20.12.2013

40. Kochajmy się!

- Dobra Malfoy, nikogo nie zabijemy, ale zastanówmy się co możemy zrobić. -  zdecydował Potter.
- Mów za siebie. - stanął po stronie blondyna Zabini.
- Ej, chłopaki! - uspokoiła towarzyszy Ginny. - Pomijając fakt, że popieram Ślizgonów... - ignorując minę Harry'ego kontynuowała Weasley. - uważam, że powinniśmy współpracować i się nie kłócić.
- W szkole nic nie zdziałamy... - zastanawiał się Potter.
- Racja. - przytaknął Zabini. - Więc musimy się stąd wydostać, bo powierzenie tej sprawy Ministerstwu to beznadziejny pomysł.
- Zawsze możemy polecieć, już kiedyś to zrobiliśmy. - zaproponowała Ginny.
- Mamy inne czasy, może McGonagall nam pomoże? - zaproponował Harry.
- Pewnie masz rację Potter, ale obawiam się, że będziesz musiał opowiedzieć jej o Hermionie. - wyjaśniła Dafne.
- McGonagall będzie chciała wyjaśnień, ale nie Dumbledore. - wpadł na pomysł Gryfon.
- Nie chcę cię martwić, ale on został zabity. - prychnął Malfoy.
- Pewnie żałujesz, że nie z twojej ręki? - zaatakował blondyna Potter.
- Nie chrzań Potter! - zdenerwował się Draco.
- Hej! Hej! Spokój! - krzyknęła Ginny.
- Zachowujecie się jak dzieci. - westchnęła Dafne. - I wy chcecie kogokolwiek wytropić?
- Stary, pójdziemy pogadać z portretem dyrektora. - poklepał Malfoy'a po ramieniu uspokajająco Zabini.
- Dobra, od czegoś trzeba zacząć. - nie widząc innego rozwiązania zgodził się Malfoy.
- Chodźmy od razu. - zdecydował Potter i wszyscy ruszyli do gabinetu dyrektorki.

- Zna ktoś hasło? - zapytał Harry.
- Dawno nas nie było, pewnie jest zmienione. - spochmurniał Zabini.
- Odsuńcie się. - rozkazała Ginny. - Prawa Grampa.- widząc zaskoczone spojrzenia pozostałych dodała - Dobrze, że nie kazała ich wymieniać.

- Puk, puk!
- Pani dyrektor, można? - zapytał Potter.
- Potter? Weasley? - zapytała zaskoczona McGonagall. Jej zaskoczenie było jeszcze większe, kiedy za dwójką Gryfonów zobaczyła jeszcze trójkę Ślizgonów. Przeczuwała, że mieszanka obecnych osób nie wróży nic dobrego. - Co się dzieje? Przysłał was, któryś z nauczycieli?
- Ależ nie pani dyrektor. My nie w sprawie szlabanu, nic z tych rzeczy. - wyjaśnił Zabini.
- Chcielibyśmy porozmawiać z profesorem Dumbledorem. - dodał Potter.
- Wszyscy? - dopytywała się kobieta. - Razem?
- Tak. Wszyscy razem. Czy to, aż takie dziwne? - powoli irytował się blondyn. - Mówiłem, że nic z tego. - dodał ciszej.
- Możemy zająć chwilkę profesorowi? - zapytał Potter.
- To ważne. - dodała pewnie Greengrass.
McGonagall jeszcze raz przyjrzała  się poważnym i zdeterminowanym twarzom swoich uczniów. Wiedziała, że podczas wyjazdu ich relacje się nieco zmieniły, ale nie sądziła, że ta grupa kiedykolwiek zawita w jej progi we wspólnej sprawie. I tą sprawą nie będzie szlaban za nielegalne pojedynki na korytarzu.
- Albusie? Albusie! - próbowała obudzić śpiący portret McGonagall jednak jej nawoływania na niewiele się zdały.  - Przykro mi chyba dzisiaj nic z tego. - wskazała na pochrapującą podobiznę czarodzieja.
- Dziękujemy pani profesor. - westchnął Harry i wszyscy tłoczyli się przy drzwiach, aby opuścić gabinet, gdy za ich plecami odezwał się dobrze znany wszystkim głos:
- Minervo, ja z nimi porozmawiam.
- Ale Severusie...
- Spokojnie, zostaw nas na chwilę samych. - uspokoił kobietę Snape.
- Dobrze. - powiedziała z rezygnacją McGonagall i opuściła swój gabinet nie wiedząc co się dookoła dzieje.
- Profesorze Snape. - skinął głową Malfoy.
- Draco. - przywitał się były dyrektor. - Co was  tutaj sprowadza?
- Chcemy otrzymać zgodę na opuszczenie szkoły. - wtrącił się Potter.
- Och, doprawdy? A od kiedy potrzebujecie czegoś takiego? O ile dobrze pamiętam zawsze radziliście sobie bez tego. - zakpił Severus.
- To inna sytuacja. Chcieliśmy się poradzić Dumbledore'a. - mówił Potter.
- Jestem tutaj w końcu po to, żeby też wysłuchiwać marudzenia uczniów, także nie mam wyboru, słucham.
- To nie jest dobry pomysł. - szepnęła Ginny.
- Zgadzam się z Ginny, wychodzimy. - poparł Harry.
- Może to nie jego szukaliśmy, ale nie możemy czekać. - zdecydował Malfoy.
- Chcesz mu powiedzieć? - pytał zaskoczony Zabini.
- Nie, ale może nam pomóc. - zauważył Draco.
- Ty z nim gadaj. - westchnął Potter kończąc krótką naradę.
- Zdecydowaliście już o co wam chodzi? - pytał poirytowany Snape.
- Profesorze, musimy odszukać pewną osobę. Niewiele o nim wiemy... - tłumaczył Malfoy.
- To czarodziej czy mugol? - pytał portret.
- Nie mamy pewności... - rozejrzał się po pozostałych blondyn. - Nie figuruje w rejestrze jako czarodziej, ale sporo wie o magii.
- Po co go szukacie?
- Zaatakował Granger w Londynie i to nie była zwykła napaść. - odpowiedział blondyn.
- Szlamę Granger? - dopytywał się wyraźnie zainteresowany Snape.
- Hermionę Granger. - poprawił dyrektora wściekły Potter.
- To oczywiste, że nie była to zwykła napaść. - powiedział Severus ignorując reakcję Pottera.
- Profesorze, może nam pan powiedzieć coś więcej? - zapytała nieśmiało Dafne.
- Wiem, gdzie powinniście zacząć szukać. - powiedział tajemniczo Snape.
- Gdzie? Ruszymy od razu. - zainteresował się Zabini.
- Potter, znasz adres. Zabierz znajomych na wycieczkę do domu ojca chrzestnego. - wypluł z siebie Snape. - Poinformuję dyrektor McGonagall o waszym wyjeździe.
- Dziękujemy. - pożegnał się blondyn widząc, że rozmowa jest już zakończona.
- Stwórzcie świstoklik. - dodał, kiedy młodzi czarodzieje wychodzili z gabinetu.

Zaraz po opuszczeniu gabinetu wszyscy udali się do swoich dormitoriów, aby spakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Nie wiadomo było w końcu jak długa czeka ich nieobecność w zamku.
- Za 10 minut na wieży astronomicznej. - zdecydowali.

- Ej, Draco wszystko pięknie, ładnie, ale chyba powinniśmy powiedzieć Hermionie. - zaproponował Zabini.
- Jest bystra domyśli się. - machnął ręką blondyn.
- Czego niby mam się domyślać? - odezwał się zdenerwowany głos Hermiony. Obaj Ślizgoni natychmiast odwrócili się w kierunku otwartych drzwi, o których framugę stała oparta dziewczyna i czekała na wyjaśnienia.
- Nie zamknąłeś drzwi? - pytał zirytowany blondyn.
- Trochę mi się spieszyło. - bronił się Zabini.
- Gdzie się wybieracie? - pytała Hermiona widząc spakowane torby.
- Ymmm.... nigdzie, my tylko sprzątamy...tak sprzątamy. - powtarzał się Blaise.
- Obrażasz mnie myśląc, że uwierzę w tą bajkę. - westchnęła Hermiona. - Nie wiem co kombinujecie, ale nie odstąpię was na krok zanim się nie dowiem.
- Hermiono proszę.... - prosił z bezradności Blaise.
- Granger, spakuj kilka najpotrzebniejszych rzeczy, wyjeżdżamy. - odparł Malfoy i wrócił do pakowania. Kiedy Hermiona zniknęła za drzwiami natychmiast odezwał się Zabini:
- Draco, co ty wyprawiasz? Hermiona będzie bezpieczniejsza w zamku.
- Nie odczepiłaby się od nas i poszła za nami, więc lepiej niech weźmie czego potrzebuje. Poza tym umiesz stworzyć świstoklik? - zapytał Malfoy.
- No, niee... - przyznał brunet.
- No właśnie. Ja też nie. I podejrzewam, że reszta towarzystwa wie na ten temat jeszcze mniej. - wyjaśnił blondyn.
- Już jestem. Teraz wyjaśnijcie mi wszystko. - wpadła do pokoju zdyszana dziewczyna.
- Po drodze. Już pewnie na nas czekają. - zdecydował Malfoy i całą trójką ruszyli na szczyt wieży astronomicznej. Pomimo późne godziny żadne z nich nie musiało się skradać, ani ukrywać. Wszyscy byli Prefektami Naczelnymi i mogli chodzić po korytarzach dużo dłużej niż reszta zamku.

