom chętnych  na gracza w barwach Gryffindor'u. Jasnym było, że ciężko będzie znaleźć dobrego zawodnika, gdyż znaczna większość przybyła tu tylko z powodu sławy Harry'ego, który po zwyciężeniu Voldemorta nigdzie nie mógł liczyć na chwilę spokoju i samotności.
Z racji tego, że Hermiona nie emocjonowała się Quidditch'em tak jak jej przyjaciele postanowiła skorzystać z okazji i połączyć przyjemne z pożytecznym. Podczas trwania sprawdzianów zaczytywała się w "Transmutacji dla zaawansowanych". Niestety zaskutkowało to również brakiem czujności i nie zwróceniem uwagi na zbliżającego się w jej kierunku osobnika.
 - Witaj Hermiono - przywitał się nagle chłopak.
 - O! - aż podskoczyła dziewczyna - cześć Cormac. Wybacz, ale ja już.... - chciała jak najszybciej opuścić trybuny Hermiona.
 - Miło, że wpadłaś popatrzeć na prawdziwych mężczyzn - nie dał jej dokończyć McLaggen i puścił oczko do Hermiony.
 - Chciałam potowarzyszyć Ginny. - odpowiedziała dziewczyna cały czas próbując wyminąć chłopaka na co ten ewidentnie nie pozwalał i dobrze się bawił.
 - Świetnie. Mam nadzieję, że reszta drużyny też może liczyć na specjalne względy? - uniósł wymownie brew - Bo tak się składa, że zostałem obrońcą. - wypiął dumnie pierś chłopak.
 - Gratuluje, ale ja naprawdę... - nie rezygnowała z ucieczki dziewczyna.
 - Więc, może z racji tego, że masz...hmmm.... jak by to powiedzieć? - udał, że się zastanawia - słabość do obrońców...
 - O Hermiono! Tutaj jesteś! Świetnie! Chodź! - krzyczał Zabini i pociągnął dziewczynę za rękę w stronę zamku nie zwracając uwagi na McLaggena.
Kiedy znaleźli się w wystarczającej odległości Hermiona wreszcie odzyskała głos.
 - Co za kretyn! Jeszcze chwila, a bym przebiła różdżką na wylot jego pusty łeb. - wyładowywała emocje Hermiona.
 - Tak też myślałem. - przytaknął Zabini.
 - Jaka słabość do obrońców! - warczała Hermiona i energicznie gestykulowała.
 - No, z tym to pojechał po bandzie. - zaśmiewał się do rozpuku Blaise tym samym prowokując również dziewczynę do zmiany nastroju i wyładowania emocji poprzez szczery śmiech.
Gdy dotarli do schodów zamku dopiero dochodzili do siebie.
 - Dziękuję ci za uratowanie życia - powiedziała dziewczyna.
 - Żaden problem.
 - A tak właściwie to co ty tam robiłeś? - zapytała podejrzliwie Hermiona, ale cały czas się uśmiechała.
 - Chętnie bym dłużej podyskutował, ale twój kochaś już wraca do zamku. - trafnie zauważył Zabini.
 - Kurczę, to lecę. Dwa razy z rzędu mi się nie upiecze. - szepnęła Gryfonka i szybko zniknęła w zamku z zamiarem ukrycia się na długie godziny w swojej ukochanej bibliotece.
