6.10.2014

XXX. My też cię kochamy

Hermiona obudziła się w świąteczne popołudnie. Już dawno nie czuła się tak wypoczęta. Szatynka leniwie podciągnęła się po pozycji siedzącej i rozejrzała się po pokoju. Nic się tu nie zmieniło odkąd była małą dziewczynką. Jej uwagę przykuł kryształowy flakonik stojący na stoliku nocnym oraz kawałek pergaminu. Kobieta natychmiast chwyciła wiadomość i przeczytała półgłosem:

Hermiono,
wybacz, że zostawiam cię samą, ale musiałem pilnie wyjechać do kliniki. 
Mam nadzieję, że wypoczęłaś. Pozostawiam ci jeszcze jedną porcję eliksiru Słodkiego Snu. 
Uważaj na siebie.
Do zobaczenia na ślubie Pottera. Mam nadzieję, że zechcesz mi towarzyszyć? 
Wesołych Świąt.
Twój Draco


Szatynka po przeczytaniu wiadomości westchnęła i wtuliła się w pachnącą pościel. Z szerokim uśmiechem układała sobie plan na dzisiejszy dzień.
- Chyba przydałoby się kupić jakąś suknię na ten nieszczęsny ślub. - skrzywiła się nieznacznie Hermiona. Podświadomie jednak chciała zrobić wrażenie na Draco. Młoda kobieta powoli wstała z ciepłego posłania i przygotowała się do wyjścia. Nie miała ochoty na samotne uroczyste świąteczne śniadanie, więc ograniczyła się do gorącej herbaty i kawałka pieczonego indyka. 
-  Pierwszy przystanek Sowia Poczta. - zdecydowała Hermiona wychodząc z domu. Była Gryfonka chciała wysłać odpowiedź blondynowi zanim zniknie w czeluściach królestwa Madame Malkin. 

- Dobra Potter masz pół godziny! - do uszu bruneta dotarł gburowaty głos jednego ze strażników Azkabanu. Po chwili za jego plecami zatrzasnęły się masywne drzwi. Przez dłuższą chwilę Harry przyzwyczajał się do mroku panującego w celi. Dopiero po chwili zauważył kruchą postać siedzącą na jedynej pryczy. 
- Harry? To ty? - odezwała się niepewnie Pansy.
- Pans... - Potter pokonał odległość dzielącą go z ukochaną w kilku krokach i przytulił ją czule do siebie. Przez cienki materiał wyczuł jej przygarbioną postać, a jego dłoń napotkała kościste palce brunetki. - Czy oni cię w ogóle karmią? - oburzył się Harry. W odpowiedzi Pansy jedynie uśmiechnęła się blado.
Po chwili milczenia, kiedy to mężczyzna przypatrywał się uważnie każdemu centymetrowi twarzy kobiety, gładził jej splątane włosy i muskał każdego siniaka ustami, odezwała się była Ślizgonka.
- Dostałeś moją wiadomość?
- Tak, dlatego tu jestem. Jeśli twoje przypuszczenia się sprawdzą.... - zaczął mówić Harry.
- Wiem, że to mimo wszystko ryzykowne, ale wierzę, że podejmiesz dobrą decyzję. I każdą uszanuję... - tłumaczyła cichym głosem Parkinson.
- Jeśli stchórzę? - pytał Harry spuszczając wzrok.
- Zrozumiem..., bo mimo to nigdy nie poznałam tak odważnego i dobrego czarodzieja. - Harry poczuł na swoim policzku dotyk zimnej dłoni kobiety.
- Wyłazić stamtąd! Koniec widzenia! - drzwi otworzyły się nagle.
- Dopiero przyszedłem... - oburzył się Potter.
- To nie hotel, wypad stąd! - strażnik splunął brunetowi  pod nogi.
- Kocham cię! - powiedział pewnie Harry i pocałował kobietę.
- No proszę, bo się wzruszę!... - zarechotał strażnik. - Ruszaj się! - wrzasnął kolejny raz wypychając byłego Gryfona na zewnątrz. 
- My też cię kochamy... - wyszeptała przez łzy Pansy spoglądając przez kratę w drzwiach na oddalającego się Pottera. 