- No nareszcie ile można na was czekać. - wykrzyknął Potter na widok Ślizgonów. Jego mina jednak zrzedła, kiedy z mroku wyłoniła się również Hermiona do tej pory ukryta za ich plecami.
- Hermiona? - nie ukrywała zaskoczenia Ginny.
- Po co ją przyprowadziliście? - oburzył się Harry.
- Dzięki Harry... ciebie też miło widzieć. - przewróciła oczami Hermiona.
- Hermiono, bezpieczniejsza będziesz w zamku. - podszedł do przyjaciółki Gryfon z zamiarem objęcia, jednak dziewczyna cofnęła się. - Wybacz. Ale widzisz? Nie poradzisz sobie jak przyjdzie czas, żeby stanąć oko w oko z Will'em. - Hermiona głośno przełknęła ślinę.
- Ale nie mogę zostać tutaj i zastanawiać się co się z wami dzieje. - mówiła płaczliwie Granger.
- Wiem, że Granger będzie ciężko, ale jest nam potrzebna. - zauważył Malfoy.
- Malfoy ma rację. - przyznała Ginny. - Z tego co mówiliście to tylko ona zna tego kogoś.
- I tylko ja potrafię stworzyć świstoklik. - powiedziała nieśmiało Hermiona.
- Dobrze, więc nie marnujmy czasu. - westchnął Harry. - Ale cały czas będzie cię miał ktoś na oku. - zagroził.
- Cieszę się. - przyznała Hermiona. W geście otuchy otrzymała przyjazny uścisk dłoni ze strony Dafne, co nie uszło uwadze zazdrosnej o względy przyjaciółki Ginny.
- Ekhm... zróbmy miejsce. Hermiona, do dzieła. - powiedziała Weasley stawiając na ziemi starego pluszaka.
- Portus! - wypowiedziała Hermiona celując różdżką w starą zabawkę, która na chwilę zabłysła niebieskim światłem, zadygotała, by w końcu znieruchomieć. - Gotowe. - powiedziała zadowolona z siebie dziewczyna. - Wylądujemy w parku. - poinformowała resztę.
- Gotowi? Na trzy... - zdecydował Potter. - Jeden... dwa... trzy... - i dłonie całej szóstki powędrowały w stronę świstoklika.

- Niezłe lądowanie.
- Ale ciemno!
- Gdzie jesteśmy? - z ciemności docierały głosy, jednak trudno było zidentyfikować do kogo należą.
- Wyjdźmy z tego gąszczu. - w końcu ktoś zdecydował.

- Dobra, co teraz? - zapytał Zabini, kiedy wszyscy wydostali się na zwykłą londyńską ulicę. Latarnie uliczne dodawały sytuacji ponurego nastroju, migocząc co chwilę lub trzaskając złośliwie.
- Podejdźcie ze mną. - poinstruował Potter. Kiedy wszyscy znaleźli się na chodniku, nagle spomiędzy budynków o numerach jedenastym i trzynastym zaczął wyłaniać się brakujący numer. - Witam was na Grimmauld Place 12.
Ślizgoni byli nieco zaszokowani jednak przytomnie weszli do środka za pozostałymi. Hol, jak i reszta domu był ponury, ciemny i zakurzony.
- Chodźcie dalej i starajcie się nie hałasować. - wyszeptał Harry i ruszył w głąb domu.
- Dlaczego? Ktoś tu jest? - pytał ciekawski Zabini.
- Zabini, nie gadaj tylko chodź. - ponagliła chłopaka Dafne, która nie kryła swojego przerażenia tym miejscem.
- No idę, idę. - mówił Ślizgon i rozglądał się ciekawie. Jego nieuwaga spowodowała przewrócenie wielkiej i włochatej nogi trolla, która narobiła ogromnego hałasu.
- No to się zacznie... - westchnął Harry, ale jego dalsze słowa zostały zagłuszone przez rozdzierający kobiecy krzyk.
- Co u licha?! - zakrył uszy Malfoy i wściekłością patrzył na Zabiniego.
- Wszyscy do kuchni. - przekrzyczał portret Potter.

- Zdrajcy krwii... plugawe szlamy... Tyyy! Bezcześcicie mój dom... Mieszańcy!... - w końcu krzyki ucichły, a za drzwiami pojawił się lekko zasapany Potter.
- Co to było? - pytała piskliwym głosem Greengrass.
- Poznaliście właśnie matkę Syriusza. - westchnął Harry.
- Blacka? To jego dom? - pytał zaskoczony Blaise i zaczął rozglądać się zachłannie, aby nie umknął mu żaden szczegół.
- Tak, teraz należy do mnie. - westchnął Potter i razem z Ginny zaczęli wypakowywać z plecaków jedzenie, które udało im się zdobyć w hogwarckiej kuchni.
- Słyszałem, że Walpurga Black była wybuchową kobietą. Musiała wam nieźle zaleźć za skórę. - prychał Malfoy. - Swoją drogą nie rozumiem, dlaczego nie zdjęliście jeszcze tego portretu.
- Próbowaliśmy, nic z tego nie wyszło. - wyjaśniła Ginny.
- Przynajmniej zawsze coś się dzieje... - zauważył Zabini próbując obrócić sytuację, której był przyczyną w żart.
- Może byłoby to śmieszne, gdyby nie obrażała nas za każdym razem, gdy tamtędy przechodzimy. - zamruczała Hermiona, której nikt nie usłyszał. Nikt prócz stojącego najbliżej blondyna.

- Nie dziwię się, że Snape odesłał nas właśnie tutaj. - zauważył Malfoy, kiedy wszyscy wdrapywali się na kolejne kondygnacje budynku i przeszukiwali poszczególne pomieszczenia.
- Dlaczego? - zainteresowała się Hermiona.
- Ten dom to legenda wśród członków arystokratycznych rodzin czarodziejów. - mówił Malfoy.
- Jeżeli coś ma związek z czarną magią, musiało mieć swój początek właśnie tutaj. - kontynuował z uwielbieniem Zabini, któremu na widok kolejnych starych portretów i tajemniczych zamkniętych pomieszczeń świeciły się oczy z ciekawości.
- Zabini, przerażasz mnie. - wtrąciła Ginny.
- Wśród Śmierciożerców ten dom uważany był za widmo. Wszyscy uważają, że albo nie istniał, albo dawno został zniszczony. - wyjaśnił zainteresowanie przyjaciela blondyn.
- Był doskonale ukryty... - wyjaśnił Potter.

- Może na dzisiaj wystarczy? Padam z nóg. - marudziła zmęczona Dafne siadając na skrzypiących schodach.
- Dobra, jest już późno. Kładźmy się, a jutro znów zaczniemy. Jak się podzielimy to pójdzie nam sprawniej. - mówił Zabini.
- Kilka pomieszczeń jest doprowadzonych do porządku, możemy się rozpakować. - wyjaśnił Potter.
- Ja zejdę jeszcze coś zjeść. - poinformowała Hermiona i ruszyła na parter. Minęło kilka chwil i wszyscy pozajmowali sobie wolne sypialnie. Malfoy jednak postanowił pójść w ślady Granger i zajrzeć do kuchni. Kiedy na palcach przechodził przez korytarz usłyszał głos Gryfonki. Był pewien, że wszyscy zostali na górze, więc natychmiast wyjął różdżkę i przyspieszył stając w drzwiach kuchni.
- Stworku, jak się masz? Pomożesz mi przyrządzić kolację? - pytała miło Hermiona.
- Szlamy, zdrajcy krwi plugawią dom mojej pani. Stworek, pilnuje sekretów wielkiego rodu Blacków. Dobrze, że jego biedna pani nie widzi tego szlamu... - skrzat mamrotał do siebie jednak na tyle głośno, że każdy znajdujący się w pomieszczeniu mógł go swobodnie usłyszeć.
- Skrzacie! - podniósł głos Malfoy. - Jak śmiesz zwracać się w ten sposób do czarownicy!? - słowa blondyna wprawiły w osłupienie nie tylko skrzata, ale również Hermionę.
- Panicz Malfoy! - rzucił się do stóp blondyna Stworek. - Proszę wybaczyć Stworkowi. Stworek służy rodzinie Blacków od pokoleń. Stworek dawno nie widział nikogo tak czcigodnego, takiego wielkiego, prawdziwego czarodzieja... - skrzat domowy prawie płakał z radości na widok Ślizgona.
- Stworku, rano czekamy na śniadanie dla WSZYSTKICH przybyłych. - zaakcentował przedostatnie słowo blondyn. - A teraz zejdź nam z oczu.
- Oczywiście paniczu, z przyjemnością. - skrzat skłonił się nisko i natychmiast zniknął.
Hermiona nadal była zdezorientowana jednak w porę oprzytomniała:
- Dlaczego go tak potraktowałeś?
- Kogo? Skrzata? - zapytał zaskoczony blondyn stając naprzeciwko Hermiony i pomagając jej robić kanapki.
- Tak jego. Byłeś niemiły. - zarzuciła mu Hermiona.
- A on był miły dla ciebie? - zadał pytanie blondyn i kontynuował nie oczekując odpowiedzi. - To tylko skrzat, wie gdzie jego miejsce.
- Malfoy! - oburzyła się Granger.
- No co?
- Właściwie to dlaczego on cię słuchał? Nie jesteś jego panem. - zainteresowała się dziewczyna.
- Poniekąd jestem. Należę do rodziny Blacków.
- No tak, ale Tonks też należała do tej rodziny, a jej nie usługiwał. Z trudem udaje się wymóc cokolwiek na nim Harry'emu.
- Jakby ci to wyjaśnić Granger.... Lubi mnie? - próbował zażartować Malfoy.
- Lubi? - prychnęła dziewczyna.
- Z tego co słyszałem to skrzat podziela poglądy swojej krzykliwej pani. Moja rodzina należała do sympatyków tej samej ideologii.
- Należała? - zapytała nieśmiało Gryfonka.
- Poznałaś moją matkę. I wiedz, że ona nie jest do ciebie uprzedzona.
- A ty? - przerwała Ślizgonowi.
- Ja jestem ci dozgonnie wdzięczny za uratowanie jej i teraz zrobię wszystko, aby uratować ciebie. Obiecałem. - wyjaśnił.
- No tak. Obiecałeś. - dziewczyna spochmurniała, bo jednak w głębi serca nie takiej odpowiedzi oczekiwała.
- Poza tym. Już ustaliliśmy, że nie będziemy nigdy przyjaciółmi. - dodał chłopak. - Ale cię nie nienawidzę.