Czas jednak upływał w zastraszającym tempie i Hermiona po krótkim wstąpieniu na kolację udała się z Harry'm do gabinetu dyrektorki. Tam po kilku minutach zgromadzili się wszyscy Prefekci Naczelni.
 - Witam was kochani. - powitała młodzież dyrektorka. - Zebraliśmy się tutaj po to, aby przedyskutować sprawę bankietu jaki zostanie wydany w Hogwarcie podczas Nocy Duchów z okazji zwycięstwa nad siłami ciemności. - z racji tego, że nikt nie przerywał monologu, McGonagall kontynuowała - Chciałabym, abyśmy podzielili się obowiązkami, bo czeka nas impreza niemalże międzynarodowa i zjadą się do nas osobistości z wielu państw i kontynentów, czarodzieje jak i przedstawiciele istot magicznych.
 - Cudowna inicjatywa - aż zaklaskała Hermiona.
 - Chyba szyderstwo - prychnął Malfoy.
 - Z racji zapału waszej dwójki myślę, że zajmiecie się sporządzeniem listy gości oraz rozsyłaniem zaproszeń. Zaznaczam... - podniosła dłoń, aby uciszyć głosy sprzeciwu McGonagall - jest to trudne zadanie, ze względu na mnogość języków i ilość pretendujących do grona osobistości.
 - Rozumiem, że otrzymamy jakieś wytyczne? - zapytała Hermiona.
 - Naturalnie panno Granger. Co do reszty. - myślę, że panowie Zabini i Potter zajmą się cateringiem oraz doborem różnorodnej muzyki, do ich kompetencji będzie należało również wybranie uczniów reprezentujących szkołę w inauguracyjnym tańcu. Czy nie przewyższa to panów kompetencji?
 - Pani dyrektor myślę, że sobie poradzimy. - powiedział Potter.
 - Czy pan Zabini jest tego samego zdania? - zapytała jeszcze raz dyrektorka.
 - Jeśli w grę będzie wchodziła degustacja to dam z siebie wszystko. - zapewnił chłopak na co większość ze zgromadzonych zaniosła się śmiechem.
 - Zobaczymy co da się zrobić - powiedziała McGonagall siląc się na poważny ton. - Przechodząc do pań, sądzę, że zagospodarowanie przestrzenne Wielkiej Sali oraz błoni, przygotowanie stanowisk dla różnych istot magicznych oraz dekoracje będą wystarczającym wyzwaniem.
Po wysłuchaniu dyrektorki Hermiona w głębi duszy cieszyła się, że otrzymała takie zadanie, a nie inne. Pomimo towarzystwa Malfoya wypisywanie zaproszeń wydawało jej się niczym w porównaniu z pracami reszty prefektów. W bardzo dobrym humorze opuszczała gabinet, który był kwaterą największych magów wszech czasów, dyrektorów Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
Nie można było powiedzieć, że którekolwiek z Prefektów Naczelnych narzekało na zły humor. Na pożegnanie bowiem zostali poinformowani, że z racji czekających ich obowiązków jutrzejszy dzień mogą spędzić na specjalnie zorganizowanym dla nich wyjściu do Hogsmead, aby mogli w spokoju przedyskutować sprawy związane z bankietem oraz zapoznać się z ofertą sklepów. W praktyce znaczyło to tylko szaleńcze zakupy i dzień pełen lenistwa.