Wielka i huczna ceremonia miała odbyć się na wzgórzu przy posiadłości państwa Weasley. Był to jedyny element, na który zgodziła się panna Weasley przy planowaniu uroczystości, zaproponowany przez jej matkę. Kolejne miejsca zapełniały się w szybkim tempie. Gości ciągle przybywało. Kolejne punkty teleportacyjne dostarczały znanych i bogatych czarodziei. Ginevra szykowała się do ślubu w otoczeniu sztabu specjalistów. Nad jej głową ćwiergotała również jej druhna - panna Lovegood. Nic nie było w stanie zepsuć tego idealnego dnia, do którego prowadziły jej wieloletnie starania. 
- Ciekawe kto będzie drużbą Harry'ego? - zastanawiała się blondynka poprawiając włosy.
- Kogo to obchodzi?! - machnęła ręką rudowłosa.
- Pewnie Ron... - rozmarzyła się Luna.
- Może być... - Weasley skupiła się na najważniejszej osobie dzisiejszego dnia, czyli sobie.

- Kolejna teleportacja, proszę się przesunąć. - rozkazał Ron Weasley. Po chwili na miejscu pojawił się Harry Potter, który przywitał się chłodno z przyszłym szwagrem.
- Hermiona już jest? - zapytał Potter nie patrząc na byłego przyjaciela.
- Jeszcze nie.
- A Malfoy? - skrzywił się brunet przyglądając się olbrzymiemu namiotowi wielkości pałacu, w którym znikali wszyscy przybyli.
- Zaraz powinien być. Mam go na liście tuż za tobą. - wyjaśnił Ron.
- Świetnie. Zaczekam. - przytaknął Harry.
- Harry, już cię przepraszałem, ale widzę, że to nic nie zmieniło. Co mam zrobić, żebyś mi wybaczył? - próbował nawiązać rozmowę z przyjacielem rudzielec.
- A potrafisz sprawić bym przy ołtarzu czekał na kobietę, którą naprawdę kocham, a nie na tę żmiję bez serca? - zapytał brunet. Rudzielec jedynie westchnął i zakomunikował kolejną teleportację.
- No nareszcie! - uśmiechnął się Harry widząc Malfoy'a wraz z Hermioną. Oboje wyglądali jakby wybierali się na pogrzeb, a nie na wesele. Malfoy w czarnym garniturze dopełnionym czarną koszulą oraz krawatem wyglądał dokładnie tak jak pan młody.
- Wyglądacie identycznie... - zauważyła Hermiona.
- Malfoy zgodził się zostać moim drużbą na tym przedstawieniu. - przyznał brunet.
- Myślałam, że Ron... - zaczęła Hermiona dopiero dostrzegając swojego rudego przyjaciela. Przerwała jednak w połowie zdania i uśmiechnęła się pocieszająco do Rona.
- Ślicznie wyglądasz Hermiono. - odważył się wtrącić Ronald.
- Dziękuję. - powiedziała Hermiona wygładzając przód swojej długiej aksamitnej i czarnej jak noc sukni.
- Idziemy? - zaproponował Harry.
- Jasne. - przytaknął blondyn nadstawiając ramię, aby stanowić oparcie dla Hermiony. Kobieta zanim jednak dołączyła do obu mężczyzn podeszła do Weasley'a i uścisnęła go z całej siły dodając mu otuchy.
- Do zobaczenia na miejscu. - wyszeptała do ucha Rona na co on skinął głową.
- Chodźmy. - wyprostowała się Hermiona biorąc pod ramię Draco oraz Harry'ego i energicznym krokiem wchodząc do barokowego ociekającego przepychem namiotu. 