***

- Witam wszystkich w jakże piękny poranek. - do uszu oniemiałych dziewcząt dotarł głos Malfoya rozpostartego nonszalancko przy kuchennym stole suto zastawionym smakołykami.
- Co tu się dzieje? - zapytała podejrzliwie Ginny.
- Draco, przygotowałeś śniadanie? - pytała z niedowierzaniem Dafne.
Blondyn chciał już coś powiedzieć jednak wyprzedziła go Hermiona:
- Żadna sztuka wykonywać rozkazy i wysługiwać się skrzatem. - nie patrząc na nikogo usiadła do stołu i nakładała sobie naleśniki.
- Zupełnie o nim zapomniałam. - westchnęła Ginny i poszła w ślady Hermiony.
- Co robiłeś cały ranek? - zainteresowała się Dafne, kiedy już we czwórkę siedzieli przy stole.
- Miałem parę rzeczy do zrobienia. - powiedział tajemniczo blondyn.
- Coś pożytecznego mam nadzieję? - upewniała się Weasley.
- Jasne. Zjedzcie w spokoju i zajmijcie się przeszukiwaniem salonu. Idę dołączyć do Pottera na górze. - zdecydował Malfoy wstając od stołu.
- Harry też już nie śpi? - zapytała zaskoczona Granger.
- Nawet gdyby spał to ten hałas i tak by go obudził. - wykrzywiła się Ginny, bo z korytarza dobiegł donośny brzęk, a za chwilę w pomieszczeniu pojawił się Zabini.
- Kto to tam w ogóle postawił? I co to jest? - rzucał pytaniami dookoła Blaise otrzepując się z kurzu.
- Ej, coś mi tu nie gra... - powiedziała nagle Hermiona podnosząc się z krzesła. - Mam wrażenie jakby czegoś mi brakowało...
- Faktycznie, jakoś tak.... - myślała Ginny. - ...za cicho.
Hermiona natychmiast wybiegła na korytarz i stała oniemiała pod pustą ścianą gdzie powinien znajdować się portret z krzyczącą kobietą.
- Co się stało? Gdzie on jest? - pytała zdezorientowana dziewczyna dotykając ściany i próbując znaleźć jakiś znak tłumaczący zniknięcie obrazu.
- Wyniosłem go na strych. Trochę tu nie pasował - powiedział spokojnie Malfoy stając za dziewczyną.
- Jak ci się to udało? Dumbledore próbował i nic się nie działo... - próbowała zrozumieć sytuację Hermiona.
- Powiedzmy, że Walpurga zapałała do mnie sympatią i zgodziła się zmienić miejsce swojego zwisu. - powiedział rozbawiony blondyn i dodał już całkiem poważnie - A teraz wybacz, ale czeka mnie małe spotkanko ze starą krewną.
- Co? - dziewczyna ciągle nie mogła pozbyć się zaskoczenia wymalowanego na twarzy.
- Ten portret i skrzat wiedzą więcej niż możesz sobie wyobrazić. A jak myślisz? Komu będą skłonne opowiedzieć kilka rodzinnych tajemnic? - pytał retorycznie Malfoy znikając na schodach prowadzących na górę.

- Nie pozabijajcie się dziewczęta, ja idę poszukać towarzystwa bardziej męskiego grona. - poinformował Zabini i zniknął za drzwiami salonu.
- Czego my właściwie szukamy? - denerwowała się Ginny przekopując się przez stare kredensy. Panna Weasley nie należała do osób cierpliwych. To czego potrzebowała miała dostawać natychmiast lub chociaż działać, cały czas działać. Bezczynne siedzenie bądź praca nie przynosząca efektów doprowadzały ją do szaleństwa.
- Czegokolwiek. Wszystkiego co mogłoby być wskazówką. - wyjaśniła Hermiona pochłonięta przeglądaniem starych pergaminów.
- Ten koleś pewnie już dawno zniknął, a my marnujemy tutaj czas. Nic tu nie ma. - poddała się Weasley.
- Skoro tak to wracaj do Hogwartu... - skwitowała jej wypowiedź Greengrass.
- Chciałabyś! - oburzyła się Ginny podchodząc do Ślizgonki. - Nie wiem co zrobiłaś Hermionie, ale nie odbierzesz mi przyjaciółki... - rudowłosa zaczynała się rozkręcać i podnosić głos. - I widzę jak patrzysz na mojego chłopaka...
- Ginny, co ty wygadujesz? - zareagowała Hermiona.
- To wszystko prawda, widzę co się dzieje. - zapewniała Ginny.
- Nic się nie dzieje. Dafne pomogła mi w ciężkich chwilach i dlatego jest mi bliska. Ale to ty zawsze będziesz moją małą, złośliwą, porywczą przyjaciółką. - zapewniła Hermiona przytulając Weasley z całych sił. Ginny była zaskoczona wylewnością brunetki, ale z uśmiechem odwzajemniła gest.
- Nie zamierzam zabierać ci przyjaciółki. Chciałam pomóc. Udzielić pomocy, której mnie nigdy nie udzielono... - powiedziała płaczliwie Greengrass i chciała wyjść z pokoju jednak zatrzymała ją Hermiona.
- Dafne... nie wychodź. Znamy się krótko, a każda przyjaźń potrzebuje czasu.
- Nie... - próbowała coś powiedzieć Ślizgonka.
- Pomogłaś Hermionie, to tak jakbyś pomogła mnie. - zapewniła Ginny i przywołała ruchem ręki Dafne z powrotem.
- Spróbujemy jeszcze raz? - zapytała obie dziewczyny Granger obejmując je za ramiona. Spotkało się to z nieśmiałymi uśmiechami i twierdzącym kiwaniem głową.
- Dafne... nie chcę być wścibska, ale jakiego rodzaju pomocy tobie nie udzielono? - zapytała nieśmiało Ginny.
- Podczas wojny byłam zamknięta w naszej rezydencji razem z siostrą... - zaczęła swoją opowieść blondynka siadając na środku salonu, na wydeptanym dywanie. Pozostałe dziewczęta poszły jej śladem. Widząc, że wspomnienia sprawiają wiele cierpienia i smutku dodawały otuchy uściskami dłoni. - Matka była bardzo chora, wiedziała o tym dlatego nie broniła się, kiedy napadnięto nasz dwór. Wolała szybką śmierć na skutek klątwy niż, powolne umieranie na szpitalnym łożu.
- Mówiono, że wasz dwór został spalony, a wy cudem zostałyście uratowane... przez czarodzieji z naszej strony. - wtrąciła się Ginny.
- Został podpalony przez kogoś z waszej strony, gdzie spłonęło również ciało mojej matki. Ale było to tylko zniszczenie dowodów na okropności, którym dopuszczali się ci rzekomo poczciwi obywatele, którzy byli na tyle wyrozumiali, aby uratować mnie i Astorię z pożaru i dać szansę na odkupienie zbrodni rodziców. - Dafne w tym momencie zamilkła i rozpłakała się na dobre. Pod wpływem impulsu Ginny objęła ją ramieniem i mocno przytulała. Hermiona nadal siedziała naprzeciwko Ślizgonki i trzymała ją za ręce. Kiedy Dafne trochę się uspokoiła, kontynuowała:
- Wydał nas własny ojciec... - zaszlochała. - Nigdy nie był wzorem cnót, ani miłości rodzicielskiej, ale pod wpływem tortur zdradził położenie naszej rezydencji. Sam później zginął z ręki Voldemorta, który dowiedział się o jego zdradzie. - ostatnie słowa Greengrass wypowiadała ze złością i odrazą, krzywiąc się na wspomnienie o ojcu.
- Co się stało przed pożarem? - zapytała cicho Hermiona.
- Hermiono, pomimo tego, że Draco nie przyszedł na czas, by ci oszczędzić najgorszego to i tak moja sytuacja wyglądała jeszcze gorzej.
- Nie! - zakryła usta dłońmi Hermiona i zaczęła płakać.
- Dafne, co oni ci zrobili? - ostatkiem sił trzymała łzy na wodzy Ginny.
- Przechodziłam przez to samo piekło przez wiele dni. Powtarzało się to w dzień i w nocy. Nikt nie wiedział, gdzie się ukrywałyśmy i nie było szans na pomoc. - po tych słowach młode kobiety zanosiły się od płaczu. - Na szczęście, - Dafne trochę się uspokoiła i na jej twarzy pojawił się nikły uśmiech. - otrzymano informacje o ostatecznej bitwie na błoniach Hogwartu. Początkowo chcieli nas spalić. Zabić lub żywcem wrzucić w płomienie. Sama nie wiem, było mi wtedy wszystko jedno. Właściwie chciałam umrzeć.
- Ale żyjesz i my nie pozwolimy cię skrzywdzić. - zadeklarowała pewnie Weasley.
- W szeregach Śmierciożerców nie ma przyjaźni. Po wojnie nikt się nami nie interesował. Nie wiem jak to się stało, ale wróciłyśmy do Hogwartu i teraz to on jest naszym domem.
- I rodziną. - dziewczyny uścisnęły się po raz kolejny.
- Ginny, ja nigdy nie podrywałam Pottera... - mówiła pociągając nosem Greengrass.
- Nie martw się tym. Każdy to wie, ale Ginny musi przejść przez etap zazdrości o swojego "złotego chłopca" przy znajomości z każdą kobietą. - zażartowała Hermiona, co spowodowało szczery śmiech u obu pozostałych dziewcząt.