Rano kiedy wszyscy uczniowie po śniadaniu udali się na lekcje, w Wielkiej Sali pozostało osiem osób. Przywołani do dyrektorki udali się wraz z nią do bram Hogwartu.
 - Hermiono! - wszyscy słysząc krzyk odwrócili się do osoby, która była transmiterem owego słowa.
 - Przepraszam pani profesor, za chwilę dołączę. - powiedziała Hermiona i odeszła kilka kroków do zsapanej Ginny, która właśnie dotarła do grupy prefektów.
 - Co się stało Ginny? -powiedziała przestraszona Hermiona.
 - Ja.... chciałam....tylko.....powiedzieć..... - sapała Ginny - Ron.... będzie.... w Hogsmead. - wreszcie wydobyła z siebie informację.
 - Dobrze. Myślę, że się z nim spotkam, gdzie go znajdę? - zapytała Granger.
 - Naprawdę? Cudownie..... - ściskała Hermionę Ginny. - W Dowcipach Weasley'ów powinien być!
 - Dobrze. Muszę już iść - powiedziała Hermiona widząc ponaglający wzrok profesor McGonagall.
 - To będzie niespodzianka - śpiewała Ginny odchodząc do zamku.

Po dotarciu do wioski o dziwo wszyscy zgodnie stwierdzili, że dobrze byłoby się ogrzać i napić czegoś smacznego. W tym celu udali się do Trzech Mioteł Z racji tego, że nie był to dzień wyjścia dla wszystkich uczniów nie było tam tez takiego tłoku jak zwykle. Prefekci wybrali stoliki przy kominku, z racji swojej liczebności połączyli dwa mniejsze stoliki. Kiedy madame Rosmerta przybyła, aby przyjąć zamówienie wszyscy już się rozebrali z mokrych płaszczy, które teraz suszyły się przy kominku i mogli oznajmić swoje preferencje dotyczące zamówienia. Ślizgoni zamówili sobie Ognistą Whisky, Harry Kremowe Piwo, dziewczyny postawiły na lżejsze trunki typu: wino z czarnego bzu, wino pokrzywowe, woda goździkowa czy grzany miód z korzeniami.
Dopiero po wypiciu pierwszych łyków napoju towarzysze zaczęli nawiązywać rozmowę, która do tej pory się nie kleiła.
 - Dobra, to jaki mamy plan działania? - zapytał Zabini zamawiając kolejną szklankę Ognistej Whisky.
 - My idziemy na zakupy. - powiedziała Padma na co przytaknęły Suzan i Hanna.
 - Sądzę, że powinnam zająć się obserwacją Plumpków, według nowych badań występują one na naszym terenie.
 - Jasne, jasne. A reszta? - zapytał Harry patrząc na Hermionę.
 - Ja mam coś do załatwienia  - powiedziała spokojnie.
 - Okej, czyli randka, spoko. - podsumował Zabini - A ty Draco?
 - Mam coś do załatwienia. - powiedział szybko Ślizgon wyrwany z zamyślenia.
 - Oby nie to samo co Hermiona. - zaśmiał się Blaise.
 - O to możesz być spokojny. I odstaw już Ognistą. - poradził Malfoy.
 - Zobaczymy. Potter jakie propozycje? Zostajemy sami.
 - Muszę uzupełnić zapasy, a potem się zobaczy. - odpowiedział Harry.
 - Ja też muszę - zaśmiał się Zabini wskazując na kolejną pustą szklankę.
 - W takim razie widzimy się o 17.30 tutaj? Pół godziny wystarczy na dojście do zamku. Nie powinniśmy się spóźnić na kolację. - zaplanowała Hermiona. Kiedy wszyscy przystali na tę propozycję każdy poszedł w swoją stronę.
Hermiona chciała udać się wprost do Magicznych Dowcipów Weasleyów lecz po drodze postanowiła wstąpić jeszcze do sklepu odzieżowego Gladrag słynącego z dziwnych towarów. Przeszła się po sklepie, który znajdował się dokładnie na przeciwko herbaciarni madame Puddifoot. Nigdy nie lubiła tego miejsca, może dlatego, że jeszcze nikt jej tam nie zaprosił. Kiedy wychodziła ze sklepu po zakupie dwóch różnych i śmiesznych skarpetek z lokalu po drugiej stronie ulicy wyszła para. Byli bardzo zajęci sobą, więc trudno było dostrzec ich twarze, ale wydali się Hermionie znajomi. Jakby widziała już kiedyś ten widok. Kiedy przekraczała próg sklepu i wychodziła na ulicę zadzwonił dzwoneczek nad jej głową. Para odwróciła się leniwie w jej kierunku. Ku ogromnemu zaskoczeniu Hermiony przed nią stała dawna szkolna koleżanka Lavender Brown i....Ron Weasley.
Cała trójka przez chwilę wpatrywała się w siebie w milczeniu. Pierwsza odzyskała świadomość Hermiona i ruszyła bez słowa przed siebie. Nie wiedziała dokąd zmierza, chciała być tylko jak najdalej, sama ze swoim złamanym sercem. Ku jej zaskoczeniu i przerażeniu usłyszała za sobą kroki. Bez oglądania się za siebie przyspieszyła, jednak i osoba za nią przyspieszyła kroku. W międzyczasie rozpadał się koszmarny deszcz, zrozpaczona Hermiona, u której łzy mieszały się ze strugami deszczu puściła się biegiem. Chciała się gdzieś ukryć, więc skręciła w jakąś opuszczoną uliczkę. Na jej nieszczęście poślizgnęła się i wylądowała w wielkiej kałuży. Załamana, zmarznięta, mokra i prawdopodobnie ze skręconą kostką ukryła się za wielkim kontenerem na śmieci. Ku jej uciesze Weasley zgubił trop.