Kilka chwil przed rozpoczęciem Harry wraz z Draco opuścili Hermionę, która zajęła miejsce w pierwszym rzędzie tuż przy ołtarzu. Obaj mężczyźni stali w centrum namiotu oczekując na przyjście panny młodej. Ich pojawienie spowodowało ogromne zdziwienie, gdyż nikt nie spodziewał się obecności szkolnego wroga nowożeńców, a tym bardziej jego przybycia w towarzystwie panny Granger i zajęcia miejsca wieloletniego przyjaciela Rona Weasley'a. Reporterzy nie próżnowali, a samopiszące pióra łamały się pisząc w pośpiechu kolejne soczyste newsy.
Wreszcie rozbrzmiała muzyka. Cała sala powstała w zachwycie przyglądać się kroczącej środkiem pannie młodej. W anielskiej sukni wyglądała zniewalająco, jedynie kilka obecnych osób zdawało sobie sprawę jak bardzo przekłamany jest to obraz.
Ceremonia trwała, formalności musiała stać się zadość. Hermiona nie mogła patrzeć na zbolałą twarz przyjaciela i oczami wyobraźni widziała jak wyciąga rudą wywłokę po czerwonym dywanie na wzgórze. Jej rozmyślania przerwał głos księdza:
- Czy ktoś z obecnych zna powód, dla którego obecna tu para nie powinna wstępować w związek małżeński niech powie to teraz lub zamilknie na wieki... -na sali zapadła grobowa cisza. Hermionie cisnął się na usta okrzyk sprzeciwu. Z przodu można było dosłyszeć prychnięcia Malfoy'a, które próbowała zgromić wzrokiem Ginny.
- Skoro tak... - chciał kontynuować duchowny.
- Przepraszam, ale chciałbym porozmawiać z Ginny na osobności... - poinformował Harry.
- Panie Potter, chyba to nie jest dobry moment... - szeptał ksiądz.
- Proszę mi wierzyć, idealny. - uciął brunet. Chwycił złą Weasley za ramię i nie zwracając uwagi na zaskoczone spojrzenia zgromadzonych wyprowadził ją przed namiot. Hermiona wraz z Draco wymienili porozumiewawcze spojrzenia i ruszyli szybkim krokiem za przyjacielem. 
- Co się tutaj dzieje? - oburzyła się Molly chcąc interweniować.
- Usiądź, Harry wie co robi... - Ron powstrzymał matkę przed wyjściem.

- Potter co ty wyprawiasz? - zapytał zaskoczony Malfoy.
- Ślubu nie będzie! - powiedział pewnie i wyraźnie Harry.
- Harry... - zakryła dłonią usta Hermiona. - Przysięga...
- Przysięga nie jest wiążąca, przynajmniej na razie. - powiedział brunet ścigając krawat i rzucając go za siebie. 
- O czym ty mówisz? - nie wiedziała jak to zrozumieć Hermiona.
- Przysięgałem poślubić matkę mojego dziecka, więc dopóki ona nią nie jest nie mam wobec niej zobowiązań. - wyjaśnił Potter.
- Sam na to wpadłeś? - uśmiechnął tryumfalnie blondyn.
- Właściwie to zasługa Pansy. - Malfoy uśmiechnął się na tę wiadomość złośliwie i skupił swoją uwagę na czerwonej ze złości Weasley, która gotowała się w sobie do tej pory milcząc.
- I co ruda suko?! - odezwał się Draco podchodząc bliżej Ginny. W jego oczach zalśniły mordercze ogniki. Już dawno Hermiona nie widziała starego Malfoy'a. Malfoy'a, który przyprawiał ją o nieprzyjemne dreszcze. - Myślałaś, że uda ci się zniszczyć po kolei nas wszystkich? - wściekły mężczyzna chwycił Weasley za ramię powodując mocne zaczerwienienie i siniaki.
- Myślisz, że nie mam już nic do powiedzenia? Los jednego z was... - ostatnie słowa Ginevra wypluła z niechęcią. - ...ciągle zależy ode mnie.
- Uściślijmy coś! - blondyn ścisnął w swoich rękach pannę młodą i potrząsnął nią nie siląc się na delikatność. - Jeśli Pansy spadnie chociaż włos z głowy...
- To co? - zaśmiała się blondynowi prosto w twarz Weasley. - Zabijesz mnie?
- Ja cię zabiję! - odezwał się w końcu Harry, który pozwolił działać byłemu Ślizgonowi.
- Harry! Nie! - kręciła z niedowierzaniem głową Hermiona.
- Jutro rozprawa... i oby się skończyła pomyślnie. A wtedy zejdziesz nam z oczu i już nigdy się nie spotkamy. - wychrypiał Potter.
- W przeciwnym razie... znajdę cię choćby na dnie piekła! - wściekły blondyn odepchnął rudowłosą kobietę od siebie tak, że wywróciła się do tyłu. - Brzydzę się tobą! - skrzywił się Draco.
- Nie pozwolę się tak traktować! Popamiętacie mnie! - krzyczała Ginny i w następnej chwili teleportowała się w nieznane miejsce.
Chwilę milczenia przerwała Hermiona, która ze łzami w oczach rzuciła się na szyję Pottera. 
- Ciii... Hermiono nie płacz... - pocieszał ją przyjaciel głaszcząc po misternie upiętych włosach.
- To z radości Harry... już nic ci nie zagraża... - pociągała nosem szatynka.
- Myślicie, że wystarczająco ją nastraszyłem? - odezwał się w końcu blondyn, w którym nie pozostała nawet namiastka wcześniejszego brutala.
- Ja bym się zastanowiła co mam jutro zrobić... - przyznała Granger ocierając oczy chusteczką, którą zorganizował jej Harry.
- Ale to Ginny... nie wyglądała na nawet trochę przerażoną... - westchnął Potter obejmując nadal jedną ręką przyjaciółkę.
W oddali dobiegł ich głos niecierpliwiących się gości weselnych. Chwilę potem w wejściu do namiotu pojawił się Ron. Mężczyzna rozejrzał się po obecnych i lekko się uśmiechnął. 
- Spadajcie, ja wszystkim się zajmę... - zapewnił i już go nie było. Hermiona uśmiechnęła się ciepło w stronę miejsca, gdzie jeszcze przed sekundą znajdowała się postać jej byłego narzeczonego. 
- On ma rację... chodźmy... zaraz się zacznie... - przyznał Draco i cała trójka zniknęła przenosząc się do domu Hermiony.