- Ej, Blaise, coś ty im zrobił? - zapytał niepewnie Malfoy zatrzymując się jak wryty w progu salonu.
- Komu? - nie wiedział o co chodzi brunet, ale kiedy dotarł do blondyna jego również zaskoczył widok jaki zastał.
- Co się dzieje? Czemu tu stoimy? - zapytał Potter przepychając się do przodu i widząc powód zamieszania. Na środku salonu, na podłodze siedziały trzy młode kobiety pogrążone w rozmowie, raz wybuchające niepohamowanym płaczem zaś za chwilę zaśmiewające się do rozpuku. Wszystkie trzy, jeszcze niedawno nie przepadające za sobą teraz wyglądały jak najlepsze przyjaciółki.
- Piękne panie, co się dzieje? - odezwał się w końcu Zabini wchodząc do środka. Dziewczyny tylko spojrzały po sobie i nic nie odpowiadając wstały z zakurzonego dywanu.
- Znaleźliście coś? - zapytała Hermiona zmieniając temat.
- Dużo więcej niż coś. Ale to wszystko zasługa Malfoya. - przyznał niechętnie Harry.
- Kwestia jednej długiej i nudnej rozmowy. - wzruszył ramionami blondyn.
- Dobra nie bądź już taki skromny. Opowiadaj. - ponaglał Zabini.
- Dobrze, że tutaj jesteśmy, bo będzie łatwiej wyjaśnić. - zaczął Malfoy podchodząc do drzewa genealogicznego rodu Blacków pokrywającego ściany salonu. - Jak widzicie większość rodów czarodziejskich krzyżowała się, w którymś miejscu z rodem Blacków. Nie wszyscy byli tak uwielbiani jak ja... - monolog Ślizgona spotkał się z prychnięciami ze strony Ginny i Hermiony. - Niektórzy jak widzicie zostali wydziedziczeni. Przyczyny były różne...
- Tak, wiemy. Ci, którzy związali się z mugolami lub czarodziejami półkrwi, inni pomagający zdrajcom, pomagający mugolom lub nie uznający "świętej" zasady czystości krwi. - wyrecytowała Hermiona.
- Tak. Ale to nie wszystko. Pominęłaś jedną kwestię Granger. - zauważył Malfoy podchodząc do schematu drzewa.
- Marius Black. Wyklęty z rodu. Charłak. - wskazał wypaloną plamę na ścianie blondyn. - To nie zależało od niego, ale taka rodzina jak ta nie mogła pozwolić na splamienie honoru.
- Z pamiętników Mariusa Blacka dowiadujemy się, że wcześnie został wyrzucony z domu. - kontynuował Potter. - Chciał od początku wrócić do rodziny i szukał wszelkich sposobów na odzyskanie mocy.
- Po kilkunastu latach jego chora wyobraźnia stworzyła niczym niepoparty scenariusz, że charłak rodzący się w rodzinie czarodziejów traci swą moc na rzecz dziecka mugoli, które nagle zaczyna objawiać zdolności magiczne. - pokrótce wyjaśnił Draco.
- Ale co to ma wspólnego z naszą sytuacją? - zapytała wojowniczo Dafne. Dziewczyny stały cały czas naprzeciwko chłopaków trzymając się za ręce, na co panowie przestali po jakimś czasie zwracać uwagę.
- Z długich i nużących opowieści Walpurgii można było wysnuć tezę, że poszukiwany przez nas Will pochodzi z wielkiego klanu Blacków. - odpowiedział spokojnie blondyn.
- Co takiego? - nie dowierzała Hermiona.
- Na domiar złego jest bliskim kuzynem Pottera. - dorzucił Malfoy.
- Tego mogłeś sobie oszczędzić. - odparł zdołowany Harry.
- Dlaczego? Twoja babka była siostrą tego świra Mariusa, a od niego się zaczęła ta szopka z zapładnianiem szlam. - wypalił Malfoy.
- Co?! - krzyknęły na raz Hermiona, Ginny i Dafne.
- Szalony krewny Pottera... - zaczął szyderczo Draco.
- Nie zapominaj, że ty też jesteś na tym drzewie. - zawarczał przez zęby Gryfon.
- W każdym razie Will jest potomkiem... - ostre spojrzenie Pottera. - ... Mariusa Blacka, charłaka. I jak widać próbuje odzyskać moc, której dawno w jego gałęzi nie ma.
- Co mówiłeś o... - Hermiona przełknęła ślinę. - zapładnianiu szlam?
- Ich teoria opierała się na przekonaniu, że tylko stworzenie łączące w sobie krew przodków, czyli charłaka i krew posiadającą magiczne zdolności, gdzie nie odnotowano jakichkolwiek wcześniejszych śladów magii w rodzinie szlamy... ekhm...osoby pochodzącej z niemagicznej rodziny, może przywrócić moc na rodowy tor.- poprawił się Malfoy.
- Dlaczego wybrał akurat Hermionę? - pytała Ginny.
- Gdybym musiał spłodzić dziecko to Granger nie byłaby złym wyborem. - zauważył Malfoy.
- Och, dzięki. Naprawdę. - oburzyła się Hermiona, ale również nieznacznie się zarumieniła.
- A tak na poważnie to ciężko jest znaleźć kogoś kto nie ma jakichkolwiek, śladowych nawet korzeni magicznych. Magia nie bierze się z powietrza. Bywa głęboko uśpiona, ale z czasem się budzi. - wyjaśnił blondyn.
- Na szczęście koleś osiągnął swego celu. - zauważył Potter.
- Chyba, że Granger jest w ciąży. - zauważył Malfoy.
- Hermiona? Jesteś w ciąży? - po pytaniu Zabiniego wszystkie oczy utkwione były w brzuch Gryfonki. Jedynie spojrzenie stalowoszarych tęczówek było utkwione w twarzy dziewczyny.
- Zwariowaliście? Jasne, że nie jestem. - Hermiona stanowczo zaprzeczyła.
- Jesteś pewna? Może powinnaś pójść do lekarza, sprawdzić to? - dopytywał się Zabini.
- Ej, wiem to. Mam okres jasne?!
- Aaaa, dobra... - speszył się Blaise. - Rozumiem, wierzę.
- Wiemy, o co mu chodziło, ale gdzie go znajdziemy? - zwróciła uwagę Ginny.
- Jutro nad ranem wyruszymy do domu Mariusa Blacka. Znaleźliśmy go na starych, nigdy nie otwartych listach do jego matki. Tam zaczniemy. - zdecydował Potter.
- To był męczący dzień, pójdę się położyć. - zdecydowała Dafne i poszła do sypialni. Zabini również zniknął za Ślizgonką. Harry i Ginny wymknęli się na zakupy, aby przygotować ich na podróż.
- Co masz zamiar teraz robić? - zagadał Draco.
- Napawać się ostatkami złudnego bezpieczeństwa. - mówiła cicho Hermiona.
- Boisz się? - zapytał łagodnie Ślizgon.
- To mało powiedziane. - pokiwała głową z rezygnacją dziewczyna. Oboje siedzieli ramię w ramię na ziemi opierając się plecami o kanapę, która była dziurawa przez żerujące w niej bahanki.
- Jesteś Gryfonką, bohaterką magicznego świata, poradzisz sobie... - próbował pocieszać Hermionę blondyn.
- Wszyscy tak myślą, że jestem twarda. - Gryfonka zakryła twarz dłońmi.
- A nie jesteś?
- Malfoy, jak to się dzieje, że tylko tobie mogę powiedzieć jak strasznie się boję? Boję się każdego zakrętu, każdego cienia, boję się samej siebie, swoich reakcji. - młody Malfoy zauważył, że Granger zaczęła płakać. Nie widział jej twarzy, ale czuł jak jej ramiona drgają pod wpływem kolejnych szlochów.
- Chcesz się poddać? Zostawić tą sprawę? - zapytał poważnie Malfoy.
- Sama nie wiem... Może nie powinnam tego drążyć, ale już za późno. Harry, Blaise, oni nie odpuszczą.
- Obiecałem ci coś i dotrzymam słowa. - przypomniał blondyn.
- Nie chcę, żebyś stał się mordercą. Nie wiem o czym wtedy myślałam... nie powinnam tego mówić. - Hermiona nie mogła ukryć zmieszania.
- Myślisz, że nim nie jestem? - zapytał Malfoy. - Mordercą? - doprecyzował.
- Pomimo przeszłości myślę, że nie. I nawet jeśli jest inaczej to nie mów mi tego. Chcę w to wierzyć. - powiedziała błagalnie dziewczyna opierając głowę o ramię chłopaka.
Draco z szerokim uśmiechem wyszeptał:
- Bo nie jestem...