  Malfoy snuł się po mało uczęszczanych uliczkach miasteczka. Nie miał co ze sobą zrobić, nie chciał przyznać przed wszystkimi, ale też przed samym sobą, że jest samotny i nikomu nie potrzebny. Z nikim się nie przyjaźni, niczego nie musi załatwiać, nikt na niego nie czeka.
 Snując się po ciemnych ulicach w deszczu wyglądał naprawdę żałośnie. Jednak nie on jeden. W końcu kiedy chciał minąć ogromny i śmierdzący kontener wypełniony odpadami usłyszał pomimo padającego deszczu czyjś szloch. Rozejrzał się uważnie i dostrzegł osobę, która wyglądała dokładnie tak jak on się czuł. Zmokła, zimna, żałosna, odrzucona, brudna.... Podszedł do osoby, w której rozpoznał dziewczynę....
 - Pomogę ci wstać! - powiedział niepewnie.
 - Nie chce, zostaw, daj mi umrzeć.... - usłyszał przez szloch.
 - Przykro mi, ale nie tym razem - odpowiedział i odgarnął mokre włosy dziewczyny, które przykleiły się do całej twarzy. Dopiero wtedy oboje mogli dostrzec twarz swego towarzysza.
 - ...
 - ...
 - Granger? - zapytał zaskoczony.
 - Malfoy? - zapytała  w tym samym czasie dziewczyna.
 - ...
 - ...
 - Pomogę ci wstać! - powtórzył chłopak.
 - Nie mogę... - wyszeptała Hermiona - Chyba skręciłam nogę.
 - Spojrzę.... - chłopak pochylił się nad Hermioną i podwiną nogawkę spodni. - Boli? - zapytał uciskając.
 Dziewczyna w odpowiedzi tylko pokiwała twierdząco głową.
 - Nie możesz iść?
Tym razem odpowiedz przecząca.
Chłopak zastanowił się przez chwilę i szybkim ruchem wziął dziewczynę na ręce.
 - Nie musisz tego robić. - powiedziała cicho dziewczyna, ale nie ukrywała, że jest jej dużo cieplej i suszej. Było to spowodowane niewątpliwie zaklęciami rzuconymi przez Draco.
Kiedy chłopak dotarł do Hogwartu szybko udał się do Pokoju Wspólnego Prefektów. Z racji tego, że minęło niewiele czasu odkąd wyruszyli do wioski czarodziejów korytarze były puste z powodu trwających lekcji.
Ślizgon delikatnie ułożył śpiącą Gryfonkę na kanapie i przysunął mebel bliżej kominka, w którym postarał się o żywszy i intensywniejszy ogień. Zaklęciem osuszył rzeczy Gryfonki i przykrył ją szczelnie kocem. Kiedy dziewczyna spała wykorzystał okazję i wysłał sowę do Zabiniego, żeby nie czekali na nich jak będą wracać, bo oboje wrócili do zamku. Wykorzystał swój spryt i z kuchni przetransportował gorące napoje i masy jedzenia, bowiem nie mógł na nic się zdecydować nie znając upodobań dziewczyny. Kilka godzin spędził na obserwowaniu śpiącej Hermiony. Sam nie wiedział dlaczego pomógł Granger. Przecież on nawet jej nie lubił. Ale czy na pewno? Tak mu się wydawało. W tamtym momencie tak bardzo przypominała mu siebie. On nie okazałby swoich słabości w ten sposób, ale to było dokładnie to co chciał zrobić. Kiedy już sam zaczynał przysynać oprzytomniał widząc, że dziewczyna otwiera powoli oczy.
 - Musisz to wypić. - powiedział na wstępie podając jeszcze nie do końca przytomnej Granger. Ta bez słowa wypiła to co jej podał i po smaku wyczuła, że to eliksir na poprawę odporności.
 - Dziękuję - powiedziała, kiedy już bez słowa częstował ją herbatą i jedzeniem. Kiedy próbowała podnieść się choć trochę ze swojego posłania dała o sobie znać jej boląca kostka.
 - Za kilka godzin się unormuje -powiedział i już chciał odejść, gdy dziewczyna go zatrzymała.
 - Draco. - powiedziała.
 - Zostać? - zapytał z nadzieją.
 - Bardzo bym chciała. Nie chcę zostać sama.... - powiedziała ciszej.
 Siedzieli tak chwilę na kanapie, Malfoy pomógł Hermionie oprzeć wygodnie nogę na poduszce.
Wreszcie ciche przerwał mężczyzna:
 - Co się stało?
 - Poślizgnęłam się prosto w kałużę.
 - Ale pytam o to... - powiedział Malfoy i dotknął czerwonych i opuchniętych miejsc pod oczami dziewczyny.
 Hermiona chwilę pomyślała i otworzyłam się przed Draco. Opowiedziała mu wszystko od początku, od wakacji, od scen zazdrości, zerwania, poprzez długie dni tęsknoty, złamanego serca, nadszarpniętej dumy do dzisiejszego widoku, utraty nadziei, utraty miłości, utraty przyjaciela, utraty siebie...