  • nareszcie jestem z przedostatnim rozdziałem! kolejny będzie już epilog - nie wiem jeszcze jak zakończę tę historię - waham się również czy opcja dwóch zakończeń będzie adekwatna do moich oczekiwań, ale okaże się wszystko w trakcie pisania zapewne tak jak zwykle; czeka nas jeszcze ostateczna rozgrywka i rozprawa przed Wizengamotem, od której toku wszystko zależy... tymczasem co myślicie o dzisiejszym skrawku historii? miałam ochotę na jakiś szczęśliwy epizod :D wielkie zakończenie zapowiadam na niedzielę!!!
          Katarzyna
           
  • ps. dostałam niedawno informację, że istnieje blog o tej samej nazwie co mój - inaczej zapisany graficznie, na którym znajduje się opowiadanie mające ten sam tytuł co moja pierwsza historia - sam tekst jest zupełnie inny, więc nie wiem czy mam się czym niepokoić, czy mam możliwość roszczenia sobie praw do nazwy? dodatkowo autorka zamieściła na blogu szablon, który kiedyś powstał na moje zamówienie co wprowadza dodatkowy zamęt.... co o tym myślicie?

22 komentarze:

  1. Rozdział jest bardzo fajny, naprawdę mi się podoba. Bardzo dużo się w nim dzieje! Podoba mi się taki rozwój akcji... Jestem ciekawa czy Ginny dalej będzie walczyła o Harry'ego. Czekaj, czy dobrze zrozumiałam, że Pansy jest w ciąży?! o:
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam na swojego bloga na nowy. :)
    Hm, co do tego bloga... Może obserwuj go i patrz, czy dziewczyna nie dodaje żadnych Twoich tekstów, a jeśli cos takiego się zdarzy, zainterweniuj.

    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały! Boję się strasznie o Pansy. Mam złe przeczucie, że przez pobyt w Azkabanie coś stanie się z jej dzieckiem... mam nadzieję, że to mylne odczucie. Cieszę się, że ślub się nie udał. Jestem jak zawsze ciekawa dalszych wydarzeń, jednak nadal nie potrafię sobie uświadomić, że to już koniec... :C
    Odnośnie bloga myślę to samo co Mrs. M. Na razie zostaw to, jednak staraj się być na bieżąco z dodanymi przez nią notkami. Kto wie... może nazwa i wygląd są przypadkiem, ale jeśli tekst lub fabuła będą się zgadzały... zgłaszaj. Bo to już na pewno można będzie uznać za plagiat.
    Powodzenia, życzę dużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny! Tak się cieszę, że Pansy wymyśliła, jak obejść Przysięgę i że jest w ciąży! Mam tylko nadzieję, że nic się jej i dziecku nie stanie ;) Nie mogę i jednocześnie nie chcę się doczekać epilogu, ponieważ naprawdę uwielbiam to opowiadanie i nie chcę, aby się kończyło :(
    Jeśli chodzi o bloga to tak jak powyżej, jeśli fabuła będzie taka sama to musisz to zgłosić. A na teraz to możesz napisać do autorki i się wypytać i wszystko będzie jasne ;)
    Życzę weny i pozdrawiam!