***

- Wszyscy spakowani? Mamy najpotrzebniejsze rzeczy? - pytał Potter przed wyjściem.
- Pytałeś o to już sto razy Potter. Nie jesteśmy małymi dziećmi. - burczał zaspany i zirytowany wczesną pobudką Zabini.
- Ruszajmy! - zdecydowała Ginny i wszyscy ruszyli do parku, aby wykorzystać wczesną porę i przenieść się pod adres z koperty Mariusa Blacka.
- Gotowa? - zapytał szeptem Malfoy, kiedy docierali na miejsce.
- Chyba nigdy nie będę. - odpowiedziała szczerze Hermiona, ale wiedziała, że ma wsparcie we wszystkich tu zgromadzonych.

Kolejna podróż świstoklikiem zajęła im zdecydowanie więcej czasu. Wylądowali na zupełnym pustkowiu. Dookoła nie było śladów życia ludzi. Otaczał ich las i strome skały.
- To na pewno tutaj? - zapytał niepewnie Zabini.
- Spodziewałeś się pięciogwiazdkowego hotelu? - prychnęła Ginny.
- Z pewnością nie tego. - Blaise rozejrzał się wokoło, pozostali również zaczęli się rozglądać.
- Nie ma na co czekać. Trzymajmy się razem. Idziemy! - zdecydował Potter i wszyscy weszli w gęste krzaki idąc kolejno, jedno za drugim.
- Tam jest jakaś rudera. - powiedziała z nadzieją w głosie Dafne, wskazując drewniany dom w części lasu, która nie była tak gęsto porośnięta drzewami.
- Niezła rezydencja, ale od lat nikt tu nie mieszka. - zauważył Blaise. Mimo tego wszyscy dyskretnie zbliżyli się do domku.
- Nie czuję się tu dobrze... - wyszeptała Hermiona do stojącego najbliżej Malfoya.
Zabini i Potter szybko sprawdzili wnętrze domku.
- Czysto, nikogo nie ma.
- Powinniśmy rozbić tutaj obóz. Zaraz zacznie się robić się ciemno.  - zaproponowała Weasley.
- Dobra, przynieśmy zapas drewna na całą noc. Rozpalimy ognisko. - Dafne przejęła inicjatywę i razem z Ginny, Potterem i Malfoy'em wyruszyli do lasu.
- Mam namiot, ale obawiam się, że może być trochę za mały. - wyznała Hermiona.
- Nie martw się, Potter i Weasley zajmą domek. Romantyczna sceneria, ognisko, las... - rozmarzył się Zabini.
- Blaise, jesteś niemożliwy. - śmiała się Hermiona. Chociaż na chwilę mogła zapomnieć, gdzie jest i szczerze pośmiać się z przyjacielem.

Wieczór nastał bardzo szybko i czekała ich bezczynna noc.
- Idziemy spać. - poinformowała Ginny, bo tak jak przewidział Zabini, ona wraz z Potterem zostali oddelegowani z namiotu.
- Miłej nocy gołąbeczki. - zarechotał Blaise za co dostał kuksańca w żebra od Dafne, która siedziała wtulona w niego z powodu niskiej temperatury.
- Na pewno chcecie pełnić wartę całą noc? - upewniła się jeszcze Ginny zwracając się do Hermiony i Draco.
- Tak Ginny. Śpijcie spokojnie. Bez sensu, żebyśmy wszyscy się nie wyspali. - zapewniła pani Prefekt.
- Jak coś to wiesz, gdzie nas znaleźć. - pożegnała się Weasley. Kilkanaście minut później w namiocie zniknęła Dafne i tuż za nią Zabini, którzy też udali się na spoczynek.
- Może powinnaś się zdrzemnąć? - zaproponował Draco po dłuższej chwili milczenia.
- Nie zasnęłabym tutaj. To miejsce.... czuję, że... jest złe... - nie wiedziała jak opisać swoje odczucia dziewczyna.
- Wieje grozą... - zgodził się chłopak i bez większego zastanowienia otoczył Hermionę ramieniem. Natychmiast się jednak zreflektował, kiedy poczuł jak Gryfonka sztywnieje pod wpływem dotyku. - Och, wybacz... - cofnął swój gest.
- To ja przepraszam. Stałam się jakaś dzika. - westchnęła dziewczyna.
- To zrozumiałe... - chłopakowi załamał się głos. Hermiona dyskretnie spojrzała na niego nie kryjąc zdziwienia.
- Wiele o tym myślałam..
- Ja też... - przyznał blondyn. - Kilka minut, a bym zdążył przed najgorszym...
- Nie! - powiedziała stanowczo Gryfonka. - Nigdy tak nie mów. Wszystko dzieje się w swoim czasie, tego nie zmienimy.
Chwila milczenia, każde z obecnych pogrążone w swoich myślach.
- Już wkrótce koniec szkoły. Skończymy Hogwart... - rozmarzyła się Granger.
- Jakie masz plany na przyszłość? - skorzystał z okazji do zmiany tematu Malfoy.
- Zastanawiałam się skąd u mnie ta magia...
- Do czego zmierzasz?
- Sam mówiłeś, że nie bierze się z niczego. Może coś w tym jest. Może posiadam coś co mi się nie należy... - zastanawiała się Hermiona.
- Nie słyszałem z twoich ust jeszcze większej głupoty. - zauważył Malfoy.
- Ale jeśli jestem nie na swoim miejscu, jeśli nie należę do magicznego świata...
- Jak? Pytam, jak najzdolniejsza czarownica od czasów samej Roweny Ravenclaw może nie należeć do magicznego świata, jak? - oburzył się blondyn.
- Nie przesadzaj. Jeszcze niedawno przyznałbyś mi rację.
- Tamte racje nie były moje. - przyznał Malfoy.

- Ej, ludzie znalazłam! - śpiącą na kolanach Ślizgona Hermionę obudził głos rudej przyjaciółki.
- Weasley lepiej późno niż wcale, ale żeby całą noc szukać... - ziewał Zabini.
- Co? Co ty mówisz? Chodźcie zobaczycie!
- Bez przesady, ale szczegóły anatomiczne Pottera mnie nie interesują... - przekomarzał się Ślizgon, co wywołało śmiech budzących się do życia Draco i Hermiony.
- Boże, Zabini. Z ciebie to  jednak kretyn. - wywróciła oczami Weasley. - Znalazłam klapę. Tajne przejście w podłodze.
Po tych słowach wszyscy energicznie ruszyli do domku.
- Swoją drogą ciekawe co robiłaś akurat na podłodze, że wypatrzyłaś to przejście. - zastanawiał się na głos Blaise, co prowokowało śmiech obecnych.
- Tunel prowadzi w głąb lasu. - wykrzyczał Potter, który wychodził akurat z korytarza, kiedy przyszli pozostali. - Wygląda jakby był ciągle używany.
- Zwijamy obozowisko i idziemy. - powiedział Zabini.
- Nie sądzicie, że to trochę podejrzane? - zauważył blondyn. - Nie możemy iść wszyscy.
- Malfoy ma rację, podzielmy się. Nie możemy być pewni co zastaniemy w głębi tunelu. To może być pułapka. - poparła blondyna Hermiona.
- Dobra, dziewczyny zostają? - szukał potwierdzenia wśród reszty Zabini.
- Nie możemy zostawić ich samych. - powiedział Potter.
- Może ty zostaniesz Zabini? - dokuczała chłopakowi Ginny.
- Harry, Malfoy i ja idziemy. Wy pilnujcie. - podjęła decyzję Hermiona i wskoczyła do tunelu.
- Nie zostawiajcie mnie z nim. - prosiła Ginny wskazując wymownie na Ślizgona.
- Wybacz Ginny. - powiedziała tylko Gryfonka i wraz z Malfoy'em i Potterem zniknęła w korytarzu. Jeszcze przez chwilę można było usłyszeć odgłosy kroków dobiegające spod podłogi. Te jednak wkrótce ucichły.

- Myślicie, że znajdziemy go na końcu przejścia? - zapytała niepewnie Hermiona.
- Załatwimy go, mamy przewagę. - zapewniał Harry.
- Nie wiemy czy działa sam. - zauważyła dziewczyna.
- Cicho, słyszycie? - powiedział nagle blondyn.
- Chyba jesteśmy blisko wyjścia. Zachowajmy absolutną ciszę. - wyszeptał Harry i wolniej niż dotychczas przesuwali się w stronę odgłosów trzaskającego ognia. Kiedy byli na tyle blisko, aby usłyszeć kroki odbijające się echem po jaskini Hermiona znieruchomiała:
- To on. Jest tutaj. To on.
- Ciiii.... spokojnie Granger. Oddychaj. - uspokoił ją Malfoy chwytając za ramiona. - Kilka minut i będzie po wszystkim.
- Gotowi? Wychodzimy. - poinformował Harry i wyskoczył z ukrycia celując różdżką w niczego nie spodziewającego się Will'a. Tuż za nim stał uzbrojony Malfoy i Hermiona. Zdezorientowany mężczyzna bez słowa rzucił się biegiem i próbował uciec do lasu, jednak reakcja Pottera była natychmiastowa. Potomek Blacków ledwie zdążył opuścić jaskinię, a już leżał na ziemi próbując się podnieść po zaklęciu oszałamiającym.
Malfoy nie czekał na reakcję pozostałej dwójki i potraktował wroga zaklęciem niewybaczalnym:
- Crucio!
- Malfoy przestań! - próbował powstrzymać Ślizgona Potter.
- Zabijesz go! - krzyczała Hermiona.
- Zasłużył na coś gorszego niż śmierć. - wycedził przez ręby wściekły chłopak.
- Draco, oddamy go w ręce dementorów. - powiedziała Hermiona opuszczając rękę Draco, w której trzymał różdżkę i próbując uspokoić swoje rozszalałe serce.