  • oddaję w wasze ręce kolejny rozdział, mam nadzieję, że zaspokoiłam wasze oczekiwania choć w niewielkiej mierze.... cieszę się ze szczerych opinii i z tych kilku jakże ważnych czytelników, pozdrawiam wszystkich i zapraszam do czytania i pozostawiania komentarzy - dotychczasowe były jak miód na moje serce
         Katarzyna 


16 komentarzy:

  1. Wiesz co najbardziej podoba mi się w twoim opowiadaniu? To że rozwijasz znajomość między
    Granger a Malfoyem powoli. Dzięki temu mają okazję by tak naprawdę się poznać. Myślę,że teraz zarówno Hermiona jak i Draco będą potrzebowali swojego towarzystwa i wzajemnego wsparcia.
    Zapewne dzięki swojemu towarzystwu nie będą czuli się tak opuszczeni i osamotnieni.
    Najważniejsze jest akceptacja drugiego człowieka. Mam wrażenie,że mimo iż Malfoy jest z natury skryty to w Hermionie znajdzie wsparcie,
    które jest mu tak potrzebne, no i odważy się teraz otworzyć przed nią, skoro Granger mu zaufała opowiadając o swoich problemach.
    Poza tym ubawiła mnie sytuacja w której Zabini
    ratuje gryfonke od towarzystwa Cormaca,
    ciekawa jestem czy nadal będzie tak upierdliwy w stosunku do Hermiony, może następnym razem
    z opresji wybawi ją Malfoy? heh
    Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału:)
    Życzę gigaogromnej weny:)