    Maggie Z.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja czekałam na ten rozdział :D ale było warto, wyszło Ci to pięknie, scena w Azkabanie była bardzo wzruszająca, a ślub zakończył się happy endem :D Cud miód i orzeszki :D Mam nadzieję, że skoro zbliżamy się do końca to masz w głowie pomysł na kolejną historię :)
    A co do tamtego bloga, to może po prostu napisz do tej dziewczyny o co jej chodzi :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam już ogólny zarys kolejnej historii, ale chcę sobie dać trochę przerwy - może miesiąc, żeby dopracować kilka początkowych rozdziałów; nie mam zamiaru znikać zupełnie - szykuję kilka miniaturek :)

      Usuń
  5. Nowy rozdział i uśmiech na twarzy będę mieć chyba do jutra! Kocham Cię za to, że mnie tak uszczęśliwiasz! I w ogóle tak pięknie wszystko opisujesz, że mi też się chce świąt i śniegu i zimy... Aj rozmarzyłam się! Tyle nowości tyle akcji- super, super, super! Pansy w ciąży taka biedna teraz jest! Szkoda mi, że to wszystko co dla nas tak pięknie wymyśliłaś juz się kończy, ale liczę tak jak chyba każdy Twój fan na coś nowego, cokolwiek byle Twojego autorstwa! Nie zostawiaj nas, błagam! Dawaj szybciutko nexta lub może jakaś małą miniaturkę? A co do tego bloga to może to zwykły zbieg okoliczności? Ale ja na początku starałabym się zainterweniowac u autorki tego bloga, tak całkowicie ugodowo, łagodnie, szczególnie chodzi mi tutaj o ten szablon albo czekaj na rozwój sytuacji ;)
    Dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
    Vanillia :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach no proszę!
    Tak się przejęłam napisaniem komentarza pod poprzednią notką, że prawie przegapiłam ten rozdział!
    Co do historii wystarczająco opisałam się przed poprzednim postem, więc teraz tylko tak szczegółowo.
    Tak jest! Ślub się jednak nie odbył z Ginny dostała za swoje.Ciekawa jestem, czy Ruda jeszcze wymyśli coś podczas rozprawy Pansy, czy może zakończysz wszystko Happy Endem.
    Swoją drogą powrót przerażającego Dracona był fajną odmianą, zważając pod uwagę, iż teraz najbardziej dla niego liczy się Hermiona.
    A co do Pansy… "my też cię kochamy" - o rany. To się porobiło. Harry dostanie w końcu to czego chce. Dziewczynę swoich marzeń oraz malucha. Dla niego nie wyobrażam sobie nic wspanialszego.
    Co do Miony…pod poprzednią notką, wyraziłam swoje zdanie na temat dwóch epilogów. Naprawdę nie robi mi różnicy, czy historia zakończy się happy endem czy też nie. Ważna jest dla mnie całość niż tylko koniec.
    Jeżeli tak bardzo martwisz się o "ukradnięcie" twojej nazwy opowiadania, może skontaktuj się z autorką i przedyskutuj to z nią na spokojnie :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaraz się popłacze... niedlugo koniec a ja jeszcze do tej myśli sie nie przyzwyczaiłam... mam nadzieję że bedzie szczęśliwe zakonczenie:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zwariuję do niedziel. Ciekawość zżera mnie od środka i błagam Merlina, Godryka, Salazara, Rowenę i Helgę o szczęśliwe zakończenie. Załamię się jeśli Hermiona nie przeżyję, a Pansy skończy w Azkabanie, zresztą zapewne jak większość. Ale czego byś nie napisała i tak będzie dobrze, w końcu to twoje historia :)
    Co do rozdziału - cudo <3 Dokładnie tak wyobrażałam sobie ten ślub, już nie mówiąc o wspaniałym finale. Ma za swoje ta ruda suka, chociaż mam nadzieję, że bardziej jej się dostanie. Z niecierpliwością czekam na niedzielę :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny! Czekam na kolejny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki super rozdział ;)
    Cóż za piekny ślub... a raczej jego brak ;) Ciekawe jak Ginevra przełknie takie upokorzenie na oczach tylu ludzi? Oj chciałabym żeby to nie był koniec jej upokorzenia...
    Jak dobrze, ze Pansy ma głowę na karku i wpadła na pomysł jak obejść tą nieszczęsną przysięgę. W jej przypadku i Harrego liczę na szczęśliwe zakończenie ;)
    Teraz tylko pozostaje czekać do niedzieli ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiesz ila ja czasu czekałam na. Ten rozdział? A ty wyskakujesz mi z najlepszą końcówką ever? I like it. Nawet nie wiesz jak bardzo szczerzyłam mordkę do telefonu, gdy ten pożal się Boże ślub został odwołany przez Harryego? Baaaardzo! Uwielbiam cie za to. Wręcz kocham!
    A co do tego bloga... adres proszę. Porównam sb te opowiadania. Jestem ciekawa. Kto tak "ściąga" opowiadanie, naszej, drogiej autorki.
    Weny życzę, czekam na następny rozdział i nowiutkie opowiadanie ;*
    Sofia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. adres bloga jest identyczny do mojego, jedynie wyrazy nie oddzielone są myślnikami; opowiadanie autorki jest inne, ale sam tytuł bloga, jego szablon (który sama kiedyś zamówiłam)... nie wiem co myśleć... przypadek?