Po napaści Will stracił przytomność, ale dla pewności Harry dokładnie do związał. Za chwilę na miejscu pojawiła się pozostała trójka, którą zaraz po schwytaniu Will'a wezwała Hermiona wysyłając po nich patronusa.

- Co z nim zrobimy? - pytała Dafne przyglądając się nieprzytomnemu mężczyźnie z obrzydzeniem.
- Nie możemy go zabić. - uprzedził propozycje obecnych Potter.
- Wysłałam patronusa do McGonagall. Pozostaje nam czekać, aż ktoś się zjawi. - powiedziała Hermiona i odeszła jak najdalej od związanego mężczyzny, siadając pod drzewem.
To co działo się dalej przeszło najśmielsze oczekiwania całej szóstki. Prócz McGonagall, państwa Weasley i kilku pracowników Ministerstwa zjawił się również sam minister - Kingsley Shacklebolt.

***

- To już dziś. Wracamy do domu. - mówiła rozmarzonym głosem Ginny wystawiając twarz w stronę czerwcowego słońca.
- Hermiono, na pewno nie chcesz jechać z nami do Nory? - pytał Harry.
- Muszę się urządzić jakoś sama. Czas najwyższy. - powiedziała Hermiona otrzepując swoją kwiecistą sukienkę z trawy i udając się na spacer wzdłuż brzegu jeziora.
Po drodze miała okazję obserwować znajomych wylegujących się na błoniach. Cieszyła się szczęściem przyjaciół - Harry'ego i Ginny, którzy leżeli wtuleni w siebie na kocu pod drzewem, Blaise'a i Dafne, którzy przekomarzali się nad brzegiem jeziora, pryskając na siebie wodą i uciekając od macek Wielkiej Kałamarnicy. Od kilku dni uśmiech nie schodził z twarzy Hermiony. Wszystkie wydarzenia, co prawda nie odeszły jeszcze w niepamięć, ale stawały się coraz odleglejsze. Ciężko było pożegnać się z Hogwartem, który przez tyle lat był jej domem, ale przyszedł czas, kiedy trzeba stanąć twarzą w twarz z życiem i zdecydować co dalej.
- Spakowana? - kiedy Hermiona siedziała na pomoście tuż koło niej pojawił się Draco Malfoy.
- Prawie... - mówiła mając wzrok utkwiony w swoich stopach zanurzonych po kostki w wodzie. - A ty?
- Nie mogę się za to zabrać... Ciężko stąd wyjechać. - mówił Malfoy odchylając się do tyłu i opierając na łokciach, aby promienie słońca ogrzewały jego twarz.
- Za godzinę uczta. - zauważyła Hermiona wstając i podając rękę blondynowi, aby też wstał. - Trzeba się zbierać.
- Chcesz pójść razem na ucztę? - zaproponował Malfoy.
- Zabrzmiało jak zaproszenie. - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Bo nim było.
- Muszę jeszcze coś zrobić. - zatrzymała się na chwilę Granger i wróciła na pomost.
- Granger co ty robisz? - zapytał Malfoy widząc jak Hermiona przekłada w palcach swoją różdżkę i intensywnie się nad czymś zastanawia.
- Czas zacząć nowe życie. - powiedziała Gryfonka i wyrzuciła swoją różdżkę w odmęty niezbadanego hogwarckiego jeziora.
- Granger! - krzyknął zaskoczony Draco.
- Teraz możemy iść. Chyba, że się nie zadajesz z mugolami.
- Co? Co ty zrobiłaś? Mugolami? - zaskoczony blondyn patrzył to na Hermionę, która wyglądała na wyjątkowo szczęśliwą, to na taflę jeziora, pod którą jeszcze moment temu zniknęła różdżka Hermiony. - Wiesz jak ciężko będzie ją znaleźć?
-  Nie mam zamiaru jej szukać. - dziewczyna zostawiła oniemiałego Ślizgona na brzegu jeziora i sama ruszyła do zamku.
- Powiedziałaś reszcie? - zapytał nagle Malfoy, który po otrząśnięciu się z szoku dogonił dziewczynę.
- Jeszcze nie. Nie chcę psuć im tego dnia.
- Nie rozumiem cię. Co to zmienia? - nie dawał za wygraną Draco.
- Wiele. Opuszczając Hogwart zostawiam wszelkie wspomnienia za sobą i zamykam je za bramą szkoły. Zaczynam od początku. Z przyjaciółmi u boku lub bez nich. - mówiła zdeterminowana Hermiona.
- Granger czekaj! - zatrzymał ją przed schodami Malfoy. - Zastanów się. Proszę.
- Prosisz? Dlaczego?
- Błagam, zrób to dla mnie. - powiedział blondyn.
- Nigdy więcej się nie zobaczymy.
- Nie chcę tego! - mówił twardo Ślizgon patrząc prosto w oczy Hermiony.
- Ale jeśli porzucę magię to tak się stanie? - zadała pytanie dziewczyna, na które nie uzyskała odpowiedzi. Malfoy stał zdezorientowany nie wiedząc co ma powiedzieć. Jak przekonać Granger, że robi głupotę. Z drugiej jednak strony od dawna nie widział jej tak szczęśliwej i promiennej.
- Nie każ mi wybierać. - odezwał się poważnie chłopak.
- Nigdy nie kazałam. Każdy podejmuje swoje decyzje.
- A więc to pożegnanie? - westchnął Draco.
- Na to wygląda. - Hermiona również spoważniała. - Gdybyś kiedykolwiek był w mugolskiej części Londynu... - zaczęła Hermiona wyciągając dłoń z zamiarem uściśnięcia Malfoya na pożegnanie, jednak ten miał zupełnie inne plany. Jej przemowa została przerwana przez zachłanny pocałunek ze strony blondyna.
-... na pewno zajrzę. - ostatnie spojrzenie w stalowoszare tęczówki.
Kiedy Hermiona odchodziła w stronę wrót zamku Ślizgon wykrzyknął jeszcze w jej kierunku:
- Jest coś co może zmienić twoją decyzję?
Przez chwilę Hermiona stała nadal odwrócona tyłem do chłopak. Jej dłoń powędrowała do ust, które nadal były rozpalone i spragnione jego pocałunków. Nigdy nimi nienasycone. Zastanawiała się przez moment, aby odpowiedzieć:
- Jest!!!

***

kilka miesięcy później

Hermiona jak każdego poranka odkąd zamieszkała w spokojnej, przyjaznej, mugolskiej dzielnicy siedziała przy kuchennym stole popijając aromatyczną kawę, czytając codzienną prasę i przeglądając pocztę. Wiele razy już otrzymała pocztówki z pozdrowieniami od Zabiniego i Dafne, którzy po ukończeniu szkoły podróżowali po egzotycznych zakątkach globu. Tym razem również się nie zawiodła. Trochę zazdrościła przyjaciołom słonecznych plaż, kiedy za jej oknem już kilka dni temu pojawił się pierwszy śnieg. Dodatkową niespodzianką było zaproszenie, które otrzymała od Harry'ego i Ginny na ich rychły ślub. Zadowolona z takiego obrotu sprawy zastanawiała się jak wziąć udział w uroczystości nie używając przy tej okazji magii. Przyjaciele ku wielkiej radości Hermiony całkiem spokojnie przyjęli jej decyzję o powrocie do świata mugoli. Dostosowali się także do jej wymogów i kontaktowali się z nią tradycyjną pocztą bądź telefonicznie. Żadnych sów, teleportacji, latających mioteł.
Rozmyślania Hermiony przerwał dzwonek do drzwi. Pochłonięta zaproszeniem na ślub bez sprawdzania kto stoi za drzwiami otworzyła je na oścież. Na widok niespodziewanego gościa zaproszenie wylądowało w wodzie, której na werandzie było pełno, a to za sprawą ociekającego z wody Draco Malfoya.
- Malfoy? Co ty tu robisz? I co ci się stało? - pytała zaskoczona dziewczyna wpuszczając szczękającego zębami z zimna blondyna do środka. - Przyniosę ci coś suchego. - Hermiona na chwilę zniknęła na schodach, by za chwilę wrócić na dół z ręcznikiem i wielką suchą bluzą, w której lubiła spać.
- Dziękuję, trochę słaba pora na kąpiel w jeziorze. - przyznał blondyn ściągając mokry sweter i wycierając włosy mięciutkim ręcznikiem.
- Czyś ty zgłupiał? Mówisz poważnie? - zaskoczona Hermiona w czasie, kiedy Malfoy osuszał się przyniosła im gorącej herbaty.
- Musiałem coś znaleźć. - powiedział i wyciągnął w jej kierunku rękę, na której spoczywała różdżka. Nie byle jaka różdżka, bo dokładnie ta, która ostatniego dnia ich edukacji spoczęła na dnie jeziora.
- Nie potrzebnie nurkowałeś. Tylko się przeziębisz. - powiedziała wypuszczając powietrze, chodź Draco mógł przysiąc, że w pierwszej chwili w oczach Hermiony dostrzegł dawną iskierkę. Iskierkę ukazującą się w jej oczach zawsze wtedy, kiedy chciała pokazać innym kolejne zaawansowane rodzaje magii, pokazać, że jest najlepsza.
Draco odłożył odnaleziony patyk na stół w salonie i zwrócił się do Hermiony:
- Odnalazłem ją, bo przez ten cały czas miałem nadzieję, że znajdę sposób na twój powrót. Niedawno doszedłem do wniosku, że chyba jednak nie o to mi chodzi.
- Chyba cię nie rozumiem.
- Każdego dnia od ukończenia szkoły myślałem o tobie. - powiedział zbliżając się do niej i głaszcząc ją po policzku. - O twoich ostatnich słowach. I ja też podjąłem ważną decyzję. Też chcę zacząć życie na nowo. - Malfoy wyciągnął swoją różdżkę i odłożył ją obok poprzedniej. - Jeśli ty jej nie chcesz to ja również.
- Malfoy, co ty? Ty nie możesz? Po co to robisz? - przeraziła się Hermiona nie wiedząc co jeszcze ją czeka ze strony Ślizgona.
- Nasza relacja była trudna. Próbowaliśmy zacząć wszystko od początku, po kolei. Żadna przyjaźń między nami nie ma sensu. Rozpoczęliśmy z drugiej strony, od końca, od nocy w mojej rezydencji. Róbmy to co nam wychodzi, na wspak. - tłumaczył się Malfoy i z kieszeni przemoczonych spodni wyjął wilgotne pudełeczko.
- Draco! - westchnęła Hermiona zakrywając dłonią usta.
- Hermiono, czy zostaniesz moją żoną? - Draco zadał to najważniejsze pytanie przyklękając na jedno kolano.
- Nawet w mugolskim świecie?
- Zwłaszcza, bez ciebie tu nie przetrwam. - przyznał.
- Tak. - powiedziała cicho wzruszona dziewczyna.
- Pani Malfoy... - powiedział blondyn zakładając piękny rodowy pierścionek na palec swojej wybranki. - Kocham Panią!
- Też cię kocham Draco. - wyznała dziewczyna, chwyciła różdżkę i osuszyła ubranie mężczyzny.
- Hermiono? - nie wiedział co się dzieje Malfoy.
- Właśnie zmieniłeś moją decyzję. - przyznała radośnie Hermiona.
- Gdybym tylko wiedział, że o to ci chodzi to oświadczyłbym się tamtego dnia na schodach szkoły. - powiedział Ślizgon.
- I zaoszczędziłbyś sobie zimowego nurkowania, głuptasie. - roześmiała się Granger.
- Warto było... - skwitował blondyn przed tym jak pochłonął go pełen uczucia pocałunek.
Nie czekając ani chwili oboje wpili się w swoje usta. Po raz pierwszy lecz nie ostatni tego wieczoru.