    Pozdrawiam
    Orchidea

    OdpowiedzUsuń
  2. Z niecierpliwością wyczekiwałam tego rozdziału
    i po przeczytaniu jestem w stanie stwierdzić,
    że opłacało się czekać:) Naprawdę pomysłowo
    rozwijasz znajomość Hermiony i Draco.
    Zgadzam się z poprzedniczką, uważam,że dzięki
    wzajemnemu wsparciu tych dwoje będą mieli okazje
    by sobie zaufać a w konsekwencji pomóc.
    Postać Zabiniego w twojej wersji zyskuje u mnie
    coraz większą sympatię:)
    Czekam na next
    Pozdrawiam
    Lilu

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle rewelacyjny:)
    Mam nadzieję,że Hermiona już definitywnie odpuści sobie Rona.
    Podobała mi się scena w której Hermiona zwierzyła
    się Draco. Myślę też,że dzięki wzajemnej współpracy
    lepiej będą się dogadywać.
    Czekam na kolejną notkę

    Pozdrawiam
    Jasmin

    OdpowiedzUsuń
  4. No, mam nadzieję, że to już koniec pomiędzy Hermioną, a Ronem. W sumie to i tak nie miało przyszłości. Nie mogę się już doczekać dalszej części.

    OdpowiedzUsuń
  5. awrr... Dramione :3 ciekawie piszesz, szybko dodaj nowy rozdział i weny życzę :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawe opowiadanie. Zapowiada się naprawdę interesujące Dramione:) Czekam na jakiś bliższy kontakt między Malfoyem a Granger.
    Czekam na nowość

    ula

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale cudownie to zaplanowałaś!! <3 Zgadzam się z Angusą, mam nadzieję, że to koniec między nimi. Nie żebyś co, ale Ron zawsze mnie irytował ;) czekam na kolejne posty :D
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rewelacyjny!!
    Bardzo przyjemnie mi się czytało cały rozdział.
    Czekam na kolejny

    Aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Zawsze uważałam,że Ron nie pasuje do Hermiony,
    dlatego ciężko było mi się pogodzić z tym,
    że Rowling ich połączyła. Nie wyobrażam sobie
    ich razem na dłuższą metę. Bądźmy uczciwi o czym oni
    mieli by razem rozmawiać? Granger jest oczytaną, inteligentną dziewczyną, a on?
    Eh...mam nadzieję,że Hermiona po tym co zobaczyła
    zostawi Rona, widać na nią nie zasługuje skoro tak
    szybko się pocieszył w ramionach innej.
    Teraz czekam na rozwinięcie znajomości między
    Hermioną a Draco.


    Pozdrawiam
    Landrynka

    OdpowiedzUsuń
  10. WOW świetny blog właśnie znalazłam. Bardzo podoba mi się to że informujesz o dacie ukazania się kolejnego rozdziału z pewnością go przeczytam. Życze dużo weny. Pozdrawiam
    nikaa

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć, tu Kyoyama z waniliowe.blogspot.com
    Wykonałam Twoje zamówienie, wszystko wisi na stronie głównej.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kompletnie zapomniałam. Jest teraz promocja, że do filmu dorzucamy dwa buttony. Ty jednak nic o tym nie mówiłaś, więc wypadło mi z głowy. Czy nadal sobie ich życzysz (jak to zabrzmiało)?

      Usuń
  12. Widzę, że powoli rozkręca się opowiadanie. Bardzo ciekawi mnie co się wydarzy dalej. Podoba mi się, że relacje pomiędzy Hermioną i Draconem powoli się rozwijają. Czekam na kolejny rodział:)

    Pozdrawiam,
    Yumiko

    OdpowiedzUsuń
  13. Wczoraj zaczęłam czytać twojego bloga... Mam tutaj pytanie... Czy Sklep Weasley'ów nie był przypadkiem na Ulicy Pokątnej? ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak wydaje mi się, że był na Pokątnej, aczkolwiek firma się rozwija, ten rozdział był tak dawno, że już sama nie pamiętam czy wcześniej nie pisałam o tym;

      Usuń
  14. Wszystko świetne, ale proszę dodaj trochę jakiś czarów i walki.

    OdpowiedzUsuń