      Usuń
    2. Ona napewno zna twojego bloga. Jestem tego pewna.

      Usuń
  12. Jeeej, rozdział genialny, szkoda , że to się już kończy ale czekam ze zniecierpliwieniem.
    Pozdrawiam,
    Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Wybacz, że dopiero teraz komentuję rozdział, ale ostatnio trudno mi wygospodarować chwilę dla siebie.
    Wygląda na to, że Ginny dostała za swoje. Należało jej się, choć nie wydaje mi się, żeby było to ostatnie jej słowo...Harry upokorzył ją, a tym samym popchnął ją do ostatecznych działań. Mam nadzieję, że się mylę;)
    Ron też stanął na wysokości zadania i dobrze. Cieszę się, że dałaś mu szansę na zrehabilitowanie;)
    Żałuję, że nie rozbiłaś tego na więcej rozdziałów. Tak cudownie było spędzać te kilka chwil z Twoim blogiem, a tu nagle wszystko tak nagle się ucięło....No nic, pozostaje mi czekać na wielki finał tej historii;)
    Nigdy nie zrozumiem plagiatowania...Szablon zrobiony pod konkretne zamówienie jest przecież wizytówką danego bloga i pisanej na nim historii. W dodatku tytuł...Dobrze, że chociaż treść jest jej autorstwa. Z drugiej strony, Ty już nie używasz tego szablonu więc może ona znalazła go przypadkiem w internecie, spodobał jej się i go wstawiła. A co do tytułu? Nie wiem, co o tym myśleć. Może się zainspirowała, albo może wpadła na ten sam pomysł i nie zna Twojego bloga? Może nie chciała źle? Wydaje mi się, że najlepiej zrobisz, gdy sobie z nią to na spokojnie wyjaśnisz;) Wyjaśnisz wątpliwości i przestaniesz się tym zadręczać;) Mam nadzieję, że to tylko nieporozumienie, choć doskonale rozumiem jak musisz się czuć. Ktoś bazuje na twoim znaku rozpoznawczym więc masz prawo czuć niepokój i dyskomfort.
    Pozdrawiam serdecznie!
    Villemo;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj :) pragnę poinformować że nominowałam cię do Liebster Blog Award.
    Szczegóły tutaj :
    http://miloscktorejjeszczeniebylo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Nieeeeeeeeeeeeeeee to nie moźe być koniec!!!!!!!!!!!!! Ten blog jest jednym z najlepszycz blogów jakie czytałam. A mogła by się ta historia zakończyć ślubem Hermiony i Draco lecz proszę o kontynuację :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku, niesamowity rozdział!
    Kiedy przeczytałam "(...) -My też cię kochamy.." to zamarłam.
    Przepraszam że tak późno komentuje, ale oczywiście zepsułam sobie internet i dopiero teraz mam dostęp.
    Pozdrawiam,
    SWK <3

    OdpowiedzUsuń