  • to już jest koniec! dziwne uczucie, historia stała się faktem i od tej pory żyje swoim życiem; będzie mi brakować bohaterów z tego opowiadania, ale w końcu i oni zasługują na happy end; dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy trwali przy tym blogu pomimo moich opóźnień, gorszych i lepszych dni; dziękuję za każdy komentarz, za to, że zdobyłam wiernych czytelników, którzy byli tutaj od powstania historii, jak również tych, którzy pojawili się w przeciągu jej tworzenia; nie chcę porzucać pisania, a jedynie zrobić sobie krótką przerwę; chciałabym niezobowiązująco stworzyć kilka miniaturek, na które mam już dawno zanotowane pomysły; no po prostu prawie się łezka w oku kręci, ze wzruszenie czy też z powodu późnej pory i zmęczenia; chciałam dokończyć dzisiaj ten rozdział, aby nie odwlekać tego co nieuniknione, pożegnania są smutne, ale kiedy z jednym się żegnamy to przychodzi nam się witać z nowym, może lepszym; wspominałam wcześniej, że powstanie nowe opowiadanie, koncept jest, czekam na szablon; również dramione, dlatego zapraszam fanów; jestem dumna, że udało mi się doprowadzić opowiadanie do końca i nie zwątpić po drodze, ponad rok życia poświęcony dla hermiony i draco, ale było warto...
          Katarzyna :*

47 komentarzy:

  1. Moje gratulacje :) Lepiej nie mogłaś zakończyć tej przecudownej historii. Przyznam szczerze, że będzie mi jej brakowało, ale pociesza mnie fakt, że nie opuszczasz nas na stałe :) Ten blog na pewno zapadnie w mojej pamięci, gdyż jest naprawdę wyjątkowy. Już się nie mogę doczekać kolejnego Dramione twojego autorstwa ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. żegnaj, to był wspaniały blog,a ja długo go czytałam i już mi go brakuje
    WIERNA CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały! Popłakałam się na końcu :c Będzie mi brakować tej historii bo jest naprawde wyjatkowa kocham tego bloga zostanie w mojej pamięci na długo długo :d
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Och to już naprawde koniec ;(
    Kurcze płakalam podczas opowiesci Dafne i oswiadczynach Dracona.
    Kurcze wariat z niego ,żeby nurkowac po rózdżkę w jeziorze pełnym druzgotków i trytonów.
    Na dodatek chciał zrezygnowac z magii a takie postanowienie musialo go wiele kosztowac.
    Bardzo polubiłam Twojego bloga.
    szkoda,ze to juz konie ;/
    Za to jaki efektowny ;)
    pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Już koniec? Trochę smutno, mi z tego powodu. Pięknie zakończyłaś to opowiadanie. Szkoda się z nim żegnać. ;c
    Pozdrawiam, Maadź
    www.dramione-impossible-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne zakończenie. Niewątpliwie wrócę do Twoich tekstów..!
    Co mogę powiedzieć... trochę przykro bo to była fantastyczna historia...
    Cóż nie pozostaję mi nic innego jak powiedzieć Wesołych Świąt i zapisać Twojego bloga w zakładce przeczytane.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne zakończenie. Dobrze, że Dafne zaprzyjaźniła się z gryfonami i że złapali Willa. W ogóle to całkiem ciekawy pomysł z teorią magiczności i zakończeniem życia magicznego Hermiony. Dobrze, że Draco jednak postanowił zawalczyć o własne szczęście i jednak związał się z Mionką. Może nareszcie wszystko im się będzie układać.
    Jak na zakończenie przystało pragnę ci podziękować: za tą cudowną historię, za te wspaniałe chwile zapomnienia smutków, przeżywania ze wszystkimi bohaterami opowieści wzlotów i upadków, za te nerwy na Draco i na Hermionę, za chwilę zrozumienia i za słodycz płynącą z całej tej opowieści. Jedno słowo nic nie da ale
    DZIĘKUJĘ!!!;)
    ~Olciak
    sm-przerwanatradycja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały rozdział.
    Bardzo się cieszę, że wszystko się dobrze układa.
    Super, że dziewczyny się ze sobą zaprzyjaźniły.
    Cudowne zaręczyny!
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  9. to już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść. Będę płakać :c
    to było cudowne! <3 będę tęsknić za tym... w każdym razie dziękuję, że pisałaś :3
    ~ http://no-rules-in-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetneeee !< Jaka szkoda, że to już koniec :(( Dzięki, za tak wspaniały blog / Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniałe zakończenie :D Szkoda że to już koniec , ale będę czekała na te miniaturki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda że już koniec, ale piękny koniec. Będzie mi brakować tego opowiadania i to bardzo ... Mam nadzieje że szybko do nas wrócisz z nowym pomysłem na opowiadanie i miniaturkami :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Opowiadanie świetnie, cudowne,magiczne.A koniec przepiękny. Naprawdę żałuję ,że już się skończyło.Jednak cieszę się,że nie porzucasz pisania i znów będę mogła czytać Twoje kolejne opowiadanie :)
    Agata.

    OdpowiedzUsuń
  14. No cóż. Zaczęłam czytać gdzieś w połowie opowiadania, a pomimo tego przywiązałam się do tego stopnia, że teraz siedzę i ryczę.
    Stworzyłaś piękną historię Dramione z cudownym zakończeniem. Nie wiem, co mam ci napisać. Jesteś cudowną autorką i bardzo mnie to cieszy, że zamierzasz pisać dalej. To opowiadanie zostanie w moim sercu, mam nadzieję, że nie usuniesz tego bloga.
    Cóż więcej.
    Dziękuje.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Awwww.... jak cudownie ;) A te oświadczyny <3 Uwielbiam Cię po prostu! Szkoda tylko, że to już koniec...
    Pozdrawiam i życzę ci kolejnego opowiadania.
    dark-family-dtb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Ojejku... Długi i genialny.
    Szkoda, że tak mało słodkości u Draco i Hermiony, jednak szczerze mówiąc to Twoje zakończenie bardzo mi się podoba. Wiem, że sama sobie zaprzeczam, ale jetem tak rozstrojona emocjonalnie, że o Merlinie!.
    Genialnie. Mam nadzieję, że nie usuniesz tego bloga, ponieważ z chęcią będę tu wracać.
    Pozdrowienia i czekam na miniaturki i kolejne opowiadanie. <3
    Avis.

    OdpowiedzUsuń
  17. Na końcu się popłakałam :* Kocham :) Czekam na następnego Twojego bloga XD

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo fajne opowiadanie. Zakończenie jest świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ohh, jaka szkoda, że to już koniec.
    Historia Draco i Herm bardzo mi się podobała a ten ostatni rozdział jest cudowny. A zakończenie piękne i trochę niespodziewane ale jedyne w swoim rodzaju
    Bardzo dziękuje Ci za to opowiadanie ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Stworzyłaś piękną historię. Czasami wesołą, czasami smutną i to sprawiło, że stała się realna. Dziękuje!! I czekam na następne przejawy Twojej twórczości.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. O nie już koniec :-( Całe dramione jest po prostu wspaniałe i wciągające! Jak zaczniesz już pisać kolejne to pamiętaj żeby tu napisać info :-) Pozdrawiam i dziękuję za genialną historię!
    -Reina :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. ojeju, jaka szkoda, że to już koniec ;c Jednak był on piękny i oryginalny jak całe opowiadanie! Będę czekać na każdą Twoją notkę z niecierpliwością!
    Pozdrawiam,
    nutelkam

    OdpowiedzUsuń
  23. BOOOOMBA! uwielbiam twoje opowiadania.... nie myślałaś może żeby kontynuować tego bloga - co co się stanie po ich ślubie itp. ? ;)


    Zapraszam do siebie http://drammionedracohermiona.blog4u.pl/ _Slytherin-Princess_

    OdpowiedzUsuń
  24. Już mi brakuje Twojego bloga :-:
    Pozdrawiam ciepło i wesołych świąt!

    Przy okazji zapraszam na prolog mojego Dramione:
    http://malfoy-and-granger.blogspot.com/
    Twoja opinia byłaby dla mnie bardzo ważna.

    OdpowiedzUsuń
  25. A ja jak zwykle ostatnia ;__;
    Jeju, strasznie zżyłam się z Twoją historią, więc żałuję, że to już koniec. :P
    Ten rozdział wyszedł Ci genialnie :) No i oczywiście cieszę się, że jest happy end :D
    Czekam na Twoje kolejne opowiadanie :)
    Śliczny szablon :3

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  26. O mój boże *.* łezki w oczach się same pojawiły<3 cudownie to zakończyłaś x już myślałam że Hermi całkowicie zrezygnuj z magii. Draco derftuyhjiolytfvyrtsdervhyjkhbgyu mój anioł :))
    Naprawdę pokochałam twoje Dramione. Będzie mi go bardzo brakowało. To była taka perełka :)
    Ja jak zwykle opóźniona, ale dopiero teraz przeczytałam ten rozdział ;) Chciałam przeprosić że nie komentowałam, ale miałam małe problemy techniczne ;) Obiecuję że nowe opowiadanie, które z radością przeczytam będę wiernie komentować. Już czekam na link!

    Odpoczywaj sobie kochana ! Naprawdę twój blog był niesamowity *.*
    +Piękny szablon!
    Tak więc pozdrawiam i ściskam xx
    Sama-Wiesz-Kto

    OdpowiedzUsuń
  27. Jaka szkoda że opowiadanie dobiegło końca :( Jednak cieszę się niezmiernie że był Happy End! :)
    Na pewno będę czytać drugą historię :)
    Pozdrawiam

    Zapraszam też do nas: http://dramione-way-to-your-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Podobało mi się! Zaczęłam czytać, myśląc, że jest to już skończona historia, ale koło 30któregoś rozdziału zwątpiłam. Jednak Ty szykowałaś dużo atrakcji na sam koniec. Bardzo fajna historia, spędziłam nad nią dziś kilka godzin, nie żałuję :)

    pozdrawiam, jus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję i cieszę się, że historia okazała się na tyle wciągająca, że poświęciłaś na nią tyle swojego czasu :)

      Usuń
  29. Aż mi się dziwnie zrobiło. Fakt nie było mnie tu długo, ale zawsze miałam tę świadomość, że tworzysz kolejne rozdziały, które sobie później poczytam. Teraz jest już całkowity koniec i nie wiem co napisać. Wspaniale wieńczyłaś tę historię. Uwielbiam szczęśliwe zakończenia, zwłaszcza po takich silnych emocjach. Będzie mi brakować tego opowiadania, przy którym byłam niemal od początku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że opowiadanie to doprowadziłam do końca; jak zawsze bywają wzloty i upadki, ale dotrwałam... zapraszam teraz na zupełnie nową historię :)

      Usuń
  30. Co tu duzo mowic. Piekne opowiadanie, pelne uczuc i emocji. Wzruszylo mnie jak nie kazde inne.. zycze szczescia w dalszym pisaniu! Weny!

    OdpowiedzUsuń
  31. Przez Ciebie moja panno zarwałam noc!;p Mało tego! Było warto!!!;) Na początku miałam zamiar komentować każdy rozdział z osobna, ale fabuła tak mnie wciągnęła, że pokusa dowiedzenia się, co będzie w następnym rozdziale zwyciężyła...Przepraszam;( Uwielbiam każdą wykreowaną przez Ciebie postać! A Blaise Zabini to chyba moja nowa miłość;D
    Dziękuję Ci za chwilę wzruszeń i śmiechu, których doświadczyłam czytając to fantastyczne opowiadanie. Piszesz tak lekko, a przy tym tak tajemniczo, że ciągle ma się ochotę na dokładkę Twojej twórczości!
    Jak tylko uporam się z pracą przejdę do kolejnej Twojej historii i dzisiaj prawdopodobnie ją skończę;D Już się nie mogę doczekać!
    Ściskam Cię mocno i dziękuję, że Twoja twórczość umiliła mi wczorajszą noc;) W sumie za dzisiejszą chyba także mogę podziękować?;p
    Pozdrawiam,
    Villemo;*

    OdpowiedzUsuń
  32. Przyznam, że na początku nie byłam przekonana do tego opowiadania, ale po paru(nastu) rozdziałach zorientowałam się, że jest 4 w nocy a ja siedzę i czytam. Rano pierwsze co zrobiłam - ruszyłam do laptopa dokończyć 3 ostatnie rozdziały.
    Fabuła.. cóż tu dodać? Niesamowita. Nie ma oklepanych wątków. Po prostu super!
    Chociaż jestem raczej TEAM RON to często sięgam po wyszukiwarkę blogów dramione, jest ich o wiele więcej i jest w czym wybierać. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że wybijasz się ponad inne. (Oczywiście nie chce nikogo urazić, czytałam wiele ff ale nie wszystkie!)
    Pozdrawiam i życzę weny w Twoim 2 opowiadaniu! (które mam nadzieje przeczytam ukończone w najbliższym czasie)
    Ola z http://hermiona-ron-opowiadanie.blog.pl/♥

    OdpowiedzUsuń
  33. Znalazłam, przeczytałam i to jest super , świetnie piszesz!!! Pozdrawiam :3 i zabieram się za, czytanie kolejnego twojego opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  34. MISTRZOSTWO !!!
    NIE WIEM CO MAM POWIEDZIEC NAJLEPSZY BLOG JAKI CZYTAŁAM <3
    ~Mrs M

    OdpowiedzUsuń
  35. Wow! Jestem pod wrażeniem. Nie mogę powiedzieć, że Twój blog jest na niższym poziomie niż jakakolwiek książka, jaką czytałam.. Biorę się za czytanie następnego opowiadania. Mam nadzieję, że porwie mnie tak samo jak te !! ;)))

    OdpowiedzUsuń
  36. WOW super rozdział. Twój blog jest olśniewający. Mogli by nakręcić film.
    Ps.wszystkie moje koleżanki uważają że powinnaś dostać jakąś nagrodę najlepiej NOBLA

    OdpowiedzUsuń
  37. Niesamowity blog.Pisaniem dorównałaś J.K. Rowling! Masz ogromny talent. Myślę, że powinnaś się zastanowić nad napisaniem własnej książki.

    OdpowiedzUsuń
  38. Przeczytałam całe opowiadanie w jeden dzień i jestem zachwycona. W każdej wolnej chwili, którą miałam brałam do ręki telefon i czytałam tę historię. Jest niesamowita.
    Naprawdę dawno nie przeczytałam tak dobrego opowiadania, a czytam ich całkiem sporo :)

    OdpowiedzUsuń
  39. gdybys zdecydowalaby znalesc wydawnictwo i wysrukowac to jako ksiazke bylabym 1 w kolejce do kupna :)

    OdpowiedzUsuń
  40. To opowiadanie było cudowne jesteś jak J.K.Rowling

    OdpowiedzUsuń
  41. To była jedna z najpiękniejszych historii, którą przeczytałam w życiu. Jestem od czasu kiedy chyba zakończyłaś pisanie, a zaczęło się od miniaturki. Zakochałam się w tym blogu! Jesteś cudowna! ~ Zaczytana

    OdpowiedzUsuń
  42. Dzięki zaklęciom wiążącym miłość, które zrobił dla mnie Dr Kwale, udało mi się odzyskać moją żonę i dwoje nastoletnich dzieci. Jestem dzisiaj bardzo szczęśliwy i chcę po prostu udostępnić to online, abyś mógł otrzymać zaklęcie zjednoczenia, aby odzyskać swoich bliskich. Skontaktuj się z Dr.Kwale za pośrednictwem jego adresu e-mailowego kwaletemple@gmail.com lub Whats-App Dr Kwale na +2348056141089.

    OdpowiedzUsuń
  43. Zaklęcie Dr.Kwale sprowadziło moją eks z powrotem na moje ramiona w ciągu 48 godzin, a radość w moim sercu sprawia, że chcę teraz powiedzieć całemu światu o wielkiej miłości rzucającej zaklęcia Dr.Kwale. oto jego bezpośredni kontakt, możesz skontaktować się z nim na Whats App +2348056141089, a jego e-mail to kwaletemple@gmail.com skontaktuj się z nim, a on połączy twoje zerwane relacje, tak jak moje, dzięki ...

    OdpowiedzUsuń
  44. CHCE WIECEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń